Mazury 2013
Dystans całkowity: | 1175.78 km (w terenie 90.00 km; 7.65%) |
Czas w ruchu: | 59:44 |
Średnia prędkość: | 19.68 km/h |
Maksymalna prędkość: | 50.00 km/h |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 146.97 km i 7h 28m |
Więcej statystyk |
Dzień 8 - Morze wita
-
DST
217.77km
-
Czas
10:49
-
VAVG
20.13km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wstajemy o 5, po 40 minutach już jesteśmy w trasie. Robimy szybki postój pod sklepem, gdzie o 6 godzinie lokalni panowie już kończą drugie piwo. Droga jest pagórkowata, ale bardzo ciekawa - od Fromborka jedziemy wzdłuż Zalewu Wiślanego, poza tym droga na odcinku 30 km jest w remoncie i co chwilę musimy omijać różne koparki i ciężarówki. Za Tolkmickiem gubimy mikiego, który gdzieś się zapodział. Nie mamy za dużo czasu, więc jedziemy dalej w dwójkę. Pierwszym problemem okazuje się zamknięta przeprawa, nadrabiamy przez to około 30 km. W Nowym Dworze odbijamy na Stegnę, gdzie wzdłuż wybrzeża jedziemy na prom do Gdańska. W międzyczasie gonią nas dwie burze, które zaraz po przeprawie się rozkręcają. Uciekamy pod przystanek i chwilę czekamy. Do Gdańska dojeżdżamy już sprawnie, najpierw na Westerplatte przywitać morze, a potem do centrum na pizzę ( jedliśmy w Telepizzy, nigdy w życiu nie jadłem tak niedobrej pizzy ). Ściemnia się, zwiedzamy miasto, mamy bowiem do 23 czas. Na koniec przemieszczamy się do na PKS, gdzie czeka już na nas autokar Polskiegobusa. Obawiamy się trochę o zapakowanie rowerów, bowiem jest komplet pasażerów, ale kierowca okazuje się być pomocny i upychamy rowery bez kół do dołączanego bagażnika. O 8 rano jesteśmy już w Katowicach, wyczerpani zupełnie, bo w ciasnym autobusie przy obolałych nogach spać ciężko.
Podsumowując - był to jeden z lepszych wypadów, przede wszystkim dzięki świetnej grupie dojazdowej, która dobrała się nie tylko tempem, ale również poczuciem humoru. W ciągu tych 8 dni zapomniałem o wszystkim co zostawiłem w domu, zrelaksowałem się zupełnie, śmiejąc się codziennie aż do bólu brzucha przez żarty Janusza. Na pewno za rok będziemy chcieli powtórzyć taki wyjazd :)
Statystyki:
Dystans całkowity: 1175.78 km (w terenie 90.00 km; 7.65%)
Czas w ruchu: 59:44
Średnia prędkość: 19.68 km/h
Liczba dni: 8
Średnio na dzień: 146.97 km i 7h 28m
Kierunek: morze!
Zalew Wiślany
Frombork
Gdzieś przed Nowym Dworem
Ściga nas burza
Przeprawa
Po chwili wszystko paruje
Gdańsk zdobyty!
Westerplatte
I Gdańsk nocą, przepiękne stare miasto :)
Pozdrawiam! :)
Kategoria 200-300 km, Mazury 2013
Dzień 7 - Kręcimy dalej
-
DST
160.05km
-
Czas
07:50
-
VAVG
20.43km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z racji wolnego czasu postanawiamy z Januszem jechać dalej, nad morze do Gdańska. Wyjeżdżamy o 10, towarzyszy nam miki150, który jedzie do Wejcherowa. Po drodze, w Kruszynianach spotykamy również Completnego, gdy jedzie trochę bardziej na południe. Wiatr w końcu się odwraca i wieje idealnie ze wschodu, sprawiając, że jazda staje się prawdziwą przyjemnością. Wybieramy boczne drogi, lecz asfalt jest w świetnym stanie. W Bartoszycach robimy przerwę na Kebab i sypiemy w stronę Górowa. Zaraz za nim, w malutkiej wiosce udaje mi się załatwić nocleg u Sołtysa. Rozmawiamy z jego synami, mamy okazję się umyć i podładować telefony. Postanawiamy jutro dotrzeć do Gdańska, co oznacza bardzo wczesną pobudkę i kręcenie cały dzień.
