Grecja - dzień 6
-
DST
64.21km
-
Czas
03:03
-
VAVG
21.05km/h
-
VMAX
61.50km/h
-
Temperatura
31.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wstaliśmy wcześnie, bo o 4:40. Jednak dzisiejszym celem są klasztory Meteory, dlatego nikt się nie ociąga ( no, prawie nikt ;D ). Rowery zostawiamy w piwnicy hotelu i po godzinie 6 wsiadamy do samochodów, które po paru godzinach jazdy transportują nas na docelowe miejsce. Już sam podjazd pod klasztory stwarza fenomenalne uczucie - z poziomu morza po ostrych serpentynach pniemy się cały czas w górę. Odwiedzamy 3 klasztory, które swoją budową i rozmachem zadziwiają każdego. Do tego jeszcze dochodzą rozległe widoki, które na pewno każdemu zapadną w pamięci. Ani film ani zdjęcia nie oddają całej potęgi tego miejsca, tam po prostu trzeba być ;)
Do naszego ośrodka w Paralii wracamy przed 15, skąd po pysznym obiedzie wyruszamy dalej, tym razem już na rowerkach. Obieramy kierunek Larissa. Jedzie się super, lekki wiaterek w twarz obniża temperaturę. Po 40 km i męczącym podjeździe pod jakiś zamek zatrzymujemy się na postój. Słodkie chwilki i jazda dalej. Niestety nie ujechaliśmy daleko, bo parę kilometrów dalej łapie nas policja, mówiąc, że nie możemy dalej jechać, bo jest za duży ruch i stwarzamy niebezpieczeństwo wypadku. Jednak nasza jedyna droga prowadzi właśnie przez tą ekspresówkę, która jest totalnie zapchana samochodami wracającymi z plaży. I w tym momencie, policjant, który wcześniej wykonał parę telefonów, mówi nam, że będzie nas... eskortował. My totalnie zdziwieni przystajemy na tą propozycję. Najśmieszniejsze jest jednak to, że my, jadąc jeden za drugim rowerami, wcale nie blokowaliśmy ruchu. Natomiast eskortujący radiowóz zablokował go na dobre. No cóż, u nas w Polsce to by nam pewnie mandat wlepili od razu, tu chociaż chcieli dobrze ;) Potem przejmuje nas samochód kontroli ruchu drogowego, który odprowadza nas przed bramki autostrady. Mamy dość takiej jazdy, dlatego jesteśmy jesteśmy zmuszeni rozbić obóz. Odnajdujemy w miarę równy teren pod samymi bramkami i tam rozbijamy namioty. Niektórzy używają palet do zrobienia sobie łóżka, bo kamienisty grunt nie pozwala na wbicie śledzi. Ja ich nie wbijam, mój namiot jakoś trzyma się na samym stelażu. Odprawiamy mszę pod bramkami i idziemy spać. Czeka nas długa noc z tirami, które dopiero w nocy wyjeżdżają na drogi...
Zdjęcia księdza, Kuby oraz moje:
Klasztory w Meteorach:
Krzysiek:
Monika:
Zwiedzanie klasztorów:
Lewitacja wg naszego księdza :D :
i według Kuby :P :
Panorama:
Gdzieś przed Olimpem:
Wzdłuż morza, kierowca na rowerku :
I nasza eskorta:
Dzień następny
Dzień poprzedni
Kategoria 50-100 km, Grecja 2009