Czerwiec, 2010
Dystans całkowity: | 683.51 km (w terenie 36.50 km; 5.34%) |
Czas w ruchu: | 31:56 |
Średnia prędkość: | 21.40 km/h |
Maksymalna prędkość: | 71.00 km/h |
Liczba aktywności: | 10 |
Średnio na aktywność: | 68.35 km i 3h 11m |
Więcej statystyk |
Małopolskie wsie
-
DST
117.80km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:47
-
VAVG
20.37km/h
-
VMAX
65.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano do serwisu umówić się na wymianę sterów, potem szybka traska na Sosinę, a po obiedzie wyjazd do Krzeszowic. Umówiłem się tam ze Sławkiem z forum, bo wczoraj przyszła paczka z CR i miałem dla niego parę rzeczy. Znowu starałem się omijać główne drogi, dlatego do Krzeszowic pojechałem przez Puszczę Dulowską. Spotkaliśmy się trochę dalej, bo w Młynce.
Następnie ruszyłem w drogę powrotną, która trochę mi się skomplikowała, w rezultacie czego zwiedziłem sporą ilość całkiem ładnych wsi. I tak najpierw pojechałem do Frywałdu, gdzie skręciłem na Zalas i Grojec. Teren tam jest bardzo ciekawy, cały czas podjazd i zjazd, mało jest prostego ;)
Z Grojca posypałem z górki na Regulice, z których to przez Bolęcin i Chrzanów odbiłem na Balin. A w Balinie niespodzianka, remont mostu nad A4 i zatarasowany przejazd wysokim przenośnym ogrodzeniem. Wracać mi się nie chciało, więc odwiązałem drut, przeniosłem płot, przejechałem obok całego inwentarzu budowy, pomachałem ochronie i na koniec pomęczyłem się jeszcze z ogrodzeniem z drugiej strony. Ale chociaż bliżej było :D
Zdjęcia:
Prawdopodobnie najlepszy jogurt na świecie :D :
Nowe rogi, mega wygodne. Kupione dzięki Kajmanowi, który używa takich samych :
Boczne dróżki i szlaki:
Widoki z Zalasu:
Na Regulice:
Zjazd do Regulic może się poszczycić nachyleniem i zakrętami lepszymi niż z niejednych przełęczy w górach :) :
Widok na zamek w Rudnie:
Zakręty :
Droga na Bolęcin:
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
Wadowice na inaczej
-
DST
123.63km
-
Teren
2.00km
-
Czas
05:54
-
VAVG
20.95km/h
-
VMAX
56.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na inaczej, bo z pominięciem głównych dróg :) W ruch poszła oczywiście mapa, dzięki której udało się zaplanować całą trasę.
Towarzyszył mi dziś Robert, który ostatnią swoją setkę zrobił dwa lata temu. Ostatnio z chłopakiem jakieś dziwy się dzieją, wychodzi na rower i w dodatku porywa się na takie dystanse :D
Wyjechaliśmy o 12, bo rano byłem po ostatni wpis na uczelni. Rok zaliczony, szkoda tylko, że ze średnią 3,99, a stypendium jest od 4.00 ... No, ale 3 miesiące spokoju z AE :)
Trasę ciężko opisywać po kolei, ponieważ przejeżdżaliśmy przez sporą ilość wsi. Dla zainteresowanych mapa na dole. Droga była dosyć urozmaicona, przede wszystkim nie było płasko, co ja odbierałem z uciechą, a Robert z postępującym załamaniem psychicznym :D Przez różnego rodzaju asfalty i żwirki dojechaliśmy w końcu do Wadowic. Posiadówa na kremówkę i dawaj z powrotem. Oczywiście także bocznymi drogami. Tu Robert zaczął już trochę marudzić, ale następny odpoczynek na jedzenie postawił go na nogi ( i rzeczywiście stał na tych nogach cały czas, bo usiąść nie umiał, tak go pewna część ciała bolała :D ) i nawet sprawnie dojechaliśmy do Oświęcimia. W tymże mieście złapała nas burza, która jednak szybko przeszła, więc szybko wróciliśmy do domów.
