vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2009

Dystans całkowity:1008.54 km (w terenie 66.50 km; 6.59%)
Czas w ruchu:50:32
Średnia prędkość:19.96 km/h
Maksymalna prędkość:75.00 km/h
Liczba aktywności:13
Średnio na aktywność:77.58 km i 3h 53m
Więcej statystyk

Gubałówka i najwyższa wieś w Polsce

  • DST 131.50km
  • Teren 2.00km
  • Czas 06:32
  • VAVG 20.13km/h
  • VMAX 65.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 lipca 2009 | dodano: 31.07.2009

I znowu góry. Tym razem wybór padł na najwyżej położoną wieś w Polsce, czyli Ząb. Jechałem spokojną trasą przez lokalne wsie. Najpierw na podjazd pod Krośnicę, potem cały czas lekko do góry przez Łapsze Niżne i Wyżne, skąd przez cały ogrom miejscowości zajechałem do Zębu, pod który prowadził bardzo długi i męczący podjazd, bo to w końcu 1013 m n.p.m.
Pojechałem jednak trochę dalej, ponieważ wjechałem na Gubałówkę ( 1126 m n.p.m. ). Tam tłumy ludzi gorzej niż na Krupówkach, dlatego nie podobało mi się za bardzo. Tyle, że widoczek ładny. Uciekłem jednak stamtąd szybko tą samą drogą, którą jechałem. Tym razem czekał mnie baaardzo długi zjazd, nie za brakło emocji na wąskich uliczkach mijanych wsi, gdy przy prędkości 50 km/h na ulicę wyszło stado krów albo wyjechał z naprzeciwka samochód.
Jakoś jednak szczęśliwie zajechałem do domu, tym razem w o wiele szybszym tempie.


Rzeka Białka:


Przeprawa przez mały mostek ( obok był duży, jednak zmyty przez rzekę )






Czasami było ostro :) :


Widok na Beskidy i Babią Górę:


Widok z Gubałówki:


Powrót:


Pozrawiam :)


Kategoria 100-200 km, Góry 2009

Spokojne rozkręcanie

  • DST 39.86km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 21.74km/h
  • VMAX 65.50km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 lipca 2009 | dodano: 17.08.2009

Dziś bardziej relaksacyjny dzień, jeden z ostatnich. Pojechałem standardowo już ścieżką wzdłuż Dunajca do Czerwonego Klasztoru ( uwielbiam wyprzedzać tam tłumy jadących 10 km/h ludzi na rowerach ;P ), gdzie skręciłem na przejście graniczne z Polską. Potem w kierunku Niedzicy, pod długi podjazd, by w końcu zjechać szybkim zjazdem przez Krośnicę i Grywałd do Krościenka.









Pozdro.


Kategoria 0-50 km , Góry 2009

Polsko-słowacka setka

  • DST 116.24km
  • Teren 10.00km
  • Czas 05:15
  • VAVG 22.14km/h
  • VMAX 75.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 lipca 2009 | dodano: 29.07.2009

Miałem zamiar jechać w teren, ale rano się okazało, że obręcz jakimś cudem rozcięła mi dętkę, dlatego zmieniłem opony na slicki. A jak slick to gdzieś dalej ;) Postanowiłem zrobić pętelkę polsko-słowacką do Starej Lubovni i Piwnicznej Zdrój. Jechało się dobrze, jednak zaraz za Czerwonym Klasztorem zaczął się mało stromy, ale za to długi podjazd. Trwał przez jakieś 10 km. Potem był upragniony zjazd do Lubovni, lecz nie ma tak dobrze, zaraz za nią zaczął się następny podjazd, tym razem bardziej stromy, długi na jakieś 5 km. Męczyłem go z prędkością 14 km/h. Gdy w końcu przyszła kolej na zjazd, postanowiłem zaszaleć i pokręcić trochę mocniej, w wyniku czego brakło tylko 1,6 km do rekordu - wykręciłem 75 km/h. Zjazd ciągnął się jeszcze dłużej, bo miał około 9 km. Dobra jakoś asfaltu dodatkowo cieszyła. Zadowolony zjechałem do Piwnicznej, skąd wzdłuż Popradu pomknąłem już szybciej w miarę prostą drogą do Starego Sącza, gdzie na chwilę stanąłem, aby coś przekąsić. Potem już tylko 30 km szybkiej trasy do Krościenka, którą pokonałem w godzinę i pierwsza setka zrobiona :)

Zdjęcia:

Ścieżka wzdłuż Dunajca do Czerwonego Klasztoru:


Trzy Korony:


Droga do Starej Lubovni:










Pozdrawiam.


