Listopad, 2012
Dystans całkowity: | 375.02 km (w terenie 7.00 km; 1.87%) |
Czas w ruchu: | 16:33 |
Średnia prędkość: | 22.66 km/h |
Maksymalna prędkość: | 59.00 km/h |
Liczba aktywności: | 4 |
Średnio na aktywność: | 93.75 km i 4h 08m |
Więcej statystyk |
Spontan nocny
-
DST
71.84km
-
Czas
03:12
-
VAVG
22.45km/h
-
VMAX
48.00km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po 17 zobaczyłem na naszym Forum jaworznickim, że użytkownik Demek wybiera się na rower. Szybko namówiłem Nema i Janusza, żebyśmy ruszyli o 18 i dołączyli do, jak się później okazało, dwóch osób.
Najpierw krótka rudna po Jaworznie, a potem na Balaton w Trzebini. Jednak było nam mało, więc posypialiśmy jeszcze do Chrzanowa i Libiąża, z którego przez Dąb do Jaworzna. Pod koniec spotkaliśmy Funia jadącego na nockę.
Fajny spontan, poznało się dwie nowe osoby do ekipy, mam nadzieję, że na przyszły rok dojdzie sporo osób, dzięki czemu forum i wycieczki będą z prawdziwego zdarzenia :)
Zdjęcia słabiutkie, bo aparat na wyczerpaniu.
Pod koniec mała zamiana, mam okazję pośmigać na 29'er Demka.
Pozdro ;)
Kategoria 50-100 km
Błotna szosa
-
DST
122.18km
-
Czas
05:06
-
VAVG
23.96km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy wypad z Januszem przypominał bardziej zawody w przełajach niż jazdę po miłych asfaltach. Początek zapowiadał się całkiem dobrze, nie lało i drogi zaczęły nawet wysychać. Niestety przed Miedźną zaczęło kropić, aby po chwili przejść w spokojny deszczyk. Niby nic strasznego, tylko, żebyło 7 C, a w tej temperaturze przemoczone ciuchy niezbyt przyjemnie zaczynają przylegać do ciała.
Jakoś sobie jednak dawaliśmy radę i bez zbędnego marudzenia brnęliśmy dalej. Niestety deszczyk nie był największą atrakcją, jadąc boczną drogą w Oświęcimiu napotkaliśmy na wyjazdy w budów i remonty dróg. Cała droga pokryta była błotnistą, glinianą mazią. Uwaliliśmy się, mówiąc kolokwialnie, w tym bagnie. Najgorzej wyszedłem na tym ja sam, bowiem nieopatrznie wjechałem w tunel za Januszem, w wyniku czego otrzymałem sporą dawkę bagna prosto na twarz. No ale chociaż było wesoło :)
Traska bardzo fajna, cały czas trzymaliśmy się bocznych asfaltów, unikając głównych dróg. Szkoda tylko, że pogoda nie dopisała, bo potem było lodowato. Ostatnim punktem wycieczki był karcher, bo nie można było tak rowerków zostawić.
Na razie jeszcze sucho, mkniemy w stronę Woli:
Towarzyszy nam mglisty klimat:
Przygotowany na deszcz, jeszcze czyste :)
O, już nie...
Maseczka błotna :P
Straszne zdjęcie, tzw. 'Samojebka na Funia"
Rowerki już czyste. Teraz jeszcze tylko pranie wszystkich ciuchów...
Kategoria 100-200 km
Sztokholm
-
Temperatura
0.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niskobudżetowy wypad z wykorzystaniem tanich linii lotniczych. Generalnym założeniem było nie wydanie ani jednej korony w Szwecji, zamiar ten udał się w 100%, dzięki czemu wyjazd mogę zaliczyć do najtańszej mojej wycieczki. Razem z biletami ( 12 zł w dwie strony Wizzairem w Katowic ) i jedzeniem wydałem 50 zł.
