vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Wpisy archiwalne w kategorii

200-300 km

Dystans całkowity:1966.17 km (w terenie 50.00 km; 2.54%)
Czas w ruchu:84:58
Średnia prędkość:23.14 km/h
Maksymalna prędkość:82.60 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:218.46 km i 9h 26m
Więcej statystyk

Dookoła Tatr

  • DST 206.48km
  • Czas 10:37
  • VAVG 19.45km/h
  • VMAX 67.30km/h
  • Temperatura -1.0°C
  • Sprzęt Specialized Tricross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 września 2013 | dodano: 01.10.2013

Lekko ekstremalna rundka dookoła Tatr w towarzystwie Janusza i Funia. O 4 siedziałem już w autku Janusza i wesoło toczyliśmy się w stronę Chochołowa. O 7 ruszyliśmy w temperaturze.. - 2,5 C. Moją optymalną temperaturą są wyniki > 30 C, więc wyobraźcie sobie lekkie niezadowolenie i rosnące wychłodzenie z każdą sekundą :P Kręciłem jednak raźnie, tempem nadawanym głównie przez Funia, bo trzeba było się ruszać, żeby cokolwiek się rozgrzać. Chochołów-Oravice-Zuberec-Liptovsky Mikulas-Podbanske-Strbske Pleso-Lysa Polana-Zakopane-Chochołów. Podjazdów zliczać i wymieniać nie będę, jednak około 70 km stało się coś, czego nie miałem bardzo dawno - dopadł mnie poważny kryzys, zupełnie odcięło mi nogi. toczyłem się leniwie 20 km/h, aby na podjeździe pod Strbske Pleso dostać silny wiatr w twarz i zwolnić do 10-12 km/h. Chłopaki gdzieś tam z przodu sobie kręcili i musieli czekać na mnie. Na szczycie zgubił nam się Funio, który posypał prosto do roboty, bo nie miał tyle czasu, razem więc z Januszem pojechaliśmy dalej. Na zjeździe było tak lodowato, że składaliśmy się na rowerach jak tylko można było. Gorąca herbata na stacji trochę polepszyła humory, skończył się też kryzysik i już raźnie można było kręcić dalej. Podjazd pod Łysą Polanę poszedł sprawie, w Zakopanym zatrzymaliśmy się na schabowego i grzańca. Potem już tylko po ciemku do Chochołowa przez Krupówki :)

Jedna z cięższych wycieczek ostatnich czasów, głównie przez paskudnie niską temperaturę, w ciągu dnia momentami może było maksymalnie 5 C. Do domu wróciłem wykończony zupełnie. Ale satysfakcja jest ;)

http://www.bikemap.net/en/route/2344745-dookola-tatr-2013/?newly_saved=true#/z10/49.20324,19.9237/google_roadmap

Z prawej Babia Góra o poranku, jedziemy w mroziku








Taki tam przymrozek
















Początek podjazdu pod Strebske Pleso














Opcja zjazdowa :D






Upragnione autko :)


Pozdrawiam :)


Kategoria 200-300 km

Na ciacho do Ustronia

  • DST 200.48km
  • Czas 08:14
  • VAVG 24.35km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Specialized Tricross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 września 2013 | dodano: 07.09.2013

Dostałem zaproszenie od koleżanki na obiad i ciastko, no to pojechałem... ;) Co prawda znajoma mieszka w Ustroniu, ale nie przeszkodziło mi to w niczym, bowiem na jedzenie można mnie zwabić wszędzie i wszędzie pojadę. Ruszyłem o 8, przez Oświęcim, Bielsko i Szczyrk, potem przełęcz Salmopolska zrobiona z kolarzem Jackiem z Jaworzna i starszym jegomościu na carbonowym MTB ( odstawił nas ładnie ). Zjazd i o 12:45 w Ustroniu. Powrót zacząłem o 15:30, miał wyjechać po mnie Janusz, ale mu się nie chciało ( ! ), więc posypałem sam przez Strumień, Pszczynę i Bieruń. Powrót cięższy, bo pod wiatr, zaczęły mnie też boleć kolana i bardzo głowa ( zjadłem dwa ibupromy po drodze ). Pod koniec już lepiej. Ot, wpadło 200. Rano i wieczorem chłodno, zakładałem długie spodnie i przetestowałem nową bluzę z AirBika, cieplutka i wygodna :)

