Kwiecień, 2010
Dystans całkowity: | 555.89 km (w terenie 19.00 km; 3.42%) |
Czas w ruchu: | 26:42 |
Średnia prędkość: | 20.82 km/h |
Maksymalna prędkość: | 70.50 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 55.59 km i 2h 40m |
Więcej statystyk |
Klasztor w Czernej
-
DST
87.91km
-
Teren
8.00km
-
Czas
04:08
-
VAVG
21.27km/h
-
VMAX
67.00km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Bardzo spokojna i przyjemna trasa. Bukowno-Trzebinia-Płoki-szlak rowerowy-Lgota-Ostrężnica-Czerna-Krzeszowice-Tenczynek-Puszcza Dulowska-Trzebinia-Balaton-Balin-Jaworzno.
Wiał dosyć mocny wiatr, dlatego postanowiłem pochować się w lasach. I tak praktycznie do Czernej w otoczeniu lasów, potem na DK79 zaczęło mi dmuchać w twarz, więc odbiłem na Tenczynek i wróciłem przez Puszczę Dulowską.
No i fajny motyw w Lgocie, jadłem bułkę popijając jogurtem, gdy nagle przyleciał do mnie mały czarny psiak, patrząc się błagalnym wzrokiem na obiekt mojej konsumpcji. Tak mi się żal biedaka zrobiło, że odstąpiłem mu trochę bułki i resztę jogurtu, którego wylizał z kubka praktycznie całego. Zadowolony i pojedzony przysnął sobie potem w cieniu, a ja pojechałem dalej.
Zwiedziłem dziś także po raz pierwszy pałac w Młoszowie, bardzo przyjemne miejsce.
V-max ze zjazdu do Czernej.
Parę zdjęć:
Droga do Trzebini:
Piesio:
Klasztor w Czernej:
Pałac w Młoszowej:
Pozdrawiam :)
Kategoria 50-100 km
O zachodzie
-
DST
41.95km
-
Czas
01:45
-
VAVG
23.97km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
O zachodzie słońca na rynek do Chrzanowa, a potem nad Balaton w Trzebini. Bardzo przyjemnie dziś się jechało, wiatr ustał i było ponad 21 C :) Do tego byłem rozruszany po dzisiejszym basenie ( w końcu się nauczyłem motylkiem pływać ! :D ), więc mogłem szybciej pojechać. Na rynku krótki postój, po czym główną drogą nad Balaton. Powrót przez Luszowice, gdzie wykorzystałem trochę ładną scenerię zachodzącego słońca i popśtykałem zdjęcia. Potem już szybciutko przez Jeziorki do domu.
Foty:
Rynek w Chrzanowie:
Nad Balatonem:
W Luszowicach:
Pozdrawiam ! :)
Kategoria 0-50 km
Do Roberta
-
DST
2.10km
-
Czas
00:07
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do Roberta na urodziny ;P
Kumpel ma do sprzedania amortyzator :
"Sprzedam Rock Shoxa Dart 3, stan idealny, zdaje się że nawet rys i odprysków nie ma. Używany 1 sezon 90% asfalt, ma przejechane może 500km w terenie Jaworznickim/Chrzanowskim.
Kolor czarny, Pod V-ki i tarcze, piwoty ściągnięte i zaślepione, można przykręcić z powrotem. Używany przy tarczy 160mm.
Kupiłem na allegro jako OEM, mam na niego paragon i powinno być jeszcze 12msc gwarancji."
więcej zdjęć : http://picasaweb.google.pl/106287427892958046995/NowyFolder3#5464781816518090530
Pozdrawiam :)
Wietrznie
-
DST
19.60km
-
Czas
00:49
-
VAVG
24.00km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miało być trochę dalej, ale zbyt cienko się ubrałem i wywiało mnie niemiłosiernie. Dlatego tylko krótka traska, na Byczynę i powrót przez Centrum. Powietrze ciepłe, ale wiatr wyziębia bardzo.
W końcu pierwszy tysiąc w tym sezonie, okropnie opornie to szło, mam nadzieję, że teraz będzie już lepiej :) V-max z górki przed Byczyną.
Kategoria 0-50 km
Powrót ze zlotu
-
DST
94.62km
-
Czas
04:59
-
VAVG
18.99km/h
-
VMAX
70.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 1
W nocy prawie nie zmrużyłem oka. Ktoś paskudnie chrapał w namiocie, że aż ziemia drgała, a poza tym było dosyć zimno, bo w nocy temperatura spadła pewnie do około 0 C. Budzik miałem nastawiony na 4:30, jednak wstałem o 3:30, bo i tak pewnie bym nie usnął. Szybko się spakowałem namiot i resztę szpeju, poczym wykorzystałem schroniskową kuchnię, żeby przygotować sobie śniadanie. Udało się też zrobić herbaty do termosu, co po zjazdach z czekających mnie przełęczy było szczególnie przydatne. Wyjechałem po godzinie 5.
