vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Hrobacza Łąka i spotkanie

  • DST 124.42km
  • Teren 3.00km
  • Czas 05:51
  • VAVG 21.27km/h
  • VMAX 71.00km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 12 czerwca 2010 | dodano: 12.06.2010

Dziś wolne od nauki, dlatego postanowiłem dzień dobrze wykorzystać. Od dawna planowałem zdobyć jeden z trudniejszych podjazdów w Polsce jakim jest Hrobacza Łąka, dlatego wstałem o 6 i trochę po 7 wyruszyłem w drogę. Rano było chłodno, spodziewałem się trochę wyższej temperatury, jednak ta nadeszła dopiero po południu. Droga w stronę gór przebiegała bezproblemowo, standardowo już przez Bieruń i Oświęcim, w którym to odbiłem na Wilamowice, żeby ominąć ruchliwą drogę główną na Kęty. Po około 8 km musiałem jednak odbić na bardziej ruchliwą drogę, bo zwyczajnie nie znałem drogi pomiędzy wsiami i nie chciałem się zgubić.
W Kętach byłem o 9:30. Od Jaworzna wiozłem klucze rowerowe dla Kajmana, któremu dawno temu obiecałem, że dostarczę je do Kobiernic. Zadzwoniłem zatem do Niradhary z pytaniem czy dziś mają czas. Umówiliśmy się po 12, dlatego postanowiłem przed spotkaniem zaliczyć Hrobaczą.

Już od samego początku podjazd pokazał, że zasłużył na miano trudnego. TUTAJ można zobaczyć jego profil, wygląda całkiem ciekawie ;)
Na samym początku jest dobrej jakości asfalt i parę serpentyn. Droga systematycznie pnie się stromo w górę. Asfalt jednak po około 1,5 km zamienia się w wyboisty i kamienisty szlak, po którym strasznie ciężko się jedzie. To zdecydowanie najtrudniejszy odcinek. Miejscami jedzie się bardzo ciężko, zwłaszcza w oponach 1.5.
Na górze znalazłem schronisko, które dużo zaoferować nie potrafiło, więc za radą jakiegoś podpitego górala poszukałem szukać źródełka leżącego trochę niżej. Tam sobie zrobiłem przerwę, zjadłem konserwę, chleb i zupkę chińską zagotowaną na palniku.

Zjazd po szutrze nie należał do przyjemnych, ale za to zjazd asfaltem potrafił dostarczyć sporej dawki emocji. Ręce mnie bolały od hamowania na kamieniach, więc po prostu puściłem klamki, o mało co dwa razy nie wylatując z zakrętu. V-max 71 km/h to zdecydowanie za dużo jak na taki wąski zjazd :)

Następnie przyszła pora na odwiedzenie bikestatowiczy z Kobiernic. Ela czekała już mnie na moście w Porąbce, skąd pojechaliśmy do Ich domu. Muszę przyznać, że zostałem ugoszczony po królewsku :) Wielki puchar lodów oraz zmrożony sok skutecznie pomagał walczyć z wciąż rosnącą temperaturą. Dodatkowo pożyczyłem mapę i przewodniki po Austrii, które pomogą mi zaplanować dokładnie przebieg lipcowej wyprawy. No i dostałem także naklejki BS, dwie pójdą na rower, a jedna może na auto :) Dziękuję bardzo za tak wspaniałą gościnę !

Czas przyjemnie minął na rowerowych pogaduchach. Trzeba było jednak się zacząć powoli zbierać do domu, dlatego po godzinie 14 wyjechałem z Kobiernic. Nie jechałem jednak sam, Niradhara i Kajman postanowili mnie odprowadzić pokazując mi świetne, boczne drogi, dzięki którym omija się ruchliwe krajówki. Teraz mogę dojechać w góry praktycznie nie zaznając ruchu samochodowego !