Aaaa, najważniejsze! Relacja z wyprawy będzie JUŻ JUTRO! Zapraszam około godziny 14 :)

Na osłodę jedno ze zdjęć z wyprawy, bo dziś mi się nie chciało cykać ;)

Wieś Palangan w kurdystanie irackim © van


Pozdrawiam :)


Kategoria 200-300 km

Dzień 8 - Morze wita

  • DST 217.77km
  • Czas 10:49
  • VAVG 20.13km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 maja 2013 | dodano: 23.05.2013

Wstajemy o 5, po 40 minutach już jesteśmy w trasie. Robimy szybki postój pod sklepem, gdzie o 6 godzinie lokalni panowie już kończą drugie piwo. Droga jest pagórkowata, ale bardzo ciekawa - od Fromborka jedziemy wzdłuż Zalewu Wiślanego, poza tym droga na odcinku 30 km jest w remoncie i co chwilę musimy omijać różne koparki i ciężarówki. Za Tolkmickiem gubimy mikiego, który gdzieś się zapodział. Nie mamy za dużo czasu, więc jedziemy dalej w dwójkę. Pierwszym problemem okazuje się zamknięta przeprawa, nadrabiamy przez to około 30 km. W Nowym Dworze odbijamy na Stegnę, gdzie wzdłuż wybrzeża jedziemy na prom do Gdańska. W międzyczasie gonią nas dwie burze, które zaraz po przeprawie się rozkręcają. Uciekamy pod przystanek i chwilę czekamy. Do Gdańska dojeżdżamy już sprawnie, najpierw na Westerplatte przywitać morze, a potem do centrum na pizzę ( jedliśmy w Telepizzy, nigdy w życiu nie jadłem tak niedobrej pizzy ). Ściemnia się, zwiedzamy miasto, mamy bowiem do 23 czas. Na koniec przemieszczamy się do na PKS, gdzie czeka już na nas autokar Polskiegobusa. Obawiamy się trochę o zapakowanie rowerów, bowiem jest komplet pasażerów, ale kierowca okazuje się być pomocny i upychamy rowery bez kół do dołączanego bagażnika. O 8 rano jesteśmy już w Katowicach, wyczerpani zupełnie, bo w ciasnym autobusie przy obolałych nogach spać ciężko.

Podsumowując - był to jeden z lepszych wypadów, przede wszystkim dzięki świetnej grupie dojazdowej, która dobrała się nie tylko tempem, ale również poczuciem humoru. W ciągu tych 8 dni zapomniałem o wszystkim co zostawiłem w domu, zrelaksowałem się zupełnie, śmiejąc się codziennie aż do bólu brzucha przez żarty Janusza. Na pewno za rok będziemy chcieli powtórzyć taki wyjazd :)


Statystyki:

Dystans całkowity: 1175.78 km (w terenie 90.00 km; 7.65%)
Czas w ruchu: 59:44
Średnia prędkość: 19.68 km/h
Liczba dni: 8
Średnio na dzień: 146.97 km i 7h 28m



Kierunek: morze!


Zalew Wiślany


Frombork


Gdzieś przed Nowym Dworem


Ściga nas burza


Przeprawa




Po chwili wszystko paruje


Gdańsk zdobyty!


Westerplatte


I Gdańsk nocą, przepiękne stare miasto :)












Pozdrawiam! :)


Kategoria 200-300 km, Mazury 2013

Pętla Beskidzka

  • DST 250.35km
  • Czas 10:59
  • VAVG 22.79km/h
  • VMAX 81.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Specialized Tricross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 sierpnia 2012 | dodano: 25.08.2012