Kategoria 100-200 km, Góry 2009

Terenowo na górskie szlaki

  • DST 54.82km
  • Teren 42.50km
  • Czas 04:20
  • VAVG 12.65km/h
  • VMAX 55.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 lipca 2009 | dodano: 17.08.2009

Po przyjeździe do Krościenka od razu zmieniłem opony na terenowe schwalbe z myślą pojechania gdzieś na szlak. Moim wyborem padły Jaworki. Na miejscu, po paru bardzo przyjemnych przeprawach przez strumyki skręciłem na szlak rowerowy prowadzący na przełęcz Obidza. Z Obidzy odbiłem na Radziejową ( 1262 ), jednak w połowie trasy zgubiłem szlak, w wyniku czego wyjechałem gdzieś w środku lasu na jakąś polankę. Nie chciało mi się wracać, dlatego znalazłem jakiś opuszczony dukt, którym popchałem rower na właściwą już drogę. Niestety ominąłem Radziejową, udało mi się za to wjechać na Przechybe. Tam po chwili odpoczynku i paru zdjęciach pojechałem bardzo stromym i niezbyt fajnym zjazdem w stronę Szczawnicy. Jechało się głównie po wycince drzew, dlatego nie dało się rozwijać zbyt dużych prędkości. W Szczawnicy w końcu dorwałem asfalt, którym śmignąłem już prosto na kwaterę do Krościenka.
Jednak jakoś mnie teren mało ciągnie, raz od czasu można, jednak wolę szosę ;)

Zdjęcia:

Gdzieś za Jaworkami:




Czasami bywało mokro:




W stronę Przychyby:


I widoczek z niej:



Kategoria 50-100 km, Góry 2009

3 tygodnie w górach

Sobota, 25 lipca 2009 | dodano: 25.07.2009

Jutro wyjeżdżam na 3 tygodnie do Krościenka, by stamtąd jeździć sobie w różne miejsca naszych polskich i nie tylko polskich gór. W planach mam między innymi objechania Tatr czy też wjechanie na jeden z najwyższych podjazdów Słowacji - Kralove Hole 1980m. npm. Nie zabraknie również czysto terenowych jazd, między innymi Przychyba czy Turbacz. Co z tego wyniknie pokaże czas, mam nadzieję, że uda mi się zrealizować dużą ilość wycieczek. Tymczasem życzę wszystkim zaglądającym udanie spędzonego sierpnia ;)

Pozdrawiam :)


Kategoria Góry 2009

Dookoła Polski - dzień 9 - ( 3 )

  • DST 100.00km
  • Czas 05:55
  • VAVG 16.90km/h
  • VMAX 66.50km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 lipca 2009 | dodano: 24.07.2009

--Mój dzień 3—

Zaraz po położeniu się spać, około północy, nad Chochołowem zaczęło padać. Na szczęście żadne namioty nie przemokły. Poranek przywitał nas pięknym widokiem na Tatry oraz ładną pogodą. Z lepszymi humorami wstaliśmy po godzinie 7. Powitały nas także pasące się obok namiotów krowy i bociek wesoło szukający w trawie żab. Czego można więcej ;)