Pożegnaliśmy się za Wilamowicami. Dalsza droga była tak sama jak rano, nic ciekawego się nie działo, no może oprócz pijaka spod sklepu, którego przegoniła właścicielka wodą z węża :D

Pora na parę zdjęć:

Zapora w Porąbce:


Zaczynamy podjazd:




Serpentynka:


Widok na jezioro:


Dalsza droga:


Źródełko niedaleko schroniska:


Się zupka robi:


Zielono:


Merida i Accent Kajmana:


Powrót:


Zerwana kładka na Sole:


Widoczki:


Sielskie klimaty ;) :


Boczne drogi:




I ostatni postój:


Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km


komentarze
madman
| 12:39 środa, 16 czerwca 2010 | linkuj Zapewniam - 100 km to bariera jedynie psychologiczna. Kondycję to trzeba mieć na 200, na 100 - trzeba mieć wygodny rower :)
martynaa
| 08:33 środa, 16 czerwca 2010 | linkuj Dla kogoś, kogo jeszcze niedawno "przerażało" 50km, setka jest wyczynem! Może nie wielkim, ale jednak jest.
Tzn może kiedyś mi się wydawała, teraz to już sobie myśle że spokojnie dam radę i niedługo będzie to moje minimum :D

Co do przeglądarki mam chrome, ale już wszystko jest ok. Może na chwile rano mi oszalała :P
madman
| 06:25 środa, 16 czerwca 2010 | linkuj Zrobienie setki w 1 dzień to naprawdę nie jest żaden wielki wyczyn. Polecam próbować.
martynaa
| 06:19 środa, 16 czerwca 2010 | linkuj Tego dnia co mi się udało ponad 70km zrobić to nawet planowałam setkę, bo pogoda była idealna. Już mnie taaaak korci żeby spróbować!
Stwierdziłam jednak, że jeszcze chyba nie dam rady i poczekam trochę :)
W takim razie odezwę się jak będę miałam Jaworzno w planach :P

Tak btw albo coś Ci się tu popsuło z szablonem albo mój komputer oszalał, bo się porozjeżdżało wszystko i chyba się coś ze stylami popsuło :P
Kajman
| 22:17 poniedziałek, 14 czerwca 2010 | linkuj Mogę autorytatywnie stwierdzić, że strumyk to nie Panienka, tam Vana zabiorę następnym razem jak wpadnie:)
vanhelsing
| 14:57 poniedziałek, 14 czerwca 2010 | linkuj BoaPoweR - zapraszam, zapraszam. Niedługo będę po sesji, więc czasu będzie sporo, no chyba, że jakąś pracę poszukam. A co do archwium - tak znowu dużo tego nie jest, parę większych wycieczek, a tak poza tym nic ciekawego :P

bartek - sakwę wożę, bo przy takiej temperaturze nie widzi mi się mieć nic na plecach. Nie przeszkadza mi ona wcale, średnią przelotową miałem w góry około 26 km/h, więc taką samą jak jeżdżę normalnie. A palnik... miałem ochotę na zupkę, a nie widziało mi się pilnować roweru gdzieś w restauracji. Zresztą trzeba się przygotowywać do obciążenia na wyprawie :)
bartek9007
| 21:44 niedziela, 13 czerwca 2010 | linkuj Przpomniało mi sie cos: po co tachasz na sete sakwe? Jeszcze jakis sprzet do gotowania :o jest pelen podziwu ze Ci sie chce i twojej pomyslowosci jak sie spowolnic ;p Mnie na sete malutkio plecaczek wystarcza, a raz sie nawet zdarzylo, że mi kieszonki z tylu wystarczyly ;) powiem Ci ze lzej zdecydowani jest ;)
pzdr i zapraszam do mnie bo jest ciekawy rower do zobaczenia, moze czesc pomyslow wlasciciela Ci sie spodoba, na razie daleko Ci do niego jesli chodzi o nadbagaz :)
BoaPoweR-removed
| 20:25 niedziela, 13 czerwca 2010 | linkuj Witam Jaworzanina w nowym sezonie :), pół roku mnie tu nie było i nie śledziłem Twoich poczynań, widzę że idzie całkiem nieźle - twoje archiwum z tego roku chyba z tydzień będę nadrabiał (czytał). Mi jakoś nie było dane pojeździć za dużo, jak się w końcu zrobiło ciepło to mi źrenice coś niezidentyfikowanego w oku przecięło i znowu pauza od rowerka :( Planuję wogóle w końcu dojechać do Jaworzna w tym roku, wstępnie zapowiadam się na przełomie czerwca/lipca, ale to będę mailował czy się jakoś uda zgadać. Narazie po twoich wpisach i wyczynach stwierdzam, że muszę nad kondycją popracować :) Pozdrower.
Marthin
| 18:26 niedziela, 13 czerwca 2010 | linkuj Ciekawa relacja i świetne zdjęcia!
Platon
| 15:20 niedziela, 13 czerwca 2010 | linkuj Niezły maks, ja 70km/h na zjeździe przekroczyłem chyba tylko na Pradziadzie :)
robin
| 08:26 niedziela, 13 czerwca 2010 | linkuj Piękna wyprawa! Podjazd też niezły, na szosie chyba bym tam nie wyjechał :) W tym roku się szkolimy, aby nabrać wprawy i może w przyszłym już wyruszać gdzieś dalej z T.