Pierwszego i drugiego dnia zwiedzaliśmy Sztokholm, noc spędzając dzięki uprzejmości Louise z CouchServing. Dwie następne noce spędziliśmy już na bezdomnego, śpiąc pod małym zadaszeniem obok dużego domu oraz w starej, opuszczonej chatce w Nykoping. Pogoda się udała, nie padało, a i temperatura jak w Polsce. Ze stopów warto wspomnieć Hummera, Passata z matką z dwójką dzieci, która zostawiła nas samych na 15 min w aucie z kluczykami w środku i poszła odprowadzić dzieci oraz w nowym Land roverze Discovery z Katowic prosto do Jaworzna :)
Kolejne, 25 państwo zaliczone :)
Kawiarnia dla rowerzystów. Kto nie chciałbym napić się w kawy z towarzystwie takich szosówek Bianchi... Niestety kawa kosztuje tam 30 zł, więc pozostałem przy zrobieniu zdjęcia... ;)
Miasto jest piękne szczególnie w nocy
W tle zachodzący Mars, a raczej kopuła hali sportowej :)
Autostop w Hummerze :)
Zupka chińska na menela:D
II nocleg, w nocy było ziimno...
III nocleg:)
I przytulne wnętrze, wyłożone kartonami, które targaliśmy przez całe miasto :D
Tu też chcieliśmy spać :)
Pozdrawiam :)
Kategoria Tanie loty
Nocnie
-
DST
73.13km
-
Teren
5.00km
-
Czas
03:31
-
VAVG
20.80km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
0.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Janusz wyciągnął mnie o 15:30 na rower, długo nie oponowałem, więc pokręciliśmy... zupełnie nie wiedząc gdzie się kierować. Najpierw padł pomysł Tenczynka, potem Oświęcimia ( Co tam w ogóle jest, żeby tam robić cel wycieczki?! ), a skończyło na szwędaniu się po małych wsiach w rejonach Żarek i Babic. Zrobił się świetny klimat, dookoła tylko lasy albo pola. Wesoło kręciliśmy w ciemnościach, podśpiewując sobie co chwilę teksty w stylu " Nie boję się, gdy ciemno jest, Janusz za rękę prowadzi mnie" ( Boże, jak to okropnie brzmi ).
Zrobiło się również okropnie zimno, do moich ulubionych 35 C brakowało... 35 C, więc szybko przywdziałem kurtkę zimową, którą prewencyjnie wpakowałem do plecaka.
O, warto też wspomnieć o próbach ratunku mojej soczewki, która musiała lekko przyschnąć, bo jakimś cudem się podwinęła na oku. W ostatniej chwili ( nadal nie wiem jak ) udało mi się ją uratować i zamocować z powrotem na swoim miejscu. Co prawda, nie wiem czemu, obraz w tym oku zmienił się na żółty na jakieś 30 minut, ale chociaż widziałem gdzie jadę :P
Z Balic przez Zagórze do Chrzanowa, a potem Luszowice, Balin i do domku.
Dziś pierwszy raz jeździłem w gumofilcach kupionych do Waxmunda, przy temp 0 C i jednej skarpetce już jest zimno w palce, więc trzeba będzie w zimie ubierać dwie pary skarpet.
około 5 km jechaliśmy drogą przez pola bez asfaltu, prawie jak na Ukrainie :)
Gdzieś w Żarkach, objadaliśmy się na środku drogi rogalikami z kapustą, to sobie i zdjęcie cyknęliśmy :)
Pozdrawiam :]
Kategoria 50-100 km
Ogrodzieniec
-
DST
107.87km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:44
-
VAVG
22.79km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
Temperatura
10.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po długiej stagnacji w końcu ruszyłem się na rower. Długa przerwa oczywiście nie oznaczała, że się obijałem, rozpocząłem między innymi wstępny kurs na paralotnię, po całej teorii wczoraj przyszła pora na zajęcia naziemne i pierwsze oderwanie się w powietrze... powiem Wam jedno, niesamowite wrażenia, jeżeli tylko będziecie mieli możliwość to zapisujcie się od razu! Moment, w którym znajdujesz się w powietrzu, delikatnie kontrolując kierunek i prędkość lotu, patrząc się na dół, magia!
Ale do rzeczy. Dziś, korzystając z pięknej pogody, skoczyliśmy się z Januszem do Ogrodzieńca. Na trasie spotkaliśmy mnóstwo rowerzystów, wszyscy wyszli korzystając z wolnego dnia. Do Ogrodzieńca przez Bukowno, Klucze i Żelazko, powrót przez Niegowonice i Dąbrowę Górniczą. Droga powrotna już po ciemku, na szczęście nie zrobiło się zimno. Na koniec dnia spotkaliśmy Funia wracającego z gór, po czym razem pokręciliśmy do Janusza, bo nas wspaniałomyślnie zaprosił na coś dobrego do jedzenia ;)
Chwilę terenem:
Mieszkałbym
Zamek:
Powrót nocą:
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km