Zdjęcia:
Robert napiera:
Okazja :D
Jak ja lubię takie znaki :
Wadowice:
W końcu wyszło słońce:
Robert męczy kolejne pagórki:
Pomysł zaczerpnięty od kogoś z BikeStatsa... Nie pamiętam jednak od kogo. W każdym razie komuś temu trzeba pogratulować pomysłu :
I na koniec kościół w... ee, zapomniałem, gdzieś przed Oświęcimiem :
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
Szlak Greenways
-
DST
81.64km
-
Teren
12.00km
-
Czas
03:50
-
VAVG
21.30km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś prawdopodobnie był najładniejszy dzień w roku. Nie można było nie wykorzystać takiej pogody, dlatego zaopatrzony w mapę Ziemi Oświęcimskiej, którą otrzymałem od Niradhary i Kajmana, wyruszyłem praktycznie przed siebie :) Zerkając co chwilę na mapę obierałem coraz to inny kierunek jazdy. I tak pojechałem w stronę Chełmu Śląskiego, gdzie znalazłem całkiem nową dróżkę na najwyższe wzniesienie miasta. Z góry roztaczał się świetny widok na Beskidy i całą kotlinę. Szybkie zerknięcie na mapę pozwoliło zakreślić w głowie bardziej dokładniejszy plan, który zakładał przejechanie szlaku Greenways od Gromca do Mętkowa. Co prawda nie jest tego bardzo dużo, ale przebyty kawałek tylko zachęcił mnie do przejechania całości szlaku z Krakowa do Wiednia :)
Nie będę się rozpisywać, bo więcej zdjęcia powiedzą :) Naprawdę polecam wszystkim ten odcinek.
Powrót przez Zagórze ( w którym też nigdy nie byłem ) i dalej na Chrzanów i Trzebinię. Dzisiejsza wycieczka w 80 % była po całkiem nieznanych mi drogach.
Jutro też zabieram tą mapkę i obczajamy następne szlaki :D
Zdjęcia:
Ciekawy, króciutki, ale za to bardzo stromy podjazd pod bezimienną górę w Chełmie Śląskim:
Widok na Zalew Dziećkowice:
A z drugiej strony widok na góry:
Drzewko na szczycie:
W stronę Chełmu:
Kościół i pałac w Bobrku:
Na szlaku GreenWays można spotkać:
Rowerzystki i rowerzystów:
Strachy:
Kunie:
I dziewczyny na tandemie:
A ja na oponach 1.5..:
Zakole Wisły, podczas powodzi cały szlak był zalany:
I znowu góry, tym razem za Mętkowem:
Zamek w Lipowcu:
W sakwie powietrze wożę ;) :
I na koniec nowa droga rowerowa w Jaworznie, w końcu asfaltowa. Prawda, że cudo ? ;) :
Do tego są takie tablice ze szlakami :
Pozdrawiam :)
Kategoria 50-100 km
Sosina
-
DST
19.19km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:00
-
VAVG
19.19km/h
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótka przejażdżka nad zalew Sosina. Chmary muszek i komarów zniechęcają do jazdy. Może jutro coś więcej km będzie :)
Kategoria 0-50 km
Objazdowo z Robertem
-
DST
45.33km
-
Teren
6.50km
-
Czas
02:22
-
VAVG
19.15km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziwy nad dziwami, Robert mnie na rower wyciągnął ! Poczułem się prawie jak w 2008 roku, kiedy to wspólnie prawie 4 tysiące km wykręciliśmy.
Spotkaliśmy się pod szpitalem (dziwne miejsce na spotkanie, jak mieszkamy 1,11 km od siebie :P ) i pojechaliśmy najpierw asfaltem do Ciężkowic. Dalej wybór padł na zalew Sosina, na który dojechaliśmy żółtym szlakiem. Tam rozpoczęła się przygoda z nowymi szlakami, których wytyczono u nas w mieście ponad 200 km. Dlaczego by nie pojechać zgodnie z jakimś szlakiem. Kolory zmienialiśmy co chwilę, ale udało się odkryć sporo ciekawych, nigdy przedtem nie odwiedzonych miejsc. I tak obczailiśmy świetne schody razem z podjazdem dla rowerów w Szczakowej oraz ciekawego singletracka ciągnącego się z dobre 2,5 km po lasach na OST.
Następnie pojechaliśmy ścieżką rowerową na elektrownię, gdzie dalej chcieliśmy pojechać wzdłuż Przemszy aż na Łęg. Niestety pogubiliśmy się w lesie, w którym wszystkie ścieżki kończyły się na skarpie koryta rzeki.
