vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Wpisy archiwalne w kategorii

Dookoła Polski

Dystans całkowity:352.67 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:19:50
Średnia prędkość:17.78 km/h
Maksymalna prędkość:66.50 km/h
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:117.56 km i 6h 36m
Więcej statystyk

Dookoła Polski - dzień 9 - ( 3 )

  • DST 100.00km
  • Czas 05:55
  • VAVG 16.90km/h
  • VMAX 66.50km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 lipca 2009 | dodano: 24.07.2009

--Mój dzień 3—

Zaraz po położeniu się spać, około północy, nad Chochołowem zaczęło padać. Na szczęście żadne namioty nie przemokły. Poranek przywitał nas pięknym widokiem na Tatry oraz ładną pogodą. Z lepszymi humorami wstaliśmy po godzinie 7. Powitały nas także pasące się obok namiotów krowy i bociek wesoło szukający w trawie żab. Czego można więcej ;)

Po szybkim śniadaniu i już nie tak szybkim wylegiwaniu się na słońcu ruszyliśmy do centrum Chochołowa. Było lekko pod górkę i wiał mocno wiatr w twarz, dlatego jechało się ciężko. W Chochołowie zrobiliśmy sobie następną przerwę, na zakupy i na drugie śniadanie ;) Następnym naszym celem było Zakopane. Obraliśmy trochę inną drogę, zamiast jechać prosto główną, odbiliśmy na Dzianisz. Czy był to dobry wybór można się zastanawiać. Pod względem widoków na pewno tak, jednak pod względem podjazdów to już mniej. Za Dzianiszem zaczął się długi i męczący podjazd ciągnący się parę dobrych kilometrów pod Kościelisko oraz Gubałówkę. Po drodze spotkaliśmy starszego pana, który powiedział, że także jechał rowerem dookoła Polski. Z prawie Gubałówki ( wystarczyło na nią skręcić parę metrów w lewo ) był piękny widok na Zakopane oraz otaczające go góry. Po szybkim zjeździe na dół pojechaliśmy prosto do centrum, na Krupówki do KFC, gdzie zjedliśmy sobie mini obiad. Byliśmy także po skocznią.

Z Zakopanego pojechaliśmy w stronę Jaszczurówki, gdzie był następny punkt PTTK. Dalej prowadził spory podjazd pod Murzasichle, który poszedł jednak w miarę sprawnie. Z Murzasichle był bardzo szybki i stromy zjazd, jednak stan drogi nie pozwalał na bicie rekordów prędkości. Dojechaliśmy do głównej drogi, która zaprowadziła nas do Bukowiny Tatrzańskiej, pod którą również był podjazd. Na miejscu ekipa postanowiła coś zjeść i zatrzymała się w restauracji, ja przez przypadek jednak pojechałem dalej i zjechałem na dół, około 4 km ostrym i bardzo szybkim zjazdem ( to tam Mavic miał 80 km/h ). Nie miałem już siły pchać się pod tą górę z powrotem, dlatego położyłem się plackiem przy rzeczce i czekając na przyjazd obżarciuchów, podziwiałem widoki.

Wyrobili się nawet szybko, czekałem tylko 1,5 godziny :P Już wspólnie pojechaliśmy dalej, przez Białkę Tatrzańską, Trybsz oraz Frydman. Ten odcinek był całkiem sympatyczny, dostaliśmy wiatr w plecy, dodatkowo teren zrobił się płaski, a asfalt równy. Wesoło gawędząc i kierując się cały czas „ ku szkole” dojechaliśmy do głównej drogi prowadzącej do Czorsztyna oraz do Krościenka, naszego dzisiejszego celu. W Czorsztynie był dłuuugi podjazd. Gdy znaleźliśmy się w centrum, postanowiliśmy zjechać na zamek, równie długim zjazdem. Jednak po chwili się okazało, że jest zamknięty, także przyprawiliśmy sobie tylko o jeden podjazd więcej. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, dorwaliśmy budkę z pysznymi lodami, które zasmakowały wszystkim.

Z Czorsztyna już bardzo szybko zajechaliśmy do Krościenka, gdzie udało mi się znaleźć nocleg dla całej ekipy przy domku, do którego jadę w niedzielę. Mieliśmy prysznic oraz prąd i czajnik, dlatego wszyscy byli zadowoleni.

Po kolacji oraz opowiadaniu bajek ( całkiem ciekawych :D ) poszliśmy spać. Ja jutro mam wolne, ale reszta musi przecież kręcić dalej ;)

PS. Mi licznik pokazał na miejscu równo 100 km. Jednak większej części pokazuje więcej, o około 3 km. Miałem słabo dopompowane koło z przodu, pewnie to było tego przyczyną.


