vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Wpisy archiwalne w kategorii

Dookoła Tatr

Dystans całkowity:301.04 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:15:43
Średnia prędkość:19.15 km/h
Maksymalna prędkość:67.00 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:100.35 km i 5h 14m
Więcej statystyk

Dookoła Tatr - dzień 3

  • DST 88.46km
  • Czas 04:11
  • VAVG 21.15km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 10 sierpnia 2009 | dodano: 23.08.2009

Tym razem noc przebiegła spokojnie, budziłem się tylko dwa razy - raz, gdy Monika chciała zwalić cały namiot szukając wyjścia, a dwa o 5 nad ranem - z zimna. Wstaliśmy o 7:30, wyjechaliśmy dwie godziny później - dobudzanie ważna rzecz przecież ;)
W miarę sprawnie dojechaliśmy do Trsteny, gdzie skręciliśmy na Suchą Horę. Gdzieś w połowie tej trasy urządziliśmy sobie popas na łące z pięknymi widokami na Tatry. Było ciepło, słoneczko przygrzewało, nie chciało się jechać dalej. Jakoś się jednak zebraliśmy i po ciężkim podjeździe pod jakąś wioskę dojechalismy do granicy z Polską i do Chochołowa. Z niego to ze średnią prawie 30km/h dotarliśmy do Czarnego Dunajca, gdzie pożegnałem się z Moniką - która pokręciła do Jordanowa. Ja natomiast przez Nowy Targ i męczące, ciężkie podjazdy za Dębnem dojechałem do Krościenka.
W końcu można było się umyć;)

Wycieczka była super, pomimo zmęczenia i częstego bólu kolan warto było się wspianć tak wysoko, chociażby dla tatrzańskim krajobrazów. Dzięki Monika za wspólne 250 km górskich kilometrów:)

Zdjecia z dnia dzisiejszego:

Dziś Monika spała na zewnątrz, bo jakże przy taki niskich temperaturach mógłbym meridkę na takie zimno zostawić :D :


A tak naprawdę rowerki przeczekały noc całkiem bezpiecznie przypięte do drzewa:


Byłbym nie sobą, gdybym zdjecia rowerka tu nie wstawił:


Pora ruszyć w drogę, zostawiamy za naszymi plecami Tatry... Będziemy tęsknić ;) :


Ale widoczki i tak były całkiem ciekawe:




Popas na łączce:










I ostatnie zdjęcie z podróży, panorama zalewu czorsztyńskiego:


Mapa całego wyjazdu:



Pozdrawiam serdecznie :)


Kategoria 50-100 km, Dookoła Tatr, Góry 2009

Dookoła Tatr - dzień 2

  • DST 104.41km
  • Czas 04:54
  • VAVG 21.31km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 9 sierpnia 2009 | dodano: 22.08.2009

Noc nie minęła dobrze, co chwilę się budziłem, bo wydawało mi się, że odgłos potoku to dźwięk burzy, która właśnie zalewa mi namiot. Wstaliśmy o 8, ugotowaliśmy coś ciepłego i lekko się ociągając ( no bo po co się spieszyć jak tak miło słońce przygrzewa ;) ) wyjechaliśmy o 10:30.
Na dzień dobry dostaliśmy długi, bo ponad 30 km zjazd do Liptowskiego Hradoku, gdzie na stacji benzynowej kupiłem paliwo do kuchenki. Lekki zjazd ciągnął się dalej, aż do Liptowskiego Mikulasa. Za miastem wjechaliśmy w tereny rolnicze, które swoim ukształtowaniem zmęczyły nas bardzo. Swoją budową przypominały trochę Jurę. Znajdowaliśmy się w kotlinie pomiędzy Tatrami Wyżnymi a Niżnymi. Dookoła nas roztaczały się cudowne widoki na tatrzańskie szczyty. Piękna pogoda oraz niebieskie niebo tworzyły naprawdę piękną atmosferę.
Następnym dużym miastem na naszej trasie był Rużemberok, gdzie po zakupach w Tesco odbiliśmy na Dolny Kubin, który jak się potem okazało taki „dolny” nie był, bo trzeba było przebić się przez dwa naprawdę duże podjazdy ( 5 i 7 kilometrowe ), które ciągnęły się jakby w nieskończoność. Kwestia pewnie psychiki, gdy człowiek jedzie w góry spodziewa się tych podjazdów i jedzie cały czas, natomiast gdy jedzie do miasteczka z nazwą „dolny” spodziewa się raczej zjazdu i mocno się dziwi, gdy za każdym zakrętem widzi wciąż podjazd.
Zafundowaliśmy sobie jednak dla odpoczynku mały postój przy uroczym malutkim strumyczku, gdzie po rozpaleniu ogniska i ugotowaniu słodkich chwilek nabieraliśmy sił na dalszą drogę.
Za Dolnym Kubinem zjedliśmy obiad, słowacki kotlet przekładany boczkiem i serem razem z frytkami smakuje naprawdę pysznie. Za DK wjechaliśmy na ekspresówkę w stronę Trsteny, którą jechaliśmy około 8 km, nie za szybko, bo ograniczenie prędkości było tylko do 100 km/h :P
Po 100 km zaczęliśmy szukać miejsca na obóz, udało się to przy rzece, za polem odgradzającym od głównej drogi. Od razu rozpaliliśmy wielkie ognisko, które skutecznie odstraszyło chmary komarów. Zagotowaliśmy zupki, posiedzieliśmy trochę przy cieple z ogniska i poszliśmy do namiotu. Tam przy dźwiękach raz-dwa-trzy próbowaliśmy się umyć chusteczkami nawilżającymi, jednak nic to nie dało, dlatego z „lekka” brudni poszliśmy spać.