Po szybkim śniadaniu i już nie tak szybkim wylegiwaniu się na słońcu ruszyliśmy do centrum Chochołowa. Było lekko pod górkę i wiał mocno wiatr w twarz, dlatego jechało się ciężko. W Chochołowie zrobiliśmy sobie następną przerwę, na zakupy i na drugie śniadanie ;) Następnym naszym celem było Zakopane. Obraliśmy trochę inną drogę, zamiast jechać prosto główną, odbiliśmy na Dzianisz. Czy był to dobry wybór można się zastanawiać. Pod względem widoków na pewno tak, jednak pod względem podjazdów to już mniej. Za Dzianiszem zaczął się długi i męczący podjazd ciągnący się parę dobrych kilometrów pod Kościelisko oraz Gubałówkę. Po drodze spotkaliśmy starszego pana, który powiedział, że także jechał rowerem dookoła Polski. Z prawie Gubałówki ( wystarczyło na nią skręcić parę metrów w lewo ) był piękny widok na Zakopane oraz otaczające go góry. Po szybkim zjeździe na dół pojechaliśmy prosto do centrum, na Krupówki do KFC, gdzie zjedliśmy sobie mini obiad. Byliśmy także po skocznią.

Z Zakopanego pojechaliśmy w stronę Jaszczurówki, gdzie był następny punkt PTTK. Dalej prowadził spory podjazd pod Murzasichle, który poszedł jednak w miarę sprawnie. Z Murzasichle był bardzo szybki i stromy zjazd, jednak stan drogi nie pozwalał na bicie rekordów prędkości. Dojechaliśmy do głównej drogi, która zaprowadziła nas do Bukowiny Tatrzańskiej, pod którą również był podjazd. Na miejscu ekipa postanowiła coś zjeść i zatrzymała się w restauracji, ja przez przypadek jednak pojechałem dalej i zjechałem na dół, około 4 km ostrym i bardzo szybkim zjazdem ( to tam Mavic miał 80 km/h ). Nie miałem już siły pchać się pod tą górę z powrotem, dlatego położyłem się plackiem przy rzeczce i czekając na przyjazd obżarciuchów, podziwiałem widoki.

Wyrobili się nawet szybko, czekałem tylko 1,5 godziny :P Już wspólnie pojechaliśmy dalej, przez Białkę Tatrzańską, Trybsz oraz Frydman. Ten odcinek był całkiem sympatyczny, dostaliśmy wiatr w plecy, dodatkowo teren zrobił się płaski, a asfalt równy. Wesoło gawędząc i kierując się cały czas „ ku szkole” dojechaliśmy do głównej drogi prowadzącej do Czorsztyna oraz do Krościenka, naszego dzisiejszego celu. W Czorsztynie był dłuuugi podjazd. Gdy znaleźliśmy się w centrum, postanowiliśmy zjechać na zamek, równie długim zjazdem. Jednak po chwili się okazało, że jest zamknięty, także przyprawiliśmy sobie tylko o jeden podjazd więcej. Nie ma jednak tego złego co by na dobre nie wyszło, dorwaliśmy budkę z pysznymi lodami, które zasmakowały wszystkim.

Z Czorsztyna już bardzo szybko zajechaliśmy do Krościenka, gdzie udało mi się znaleźć nocleg dla całej ekipy przy domku, do którego jadę w niedzielę. Mieliśmy prysznic oraz prąd i czajnik, dlatego wszyscy byli zadowoleni.

Po kolacji oraz opowiadaniu bajek ( całkiem ciekawych :D ) poszliśmy spać. Ja jutro mam wolne, ale reszta musi przecież kręcić dalej ;)

PS. Mi licznik pokazał na miejscu równo 100 km. Jednak większej części pokazuje więcej, o około 3 km. Miałem słabo dopompowane koło z przodu, pewnie to było tego przyczyną.


A teraz zdjęcia:

Wschód słońca widziany z namiotu:


Widok na Tatry:


Mavic:


Matys i Mavic, w stronę Chochołowa:


Młynarz:


Pierwsze widoczki na Tatry:


Przyczepkowo:


Krówka:


Podjazd pod Gubałówkę:


Ostro :D:


Widoki:




Zjazd:


Postój na Krupówkach:




Bukowina Tatrzańska:


Kościółek w Białce ( chyba w Białce :P ):


W stronę Trybsza:


Krowy na drodze :


Jedna mnie chciała nawet z byka wziąć :D :


;):