Powrót przez Azotanię, gdzie strąbił nas Nemo, po czym zatrzymał się na parę minut pogaduch o rowerach :)
Parę zdjęć, niestety nie da się w żadnym miejscu zatrzymać na dłużej, bo chmary komarów w sekundę wkuwają się w człowieka :/
Na początek zdjęcie ostatniej burzy, która efektownie przetoczyła się nad Jaworznem:
I z wycieczki, Sosina:
Za Sosiną słońce powoli zaczęło zachodzić:
Na rozstaju:
Jedzie Robert :D :
I zachodzik na koniec:
Pozdrawiam
Kategoria 0-50 km
Hrobacza Łąka i spotkanie
-
DST
124.42km
-
Teren
3.00km
-
Czas
05:51
-
VAVG
21.27km/h
-
VMAX
71.00km/h
-
Temperatura
33.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wolne od nauki, dlatego postanowiłem dzień dobrze wykorzystać. Od dawna planowałem zdobyć jeden z trudniejszych podjazdów w Polsce jakim jest Hrobacza Łąka, dlatego wstałem o 6 i trochę po 7 wyruszyłem w drogę. Rano było chłodno, spodziewałem się trochę wyższej temperatury, jednak ta nadeszła dopiero po południu. Droga w stronę gór przebiegała bezproblemowo, standardowo już przez Bieruń i Oświęcim, w którym to odbiłem na Wilamowice, żeby ominąć ruchliwą drogę główną na Kęty. Po około 8 km musiałem jednak odbić na bardziej ruchliwą drogę, bo zwyczajnie nie znałem drogi pomiędzy wsiami i nie chciałem się zgubić.
W Kętach byłem o 9:30. Od Jaworzna wiozłem klucze rowerowe dla Kajmana, któremu dawno temu obiecałem, że dostarczę je do Kobiernic. Zadzwoniłem zatem do Niradhary z pytaniem czy dziś mają czas. Umówiliśmy się po 12, dlatego postanowiłem przed spotkaniem zaliczyć Hrobaczą.
Już od samego początku podjazd pokazał, że zasłużył na miano trudnego. TUTAJ można zobaczyć jego profil, wygląda całkiem ciekawie ;)
Na samym początku jest dobrej jakości asfalt i parę serpentyn. Droga systematycznie pnie się stromo w górę. Asfalt jednak po około 1,5 km zamienia się w wyboisty i kamienisty szlak, po którym strasznie ciężko się jedzie. To zdecydowanie najtrudniejszy odcinek. Miejscami jedzie się bardzo ciężko, zwłaszcza w oponach 1.5.
Na górze znalazłem schronisko, które dużo zaoferować nie potrafiło, więc za radą jakiegoś podpitego górala poszukałem szukać źródełka leżącego trochę niżej. Tam sobie zrobiłem przerwę, zjadłem konserwę, chleb i zupkę chińską zagotowaną na palniku.
Zjazd po szutrze nie należał do przyjemnych, ale za to zjazd asfaltem potrafił dostarczyć sporej dawki emocji. Ręce mnie bolały od hamowania na kamieniach, więc po prostu puściłem klamki, o mało co dwa razy nie wylatując z zakrętu. V-max 71 km/h to zdecydowanie za dużo jak na taki wąski zjazd :)
Następnie przyszła pora na odwiedzenie bikestatowiczy z Kobiernic. Ela czekała już mnie na moście w Porąbce, skąd pojechaliśmy do Ich domu. Muszę przyznać, że zostałem ugoszczony po królewsku :) Wielki puchar lodów oraz zmrożony sok skutecznie pomagał walczyć z wciąż rosnącą temperaturą. Dodatkowo pożyczyłem mapę i przewodniki po Austrii, które pomogą mi zaplanować dokładnie przebieg lipcowej wyprawy. No i dostałem także naklejki BS, dwie pójdą na rower, a jedna może na auto :) Dziękuję bardzo za tak wspaniałą gościnę !
Czas przyjemnie minął na rowerowych pogaduchach. Trzeba było jednak się zacząć powoli zbierać do domu, dlatego po godzinie 14 wyjechałem z Kobiernic. Nie jechałem jednak sam, Niradhara i Kajman postanowili mnie odprowadzić pokazując mi świetne, boczne drogi, dzięki którym omija się ruchliwe krajówki. Teraz mogę dojechać w góry praktycznie nie zaznając ruchu samochodowego !