Pobudka o godzinie 6 i leniwe zebranie się w trasę. Jadę razem z Januszem, na początku powoli, rozkręcając się i próbując ogrzać. Pogoda była trochę niepewna, cały czas wisiały nisko zawieszone chmury, ale na szczęście nie padało.
Dojazd do gór przez Oświęcim i Porąbkę. Zaraz za Międzybrodziem skręcamy na pierwszy podjazd, czyli Przełęcz Przegibek. Podjeżdżam do pierwszy raz od tej strony, całkiem przyjemny. Szybki zjazd, gdzie wyprzedzam skuterek i próbuję wziąć się za auto, ale kierowca nie popuszcza i przyspiesza bezczelnie. Zjazd, przejazd przez Bielsko i zaraz kolejna przełęcz, czyli Salmopol. Wchodzi bez problemów, na górze ubieramy się na na zimny zjazd. Prędkości 70 km/h towarzyszą nam na każdym zjeździe, składamy się w zakrętach na ile to możliwe, czysta esencja jazdy na rowerze szosowym ;)
W Wiśle skręcamy na Czarne i podjeżdżamy pod Zameczek oraz Przełęcz Szarcula, aby boczną drogą przebić się do Istebnej. Za nią kolejny podjazd, czyli Przełęcz Koniakowska. Potem już tylko niesamowicie szybki zjazd do Węgierskiej Górki, na S69, w słynnym i polecanym miejscu osiągam 81 km/h, Janusz natomiast 83 km/h. W Węgierskie jemy kebaba i lecimy do Żywca, z którego kierujemy się na ostatnie wzniesienie - Przełęcz Kocierską. Robimy ją podjazdem z Kocierzu Rychwałdzkiego, czyli ścianką rzędu 25% - mi udaje się ledwo co wjechać na Specu, Janusz niestety ma zbyt twardo i musi prowadzić ;P
Zjazd równie szalony, dawno nie wkręcałem się w zakręty przy prędkościach 60-70 km/h. Potem już tylko prosta przez Andrychów, Zator i Chrzanów do domu. Za Andrychowem robi się ciemno, montujemy zatem lampki i sypiemy dalej.

No i całkiem fajna pętelka wpadła, zrobiona zupełnie na luzie, bez jakiegoś większego zmęczenia. Rozkręcony jestem dobrze po wyprawie i ostatnich setkach :)



Poranny widok z okna na Babią Górę zapewniał o bardzo dobrej widoczności ( góra 100 km oddalona ode mnie )


Na Przełęcz Przegibek:


I Salmopolską:


Na górze:


Wodospad w Wiśle Czarne:


Jezioro Czerniańskie:


Zameczek:


Z Szarculi:


Boczna droga do Istebnej:








Nasze rowerasy:




Widok na Tatry z Przełęczy Koniakowskiej:




Droga za Żywcem:


Podjazd na Kocierz:


Całkiem konkretny ;)


No, to tyle, pozdrawiam ! :)


Kategoria 200-300 km

Dwusetka po Jurze

  • DST 211.98km
  • Czas 08:43
  • VAVG 24.32km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Specialized Tricross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 września 2011 | dodano: 04.09.2011

Samotna trasa, która miała się rozpocząć o 7 rano, a rozpoczęła się o.. 12:30 ! Przyspałem sobie mocno i lenia miałem do południa okropnego. No ale jakoś się zebrałem. Najpierw na Bukowno, potem Olkusz, Rabsztym, Wolbrom, gdzie skręciłem na jakieś wsie i nawet nie wiem jak jechałem, bo GPS zgłupiał. Na szczęście były znaki na Szczekociny, w których to wyjechałem. Potem kierunek na Lelów, skąd przez Żarki, Myszków, Zawiercie, Ogrodzieniec, Klucze i Bolęcin dotarłem po 23:30 do domu. Nawet ciepło było, dobrze, że mam dobrą lampkę, która na najmocniejszym trybie świeci jak długie w autach, bo inaczej strach byłby przez te wszystkie lasy tam jechać.
W ogóle nie byłem zmęczony, mógłbym tak jeździć całą noc. No ale ja leń jestem :P

Zamek w Rabsztynie:


W Jeżówce można spotkać UFO!:


Popas na przystanku:




Zachód gdzieś przed Żarkami:


Kategoria 200-300 km

Dwusetka i nowy V-max

  • DST 214.95km
  • Czas 07:41
  • VAVG 27.98km/h
  • VMAX 82.60km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Specialized Tricross
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 czerwca 2011 | dodano: 14.06.2011

Dystans wpadł całkiem przypadkowo. O godzinie 9 miałem bowiem śmignąć z Justyną do Pszczyny na szosach. Niestety sytuacja rodzinna nie pozwoliła jej jechać, więc postanowiłem pojechać sobie sam. Od samego początku jechało się bardzo przyjemnie, cyfry rzadko schodziły poniżej 30km/h. W Pszczynie byłem o 10:50. Tak wcześnie? Już trzeba wracać? Niee, nie ma mowy, jedziemy dalej :D Pojechałem po prostu przed siebie nawet nie wiedząc gdzie wyląduję. A wylądowałem w Wiśle :) Najpierw na Strumień, a potem już 81, której się trochę obawiałem, na Skoczów i Wisłę. Generalnie 81 okazała się być bardzo przyjemna, cały czas jest pobocze, nie zdarzył mi się tam ani jeden niebezpieczny moment.
Gdzieś przed Skoczowem dorwałem światła i stojącego Tira Schenkera. Hmmm, czemu nie spróbować, już dawno nie śmigałem w tunelu :) No to jazda. Najpierw powoli, potem gościu zaczął szybciej przyspieszać, dodatkowo pojawiła się górka... Odstawił mnie przy prędkości 82,6 km/h, co oznaczało, że w końcu przekroczyłem granicę 80 :) No i nowy rekord wpadł :)
W Wiśle posiedziałem z 15 minut jedząc pączka, po czym zabrałem się za powrót taką samą trasą, z tą różnicą, że jechałem 81 na Żory, aby potem odbić na Pszczynę. Średnia w Wiśle wyszła 29 km/h, jak na mnie to całkiem dobrze :P
Potem były remonty przed Pszczyną i postój w sklepie, w którym pogadałem z bandą nawalonych dziadków ;D Skończyła mi się tam wtedy woda i kasa, więc musiałem potem prosić ludzi, żeby mi kranówki nalali :P
I takim oto sposobem jakoś się dokulałem do Pszczyny, gdzie pogadałem chwilę z jakimś bikerem na nowym Kellysie i posypałem na Jaworzno.
Trochę mnie traska zmęczyła, głównie przez brak jedzenia - zjadłem tylko 2 suche bułki, 2 jogurty, 2 batony i pączka.

Na Strumień:




Zbiornik Goczałkowice:


Droga 81:




Spec w Wiśle:


Wisłaa:


Żeby nie było :)


Pozdrawiam :)


Kategoria 200-300 km

Górska dwusetka

  • DST 235.49km
  • Czas 09:58
  • VAVG 23.63km/h
  • VMAX 68.50km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 sierpnia 2008 | dodano: 22.08.2008

Jeszcze przed wyjazdem zgadałem się z Gralo w celu wybrania się na wspólną wycieczkę. Wybór padł na miasteczko Biecz, znane głównie z zamków i rynku.

Pobudka o 6:05, jajecznica, spakowanie do plecaka jabłek, kromek i picia i w drogę. Miejsce spotkania to Stary Sącz. Z Krościenka mam 37 km, przebyłem tą traskę dosyć szybko, bo ze średnią 28km/h. Do Grala dołączył jeszcze mrsz i w takim składzie ruszyliśmy do Biecza Królewskim Szlakiem Rowerowym. Trasa z początku bardzo trudna, ostre podjazdy podchodzące pod 30 % nie były łatwe do pokonania. Po około 70 km okazało się, że zgubiliśmy szlak, więc dalej już lekko błądząc jechaliśmy na czuja. W Bieczu wybiło 120 km. Półgodzinny postój i powrót, tym razem główną drogą przez Gorlice. W miejscowości Ropa odbiliśmy nad przepiękne jezioro Klimkówka, które przypomina spokojne Bieszczady. Tam krótki odpoczynek i prosto już, szybkim tempem do Nowego Sącza, skąd już samotnie do Krościenka.