Od razu, na miły początek, czekał mnie podjazd na przełęcz Kubalonkę ( 758 m n.p.m. ). Poszedł w miarę sprawnie, słońce zaczęło wyłaniać się zza szczytów, jednak nadal było zimno. Narzekać mogę jedynie na tragiczny stan asfaltu na podjeździe od strony Istebnej. Zjazd był chyba najlepszy z całej trasy, nową drogą z dużą ilością serpentyn. Przetestowałem wtedy przy okazji marathony i ich przyczepność, wchodząc w 180 przy około 60 km/h. Gleby nie było, więc chyba kleją się dobrze
Dosyć szybko zjechałem do centrum Wisły, gdzie na rondzie skręciłem na drugą czekającą mnie przełęcz – Salmopol (934 m n.p.m. ). Tu prędkości zmalały, bo od samego początku droga zaczęła się ciągnąć lekko w górę, przez co nie dało się jechać szybciej niż 15-16 km/h. Po przejechaniu obok skoczni w Malince zaczął się właściwy podjazd pod przełęcz, trwający około 6 km razem z serpentynami. Spodziewałem się trochę krótszego, więc każdy zakręt dłużył mi się w nieskończoność. W końcu jednak zdobyłem siodło, gdzie po krótkich postoju zacząłem zjazd do Szczyrku. Niestety na zjeździe dogoniłem autobus, który wlekł się 30-45 km/h, przez co w ogóle nie poszalałem.
Dalsza droga była mało przyjemna., przed Bielskiem trafiłem na strasznie ruchliwą drogę, w samym Bielsku pogubiłem się strasznie przez trwające remonty, przez co straciłem około 1,5 h. Nie wspomniałem na wstępie dlaczego tak się spieszyłem i dlaczego tak wcześnie musiałem wstać – otóż o godzinie 15 był ślub mojej kuzynki, a potem wesele, więc musiałem zdążyć.
Gdy w końcu udało się znaleźć drogę na Wilanowice, było już dosyć późno. Dodatkowo pogubiłem się przed Brzeszczami i straciłem pewnie dodatkowo jakąś godzinę. Nie było zatem innej opcji jak zadzwonić po transport, żeby nie mnie przyholował do domu. Swoją wycieczkę zakończyłem więc w Oświęcimiu, do którego dojechałem około godziny 12:30.
Ale pomimo tego awaryjnego powrotu, było naprawdę bardzo fajnie. Poznałem sporo sympatycznych ludzi, pokręciłem po górkach i w końcu w namiocie pospałem. Warto było się trochę namęczyć, za rok trzeba będzie to powtórzyć
Zdjęcia z dziś słabiutkie, bo z mojego telefonu.
Zapakowana merida:
Przełęcz Kubalonka:
Skocznia:
Przełęcz Salmopolska:
Pozdrawiam
Kategoria 50-100 km
Zlot forum
-
DST
157.51km
-
Czas
07:55
-
VAVG
19.90km/h
-
VMAX
70.50km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zlot forum Podróże rowerowe
Czyli w końcu jakaś piękna, daleka traska.
Wszystko zaczęło się w piątek o 5 rano, kiedy to półprzytomny zwlekłem się z łóżka. Na polu 0 C i szron na autach. Czyli trzeba wybrać opcję stroju zimowego, kominiara, kurtałka i jazda. Wyjazd równo o 6. Pomimo chłodu jechało się bardzo przyjemnie, nie wiało, a wschodzące słońce ogrzewało coraz bardziej. Zmierzałem do Żor, gdzie miałem spotkać się z grupą katowicką, która zmierzała również na zlot. Przez Bieruń i Pszczynę przejechałem dosyć szybko, średnia z sakwami wyszła coś koło 24 km/h
W Żorach byłem pierwszy, na liczniku pojawiło się 60 km. Po 10 minutach zjechała się jednak cała grupa. Po krótkim postoju i próbie ustalenia trasy, wyruszyliśmy już wspólnie, kręcąc wesoło, bo aż 15 wesołych osób się zebrało.
Pojechaliśmy dosyć zawiłą trasą przez Cieszyn, gdzie wjechaliśmy do Czech. Tam spodziewaliśmy się fajnych dróg, jednak trafiliśmy tylko i wyłącznie na korki i remonty. W jednym korku staliśmy ponad godzinę, nie dało się go ominąć, bo taka wąska droga była, a same tiry praktycznie stały. Zaczęło się więc szaleńcze wyprzedzanie na trzeciego, zabawy i śmiechu nie brakowało.
W końcu jednak wydostaliśmy się z tego korku, by odbić na Jaworzynkę i przejście graniczne. Tam zaczęły się całkiem przyjemne podjazdy, dwa nawet z serpentynami.
Dojechaliśmy do Istebnej, gdzie po zakupie dużej ilości alkoholu i paru kiełbasek pokręciliśmy do naszego miejsca noclegowego, czyli pola namiotowego w schronisku Zaolzianka.
