vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2010

Dystans całkowity:530.71 km (w terenie 43.00 km; 8.10%)
Czas w ruchu:29:32
Średnia prędkość:17.97 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:3950 m
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:66.34 km i 3h 41m
Więcej statystyk

Górki, górki ;)

  • DST 15.50km
  • Czas 01:00
  • VAVG 15.50km/h
  • VMAX 22.00km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 września 2010 | dodano: 26.09.2010

Na koniec wakacji udało się jeszcze wyskoczyć na tydzień w Pieniny. Trochę się połazikowało, trochę odpoczęło i trochę poleniuchowało. Przede wszystkim pogoda dopisała, przez cały tydzień świeciło słońce i było ciepło. Nabiłem też parę kilometrów jeżdżąc do sklepu na starym składaku :) A jutro już koniec dobrego i uczelnia do 19 :(
Ale wakacje były udane, 4800 km w ciągu 3 miesięcy wyjeżdżone, więc nie jest źle. Teraz trzeba myśleć o planach na przyszły rok :)

Tatry z podejścia na Lubań:


Żmijasek :


Krościenko:


Pozdrawiam :)


Kategoria 0-50 km

Beskidy dzień 3

  • DST 129.38km
  • Teren 12.00km
  • Czas 07:30
  • VAVG 17.25km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Podjazdy 3950m
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 września 2010 | dodano: 16.09.2010

Pierwszym podjazdem, z którym zamierzamy się dziś zmierzyć ma być Równica. Niestety okazuje się, że Pawła boli kolano na tyle poważnie, że nie jest w stanie dalej jechać ze mną na kolejne przełęcze. Postanawia jechać z Ustronia prosto do Katowic. Dalej jadę więc sam.
Równicę na rowerze podjeżdżam pierwszy raz, całkiem przyjemna się okazuje. Początkowe 1,5 km ciągną się kostką brukową, ale potem jest normalny asfalt. Sam podjazd licząc od początku kostki ma około 5 km, więc jak na polskie warunki jest dosyć długi. Na górę docieram po 35 minutach, więc z sakwami to dobry wynik.
Dalej postanawiam wbić się na zielony szlak do Brennej. Okazuje się to złym pomysłem, z ładunkiem i oponami 1,5 z ciśnieniem 7 atmosfer jazda pod kamieniach nie należy do najprzyjemniejszych. Co prawda początek był zachęcający, najpierw lekki podjazd, a potem techniczny szlak po korzeniach w lesie, ale niestety potem zaczął się stromy, kamienny zjazd. Manewrowałem 5 km/h pomiędzy głazami, ale i tak parę razy trzeba było prowadzić.
W Brennej skręciłem do góry, aby zdobyć następną przełęcz - Karkoszczonkę. Początkowy podjazd był jak marzenie - strome ścianki, wąska asfaltowa droga wzdłuż strumienia i zamknięty ruch samochodów. Niestety po około 2 km asfalt się skończył i zaczęło się jedno wielkie pchanie. Ściana była tak stroma, że wepchanie roweru 1 km zajęło mi ponad 30 minut. Na koniec trafiłem jeszcze na morderczą serpentynę z wycinki, na której rozwaliłem do reszty buta...
W końcu jednak objawiła mi się przełęcz. Przypomniało mi się wtedy, że byłem tu już raz, co prawda na wycieczce z PTTK i mniej na trzeźwo, no ale jednak.
Do Szczyrku zjechałem zjazdem z dziurawych pustaków. Rower przez ten teren pod takim ciężarem zaczął jęczeć okrutnie, amortyzator przy każdej dziurze od tej chwili wydaje wdzięczne "jęęęk".
Ze Szczyrku pocisnąłem do Bielska, aby tam znaleźć drogę na kolejny podjaździk, tym razem na Przełęcz Przegibek. Podjazd nie podobał mi się wcale, ot parę dziurawych zakrętów, co chwilę wypłaszczających się i otaczających górę. Może od drugiej strony jest lepszy, bo zjazd był ciekawszy.
Z Międzybrodzia posypałem na Kęty, skąd przy Wilamowice i Oświęcim dotarłem do Jaworzna. A, jeszcze za Oświęcimiem mnie deszczyk złapał i nie odpuścił aż do domu. I 3 dni zleciały szybciutko :(