Dzięki chłopaki za wspólny wyjazd, bez was na pewno bym tylu km po takim terenie nie zrobił ;)
Radość moja może być tym większa, że po tylu km wcale nie czułem zmęczenia. A to oznacza, że na prostym mogę spokojnie zrobić 300 km ;) A apetyt jest ! :D

Foty:

Pierwsze ostre podjazdy, dajemy radę :D :


Pora na zjazdy ;) :


Ucieszony Gralo, jeszcze tylko 120 km do domu :D :


Zjaździk... niestety zdjęcie robione od tyłu :D :


Dwa wojskowe samoloty...ciekawe skąd leciały, jak w pobliżu nie ma lotniska :


Biecz :






Powrót :


Meridki dwie ;) :


Klimkówka:


Panorama, trochę krzywa :P :


Mrsz na podjeździe :


Jakaś górka; Gralo:


Chwilę po kupieniu, przy prędkości 40km/h butelka eksplodowała mi w koszyczku na bidon, klejąc co popadnie... :D :


Dystansik, taki tam ;] :


Kategoria 200-300 km, Pieniny 2008

Dwusetka ;]

  • DST 220.17km
  • Czas 08:46
  • VAVG 25.11km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 lipca 2008 | dodano: 09.07.2008

Dwusetka ;]

Czyli do Krakowa przez centrum Jury Krakowsko-Częstochowskiej ;)


Na początku chciałbym podziękować współtowarzyszowi jazdy, Adamowi, który śmigał na swojej nowo nabytej szosowej meridce road ;) Podziękowania należą się tym bardziej, że przez około 85 % trasy to On prowadził zapewniając mi wygodną jazdę w tunelu.

A teraz po kolei ;)

Pobudka o 6:50, jajecznica z 3 jajek, szklanka herbaty, zrobienie bułek na drogę i jazda :) Najpierw samotnie do Dąbrowy Górniczej pod reala, gdzie umówiłem się z Adamem. Na początku jechało mi się źle, jakoś tak zamulałem z rana. Jednak po dołączeniu współtowarzysza od razu zaczęło się lepiej kręcić. W tunelu za szosówką przy prędkościach 35-40 km/h na prostym jedzie się wyśmienicie. Całą t rasę do Krakowa obmyślił Adam, była zbyt skoplikowana, abym umiał ją odtworzyć :D Ale generalnie jechaliśmy przez Sławków, Bolesław, Olkusz, Rabsztyn, Troks, Michałówkę,Trzyciąż, Skawę :D
Sama trasa była bardzo trudna. W końcu to Jura, podjazdów tam nie brakuje. Praktycznie większość drogi usiana była wzniesieniami. Mimo tego jechało się dobrze, średnia do Krakowa wyszła ponad 26 km/h. Niestety cały czas nad nami wisiały chmury burzowe, które jakimś cudem udawało się omijać, dopóki nie dojechaliśmy do Skały. Kawałek potem ( droga była wymarzona, prawie 30 km zjazdów ) dopadł nas spory deszczyk, który przemoczył nas do suchej nitki.
W Krakowie pojechaliśmy od razu do seminarium, gdzie znaleźliśmy suchy kąt i miejsce do przebrania. Następnie, gdy przestało padać, wyszliśmy na miasto na kebaba ( 11 zł za kawałek mięsa w cieście ;D ), ale muszę przyznać, że był dobry :P
Potem się trochę pokręciłem po rynku pśtrykając fotki gdzie się dało, poczym przyszła pora wracać. Na początku jechało się cieżko, cały czas podjazd ( najpierw trzeba było wyjechać z Krakowa, to jest prawdziwe piekło dla rowerzystów :| ) Później jednak rozkręciliśmy się i cały czas jechało się bardzo fajnie. W Olkuszu postanowiłem zmienić trasę, wybraliśmy opcję przez Bukowno. A zaraz za Bukownem było Jaworzno. Ale zaraz zaraz... Na liczniku miałem tylko 200 km.. Przydało by się trochę więcej ;D Dlatego odprowadziłem kawałek do Kazimierza Górniczego Adama, gdzie się pożegnaliśmy.

