Dzień 11 – Bezruch
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wstajemy o 8. Mateusz leci do wychodka, oho, jego też złapało. Próbuję wstać, jakoś się zebrać. Nie ma mowy, słaniam się z nóg, nie potrafię ustać, w głowie mi się kręci. W nocy prawie wcale nie spałem, miałem nawet drgawki. Przejście paru kroków sprawia mi problemy, nie mam siły na nic, marzę jedynie żeby się położyć. Usypiam szybko, budzę się po 10, jednak stan się wcale nie poprawia. Mateusz też śpi, struło nas okropnie. Budzimy się ponownie o 15. Pytam się gospodyni czy możemy zostać na jeszcze jedną noc, bo jesteśmy chorzy, zgadza się bez problemu. Kolejny sen, przesypiamy prawie cały dzień. O 18 wydaje się być ciut lepiej, postanawiamy iść do wioski, żeby kupić coś do jedzenia.
Wzbudzamy oczywiście sensację, wszyscy już wiedzą, że z zagranicy przyjechali podróżnicy jacyś. Kupujemy jajka, chleb i arbuz. Udaje się to zjeść razem z kaszką, potem jeszcze popijam makaronem z dużą ilością pieprzu. Jest co raz lepiej, idziemy spać, jutro już musimy ruszyć.
Kategoria BAŁKANY 2011
komentarze