Poranny gość w namiocie:




Widok z Równicy:


Trochę techniki i się marathony gubią ;) :


Trochę błotka:


W stronę Brennej:




Początek drogi na Karkoszczonkę:


Wylało by się asfalt i była by polska Malga Palazzo :) :


W końcu przełęcz:


Skrzyczne:


Jesień nadciąga:


Skocznie w Szczyrku:


Przegibek:




Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km, Beskidy 2010

Beskidy dzień 2

  • DST 105.88km
  • Teren 10.00km
  • Czas 06:40
  • VAVG 15.88km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 września 2010 | dodano: 15.09.2010

Do drogi zbieramy się dosyć niewyspani, bo cesta obok która spaliśmy okazuje się być bardzo główna, także całą noc budzą nas ciężarówki. Szybko dojeżdżamy do Namestova, za którym odbijamy na drogę 520, która kieruje nas na przełęcz Glinka. Podjazd jest długi, bo ma prawie 10 km, ale nachylenie rzędu 3-5 % nie męczy jakoś strasznie. Z Glinki bardzo ładnym asfaltem zjeżdżamy dosyć szybkim zjazdem. Mijamy Ujsoły oraz Rajczę, gdzie odbijamy na Sól i Laliki. Jedziemy wzdłuż ekspresówki na Zwardoń, ale po chwili odbijamy na zamkniętą dla ruchu asfaltową dróżkę prowadzącą równolegle do głównej drogi na Istebną. Tam to zaliczamy drugą przełęcz dzisiejszego dnia, czyli Przełęcz Rupienka, która to leży w terenie. Zjeżdżamy po dosyć ostrych kamieniach na dół, by po chwili znowu zrobić podjazd, tym razem dosyć ostry, bo chwilowo i 20 % tam się jawiło ;)
Wyjeżdżamy na górę i znowu zjeżdżamy, tym razem remontowaną drogą do Istebnej. Skręcamy na Zaolzie, by po dosyć ciekawym i stromym podjeździe prowadzącym przez Stecówkę ( droga jest zamknięta dla samochodów, ale asfalt jest bardzo dobrej jakości ) zdobyć Przełęcz Szarcula.
Na przełęczy robimy sobie makaron i zjeżdżamy do Wisły Czarne drogą obok zamku prezydenta. Zjazd świetny, droga jest bardzo wąska, co jeszcze bardziej zachęca, żeby poszaleć na zakrętach :)
Odwiedzamy także zaporę na jeziorze oraz słynny wodospad.
Sypiemy dalej, żeby zdobyć czwartą przełęcz dzisiaj, czyli Salmopol. Pomimo, że jest to jeden z dłuższych podjazdów w Polsce, to wchodzi bardzo łatwo, na górze jesteśmy po około 45 minutach podjazdu bez zatrzymania.
Na górze szukamy noclegu, ale się nie udaje, więc postanawiamy zjechać z powrotem do Wisły. Nocleg udaje się znaleźć na polu za domem, którego właścicielka zgadza się na rozbicie namiotu.

Mglisty poranek na Słowacji:


W kierunku Glinki:


Spodobał mi się kadr :) :


Łagodny podjazd pod przełęcz:




Rowerki na górze:




Zjazd:


Droga przed Solą:


Przy ekspresówce:


Najdłuższy tunel w Polsce, trzeba będzie kiedyś go zaliczyć pomimo zakazu ;) :


Koniaków w górze:


Podjazd pod Szarcule:






Klasyk;):


Na przełęczy:


Zameczek:


Jezioro Czerniańskie z zapory:


Wodospad:






Wisła Malinka:


Salmopol:


Widok z przełęczy:


Nocleg:



Kategoria 100-200 km, Beskidy 2010

Beskidy dzień 1

  • DST 126.86km
  • Czas 07:10
  • VAVG 17.70km/h
  • VMAX 70.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 12 września 2010 | dodano: 14.09.2010

Na pomysł zaliczenia paru przełęczy w Beskidzie Śląskim i Żywieckim wpadłem już w czerwcu, kiedy to chciałem przygotować się przed podjazdami na wyprawie w Alpy. Wtedy jednak pomysł nie wypalił, dlatego postanowiłem zrealizować go we wrześniu. Trochę ciężko było znaleźć kogokolwiek chętnego, ale w końcu, przez forum podróże rowerowe, znalazł się Paweł, więc w dwójkę wyruszyliśmy na 3 dni jeżdżenia.