Śniadanie z Kruszynianach:
Zaczęły się mazurskie jeziora
Hipisi z Niemiec :D
Przy granicy z Rosją, wszędzie mnóstwo Rusków, również robią zakupy w Biedronce :P
Kończy się dzień, ciśniemy do najbliższej wioski ( zdj. miki150 )
Kategoria 100-200 km, Mazury 2013
Dzień 6 - Wycieczka zlotowa
-
DST
54.97km
-
Teren
25.00km
-
Czas
02:47
-
VAVG
19.75km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z racji 80 osób uczestniczących w zlocie utworzono 3 grupy wycieczkowe - krótką, średnią i długo. Oczywiście nasza niezawodna ekipa wybrała tę najdłuższą. Z wycieczką miało to mało wspólnego, tempo bowiem na asfaltach przypominało wyścig kolarski, no ale jakoś daliśmy radę. Z przewodnikiem z ośrodka poznaliśmy naprawdę ciekawe zakątki, poznaliśmy historię tych regionów. Po powrocie przyszła pora na relaks, leżące przy ośrodku jeziorko nadawało się do tego idealnie. Zaczęły się wygłupy, skoki do wody i różne zabawy. Na uwagę zasługuje efektowne wyrżnięcie w rowerek wody kolegi, który miał ambitny plan wskoczyć do wody przez tenże rower. Nie udało mu się to niestety, odbił się od rowerka i wpadł do wody.
Wieczorem przyszła kolej na następne ognisko :)
Ciasteczko tematyczne, zwróćcie uwagę na dokładność odwzorowania!
Forumowe pogaduszki
Pole namiotowe:
Mazury:
Jeziorko:
Zupełny relaks :)
Janusz " na żabe"
I kolega - " na rowerek"
Z wycieczki
Chillout :)
Boćków mnóstwo :)
Dalsza zabawa
Mała rowerzystka :)
Wykonałem również portrety wszystkich uczestników :)
Kategoria 50-100 km, Mazury 2013
Dzień 5 - Na zlot
-
DST
164.22km
-
Teren
10.00km
-
Czas
08:05
-
VAVG
20.32km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Postanawiamy zrobić małą pętelkę po Litwie. Drogi są spokojne, jedzie się przyjemnie. W Kopciowie odnajdujemy grób Emilii Plater, bardzo miłe zaskoczenie. Granica znowu nie posiada asfaltu, jednak nadrabia widokami. Szukamy jeziorka, ale idzie to marnie, Janusz degraduje mnie z funkcji kierownika i prowadzi w jakieś pola, gdzie jeziorka nie znajduje, więc szybko odzyskuję swoją funkcję :D
Przejeżdżamy przez Suwałki i jedziemy do Oleska, średnia na tym odcinku wyszła na pewno ponad 30 km/h. Do Łękuka Małego, gdzie organizowany jest jest coraz bliżej, końcowy odcinek ciągnie się chyba najbardziej. Po kocich łbach w końcu zajeżdżamy do ośrodka, gdzie zebrało się już sporo osób. Rozstawiamy namioty, w końcu się porządnie myjemy i szykujemy na ognisko. Tam siedzimy do 3:30, po czym padnięci usypiamy natychmiast. Dojechaliśmy na Mazury, ten etap wypadu zakończony, jednak czeka na nas jeszcze morze! :)
Poranek na Litwie przywitał nas piękną pogodą:
Pomnik Emilii Plater, faktyczny grób znajduje się na cmentarzu nieopodal
Z powrotem w Polsce
;)
Club Miami zaprasza :)
Ognisko wieczorem
Lokalne przysmaki :)
Kategoria 100-200 km, Mazury 2013
Dzień 4 - A w puszczy piach
-
DST
143.49km
-
Teren
35.00km
-
Czas
08:05
-
VAVG
17.75km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wyjeżdżamy już o 6. Droga jest świetna, sypiemy ponad 30 km/h cały czas. O godzinie 10 mamy już na licznikach 70 km, zapowiada się zatem dystans powyżej 200 km. W Dąbrowie Białostockiej robimy pierwszą przerwę, korzystam z łazienki na stacji w sposób do tego nie przeznaczony ( tak, prysznic ), ku ogólnemu niezadowoleniu pracowników. Poznaję też Karolinę, które cykam zdjęcia ;)
Dobre drogi kończą się za Lipskiem, gdy wjeżdżamy w Puszczę Augustowską. Niestety po kilku kilometrach kończy się asfalt i zaczyna piach, po którym nie da się jechać. Zaznaczone na tabliczce 12 km okazuje się mieć.. około 25. W lesie ściga nas burza oraz zatrzymuje straż graniczna, która kontroluje dokumenty.
