Dookoła Tatr
-
DST
206.48km
-
Czas
10:37
-
VAVG
19.45km/h
-
VMAX
67.30km/h
-
Temperatura
-1.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lekko ekstremalna rundka dookoła Tatr w towarzystwie Janusza i Funia. O 4 siedziałem już w autku Janusza i wesoło toczyliśmy się w stronę Chochołowa. O 7 ruszyliśmy w temperaturze.. - 2,5 C. Moją optymalną temperaturą są wyniki > 30 C, więc wyobraźcie sobie lekkie niezadowolenie i rosnące wychłodzenie z każdą sekundą :P Kręciłem jednak raźnie, tempem nadawanym głównie przez Funia, bo trzeba było się ruszać, żeby cokolwiek się rozgrzać. Chochołów-Oravice-Zuberec-Liptovsky Mikulas-Podbanske-Strbske Pleso-Lysa Polana-Zakopane-Chochołów. Podjazdów zliczać i wymieniać nie będę, jednak około 70 km stało się coś, czego nie miałem bardzo dawno - dopadł mnie poważny kryzys, zupełnie odcięło mi nogi. toczyłem się leniwie 20 km/h, aby na podjeździe pod Strbske Pleso dostać silny wiatr w twarz i zwolnić do 10-12 km/h. Chłopaki gdzieś tam z przodu sobie kręcili i musieli czekać na mnie. Na szczycie zgubił nam się Funio, który posypał prosto do roboty, bo nie miał tyle czasu, razem więc z Januszem pojechaliśmy dalej. Na zjeździe było tak lodowato, że składaliśmy się na rowerach jak tylko można było. Gorąca herbata na stacji trochę polepszyła humory, skończył się też kryzysik i już raźnie można było kręcić dalej. Podjazd pod Łysą Polanę poszedł sprawie, w Zakopanym zatrzymaliśmy się na schabowego i grzańca. Potem już tylko po ciemku do Chochołowa przez Krupówki :)
Jedna z cięższych wycieczek ostatnich czasów, głównie przez paskudnie niską temperaturę, w ciągu dnia momentami może było maksymalnie 5 C. Do domu wróciłem wykończony zupełnie. Ale satysfakcja jest ;)
http://www.bikemap.net/en/route/2344745-dookola-tatr-2013/?newly_saved=true#/z10/49.20324,19.9237/google_roadmap
Z prawej Babia Góra o poranku, jedziemy w mroziku
Taki tam przymrozek
Początek podjazdu pod Strebske Pleso
Opcja zjazdowa :D
Upragnione autko :)
Pozdrawiam :)
Kategoria 200-300 km
komentarze
Jak ciebie znam,pierwszy raz widziałem tak zmarnowanego,chwilami miałem wątpliwości czy jednak te wszystkie wyprawy rowerowe to prawda hehe,żart ofkors:)
Szkoda że nie towarzyszyłem do końca,ale nie mogłem patrzeć na Twoje cierpienie,żal było patrzeć... oczywiście musiałem gonić do pracy:)
Do następnego!