Ciekawe kto przeczytał do końca :D

V-max: 74,5km/h :)

A teraz zdjęcia :D

W drodze, Adam :



Zamek Rabsztyn:


Rowerki:



Chmurki, Adam i zjaździk, z którego miałem v-maxik :D:


Nieciekawy to był widok:


Kraków, rynek, specjalnie dla Asi ;) :




Koniki ;D :


Rowerek trochę zarośnięty :D :


Droga powrotna, w końcu zrobiła się ładna pogoda ;) :


Dwa zdjęcia, choć zamazane, to niech będzie, że ja też jechałem :D :



Dane z licznika;] :


Pozdrawiam wszystkich zaglądających :)


Kategoria 200-300 km

Pierwsza dwuseta :)

  • DST 208.50km
  • Teren 50.00km
  • Czas 09:11
  • VAVG 22.70km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 sierpnia 2007 | dodano: 31.08.2007

208,5 km w jeden dzień na trasie Jaworzno-Częstochowa-Jaworzno.

Wstaje- godzina 5:42, na polu 8,3 C ( mamy końcówke sierpnia ) Lekkie śniadanko, czyli zjeść jak najwięcej kromek chleba ;) zmieściło się 8.
O godzinie 7:30 umowiony jestem z Jarkiem i Krzyskiem na OST. Oczywiście jaruś się spóźnia:) około 7:45 ruszamy w kierunku Dąbrowy Górniczej- tam mamy się spotkać z Adamem, który nas poprowadzi trasą pielgrzymki pieszej:) Do Dąbrowy mamy średnia 24,5 ( na oponkach 1,9 ) Jarek ciśnie do przodu. My klnąc pod nosem musimy go ścigać.
Z Dąbrowy wyruszamy w 4 gotowi na pobicie rekordu. ( mój poprzedni wynosił 115 km więc różnica bedzie spora). Przez cała drogę staramy sie utzrymać prędkość około 24 km/h. Nie będe opisywał miejscowości, przez które przejeżdzaliśmy, ale było ich sporo;p. Po około 50 km wjeżdzamy w las- i tu sie zaczynają małe problemy- gubimy się w lesie. Na szczęscie pomaga kompas słoneczny z komórki Jarka. Mimo to robimy 10 km więcej klucząc w tym lesie. Wyjeżdzamy dosyć zmęczeni- średnia w lesie była taka sama:) Do Częstochowy zostaje jakies 30 km. Tu już asfaltem, nie obniżamy prędkości poniżej 27km/h.
Wreszcie Częstochowa! :) w jedną stronę wyszło nam 108,9 km. jesteśmy na miejscu około 12:00. Po mszy i odpoczynku musimy ruszać z powrotem- przed nami jeszcze raz tyle ;]
130 km- zaczynają sie kłopoty- moje nogi nie wytrzumuja takiej średniej i domagają sie stanowczo odpoczynku. Wlekę się z tyłu z predkościa ok 18 km/h ;/
i tak do 150 km- 20 km w katordze.
Dojeżdżamy do jakiegoś miasteczka- widze sklep.
Kupuje bez namysłu Burn'a i Liona- wcinam bez zastanowienia.
160 km. Van jedzie w czołowce. :)
180 km. Słyszę za sobą odgłosy- Piotrek zwolnij! Piotrek nie zwalnia...:D Predkość nie schodzi poniżej 30km/h. W rezultacie wypicia burna i tego liona przestaje czuć nogi- jade jakby mi ktoś przed chwilą wbił sterydy do nóg. Całkowita cykloza- jade jak na narkotyku. wcale nie myśle o pedałowaniu, nic już nie czuje.Mogę tak jechac i jechać.
Dojeżdzamy do Dąbrowy. Tam żegnamy się z Adamem. Przed nami jeszcze około 20 km. Ruszamy. Robi sie ciemno. oczywiśćie tylko ja wpadłem na pomysł żeby wziąść oświetlenie...
W okolicach Maczek na liczniku pojawia się magiczna liczba- 200 km;]
Przyjeżdzam do domu. Na liczniku 208,5 km:)a jutro całonocna dyskoteka....

;)



Kategoria 200-300 km