Zlot podrozerowerowe.info - Dzień 2
-
DST
105.96km
-
Teren
7.00km
-
Czas
05:17
-
VAVG
20.06km/h
-
VMAX
79.00km/h
-
Temperatura
16.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranek przywitał nas mokrą pogodą. Niebo jednak zdawało się lekko przepogadzać, dlatego poczekaliśmy godzinę, co zaowocowało ustaniem deszczu.
Pierwszym celem był Nowy Sącz, który sprawnie przecięliśmy za przewodnictwem Tranatlantyka. Warto również dodać, że dzień wcześniej wieczorem dojechał do nas Waxmund, więc było nas sześciu. Następnym celem była Krzyżówka, długi podjazd zaraz przed Krynicą Zdrój. Łagodnie podchodził po 2-3% przez około 12 km, po czym kończył się większą stromizną na ostatnich 2 kilometrach.
Z Krzyżówki pojechaliśmy z górki na Tylicz, za którym zaczął się ponownie podjazd, tym razem na przejście w Muszynce.
Na Słowację prowadził świetny, bardzo długi zjazd, ciągnący się aż do Bardejova. Tam to udało się wyrównać rekord prędkości - 78 km/h. Było by na pewno więcej, gdyby nie kaptur z kurtki, który robił za spadochron i na pewno zwalniał. Wax miał za to 82 ;P
W Bardejovie posiedzieliśmy chwilę na rynku, po czym pojechaliśmy w stronę Beskidu Niskiego na przejście graniczne w Koniecznej. Tam to zaczął się trudniejszy etap dnia, bowiem zaczął wiać silny, północny wiatr, który wręcz stopował rowery. Nie przeszkadzało to jednak Waxmudnowi kręcić średnią ponad 20 pod górkę :P Asfalt tam był tragiczny, miejscami jechało się szutrem.
Na górze, po krótkim postoju na słowackie piwa, postanowiliśmy dotrzeć do Radocyny ( czyli miejsca zlotu ) drogą terenową. Chociaż niepotrzebnie o tym piszę, bo tam inaczej jak szutrem nie da się dojechać :P 7 km po całkiem fajnym szuterku zmęczyło mnie okropnie, a raczej moje ręce, bo ja zjeździe musiałem uważać z moimi oponami.
W Radocynie spotkaliśmy parę osób, które dotarły samochodami na zlot, na rowerach byliśmy jako pierwsi. Dopiero później zaczęły się zjeżdżać kolejne osoby, tworząc szaloną liczbę ponad 50 osób. Niektórzy dojeżdżali o północy, a Serwecz dotarł na fullu o 5 nad ranem :)
Po rozłożeniu namiotów rozpaliliśmy wielkie ognisko. Zaczęła się sympatyczna impreza zakrapiana różnymi trunkami. A to Kokop przywiózł z Anglii cydr, a to Yoshko jakiś wywar na bazie piwa, a to ktoś inny dosyć mocny bimber :D Śmiechu co nie miara, śpiewy, skoki przez ognisko i tym podobne :)
Do spania zebrałem się o 4:30. Wracając to namiotu trochę się zdziwiłem, bo wszystkie były bialutkie. W nocy złapał mróz i było -2C, wszystko było oszronione. Wzmocniony jednak symbolicznie różnymi napitkami zasnąłem bez problemu nie narzekając na zimno :P
W Nowym Sączu:
Załadowany Specyk:
Giant Waxa:
Przed Tyliczem:
Słowacja !
Bardejov:
Droga na granicę:
Wieczorne ognisko. Zdjęcia suchego
Alee jazdaaa (fot. by yoshko ):
Co Ty gadasz?! (yoshko ):
I na koniec dwa zdjęcie cudnego nieba nad Radocyną i nasze pole namiotowe ( by suchy):
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
komentarze
A szkoda, że żeśmy się nie minęli :) Dudka odciągnęliście od matury na chwilę na ognisko? :)