Zjazdy i podjazdy, dajemy radę ;) :


Chowające się za górami słońce nadaje piękne barwy krajobrazom:


Kolejny podjazd:


I kolejne widoczki:




Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km, Dookoła Polski

Dookoła Polski - dzień 8 - ( 2 )

  • DST 131.75km
  • Czas 06:50
  • VAVG 19.28km/h
  • VMAX 65.50km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 lipca 2009 | dodano: 23.07.2009

-- Mój dzień 2--

Noc przebiegła spokojnie, aczkolwiek budziłem się co chwilę, bo było zimno i wilgotnie. Po wczorajszej labie reszty ekipy, postanowiliśmy, że dziś postaramy się nadrobić trochę kilometrów. Wieczorem zakładano, że pobudka będzie o godzinie 6... Wstaliśmy o 6:30, to i tak dobry czas :P

Spakowaliśmy szybko namioty i zjechaliśmy w pół głodni do Żywca, zabrakło bowiem nawet wody. Droga do Żywca była świetna, pokonaliśmy dystans 30 km w niecałe 55 minut :) Cały czas praktycznie zjazd. Po drodze złamaliśmy przepis zakazu jazdy po ekspresówce widocznej na wczorajszych zdjęciach, ale na szczęście panował mały ruch.

W Żywcu zatrzymaliśmy się na zakupy i śniadanie. Przy fontannie w centrum miasta zjedliśmy kromki z dżemem/serkiem/serem/pomidorem/żelkami, poczym część ekipy wypiła sobie Żywca ;) Trochę się ociągaliśmy, zaczęło bowiem miło świecić słońce. Gdy w końcu ruszyliśmy, dalsza droga przebiegała bardzo przyjemnie, pomimo zwiększających się co chwilę podjazdów, wszyscy jechali zadowoleni. Przez Suchą Beskidzką i Maków Podhalański zajechaliśmy do Zawoi. Przed najdłuższą wsią w Polsce złapał nas krótki deszcz, na szczęście przeszedł bardzo szybko.

Przed podjazdem na Krowiarki postanowiliśmy, że zjemy coś ciepłego w najbliższej restauracji. Wybór padł na małą jadalnię przy boisku sportowym. Po zjedzeniu pomidorówek, fasolki ( mavic :D ), czy też devolayi, pojechaliśmy dalej, zdobywać górską przełęcz na Krowiarkach. Jazda szła całkiem sprawnie, pojedzeni i zadowoleni, wjechaliśmy na szczyt już po godzinie.

Z Krowiarek był zjazd dziurawym asfaltem w stronę Zubrzycy Górnej. Tutaj to, na sporej muldziem przy prędkości 60 km/h... wypięła mi się lewa sakwa i wyleciała w powietrze. Spadła jednak szybko i zamiast zatrzymać się na asfalcie zaczęła się turlać, wyprzedzając mój rower :D Matys, który jechał za mną lekko się zdziwił zaistniałą sytuacją, szybko narodziła się odpowiedź na liczne pytania reszty ludzi -co się stało? - w stylu: "Aa, Vana sakwy wyprzedziły" :D

A stan sakwy mnie już totalnie zadziwił. Nie dość, że nic się nie urwało, to nawet nic nie poobdzierało, pomimo, że była wypchana. Sakiewki są z lidla, podobne do Crosso, tylko ciut mniejsze. Niemiecka precyzja :P

W Zubrzycy zrobiliśmy postój w sklepie i pojechaliśmy dalej, w stronę Chochołowa. Przez chwilę towarzyszyła nam piękna tęcza oraz kropiący deszczyk z błękitnego nieba. Zaczęły się także cudowne widoki na całe pasmo Tatr. Oświetlone zachodzącym słońcem wyglądały naprawdę pięknie.

Za Czarnym Dunajcem postanowiliśmy zacząć szukać noclegu. Udało się go znależć na wykoszonej łące, z dala od drogi. Nadchodzącą noc mieliśmy spędzić pod gwiaździstym niebem oraz w cichym otoczeniu tatrzańskich lasów. Zadowoleni zjedliśmy kolację i wypiliśmy złoty napój, który w tych warunkach smakował lepiej niż w niejednym barze, poczym zmęczeni udaliśmy się spać do namiotów.

