Lotnisko w Balicach
-
DST
118.51km
-
Czas
05:20
-
VAVG
22.22km/h
-
VMAX
55.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj spec się przewietrzył, ale chyba coś go jeszcze dusiło, więc dziś postanowiłem trochę dalej się ruszyć. Janusz się urlopuje ( dziś ostatni dzień, haha :D ) i zgadaliśmy się wczoraj, czy by gdzieś nie śmignąć dalej na szosach.
Do końca nie wiadomo było gdzie zajedziemy, na początku jechaliśmy byle przed siebie i w kierunku na Małopolskę. Na Jeziorkach dołączył jeszcze Funio, którego zrobiliśmy w balona i powiedzieliśmy mu, że jedziemy na MTB, więc biedak na zimówce przyjechał. Jak się później okazało wcale poszkodowany nie był, a śmiem nawet twierdzić, że to myśmy się poratowali, gdyż darł na tym góralu lepiej niż my na szosach. Skubany na parę w nogach. Jak on weźmie szosę, to ja CBR biorę... ;)
Trasa prowadziła bocznymi drogami. Najpierw na Trzebinię wzdłuż A4, potem odbiliśmy na Alwernię. Tam zaczęły się fajne podjazdy. Potem postanowiliśmy pojechać na lotnisko w Balicach. Tu zaczęła się dosyć ostra jazda, jechaliśmy z wiatrem, więc przelotówka na nowiutkim asfalcie wynosiła 35-40 km/h ;) Funio nie odstawał ani na koło, co więcej pchał się na przód :D
Przed Balicami zajechaliśmy jeszcze nad zalew w Kryspinowie. W samych Balicach natomiast spotkaliśmy na lotnisku jedynego Tupolewa Tu-154, który w barwach narodowych przechodził jakieś testy, które miały symulować ostatnie momenty rządowego samolotu w Smoleńsku ( było dziś o tym w wiadomościach )
Powrót już taki łatwy nie był, trzeba było bowiem wrócić 60 km pod wiatr. Jechaliśmy przez Morawicę, Brzoskwinię i dalej na Tenczynek, skąd przez Bolęcin na Chrzanów. Potem już powrót do Jaworzna. Średnia spadła masakrycznie przez wiatrzysko.
Trochę mnie panowie wymęczyli, przed Jaworznem lekko odstawałem, ale potem mi już przeszło.
Dziś pogoda była piękna :) Gdyby jednak nie ten wiatr… Ale wszystkiego nie można mieć :P
Zdjęcia:
Funio chciał się w DH pobawić, ale zwątpił szybko:
Swojskie klimaty:
Pierwsze podjazdy:
Czuć wiosnę w powietrzu:
Piękna focia obok kupy piachu:
Szosa Janusza:
...i jego kokpit... ;) :
Zimówka Funia:
I mój specuś:
Złapany Tupolew Tu-154:
Kokpit ( roweru, nie samolotu :P ):
A tutaj Wizzair:
Widoczki przed Tenczynkiem:
Mapa:
I pierwsza seta roku wpadła ;)
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
komentarze
Widzę, że poduszka powietrzna zintegrowana z dętką:) Pomysłowo
Pozdro Van
Ja na pierwszą setkę muszę jeszcze poczekać - zupełnie nie mam siły i ochoty dokręcać, ostatnio jestem wierny zasadzie, że bliżej jest lepiej ;)