pozdRawiam
vanhelsing
| 08:11 niedziela, 13 czerwca 2010 | linkuj Foxiu, marusia - pewnie to o to źródełko chodzi, ale strasznej drogi do niego nie widziałem ;)

madman - co Ty chcesz, la temperatura optima ;)

QRT- myślę, że na rowerze z terenowymi oponami by się dało, ale trzeba by w to sporo wysiłku włożyć. Ja do końca asfaltu się nie zatrzymywałem, dopiero późniejsze kamienie co chwilę przeszkadzały w jeździe.
joshua
| 08:09 niedziela, 13 czerwca 2010 | linkuj Ładny wypad, dobre zdjęcia. Jak zawsze się nie zawiodłem na relacji. Pozdrawiam
QRT30
| 08:01 niedziela, 13 czerwca 2010 | linkuj Jak zwykle fajny wypad i świetna zdjęcia. Zainwestuj w GPS to już głównej drogi więcej nie dotkniesz :)
Da radę ten podjazd pojechać na jeden raz, bez schodzenia, czy się człowiek zagotuje na nim?
Pozdro.
bartek9007
| 23:50 sobota, 12 czerwca 2010 | linkuj ekstra wypad ;) ja od wczoraj mam gdzie spac w tych okolicach takze moze sie uda na wakacjacg wpasc np na hrobacza czy żar ;)
marusia
| 20:42 sobota, 12 czerwca 2010 | linkuj To źródełko wygląda całkiem luksusowo :) Patrzę na mapę i widzę ,że w poblizu Hrobaczej jest tylko jedno takie -tuż przy przełęczy U Panienki. Ciekawe czy tak sika z niego również podczas suszy.
niradhara
| 18:17 sobota, 12 czerwca 2010 | linkuj Dziękuję za miłe spotkanie. Zapraszamy znowu :)
madman
| 18:07 sobota, 12 czerwca 2010 | linkuj Fakk, oczywiście "sielskie klimaty" :P
madman
| 18:07 sobota, 12 czerwca 2010 | linkuj Mi w taki hyc nie chce się dupy ruszać.
Do tego mam czasami robotę związaną z fotką "śląskie klimaty" :<
foxiu
| 18:00 sobota, 12 czerwca 2010 | linkuj to źródełko jest przed przełęczą U Panienki? Jest tam jakieś, prowadzi do niego strasznie stroma, najeżona korzeniami ścieżyna, zjechać się tam da, ale z powrotem - rower na plecy jedynie ;)
Tobek | 17:44 sobota, 12 czerwca 2010 | linkuj Zdjęcia nawet dwa takie same jak ja tam byłem :)
CUDO!!! Szkoda tylko, że ja nie mogę jeździć, bynajmniej zobaczę takie piękne widoki u Ciebie ;)
Kajman
| 17:44 sobota, 12 czerwca 2010 | linkuj Fajnie, że wpadłeś:)
Zapraszamy znów:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ntrum
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]