Dzień 15 – Kosowo
-
DST
127.52km
-
Czas
08:15
-
VAVG
15.46km/h
-
VMAX
48.00km/h
-
Temperatura
32.0°C
-
Podjazdy
1500m
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano jemy domowy chleb z kiełbasą i kawą, żegnamy się z naszymi serbskimi przyjaciółmi i ruszamy w trasę. W końcu nie ma wiatru, ale za to robi się górzyście i bardzo gorąco. W końcu docieramy do przejścia serbsko-kosovskiego. Przekroczenie granicy odbywa się bez problemów, tylko zaciekawiony pogranicznik z AK-47 stuka mi karabinem w sakwy.
Krajobraz zmienia się na płaski, pojawiają się meczety i śmieci w każdym rowie. Droga jest zatłoczona okropnie, głównie nowymi samochodami z rejestracjami z całego świata. W Kosowie można spotkać najnowsze Mercedesy i inne luksusowe auta. Dojeżdżamy do Prishtiny, stolicy państwa, która przypomina jeden wielki plac budowy. Miasto jest ogromne, przedostanie się przez niego zajmuje nam ponad 2 godziny. Wszędzie jest zatłoczone, bród i śmieci walają się po ulicy. Uciekamy czy prędzej w kierunku Prizren wyjeżdżając autostradą.
Wiatr wkrótce się zmienia i zaczyna wiać prosto w twarz. Znowu! Dodatkowo zaczyna się spory podjazd, ciągnie się w nieskończoność. Na szczęście zaraz przed zachodem słońca docieramy do zjazdu. W pierwszej miejscowości postanawiamy poszukać noclegu, wjeżdżamy na spory ogród, gdzie pytamy się pierwszego zauważone człowieka, czy możemy się rozbić namiotem. Zgadza się od razu, jednak… po chwili przychodzi prawdziwy właściciel domu i już taki chętny nie jest. Panu robi się głupio, więc wsiada do auta i każe nam jechać za sobą… Wracamy na główną drogę, aby po chwili skręcić pod hotel… Okazuje się, że ten dobry człowiek postanowił nam wynająć pokój w przydrożnym motelu zupełnie za darmo! Jego brat jest właścicielem, więc nie będzie żadnego problemu. Zaprasza nas na kolację, stawia piwo i wielki talerz mięsa z frytkami. Rozmawiam trochę po włosku, trochę po niemiecku ( to ja umiem niemiecki ?!). Rowery chowamy w myjni obok, którą z kolei posiada jego drugi brat.
Mamy prysznic, czyściutkie łóżka i gniazdka do ładowania. Mega !
PS. Dodając ten wpis właśnie pojawiła się setna setka w kategorii 100-200 km. 100x100 :D
Mrrrrr:
Kotka pewnie czeka taki los:
FAP:
Prawosławna kapliczka:
Zbombardowana cerkiew:
Welcome in Kosovo:
Ograniczenia dla czołgów to norma. W Kosovie wciąż stacjonuje sporo jednostek z różnych krajów, w tym Polski. Służą jako KFOR:
Wesele:
Ślady wojny:
Kategoria 100-200 km, BAŁKANY 2011
komentarze
Pozdro!
Jak masz więcej zdjęć to wrzucaj bo mam niedosyt :)))
Gratuluję setnej setki!!!!!!!!