vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2008

Dystans całkowity:676.83 km (w terenie 82.50 km; 12.19%)
Czas w ruchu:31:12
Średnia prędkość:21.69 km/h
Maksymalna prędkość:76.30 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:45.12 km i 2h 04m
Więcej statystyk

Dom-Szkoła-Dom

Aa potem takie

  • DST 17.10km
  • Czas 01:04
  • VAVG 16.03km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 31 marca 2008 | dodano: 31.03.2008

Dom-Szkoła-Dom

Aa potem takie tam jazdy z Krzyśkiem po mieście już o zmroku. Do centrum, przez Podłęże na park ;) jakieś 11 km wyszło ;)
Taka spokojna, wolna jazda ;) Średnia 14km/h :P

Centrum miasta :


Do zobaczenia w kwietniu :D




Kategoria 0-50 km

Spacerek ;) No, prawie :P

  • DST 50.95km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 21.38km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 marca 2008 | dodano: 30.03.2008

Spacerek ;) No, prawie :P

Rano do babci umyć rowerek po wczorajszej wyprawie. Generalnie to błoto mogło zostać, ale zasyfiony był paskudnym brudem asfaltowym, czyli nic fajnego. Po wypucowaniu ( 2 godziny go czyściłem :D ) zadzwonił
Robert z zapytaniem, czy gdzieś nie śmigniemy. Oczywiście nie mogłem odmówić :D Pojechaliśmy zatem spokojnym tempem na Balaton do Trzebini. To "spokojne tempo" spowodowane było głównie wiejącym wmordwindem. Pogoda dopisała, Słońce sobie świeciło nawet nawet. Jedynym problemem były moje ręce, brak rękawiczek spowodował, że wymarzły jak kiedyś w zimie przy -10 C. Po objechaniu Balatonu ( fajna ścieżka, można się zabić :D ) zabraliśmy się za powrót. Robert pożyczył sobie moją meridkę ( a raczej zajomał mi ją sprzed nosa :D ) i zaczęła się jazda nie mająca ze spacerkiem nic wspólnego :) Średnia około 28km/h ;) Ja musiałem popylać na moim starym rowerku, który o dziwo, tak źle jeszcze nie chodzi i głównie to ja prowadziłem :D Powrót przy zachodzie Słońca i potem już w mroku.
Puff, ten weekend był obfitujący w jazdę rowerkiem ;) Ponad 200 km w Marcu w dwa dzionki - ojj to mi się jeszcze nie zdarzyło;P Nadchodzi tydzień, którym żądzić będzie niestety szkoła =/

Foty ;)
Śmigam zbyt szybko dla telefonu :P :


Koła 78 cali, jeździ się całkiem fajnie :P :


W Luszowicach jak zwykle lotnie i paralotnie czy jak to tam się zwie :P :


Robert zaraz zleci :D :


Ja też :D


Sunset bike ;)


Balaton:


Pozdrawiam ;)



Kategoria 50-100 km

Międzybrodzie Żywieckie, czyli Góra

  • DST 155.25km
  • Czas 06:56
  • VAVG 22.39km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 marca 2008 | dodano: 29.03.2008

Międzybrodzie Żywieckie, czyli Góra Żar zaliczona ! :]