Gdy w końcu wydostajemy się z tej nieprzystępnej krainy, robimy postój na kąpiel w pierwszym jeziorze. Śmiechu co nie miara, bowiem jakoś się musimy przebrać, a że z jednej strony jest Magda, a z drugiej ruchliwa droga... Wybraliśmy opcję drugą i wesoło machaliśmy czym tam kto miał w stronę zdegustowanych kierowców i pewnie zainteresowanych pań kierowców. O moście nie wspomnę, ale to się nie nadaje do opisania... :D
Odbijamy w stronę granicy z Litwą, znowu trafiając na szuter. W pierwszej wiosce pytamy o nocleg, udaje się od razu. Idziemy na zachód słońca nad pobliskie jezioro. Litwę zawsze wyobrażałem sobie jako krainę z Nad Niemnem - i nie pomyliłem się. Otoczeniu lasów, jezior, małych rzeczek, mnóstwa ptactwa i spokoju - tam jest naprawdę pięknie.
Wieczorem robimy sobie jeszcze nocne zdjęcia i idziemy spać.
Żuber:
Kovval:
Chwila bajery w parku... :D
i zdjęcie gotowe :D
Kolejna przerwa :)
Puszcza Augustowska
Na śluzie:
Muły, dosłownie... ;)
No to pchamy!
Kontrola, bardzo sympatyczni strażnicy
Z Żuberkiem
Chwila w krzakach... ;)
Jedziemy dalej, w stronę Litwy:
Nowy, 27 kraj zaliczony! :)
Przechodzi nad nami ulewa, dosłownie 2 minutowa:
Zachód nad jeziorem
Nocnie
Litwa prawie wyszła :)
Ekipa :)
I milion gwiazd na koniec.
Kategoria 100-200 km, Mazury 2013
Dzień 3 - Wzdłuż granicy
-
DST
151.59km
-
Teren
20.00km
-
Czas
08:01
-
VAVG
18.91km/h
-
VMAX
49.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nasz naturalny budzik Janusz i tym razem nas nie zawiódł i pobudził wszystkich z przyjemnego snu. Dzień zacząłem od trampoliny w ramach porannej rozgrzewki, którą właściciel rozłożył na ogrodzie.
Jazda trochę się utrudniła, bowiem zaczął wiać wiatr w bok lub też w twarz. Podążaliśmy małymi wioskami, często bez asfaltu. Niezmieniający się krajobraz pól i lasów spowodował, że zaczęliśmy wymyślać różne gry, były skojarzenia, pomidor a nawet państwa - miasta, jednak gdy zwierzęciem na "H" okazał się "Homik", zaprzestaliśmy zabawy :D Janusz dzielnie walczył z zasadami gry i gdy nie zgodziliśmy się na imię na "O" jako "Ola" ( no bo przecież Aleksandra ) szybko zaproponował inne... - "Olek" :D
Na długo zapamiętam drogę wzdłuż granicy w stronę Bobrowników. Nie było tam zupełnie asfaltu, były za to kocie łby i szuter. Jednak nie na to chcę zwrócić uwagę, ale na niesamowity, spokojny klimat tamtych rejonów. Ciche wioski, czysta okolica w otoczeniu przyrody... naprawdę można było się zrelaksować.
Nocleg znaleźliśmy również na gospodarza. Ludzie na wschodnie są naprawdę przyjaźni i mili ;)
Poranne pakowanie:
i poranna gimnastyka :)
Pojawiły się również Cerkwie
Pani i 4 konie :D
Popas nad jeziorkiem :)
Jest radość :)
Mała przerwa przed szutrami :)
Wzdłuż granicy:
Janusz ma branie :)
Kolejka w Bobrownikach
I mały bazar
A my dalej w szutry i kurz :)
Król Julian :D
Wbijamy przypadkowo na szlak tatarski:
Na którym można spotkać meczet tatarski:
U gospodarza :)
Działo się :)
Kategoria 100-200 km, Mazury 2013
Dzień 2 - Panie, prom zamknięty!