A teraz zdjęcia:

Wschód słońca widziany z namiotu:


Widok na Tatry:


Mavic:


Matys i Mavic, w stronę Chochołowa:


Młynarz:


Pierwsze widoczki na Tatry:


Przyczepkowo:


Krówka:


Podjazd pod Gubałówkę:


Ostro :D:


Widoki:




Zjazd:


Postój na Krupówkach:




Bukowina Tatrzańska:


Kościółek w Białce ( chyba w Białce :P ):


W stronę Trybsza:


Krowy na drodze :


Jedna mnie chciała nawet z byka wziąć :D :


;):


Zjazdy i podjazdy, dajemy radę ;) :


Chowające się za górami słońce nadaje piękne barwy krajobrazom:


Kolejny podjazd:


I kolejne widoczki:




Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km, Dookoła Polski

Dookoła Polski - dzień 8 - ( 2 )

  • DST 131.75km
  • Czas 06:50
  • VAVG 19.28km/h
  • VMAX 65.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 lipca 2009 | dodano: 23.07.2009

-- Mój dzień 2--

Noc przebiegła spokojnie, aczkolwiek budziłem się co chwilę, bo było zimno i wilgotnie. Po wczorajszej labie reszty ekipy, postanowiliśmy, że dziś postaramy się nadrobić trochę kilometrów. Wieczorem zakładano, że pobudka będzie o godzinie 6... Wstaliśmy o 6:30, to i tak dobry czas :P

Spakowaliśmy szybko namioty i zjechaliśmy w pół głodni do Żywca, zabrakło bowiem nawet wody. Droga do Żywca była świetna, pokonaliśmy dystans 30 km w niecałe 55 minut :) Cały czas praktycznie zjazd. Po drodze złamaliśmy przepis zakazu jazdy po ekspresówce widocznej na wczorajszych zdjęciach, ale na szczęście panował mały ruch.

W Żywcu zatrzymaliśmy się na zakupy i śniadanie. Przy fontannie w centrum miasta zjedliśmy kromki z dżemem/serkiem/serem/pomidorem/żelkami, poczym część ekipy wypiła sobie Żywca ;) Trochę się ociągaliśmy, zaczęło bowiem miło świecić słońce. Gdy w końcu ruszyliśmy, dalsza droga przebiegała bardzo przyjemnie, pomimo zwiększających się co chwilę podjazdów, wszyscy jechali zadowoleni. Przez Suchą Beskidzką i Maków Podhalański zajechaliśmy do Zawoi. Przed najdłuższą wsią w Polsce złapał nas krótki deszcz, na szczęście przeszedł bardzo szybko.

Przed podjazdem na Krowiarki postanowiliśmy, że zjemy coś ciepłego w najbliższej restauracji. Wybór padł na małą jadalnię przy boisku sportowym. Po zjedzeniu pomidorówek, fasolki ( mavic :D ), czy też devolayi, pojechaliśmy dalej, zdobywać górską przełęcz na Krowiarkach. Jazda szła całkiem sprawnie, pojedzeni i zadowoleni, wjechaliśmy na szczyt już po godzinie.

Z Krowiarek był zjazd dziurawym asfaltem w stronę Zubrzycy Górnej. Tutaj to, na sporej muldziem przy prędkości 60 km/h... wypięła mi się lewa sakwa i wyleciała w powietrze. Spadła jednak szybko i zamiast zatrzymać się na asfalcie zaczęła się turlać, wyprzedzając mój rower :D Matys, który jechał za mną lekko się zdziwił zaistniałą sytuacją, szybko narodziła się odpowiedź na liczne pytania reszty ludzi -co się stało? - w stylu: "Aa, Vana sakwy wyprzedziły" :D

A stan sakwy mnie już totalnie zadziwił. Nie dość, że nic się nie urwało, to nawet nic nie poobdzierało, pomimo, że była wypchana. Sakiewki są z lidla, podobne do Crosso, tylko ciut mniejsze. Niemiecka precyzja :P

W Zubrzycy zrobiliśmy postój w sklepie i pojechaliśmy dalej, w stronę Chochołowa. Przez chwilę towarzyszyła nam piękna tęcza oraz kropiący deszczyk z błękitnego nieba. Zaczęły się także cudowne widoki na całe pasmo Tatr. Oświetlone zachodzącym słońcem wyglądały naprawdę pięknie.