Spotkanie o godzinie 11 w Oświęcimiu i bocznymi drogami kierujemy się na pierwszą przełęcz wypadu, czyli Kocierz. Przez Zasole, Osiek i Nidek szybko zajeżdżamy do Andrychowa, skąd rozpoczynamy podjazd. Chwilę potem dojeżdża do nas dwóch ludków na MTB, rozpoczynamy rozmowę i okazuje się, byli w tym roku na wyprawie na Bałkanach. Co więcej, jeden z nich to wowo z BS, czyli gość, który zaspamował sierpniowe statystyki 4135 km :P
Kocierz poszła sprawnie, zjazd z niej należał do tych z kategorii extreme, bo droga była dosłownie zmyta przez ostatnie opady i osuwiska, w wyniku czego zjeżdżało się po hopkach. Na jednej z nich nawet efektownie przeleciałem parę metrów po wybiciu się z prędkości 60 km/h.
Dalej kierowaliśmy się na Słowację i przełęcz Glinne. Przez Rychwałd ( gdzie też był fajny podjazd ) i dalej Korbielów, sprawnie zajechaliśmy na przełęcz. Podjazd taki sobie, dosyć krótki.
Na górze jemy obiad ( makaron :P ) i zjeżdżamy na Słowację. Przejeżdżamy przez parę wsi i znajdujemy nocleg na polu za krzakami przy głównej drodze.

Standardowe, obowiązkowe, najważniejsze wyposażenie sakwiarza to !:


Na Przełęcz Kocierskiej, Paweł z Wowo:






Zagadka - kto zgadnie dlaczego ten kolega tak wygląda przy 10 C, które były na górze ? :D :


Dalsza droga, podjazd za Rychwałdem:





Przełęcz Glinne:


Obiadek w opuszczonych budynkach granicznych pod znakiem "zakaz fajcit a manipulovat s otvorenym ohnom !":




Nocleg:


Mapa:


Kategoria 100-200 km, Beskidy 2010

Stary ale jary

  • DST 32.54km
  • Teren 21.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 16.69km/h
  • Sprzęt Staruszek
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 7 września 2010 | dodano: 07.09.2010

Z racji tego, że merida jest w częściach, wyruszyłem na swoim starym, stalowym rowerku. Sztyca musiała pójść kosmicznie wysoko, bo rama jest już od dawna na mnie za mała. Graphite Attack ( bo taki napis na ramie się znajduje ) ma założone terenowe oponki, więc postanowiłem wyruszyć na jaworznickie szlaki, bo od 3500 km w terenie nie byłem ( nie licząc przejazdu tunelami przez Dolomity ).
Trasy w Jaworznie mamy doskonale oznaczone tabliczkami, znakami i kierunkowskazami. Najpierw na Zalane, a potem do Mysłowic, by zielonym szlakiem przebić się do Jelenia, gdzie pojechałem pierwszy raz żółtym szlakiem, który wyprowadził mnie na Celinową Górę, z której roztaczał się cudowny widok na Dziećkowice, A4, a nawet na zamek w Tenczynku. Tyle jeździłem po Jaworznie, a w tak pięknym miejscu mnie nie było. Spotkałem też dziadka, z którym trochę porozmawiałem, opowiedział mi między innymi jak to było w Jeleniu w latach 60, gdy tutaj przybył. Potem zjechałem do Centrum, skąd już prosto do domu.