"Nie bądź taki do przodu, bo cię sakwy wyprzedzą" ;)

Zdjęcia z dziś:

Poranek za Koniakowem:


Postój w Żywcu:


W stronę Suchej Beskidzkiej:


Młynarz i Asica na podjeździe:


Zamek w Suchej:


Obiad w Zawoi:


Przełęcz Krowiarki zdobyta ! :




Na górze wjeżdżaliśmy w otoczeniu dwóch spontanicznych bikerek, z których jedna była tak padnięta, że wjechała rowerem na przyczepkę Asi :D :


Postój na zrobienie zdjęć pięknemu kościołowi, na którym to Młynarz włazi w krowi placek. Na zdjęciu zawzięcie wyciera butka w kałuży :D :


A kościółek wyglądał tak:


Czy też jak kto woli, w wersji obrobionej, tak:


Tęcza:


Postój na zakupy:


Mavic:




Młynarz i Tatry:


Zachód słońca nad Babią Górą:


Obozowisko:




Dzień poprzedni

Pozdrawiam zaglądających :)


Kategoria 100-200 km, Dookoła Polski

Dookoła Polski - dzień 7 - ( 1 )

  • DST 120.92km
  • Czas 07:05
  • VAVG 17.07km/h
  • VMAX 63.50km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 19 lipca 2009 | dodano: 23.07.2009

Czyli 3 dni spędzone razem z ekipą kręcącą dookoła Polski.

--Mój dzień 1--

Wstałem po godzinie 8 z zamiarem dojechania do Żywca na około 13. Jednak już po wyjrzeniu za okno humor mi mocno osłabł -było zimno, wiał lodowaty wiatr i padał obfity deszcz. Jednak nie zamierzałem rezygnować. Opakowałem wszystko w worki, zrobiłem sobie kanapki na drogę, spakowałem cały potrzebny inwentarz, poczym wyjechałem w pelerynce w stronę gór.

Padało przez ponad 80 km. Oświęcim, Kęty, Międzybrodzie przejechałem z przemoczonymi butami. Na szczęście ubrania były suche, chyba tylko to trzymało mnie w dalszej jeździe. Byłem totalnie zniechęcony, nie chciało mi się jechać. Temperatura zamiast rosnąć w ciagu dnia, obniżała się coraz bardziej, w wyniku czego trzęsłem się z zimna. Nie mogłem założyć długich spodni, bo zaraz były by mokre.

Przystanki robiłem bardzo często, co chwilę stawałem żeby coś przekąsić. Gdy dojechałem do Żywca, zadzwoniła do mnie Kosma, mówiąc, że siedzą dopiero w Ustroniu, ponieważ zatrzymała ich ulewa. Postanowiłem ruszyć dalej, by wyjechać im na przeciwko. W Węgierskiej Górce zrobiłem sobie dłuższy postój na ciepłą herbatę. Za Żywcem przestało padać, jednak na postoju zaczęło znowu mocno ciapać. Przeczekałem tam ponad godzinę, wiedząc, że i tak nie muszę się spieszyć.

Gdy w końcu przestało lać, ruszyłem dalej, w stronę Koniakowa. Tutaj, pomimo braku deszczu, jechało się ciężko, ponieważ było cały czas pod górkę. W Koniakowie postanowiłem poczekać na ławce, bo ekipa zbliżała się od strony Istebnej. Spotkaliśmy się późno, razem zdołaliśmy przejechać niecałe 12 km, ponieważ zaczęło się ściemniać. Rozbiliśmy się na dziko, gdzieś w trawie obok drogi do Żywca. W nocy oprócz lekkiego deszczyku oraz chrumkania dzików ( a może Asi ? ;D )nie działo się nic ciekawego. No, oprócz matysowego węża :P

Dziś tylko 4 zdjęcia, bo deszcz skutecznie zniechęcał do wyciągania aparatu. Z jutrzejszego dnia za to będzie o wiele więcej.