Za Czarnym Dunajcem postanowiliśmy zacząć szukać noclegu. Udało się go znależć na wykoszonej łące, z dala od drogi. Nadchodzącą noc mieliśmy spędzić pod gwiaździstym niebem oraz w cichym otoczeniu tatrzańskich lasów. Zadowoleni zjedliśmy kolację i wypiliśmy złoty napój, który w tych warunkach smakował lepiej niż w niejednym barze, poczym zmęczeni udaliśmy się spać do namiotów.

"Nie bądź taki do przodu, bo cię sakwy wyprzedzą" ;)

Zdjęcia z dziś:

Poranek za Koniakowem:


Postój w Żywcu:


W stronę Suchej Beskidzkiej:


Młynarz i Asica na podjeździe:


Zamek w Suchej:


Obiad w Zawoi:


Przełęcz Krowiarki zdobyta ! :




Na górze wjeżdżaliśmy w otoczeniu dwóch spontanicznych bikerek, z których jedna była tak padnięta, że wjechała rowerem na przyczepkę Asi :D :


Postój na zrobienie zdjęć pięknemu kościołowi, na którym to Młynarz włazi w krowi placek. Na zdjęciu zawzięcie wyciera butka w kałuży :D :


A kościółek wyglądał tak:


Czy też jak kto woli, w wersji obrobionej, tak:


Tęcza:


Postój na zakupy:


Mavic:




Młynarz i Tatry:


Zachód słońca nad Babią Górą:


Obozowisko:




Dzień poprzedni

Pozdrawiam zaglądających :)


Kategoria 100-200 km, Dookoła Polski

Dookoła Polski - dzień 7 - ( 1 )

  • DST 120.92km
  • Czas 07:05
  • VAVG 17.07km/h
  • VMAX 63.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 lipca 2009 | dodano: 23.07.2009

Czyli 3 dni spędzone razem z ekipą kręcącą dookoła Polski.

--Mój dzień 1--

Wstałem po godzinie 8 z zamiarem dojechania do Żywca na około 13. Jednak już po wyjrzeniu za okno humor mi mocno osłabł -było zimno, wiał lodowaty wiatr i padał obfity deszcz. Jednak nie zamierzałem rezygnować. Opakowałem wszystko w worki, zrobiłem sobie kanapki na drogę, spakowałem cały potrzebny inwentarz, poczym wyjechałem w pelerynce w stronę gór.

Padało przez ponad 80 km. Oświęcim, Kęty, Międzybrodzie przejechałem z przemoczonymi butami. Na szczęście ubrania były suche, chyba tylko to trzymało mnie w dalszej jeździe. Byłem totalnie zniechęcony, nie chciało mi się jechać. Temperatura zamiast rosnąć w ciagu dnia, obniżała się coraz bardziej, w wyniku czego trzęsłem się z zimna. Nie mogłem założyć długich spodni, bo zaraz były by mokre.

Przystanki robiłem bardzo często, co chwilę stawałem żeby coś przekąsić. Gdy dojechałem do Żywca, zadzwoniła do mnie Kosma, mówiąc, że siedzą dopiero w Ustroniu, ponieważ zatrzymała ich ulewa. Postanowiłem ruszyć dalej, by wyjechać im na przeciwko. W Węgierskiej Górce zrobiłem sobie dłuższy postój na ciepłą herbatę. Za Żywcem przestało padać, jednak na postoju zaczęło znowu mocno ciapać. Przeczekałem tam ponad godzinę, wiedząc, że i tak nie muszę się spieszyć.

Gdy w końcu przestało lać, ruszyłem dalej, w stronę Koniakowa. Tutaj, pomimo braku deszczu, jechało się ciężko, ponieważ było cały czas pod górkę. W Koniakowie postanowiłem poczekać na ławce, bo ekipa zbliżała się od strony Istebnej. Spotkaliśmy się późno, razem zdołaliśmy przejechać niecałe 12 km, ponieważ zaczęło się ściemniać. Rozbiliśmy się na dziko, gdzieś w trawie obok drogi do Żywca. W nocy oprócz lekkiego deszczyku oraz chrumkania dzików ( a może Asi ? ;D )nie działo się nic ciekawego. No, oprócz matysowego węża :P

Dziś tylko 4 zdjęcia, bo deszcz skutecznie zniechęcał do wyciągania aparatu. Z jutrzejszego dnia za to będzie o wiele więcej.

Obładowana merida:


Pierwsze widoczki na trasie:


Droga ekspresowa w pobliżu Milówki:




Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km, Dookoła Polski