Dzień 21 - Wgłąb lądu
-
DST
75.56km
-
Czas
05:20
-
VAVG
14.17km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Temperatura
35.0°C
-
Podjazdy
850m
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wstajemy leniwie przed 8 i zbieramy się dosyć szybko, bo wszystkie zapasy wody się skończyły i resztą z bidonu mogę jedynie twarz obmyć. Na szczęście najbliższe miasteczko jest blisko. Za nim zaczyna się długi podjazd, męczymy się głodni okropnie. Dopiero na szczycie jemy jakieś resztki z sakw. Ruch na drodze się nasila, postanawiamy zmienić trasę - zamiast ciągłej jazdy wzdłuż wybrzeża komercyjnej Chorwacji, odbijemy wgłąb lądu na terytorium Bośni i Hercegowiny.
W Opuzen skręcamy na wschód i przekraczamy granicę. Próbujemy znaleźć kantor, żeby wymienić kasę, ale jak się potem okaże, nigdzie tego nie można było zrobić i całą Bośnię przejechaliśmy bez odwiedzenia sklepu i brakiem zapasów... :)
Bośnia okazuje się rajem. Niknie całkowicie tłum turystów, drogi są spokojne i nawet dobrze utrzymane. Jednak nie to ucieszyło nas najbardziej. Kraj ten jest rajem owocowym - w ciągu tego dnia zjedliśmy niezliczoną ilość pomidorów, papryki, brzoskwiń, jabłek i winogron. Jako pierwszy cel obraliśmy sobie Medjugorje, do których prowadziła boczna droga otoczona plantacjami winorośli.
Miasto jest rozreklamowane, nie ma tam nic ciekawego oprócz straganów i niemieckich turystów. Uciekamy zatem dalej, jadąc na Mostar, jednak jakieś 5 km przed nim postanawiamy znaleźć nocleg. Udaje się to u rodziny obok wielkiego ogrodu i małej altanki. Dostajemy od nich 1,5 litra domowego białego wina i duużo pomidorów do kolacji. Robimy również pranie, nieocenione w tym okazują się sakwy Crosso Dry, które służą za bęben pralki ;) Kąpiel z zimnego węża i do spania.
Przed granicą:
Bośnia to ponownie ( tak jak w Serbii ) bardzo widoczne ślady wojny:
I tak przed ponad tydzień...:
:)
Mateusz męczy podjazd:
Medjugorje:
Nie było tam nic ciekawego, więc kupiliśmy sobie za znalezione na drodze pieniądze ( fuks-wyprawa :D ) po piwku :D
Pranie na rowerzyste ( tę czapkę Croatia też znalazłem :D )
Widok z namiotu:
Winko i czosnek, swojskie klimaty:
Pranie się suszy, można iść spać :) :
Rysowanie map od tej chwili staje się dużym problemem - w Google Bośnia to biała plama na mapie :/
Kategoria 50-100 km, BAŁKANY 2011
komentarze
Pozdrawiam
Szerokiej drogi i wiatru w plecy.