Jako że grupa katowicka była pierwsza, przysługiwało nam prawo wybrania sobie miejscówek na namiot. Dopiero później zaczęły się zjeżdżać inne grupy, biedaki już w mniejszej ilości były :P
Gdy wszyscy się zjechali, zaczęło się oglądanie, komentowanie i ocenianie rowerków, przy okazji oczywiście spożywanie alkoholu. W końcu jednak ktoś się zebrał i rozpalił ognisko, bo zaczęło się robić naprawdę zimno. Tam przy śpiewach i kiełbaskach posiedzieliśmy do prawie 1:30, kiedy to wszyscy zebrali się do schroniska, bo przemroziło całą grupę. Ja jednak musiałem się kłaść spać, bo czekała mnie pobudka o 3:30 i szybka jazda z powrotem do Jaworzna, ale o tym już w następnym wpisie… ;)
Zdjęcia pożyczone od martwej wiewiórki, maćkapaćka91, jedenkg i biketrips.pl ;)
Jedzie pociąg, jedzie...
...czasem jednak w korku sobie stoi...
...a czasem ma pod górkę...
Podpatrzeć można także ciekawe patenty :
...nawet bardzo ciekawe :D
Czasem też pociąg zatrzymuje się na postój:
... ale zaraz rusza dalej:
...rusza, by w końcu dobić do stacji Ogniskowo :D
Szczytem było zabranie ze sobą żeliwnego garnka na pieczone :D
I na koniec dnia garstka forumowiczów:
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
Konkurs !
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Konkurs :)
Każdy odwiedzający mojego bloga może pomóc mi wygrać między innymi gps Garmina lub wiele innych nagród. Wystarczy wejść linkiem i kliknąć w Przejedź ze mną 1 km. Po kliknięciu można się także zarejestrować, dzięki czemu otrzymam 10 punktów :) Wszystkim klikającym będę naprawdę bardzie wdzięczny !
Żeby wpis był ciekawszy dodam, że w piątek i sobotę byłem na zlocie forum Podróży rowerowych. Dokładniejsza relacja będzie, gdy uda mi się zdobyć zdjęcia, bo z mojej komórki się nie nadają :P Udało się przejechać 260 km po górach, w tym miedzy innymi Kubalonka i Salmopol z sakwami.
Pozdrawiam ! :)
Dziećkowice z Robertem
-
DST
18.83km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
18.83km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
14.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niemożliwości ;) Robert mnie na rower wyciągnął. Chłopak, który półtora roku nie jeździł, napisał do mnie dzisiaj czy nie chce iść na rower. Zamurowało mnie lekko, no ale się zgodziłem. Zdało się kolosa ze statystyki, to można jechać :D
Pojechaliśmy przez Jeleń nad zalew dziećkowicki. Tam chwilę postoju i powrót, już po zmroku. Jak słońce świeci to ciepło, jak zajdzie to zimno. Ot tak, króciutko.
Rowery nad zalewem:
70 km ma korba a już się napisy wycierają :/
Pozostawiam bez komentarza... :)
Pozdrawiam.
Kategoria 0-50 km
Zalane
-
DST
14.91km
-
Teren
2.00km
-
Czas
00:37
-
VAVG
24.18km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trochę nauki na jutrzejszego kolosa ze statystyki ( czyt. 10 minut ), po czym na króciutką przejażdżkę nad zalane. Wiatr się uciszył, 15 C, warunki prawie idealne ( dla mnie idealnie jest powyżej 30 C, no ale już przeboleję do lata :P )
Na zalanym kupa błota. Powrót przez ścieżkę i osiedle stałe. Na komunie łapię się za elką, biedna dziewczynka, ledwo co jej główka znad kierownicy wystawała. W końcu jednak mnie nudzi i wykorzystuję lewy pas do wyprzedzenia przeszkody. A jechałem jedyne 45 km/h ...
Zdjęcia jak zwykle tragiczne, ciekawie kiedy będę mieć normalny aparat.
Pozdrawiam
Kategoria 0-50 km
Pętelka po Małopolsce
-
DST
53.40km
-
Czas
02:23
-
VAVG
22.41km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw 7 km do Kerfóra, a potem na przejażdżkę po skraju województwa małopolskiego. Trasa prosta i przyjemna : Jeleń-Dąb-Chełmek-Libiąż-Chrzanów-Byczyna. Na drogach totalne pustki ! I wszechobecna policja - na każdym moście nad autostradą cywilny radiowóz, do tego przy każdym wlocie na autostradę drogówka z suszarką, pełno patroli także na drogach powiatowych ( przyjeżdżałem obok 5 ! ) Nieźle dzisiaj pilnują porządku :)
Tylko trochę wiało, ale do tego trzeba się przyzwyczaić, bo wieje odkąd śnieg znikł :P
Pozdrawiam
Kategoria 50-100 km