Grecja - dzień 7
-
DST
117.39km
-
Czas
05:46
-
VAVG
20.36km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
Temperatura
43.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po nawet dobrze przespanej nocy ( włożyłem sobie po prostu stopery do uszu, reszta na taki pomysł nie wpadła i takiej dobrze przespanej nocy nie zaświadczyła :P ), o godzinie 8 wyjeżdżamy w stronę Lamii.
Na początku jedzie się bardzo dobrze, pomimo zaczynających się górek. Przez cały czas towarzyszą nam piękne widoki na górzysty teren oraz na niknące za nami pasmo Olimpu. Po 35 km wjeżdżamy, jak to sobie pozwoliłem określić, w spichlerz Grecji. Ciągnące się przez ponad 100 km tereny rolnicze z mocno urozmaiconą rzeźbą terenu wyglądają naprawdę cudnie. Zaczynają się jednak coraz większe podjazy, po godzinie 12 zatrzymujemy się na sjestę, ponieważ upał staje się nie do wytrzymania, temperatura przekracza w cieniu 40 C, nawet nie chcę pisać ile było w słońcu. Podczas odpoczynku nad głowa latają nam F16 robiąc okropny szum - w okolicy jest wojskowe lotnisko. Po godzinie 15 wyruszamy dalej, ukrop jednak wcale nie maleje. Jesteśmy w kontynentalnej części lądu - zero bryzy znad morza, wieje tylko parzący wiatr od strony pól. Dodatkowo rozgrzany do ponad 80 C asfalt bucha na nas gorącem. Prędkości maleją, nie da się wytrzymać, ciężko się oddycha. Krajobrazy rodem z Australii - czerwone, potężne skały, surowa, wyschnięta ziemia oraz żółte linie na asfalcie. Na 101 km zaczyna się 8 km podjazd, stromy i wijący się na jakiś 15 serpentynach. Na górze czeka na nas nieziemski widok na przejechaną krainą pól uprawnych. Zjeżdżamy trochę niżej, pomiędzy potężnymi skałami i zaczynami szukać noclegu. Udaje nam się go znaleźć przy cerkwii - właścicielka sklepu dzwoni do popa i dostajemy pozwolenie na zostanie na noc. Malutka cerkiew robi na mnie spore wrażenie - cisza, zapach kadzideł, obrazy świętych, złote kielichy. Wszystko jest otwarte, każdy może tam wejść, jednak nic nigdy nie zginęło - magiczne miejsce. Za budynkiem jest wąż z wodą ( dla Moniki szlauf :D ), więc zmywamy z siebie lepki pot.
Hasło dnia:
Ksiądz Mirek na widok Jakuba próbującego po kąpieli wejść z samych slipkach do cerkwi: " Nie właź tam w tych majtach, bo wszyscy święci z obrazów pospadają"
;)
Jemy kolację i kładziemy się spać.
Zdjęcia Księdza, Kuby oraz moje:
Obóz przy autostradzie:
Wjeżdżamy w tereny rolnicze:
Sjesta:
Boćki:
Dalsza droga: zero cienia, temperatura powyżej 40 C i żar wiejący od pól...:
Słoneczniki:
i greckie klimaty na koniec:
Dzień następny
Dzień poprzedni
Kategoria 100-200 km, Grecja 2009
komentarze
Na pewno ta sama temperatura w Grecji co w Polsce odczuwalna tak samo nie jest, to w końcu sporo dalej na południe i trochę inny kąt padania słońca, poza tym w Polsce jest dużo więcej cienia, zbiorników wodnych, rzek; w Grecji jest z tym duży problem, Polska jest raczej płaska, w Grecji niemal same góry itd.
@Blase
Coś ta temperatura w cieniu jednak mówi, jak tam byłem w lipcu i przez dwa dni ta oficjalna temperatura w cieniu przekroczyła 40'C, to już byłem na granicy swoich możliwości, z takimi upałami jeszcze nigdy w życiu się nie spotkałem
Co do temperatury, to w takich warunkach nic nam nie mówi temperatura w cieniu - bo nie ma cienia! :D
Wiem o co chodzi bo miałem tak pare razy, że niby jest 35, ale w cieniu którego nie ma, więc realna temp dla bikera nie jest taka, jak w cieniu - tylko ta odczuwalna (np ICM podaje odczuwalną)
A na F16 trzeba uważać, bo w każdej chwili mogą spaść na głowę ;)
Ja nadal nie jestem w stanie sobie wyobrazić takiego upału.
Fajne widoczki na fotkach.
pozdrawiam :)