Obładowana merida:


Pierwsze widoczki na trasie:


Droga ekspresowa w pobliżu Milówki:




Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km, Dookoła Polski

Setka z Robertem

  • DST 104.35km
  • Teren 2.00km
  • Czas 04:39
  • VAVG 22.44km/h
  • VMAX 52.50km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 lipca 2009 | dodano: 18.07.2009

O godzinie 15 zadzwonił do mnie Robert z pytaniem, czy nie mam ochoty sobie pojeździć na rowerze. Mocno się zdziwiłem, ponieważ minęło dużo czasu, odkąd ostatnio jeździliśmy razem, ale przystanąłem na propozycję. Chwilę później napisałem sms- „ Jedziemy gdzieś dalej, biorę kuchenkę, mapę i latarkę, skoczymy powoli w stronę Krakowa”. Jeszcze bardziej się zdziwiłem, gdy Robert zgodził się na mój plan.
Spakowałem do plecaka kanapki, kiełbaski, kuchenkę z denaturatem, mapę okolic Chrzanowa, czołówkę, kubek i zupki w proszku. Po 16 byłem u Roberta, skąd wyruszyliśmy w stronę Bukowna. W planach było pojechanie przez Lgotę na dolinki, jednak jak się okazało przed Bukownem, Robert nażarł się jakieś pizzy i go brzuch zaczął boleć. No tak, nie jeździło się pół roku, to brzuszek urósł. W Bukownie zrobiliśmy postój na colę, poczym ruszyliśmy dalej, do Trzebini. Tam to zmieniliśmy lekko nasz plan, bowiem wbiliśmy na główną drogę, którą zajechaliśmy do Krzeszowic. Tu już się lepiej jechało, pomimo wiatru w plecy. W Krzeszowicach jednak postanowiliśmy odbić w drugą stronę, na zamek w Tenczynku. Gdzieś te kiełbaski upiec musieliśmy, a tam było świetne miejsce.
Na miejscu jednak okazało się, że zamek jest zamknięty. Czasem go otwierają, czasem nie, nie wiem jak to jest, w tamtym tygodniu był otwarty. Rozbiliśmy się zatem na skarpie, przy zamku, skąd roztaczał się świetny widok na Beskidy.
Rozpaliliśmy ognisko, upiekliśmy kiełbaski, zrobiliśmy sobie zupki w proszku. Prawie jak na wyprawie ;) Zasiedzieliśmy się tam do 21:30, kiedy to zrobiło się ciemno. Postanowiliśmy wracać, jednak inną drogą, przez Bolesław i Chrzanów. Tu bardzo szybkim tempem przedzieraliśmy głównie przez nieoświetlone lasy.
O mały włos nie rozjechałem jakiejś baby, którą lazła środkiem drogi w lesie. Dobrze, że podniosłem głowę i w ostatniej sekundzie ją zobaczyłem, bo było by nieciekawie. Ludzie to mają pustkę w głowie :/
O 22:30 wróciliśmy do Jaworzna, jechało się nawet przyjemnie.

Zdjęcia:

Przejazd obok elektrowni Siersza:


Przejazd w Krzeszowicach:


Robert z politowaniem patrzy się na podjazd pod Tenczynek:




Nawet się na zdjęcie załapałem:


Nawet dwa :P :


Zamek w Tenczynku:


Niezły widoczek na Beskidy pogrążające się w mgłach:


Ognicho:


Rosółek :P :


I powrotne poszukiwanie drogi:


Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km

Do Sosnowca po nowy hak

  • DST 38.51km
  • Czas 01:35
  • VAVG 24.32km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 lipca 2009 | dodano: 24.07.2009

Pojechałem z Robertem kupić w Sosnowcu w rowerowym nowy hak do meridy. Tym razem oryginalny. Zapłaciłem 49 zł. W Jaworznie, w MKbiku liczą sobie za niego 75 !! :/ Jechało się przyjemnie, wróciliśmy w miarę szybko. Po południu zabrałem się za wymianę, dzięki czemu mam już sprawną meridę. Teraz można jeździć :)


Kategoria 0-50 km