Setka z Robertem
-
DST
104.35km
-
Teren
2.00km
-
Czas
04:39
-
VAVG
22.44km/h
-
VMAX
52.50km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
O godzinie 15 zadzwonił do mnie Robert z pytaniem, czy nie mam ochoty sobie pojeździć na rowerze. Mocno się zdziwiłem, ponieważ minęło dużo czasu, odkąd ostatnio jeździliśmy razem, ale przystanąłem na propozycję. Chwilę później napisałem sms- „ Jedziemy gdzieś dalej, biorę kuchenkę, mapę i latarkę, skoczymy powoli w stronę Krakowa”. Jeszcze bardziej się zdziwiłem, gdy Robert zgodził się na mój plan.
Spakowałem do plecaka kanapki, kiełbaski, kuchenkę z denaturatem, mapę okolic Chrzanowa, czołówkę, kubek i zupki w proszku. Po 16 byłem u Roberta, skąd wyruszyliśmy w stronę Bukowna. W planach było pojechanie przez Lgotę na dolinki, jednak jak się okazało przed Bukownem, Robert nażarł się jakieś pizzy i go brzuch zaczął boleć. No tak, nie jeździło się pół roku, to brzuszek urósł. W Bukownie zrobiliśmy postój na colę, poczym ruszyliśmy dalej, do Trzebini. Tam to zmieniliśmy lekko nasz plan, bowiem wbiliśmy na główną drogę, którą zajechaliśmy do Krzeszowic. Tu już się lepiej jechało, pomimo wiatru w plecy. W Krzeszowicach jednak postanowiliśmy odbić w drugą stronę, na zamek w Tenczynku. Gdzieś te kiełbaski upiec musieliśmy, a tam było świetne miejsce.
Na miejscu jednak okazało się, że zamek jest zamknięty. Czasem go otwierają, czasem nie, nie wiem jak to jest, w tamtym tygodniu był otwarty. Rozbiliśmy się zatem na skarpie, przy zamku, skąd roztaczał się świetny widok na Beskidy.
Rozpaliliśmy ognisko, upiekliśmy kiełbaski, zrobiliśmy sobie zupki w proszku. Prawie jak na wyprawie ;) Zasiedzieliśmy się tam do 21:30, kiedy to zrobiło się ciemno. Postanowiliśmy wracać, jednak inną drogą, przez Bolesław i Chrzanów. Tu bardzo szybkim tempem przedzieraliśmy głównie przez nieoświetlone lasy.
O mały włos nie rozjechałem jakiejś baby, którą lazła środkiem drogi w lesie. Dobrze, że podniosłem głowę i w ostatniej sekundzie ją zobaczyłem, bo było by nieciekawie. Ludzie to mają pustkę w głowie :/
O 22:30 wróciliśmy do Jaworzna, jechało się nawet przyjemnie.
Zdjęcia:
Przejazd obok elektrowni Siersza:
Przejazd w Krzeszowicach:
Robert z politowaniem patrzy się na podjazd pod Tenczynek:
Nawet się na zdjęcie załapałem:
Nawet dwa :P :
Zamek w Tenczynku:
Niezły widoczek na Beskidy pogrążające się w mgłach:
Ognicho:
Rosółek :P :
I powrotne poszukiwanie drogi:
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
komentarze
Fotki bardzo fajne a z tym LCD to dość ciekawa historia - pierwsze słyszę. Jednak Canon to jest Canon - sypie się, leje się zniego a fotki i tak robi (i to jakie:)).
pozdrawiam :)