Widoczek z namiotu:


Górski potoczek obok którego spaliśmy:






Opuszczamy Vysokie Tatry:


Podziwiając jednocześnie Niżne Tatry:


Podziwiamy także komizm sytuacyjny słowackiego języka :D :


Oraz jeszcze komiczniejsze znaki drogowe, czy ten znak oznacza :" Uwaga! Pedofil !" ? :


Tradycjna zabudowa słowackich wiosek:


Przeprawa przez strumyczek:


Wyżej, coraz wyzej...:


Nocne ognisko:



Zdravim ;)


Kategoria 100-200 km, Dookoła Tatr, Góry 2009

Dookoła Tatr - dzień 1

  • DST 108.17km
  • Czas 06:38
  • VAVG 16.31km/h
  • VMAX 67.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 sierpnia 2009 | dodano: 21.08.2009

I stało się, ruszyłem objechać Tatry na rowerze. Tym razem nie jechałem jednak sam, udało mi się namówić Monikę, z którą byłem w Grecji, aby pojechała ze mną.
Dzień zacząłem od pakowania sakw i wyjechania w kierunku Niedzicy, gdzie na przejściu granicznym umówiłem się z moją towarzyszką podróży. Zaczęliśmy wspólną jazdę bardzo powoli, ponieważ droga od Niedzicy cały czas pięła się ku górze. Po około 20 km takiej jazdy i wspinaniu się na coraz to nowe górki wjechaliśmy na Przełęcz Magurską, skąd szybko zjechaliśmy, coraz bardziej przybliżając się do Tatr i tatrzańskim podjazdów.
Po drodze mijaliśmy wioskę cygańską. Wtedy to zaatakowały nas cygańskie bachory, których nagle pojawiła się cała masa. Najpierw zaczęły wesoło biec za rowerami, jednak już po chwili próbowały wyrwać bagaże i sakwy, co już takie wesołe nie było. Musieliśmy deptać ponad 30 km/h pod stromą górkę, żeby je zgubić. Ciekawa przygoda ;)

Za wioską zaczął się ciągły podjazd ciągnący się przez Stary Smokoviec i trwał aż do Strebskiego Plesa. Po drodze robiliśmy wiele odpoczynków, obładowane rowerki nie chciały jechać nawet 15 km/h pod górę, wlekliśmy się zmęczeni o 5 km/h mniej. W 5 godzin męczyliśmy 40 km podjazdu !!

Podjechaliśmy także na samą górę Strebskiego Plesa, gdzie podziwialiśmy piękne jezioro o tej samej nazwie. Osiągnęliśmy 1360m. npm, do tej pory to moja najwyższa wysokość zdobyta na rowerze. Wkrótce jednak zaczęło się ściemniać, dlatego postanowiliśmy szukać noclegu. Byliśmy jednak w Tatrzańskim Parku Narodowowym, gdzie nie wolno się rozbijać, a kary za taki nielegalny postój są wysokie, dlatego musieliśmy zjechać z Tatr, by minąć park. Ku naszej uciesze cały czas jechaliśmy zjazdem, aż za miejscowośc Podbańskie, gdzie znaleźliśmy wymarzone miejsce do rozbicia namiotu - na małej polance zaraz przy górskim, rwącym potoku. Zrobiło się strasznie zimno, dlatego szybko rozbiliśmy namiot, poczym zabraliśmy się za przyrządzenie kanapek oraz ugotowanie wody na gorące kubki. Szybko jednak uciekliśmy do namiotu, bo zrobiło się naprawdę lodowato.
Zmęczeniu usnęliśmy w miarę szybko pogrążeni w tatrzańskich ciemnościach..


W otoczeniu górskich pejzaży...:




...jedzie sobie Monika na rowerze...:


...jedzie sobie, jedzie w kierunku Tatr:


Czasem podziwia widoki z Windowsa XP:


...a czasem górskie strumyczki:


Czasem też traci głowę na rzecz kasku, o tak, bezpieczeństwo przede wszystkim ;):


Jedzie sobie, jedzie krętymi drogami:


Oczywiście cały czas najbardziej zachwycona jest moją meridką, która jakże cudnie prezentuje się na tle Tatr:


W końcu zgłodniała i robi kanapki ( ja też się załapałem :) ):


W końcu docieramy na Strebskie Pleso:


Z którego roztacza się piękny widok na Słowację:


Nad jeziorem:




Drzewko:




Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km, Góry 2009, Dookoła Tatr