Pobudka o 6, spotkanie z Jarkiem o 6:45 na Statoilu i w drogę. Cel zacny - Międzybrodzie umiejscowione z Beskidzie Małym oraz szczyt Żar (761 m n.p.m.)
Szybkim tempem przez Imielin, Chełmek, Bieruń, Oświęcim na Kęty. Średnia - 26,5km/h na tym dystansie. Potem już było troszkę trudniej, bo zaczynały się górki i zaczął wiać spory wiatr, zwalniający niekiedy do 20km/h. Za Kętami na Porąbkę i Jezioro Żywieckie i do Międzybrodzia. Tam troszkę się pogubliśmy szukając góry Żar, w rezultacie czego podjechaliśmy pod spory kawałek jakiejś góry o nachyleniu około 25-30%. Gdy w końcu udało nam się znaleźć właściwą drogę, zaczęła się prawdziwa zabawa :] Każdy, kto był na tej górze wie, jaki tam jest podjazd. I nie mówię wcale o jego początkowym stadium, gdzie dojeżdża się do kolejki terenowej. Dalej ciągnie się jeszcze spory czas właściwy wjazd dla obsługi Żaru ( droga jest zamknięta dla zwykłych samochodów ). Około 7 km ciężkiego podjazdu pokonywaliśmy ponad godzinę - średnia wyszła jakieś 6km/h. Nachylenie wachało się w granicach hmm 20-35 %. W górny partiach pojawił się śnieg- na samej górze kawałek drogi trzeba było pokonać przedzierając się przez to białe coś. Niestety na górze pogoda nie dopisała - silny wiatr, śnieg z deszczem i jakieś 2 C, może nawet mniej. Schowaliśmy się szybko do restauracji, gdzie na ostatnim piętrze przy ciepłym kominku mogliśmy odpocząć po trudach wjazdu. Tam też, zniszczyłem sobie rękawiczki meridy :/ Chciałem je wysuszyć przy kominku i przyłożyłem do szybki kominka i... zaczęły się dymić... Mówię: - O, ale fajnie parują :D. Tak... odparowały z większością zewnętrzej tkanininy pozostawiając dziurę na całą rękawiczkę i spaloną gumę na szybie kominka :D Musiałem to zdrapywać wykałaczka, bo nic innego nie było pod ręką :D
Po zjedzeniu zapasów, przyszła pora na zjazd - który był hmm ... ciekawy :D Deszcz ze śniegiem się wzmógł w rezultacie czego 7 minutowy zjazd ( ze średnią jakieś 40km/h ) okazał się... mokrym zjazdem. Przemoczeni i przemarznięci na maxa musieliśmy wracać. Ha, i tu był nawet fajny powrót - prowadziłem jakieś 30 km, nie schodząc poniżej 30 km/h. W Kętach byliśmy w niecałą godzinkę. Jednak zepsuta średnia z podjazdu nie chciała tak łatwo popuścić i dlatego taka marna jest ogólna. Po drodze gdzieś się jeszcze Jarek zgubił, dlatego musiałem wracać się jakieś 3 km. Poza tym miałem radochę na wysokości Bierunia. Jedziemy blisko pobocza, nie zawadzając samochodom w wyprzedzaniu, gdy nagle zaczyna trąbić na nas TIR. To się wkurzyłem, mówię co mi to będzie buc trąbić jak jedziemy normalnie. Dogoniłem go na światłach i wjechałem sobie na środek drogi, uniemożliwiająć mu wyprzedzenie :D Się pewnie facet wkurzał, ale sam sobie na to zasłużył:P W Oświęcimu nasze ubranka były już suche (plusy rowerkowych ciuszków), jednak w Jaworznie ( nie lubi nas chyba nasze miasto, jak wracałem z Kalwarii to było to samo ) złapała nas burza... Tak, taka burza z piorunami i ścianą deszczu... Tak więc powrót mieliśmy super ekstra mokry :D

Mimo tego wiatru, podjazdu i deszczu jakoś nie czuję się strasznie zmęczony ;) Do 200 zostało tylko 45 km, ale jakoś już dziś mi się nie chce wychodzić na rower :P
Wycieczka super, jednak pogoda mogła by bardziej dopisać ;)

Fotki :)
Pierwsze górki już się pojawiły, zmierzamy w kierunku Porębki:


Droga do Międzybrodzia, w tle zapora :


Międzybrodzie Żywieckie, wszyscy razem :D


Zaczynamy zabawę ;) Podjazd pod Żar, Jarek :



i ja... :


Pojawił się pierwszy śnieg...:


...żeby przerodzić się w coś takiego: :D ( to już prawie na górze )


Zbiornik wodny na górze Żar:


I widoczki ( słabe, bo mgła :/ )



Żeby nie było :P


Taa.. kominek+ chęć wysuszenia :D


Potem już nie robiłem zdjęć, bo padało co chwilkę.