-
DST
184.68km
-
Czas
09:12
-
VAVG
20.07km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pobudkę ustaliliśmy na 6, jednak wstający codziennie do pracy o 4:30 Janusz urządził nam wstawanie troszkę wcześniej... Wylazł z namiotu i łazikował dookoła, narzekając, że jesteśmy śpiochy i wstawać mamy. Jakoś się zwlekliśmy, bo już za targanie namiotów się zabierał.
Pierwszą atrakcją na trasie była Biedronka, pod którą rozłożyliśmy się ze śniadaniem. Kolejną atrakcją... była chyba kolejna Biedronka, bo całą drogę było płasko jak na stole i nic się nie działo. No może oprócz tego, że miejscami kończył się asfalt i zaczynał piach, ale krótkie to był odcinki i szybko się przepchaliśmy. W Terespolu zauważyliśmy mnóstwo Białorusinów, którzy przyjeżdżają do nas na zakupy. Wyglądali tak samo jak Rosjanie, czyli podjeżdżali w dresach i klapkach, z grzywkami zaczesanymi w różny sposób ;).
W planach była przeprawa przez Bug promem, jednak z powodu wysokiego stanu wody nie udały się zamiary. Musieliśmy nakładać blisko 50 km na najbliższy most.
Nie zepsuło nam to jednak humorów, Janusz czuwał bowiem, aby było wesoło, co chwilę komentując coś w zabawny sposób.
Kilometry szły sprawie, jednak zaczynało się ściemniać, więc poszukaliśmy w Żerczycach, małej wsi. Udało się dopiero za 5 razem, ale do dyspozycji mieliśmy ciepłą wodę do umycia się w piwnicy i równo skoszoną trawkę. Makaron z piwem na dobranoc i do namiotów :)
Szutry z rana:
Kolejna guma Żubra. Coś jest nie tak...
Swojsko :)
Babcia opowiedziała nam swoją historię, sympatyczna kobieta
W Terespolu pełno Białorusinów
Największa atrakcja dnia, Biedronka!
Totalny relaks :)
Pasuje :D
Nawet jeden zjazd się znalazł na 180 km :D
Grabarka
Nocleg
Na dobranoc :)
Kategoria 100-200 km, Mazury 2013
Dzień 1 - W nowym składzie
-
DST
99.01km
-
Czas
04:55
-
VAVG
20.14km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jak co roku organizowany jest zlot z forum podrożerowerowe.info. Przeważnie odbywał się on na południu, gdzie musiałem poświęcić maksymalnie 2 dni na dojazd. Tym razem jednak społeczność zlotowa wybrała na miejscu zjazdu Łękuk Mały, leżący nieopodal Giżycka. Trzeba było zatem tam dojechać. Udało się zebrać 6 osobową grupę w składzie Janusz, Piotrek, Magda, Mariusz oraz Rudy Żubr ;P.
Wystartowaliśmy o 7 rano, jadąc w deszczu do Katowic, skąd odjeżdżał pociąg do Lublina - faktycznego startu naszego wypadu. W pociągu miała miejsce niemiła sytuacja, bowiem małżeństwu siedzącemu przed nami skradziono portfel, praktycznie na naszych oczach.
W Lublinie na szczęście nie padało, więc sprawnie wydostaliśmy się z miasta. Pomógł nam w tym starszy dziadek, który charakterystycznie zaciągając wytłumaczył nam drogę: " Proosto, proosto, proosto, a potem... proosto!"
Przez małe wioski kręciliśmy aż do 20. Nocleg udało się znaleźć za I razem na gospodarza. Od razu zleciały się jednak chmary komarów i meszek, który w tych regionach są prawdziwą plagą. Na szczęście gospodarze przynieśli nam drewno na ognisko, więc robactwo szybko uciekło. Przy kiełbaskach i piwkach posiedzieliśmy wesoło do 23. Zasnąłem od razu, bo Janusz zapowiadał pobudkę o 4... ;)
Dworzec w Katowicach:
W trasie
I guma Żuberka
Całą drogę towarzyszył nam rzepak :)
Nocleg, ognisko się już rozpala :)Ognisko
© van
Pietrek
i Pietrek
Kategoria Mazury 2013