Pożegnaliśmy się za Wilamowicami. Dalsza droga była tak sama jak rano, nic ciekawego się nie działo, no może oprócz pijaka spod sklepu, którego przegoniła właścicielka wodą z węża :D
Pora na parę zdjęć:
Zapora w Porąbce:
Zaczynamy podjazd:
Serpentynka:
Widok na jezioro:
Dalsza droga:
Źródełko niedaleko schroniska:
Się zupka robi:
Zielono:
Merida i Accent Kajmana:
Powrót:
Zerwana kładka na Sole:
Widoczki:
Sielskie klimaty ;) :
Boczne drogi:
I ostatni postój:
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
Rundka nocna
-
DST
23.77km
-
Czas
01:01
-
VAVG
23.38km/h
-
VMAX
41.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szybka traska do Jelenia i Byczyny. Przy okazji podrzuciłem Markowi piwa za ostatni serwis ( czyt. w marcu ). Fajnie chłodno się zrobiło, o 22 nadal widać poświatę z zachodu, dzień jest już bardzo długi.
No i jeden, wielki minus nocnych przejażdżek - chmary komarów ! O ile jadąc słyszy się i czuje tylko rozbijające o ciało komarzyska, tak gdy się zatrzyma to w przeciągu paru sekund już jest się oblepionym tymi dziadami małymi. Już mnie zaczyna swędzieć wszystko :/
Powrót przez Podwale. Ot, tyle. Zdjęć nie ma, bo i czasu nie ma :P
Kategoria 0-50 km
Na uczelnię
-
DST
44.84km
-
Czas
01:57
-
VAVG
22.99km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do Katowic na Adamskiego zdać włoski. Włoski się zdało, nawet na 5, więc dzień całkiem dobry :-) Zrobiło się ciepło, z 25 C na pewno jest, jeszcze z 5 wyżej i będzie optymalna temperatura na setki.
Jechałem cały czas DK79, ruch jak zwykle olbrzymi, no ale chociaż w korkach nie stałem i w autobusie się nie pociłem. Katowice przeciąłem przez dworzec i odbiłem na Mikołowską. Licząc od wyjścia z domu do zajścia na uczelnię, jestem szybszy od autobusów o około 2-5 minut. Powrót tak samo, ruch jeszcze większy. No i wiatr zerwał się dosyć mocny. Dalszy dzień przeznaczamy na Socjologię...
Zdjęć z dziś nie ma, ale wstawię dwa zdjęcia ostatniej burzy, która przeszła niczym czarny dym z losta :D
Pozdrawiam
Kategoria 0-50 km
Zator
-
DST
75.11km
-
Czas
02:52
-
VAVG
26.20km/h
-
VMAX
49.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś trochę szybciej. Jakoś trzeba odreagować tą sesję. Jeszcze tydzień męczenia się i mam nadzieję będzie z głowy.
Wyjechałem o 16. Już od początku jechało się dobrze, więc pomyślałem, że można by troszkę dalej. Padło na Zator, do którego jedzie się całkiem przyjemnie z powodu dobrej jakości dróg. Dodatkowo wyremontowano dziurawą drogę Alwernia-Oświęcim i teraz jedzie się jak po maśle. Do Zatora zajechałem w półtora godzinki. Tam 15 minut postoju. Kupiłem sobie lody włoskie (btw, jutro kolos ustny z italiano, zaraz się idę uczyć :P ), które miały przypominać smakiem truskawkę i jagodę, ale smakowały jakbym plastik jadł. No cóż, już wiem gdzie nie kupować.
Powrót taką samą drogą, czyli na Babice i Chrzanów. Potem brakło mi picia w bidonie i średnia spadła.
Super pogoda dziś, 24 C, słońce świeci, lekki wiaterek nie przeszkadzający w jeździe i niebieskie niebo. Nie można przecież cały czas w książkach siedzieć :D
Zdjęcia:
W końcu jest ładnie:
W stronę gór:
Rynek w Zatorze:
Nowa ściana:
Pozdrawiam
Relaksacyjnie
-
DST
27.78km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:22
-
VAVG
20.33km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Relaks od dalszej nauki. Mam już dość, miałem się cały dzień uczyć, ale nie wytrzymałem, więc postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym i pojechałem na rower się uczyć :D Posiedziałem chwilę na Zalanym nad notatkami. Do głowy wlazły dwie strony. Uznałem to za wielki sukces przy dzisiejszym tempie nauki, więc postanowiłem jechać dalej :D Nie wiem czemu, ale zagłębiłem się w teren. Wyjechałem na wałach przy Przemszy niedaleko osadników. Potem Mysłowice, Byczyna, Jeziorki i dom. Szybko, bo trza się dalej uczyć :/
Parę zdjęć:
Nad Zalanym:
Przesiąknięte wały zalały drogę, dalsza jazda to brodzenie po korbę :
Toksyczna woda:
Na moście kolejowym:
Zamknięty przejazd:
I kościół w Imielinie:
Pozdrawiam.
Kategoria 0-50 km