To tyle ;) Pozdrawiam ;)








Kategoria 100-200 km

Najpierw standardowo do szkoły,

  • DST 17.45km
  • Teren 5.50km
  • Czas 00:45
  • VAVG 23.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 marca 2008 | dodano: 28.03.2008

Najpierw standardowo do szkoły, a potem do Babci na działkę rozłożyć zakupiony ostatnio namiocik. Na razie nie znalazłem żadnych wad, rozkłada się go szybko i tak samo zwija, szwy zdają się trzymać, konstrukacja się nie chwieje. Zobaczymy jak się spisze na wyprawach.
Dziś mało tych km, bo oszczędzam się na jutro :] Pobudka o 5 ;) Jedziemy do.. aa co tam będę mówił, jutro zobaczycie :P

Foty ;]
Wiosna pełną parą ;) Dziś było jakieś 15 C, jutro ma być jeszcze cieplej ;] :


Namiot :D



Pozdrawiam :)


Kategoria 0-50 km

Najpierw do szkoły łapiąc się

  • DST 41.15km
  • Czas 01:40
  • VAVG 24.69km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 marca 2008 | dodano: 27.03.2008

Najpierw do szkoły łapiąc się busa i z powrotem autobusa :D
Dystans: 7,65 km
Vśr: 30,6 km/h
Vmax: 56,5 km/h

A następnie do Chrzanowa do Tesco po wypłatę. Obrałem najkrótszą drogę, czyli przez Wilkoszyn, Jeziorki, Balin do Chrzanowa i tak samo wróciłem. Pogoda super, lekki wiatr w stronę Chrzanowa, Słonko, mało chmurek, jakieś 10 C :] Ale na sam kask jeszcze zimno, musiałem czapę ubrać :D
Dystans: 33,5 km
Vśr: 23,5 km/h
Vmax: 40,2 km/h

Foty ( dziś jakoś słaba jakość :( )
Roweras w szatni :D Biedactwo samo tam sobie stoi :P


A4 ;]


Tyle :P Pozdro ;)


Kategoria 0-50 km

Dom-Szkoła-Dom

Naa.... kolarce

  • DST 10.50km
  • Teren 3.00km
  • Czas 00:30
  • VAVG 21.00km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 marca 2008 | dodano: 26.03.2008

Dom-Szkoła-Dom

Naa.... kolarce :D Kto by pomyślał, że ruszę się na tej maszynie ;) Przez lasek ( miałem niedopompowane koła, dlatego wybrałem leśne śnieżki ), a potem asfaltem ze szkoły nawet fajnym tempem. Pogoda tak jak wczoraj- Słońce, śnieżyca, Słońce, śnieżyca. Ale na plusie jest, dlatego asfalty są suche :)

Pomnik w lesie:



Pozdro ;)


Kategoria 0-50 km , Śnieżnie


Kategoria Śnieżnie, 0-50 km

Się ruszyłem :P

  • DST 40.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 21.05km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 marca 2008 | dodano: 23.03.2008

Się ruszyłem :P

W ramach spalenia tych wszystkich mazurków, babeczek i co tam jeszcze rodzina upiekła trzeba było się ruszyć na rower. Pogoda była trochę dziwna - mimo przebłysków promieni Słońca było zimno i wietrznie. Ubrałem się tylko w polar ( czego później żałowałem). Spokojnym tempem, nie przemęczając kolana, które niestety zaczęło znowu pojękiwać, pojechałem przez las do Jelenia. W lesie tym skręciłem ze znanego mi gościńca i postanowiłem troszkę pobłądzić ;) Niespodziewałem się, że mamy taki duży las :D Jakieś polanki, strumyczki, bunkry, hoho dawno się tam nie było. W Jeleniu odbiłem na Dziećkowice i zalew, który dalej obmurowują. Jechałem spory kawałek po piachu, poczym się okazało, że założyli bramę i nie przelezę:/ Trzeba było szukać dziury w całym :D Na szczęście jakieś 500 metrów dalej mur kończył się w krzakach i jakimś cudem dostałem się na teren zalewu. Tam parę fotek i powrót troszke inną drogą, ale także do Jelenia. Potem już asfalcikiem, przez Byczynę, Jeziorki, centrum do domku. I jeszcze rundka do babci, bo w końcu mamy święta :)
A, wyszło równiutkie 40km :P

Wszystkiego najrowerowszego Bajkstatowicze :)

Fotky ;)

Gdzieś w lasku między Podłężem a Jeleniem:


Jadziem :P


Drzewko...


Most na Przemszy:


Mur...jak w jakimś więzieniu... :/


Nie straszne mi żadne przeszkody :D


Dziećki :)


I jeszcze raz Dziećki ;) Artystycznie :P


Się zapędziłem :D Alpy to mieszkańcy Alp? :D


Pozdrawiam ;)






Kategoria 0-50 km