vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Grecja - dzień 8

  • DST 134.94km
  • Teren 4.50km
  • Czas 06:44
  • VAVG 20.04km/h
  • VMAX 73.00km/h
  • Temperatura 38.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 16 czerwca 2009 | dodano: 29.06.2009

Wstajemy o 7 i ewakuujemy się szybko, bo jakiś mondzioł włączył za ogrodzeniem cerkwii zraszacze. Przed tym jemy jednak pyszne śniadanie z greckim chlebem, dźemem i serkiem topionym. Wyjeżdżamy dosyć szybkim tempem, jednak zaraz nas zwalnia, bo przed nami roztacza się 7 km podjazd pomiędzy wielkimi skałami. Idzie w miarę sprawnie, jednak ekipa się mocno rozciąga, brak rozgrzania robi swoje. Jednak na samej górze czeka już na nas zjazd - fantastyczy, długi, z dużą ilością serpentyn. Zjeżdżamy z niego ponad 25 minut, co chwilę jednak stajemy żeby cykać zdjęcia. Łapię się autobusu i sunę za nim 73 km/h. Wrażenia niesamowite. Zjazd prowadzi prosto do Lamii, przez którą przejeżdżamy i odbijamy na Bremię. Tam trochę błądzimy, w wyniku czego pytamy siedzącego w radiowozie policjanta o drogę. Poskutkowało to tym, że znowu nas eskortowano. Policjant zamiast wytłumaczyć jak jechać, kazał jechać za nim, bo podobno znał jakiś skrót, który omijał autostradę, którą nie chcieliśmy jechać. Przez szutrowe drogi wyprowadził nas na przejazd pod autostradą. Już wiedzieliśmy jak jechać, więc pożegnaliśmy do serdecznie. Wesoły policjant wyprowadził nas jednak pod podjazd, około 13 kilometrowy... Śmiało mogę powiedzieć, że był jednym z cięższych w Grecji. Było bardzo gorąco, ale zmęczenie rekompensowały piękne widoki na morze Egejskie oraz na pobliskie górzyste tereny. Warto zaznaczyć miły gest pana na stacji benzynowej - gdy zobaczył, że jedziemy tutaj rowerami, nalał nam do bidonów lodowatej wody oraz wsypał lód do drinków - zupełnie za darmo. W końcu, po ponad 1,5 godziny wdrapywania się na szczyt osiągnęliśmy wysokość 1050 m.npm.
Zjazd niestety był byle jaki, potem czekała nas już tylko prosta droga w upale, do którego zaczęliśmy się powoli przyzwyczajać. Po 120 km zaczęliśmy szukać noclegu, bo było już po godzinie 20. Z tym jednak było ciężko, bo mieliśmy do wyboru albo spanie przy myjni i warsztacie dla ciężarówek wiecznie jeżdżących i unoszących tumany kurzu, albo przy stacji benzynowej i jakiejś fabryce nawozów. Wybraliśmy opcję drugą. Rozbiliśmy się na trawniku zaraz przy głównej drodze. Znowu stopery do uszu i do spania :)

Zdjęcia Księdza, Kuby oraz moje:

Poranek:


Pierwszy podjazd:






Zjazd:






Postój na dole:


Jazda za policją wzdłuż autostrady:


Zaczynamy jeden z cięższych podjazdów na trasie:






Widoczki:


Widok z góry na serpentyny:


Panorama z góry:




Jak mała puszka picia może cieszyć... :D :


... bo po niej można iść spać :D :


Ukochane garbuski Kuby:




Tęczowo ( takie przejazdy przez zraszacze były idealną ochłodą :) ):


Po takimn asfalcie nawet podczas upałów można jechać i jechać :) :



Dzień następny
Dzień poprzedni


Kategoria 100-200 km, Grecja 2009


komentarze
blase
| 07:33 piątek, 21 sierpnia 2009 | linkuj Ale klimaty na tych podjazdach (i zjazdach!) :)
niradhara
| 05:30 środa, 8 lipca 2009 | linkuj Widoczki boskie!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa monci
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]