Parę zdjęć:

Zalane i elektrownia:


Rowerek:




Widok z góry:


Zachód:




Pozdrawiam :)



Serwis roweru

Wtorek, 7 września 2010 | dodano: 07.09.2010

Zainspirowany wpisem Jacka oraz skrzypieniem, jęczeniem, majaczeniem i czego tam się jeszcze nie da usłyszeć od dawno nie serwisowanego roweru, postanowiłem doprowadzić meridę do stanu użyteczności. Co prawda nie zrobiłem tego tak dokładnie jak JPbike, który rozłożył rower na części pierwsze, ale też nie miałem takiej potrzeby, bo stery były ostatnio robione, suport też jest w miarę nowy a i piasty nie mają luzów i są nasmarowane. Ku uciesze innych domowników, rozwaliłem się ze sprzętem w dużym pokoju ;) Trochę się męczyłem z wybiciem korby, reszta poszła ok. Wyszejkowałem łańcuch i wyczyściłem wszystko co się da Cilit Bang ( w sekundę usuwa cały smar :) ) Złożyłem go potem tak, żeby cała rama był odkryta, bo jutro u Roberta wymieniam pancerze i linki oraz robimy meridzie polerkę ;) Rama będzie jak nówka :]



Test spd

  • DST 12.91km
  • Czas 00:32
  • VAVG 24.21km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 5 września 2010 | dodano: 05.09.2010

Przejechałem się na elektrownię zobaczyć jak sprawują się nowe spd. Niestety wczorajszego obawy okazały się prawdziwe - butki są na mnie ciut za małe i obdzierają mnie w pięty. Byłem więc zmuszony oddać je foxiowi. Trzeba będzie szukać dalej, tym razem numeru 46, bo stare scotty są już na granicy wykończenia po 20 tysiącach km
14 C, dość mam takiej temperatury, nie cierpię jak jest poniżej 20 C :(


Kategoria 0-50 km

Integracyjnie

  • DST 62.21km
  • Czas 02:38
  • VAVG 23.62km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 4 września 2010 | dodano: 04.09.2010

Dziś do Jaworzna przybył Boapower, który dał mi wcześniej znać i spytał się, czy nie pokręcilibyśmy razem. Zgodziłem się od razu. O godzinie 11 spotkaliśmy pod Statoilem. Postanowiliśmy objechać Jaworzno okolicznymi wsiami. Byczyna-Jeziorki-Ciężkowice-Sosina-Centrum-EJ III.
Dziś jakoś ogłupieli ludzie, nie wiedząc czemu trąbił na mnie gościu jakąś motorynką, że niby mu miejsca za mało, darł się na mnie jakiś gościu w centrum, że poprawnie rękę do skrętu wyciągnąłem i co najlepsze jakiś idiota w Ciężkowicach na rozklekotanym składaku zaczął nas wyzywać wykazując chęć ścigania się. Zignorowaliśmy gnojka, bo szkoda sobie nerwów było psuć.

A po południu pojechałem do Foxia, który jest u rodziców w Jaworznie kupić spd shimano m122. Butki dobrze się trzymają, ale chyba jednak są ciut za małe, bo lekko obdzierały mnie w piętę. Zobaczymy gdzieś na dłuższej trasie, ale to pewnie nie jutro, bo teraz się znowu rozpadało :(

LINK DO PODSUMOWANIA Z LISTĄ DNI


Dostałem także mały prezent od Boapower, dzięki wielkie ! :) :



Pozdrawiam.


Kategoria 50-100 km

Po Małopolsce

  • DST 45.43km
  • Czas 02:05
  • VAVG 21.81km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 3 września 2010 | dodano: 03.09.2010

Szybka rundka po Chełmku, Libiążu i Chrzanowie. Najpierw na bezimienną górę w Chełmku pooglądać Beskidy, a potem cały czas główną aż do Chrzanowa. Powrót 79 na Jaworzno. Zimno, wiatr dodatkowo wyziębia. Ehh, w tamtym roku wrzesień był tak samo ładny jak sierpień, a teraz ? 2 miesiące ciepła to zdecydowanie za mało :(

Relacja z wyprawy się powoli będzie zbliżać do końca, ale nie chce mi się okrutnie już pisać, więc tempo dodawania wpisów pewnie zmaleje :P

LINK DO PODSUMOWANIA Z LISTĄ DNI

Pozdrawiam


Kategoria 0-50 km