vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Dzień 21 - Wgłąb lądu

  • DST 75.56km
  • Czas 05:20
  • VAVG 14.17km/h
  • VMAX 53.00km/h
  • Temperatura 35.0°C
  • Podjazdy 850m
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 31 lipca 2011 | dodano: 19.10.2011

Wstajemy leniwie przed 8 i zbieramy się dosyć szybko, bo wszystkie zapasy wody się skończyły i resztą z bidonu mogę jedynie twarz obmyć. Na szczęście najbliższe miasteczko jest blisko. Za nim zaczyna się długi podjazd, męczymy się głodni okropnie. Dopiero na szczycie jemy jakieś resztki z sakw. Ruch na drodze się nasila, postanawiamy zmienić trasę - zamiast ciągłej jazdy wzdłuż wybrzeża komercyjnej Chorwacji, odbijemy wgłąb lądu na terytorium Bośni i Hercegowiny.
W Opuzen skręcamy na wschód i przekraczamy granicę. Próbujemy znaleźć kantor, żeby wymienić kasę, ale jak się potem okaże, nigdzie tego nie można było zrobić i całą Bośnię przejechaliśmy bez odwiedzenia sklepu i brakiem zapasów... :)

Bośnia okazuje się rajem. Niknie całkowicie tłum turystów, drogi są spokojne i nawet dobrze utrzymane. Jednak nie to ucieszyło nas najbardziej. Kraj ten jest rajem owocowym - w ciągu tego dnia zjedliśmy niezliczoną ilość pomidorów, papryki, brzoskwiń, jabłek i winogron. Jako pierwszy cel obraliśmy sobie Medjugorje, do których prowadziła boczna droga otoczona plantacjami winorośli.

Miasto jest rozreklamowane, nie ma tam nic ciekawego oprócz straganów i niemieckich turystów. Uciekamy zatem dalej, jadąc na Mostar, jednak jakieś 5 km przed nim postanawiamy znaleźć nocleg. Udaje się to u rodziny obok wielkiego ogrodu i małej altanki. Dostajemy od nich 1,5 litra domowego białego wina i duużo pomidorów do kolacji. Robimy również pranie, nieocenione w tym okazują się sakwy Crosso Dry, które służą za bęben pralki ;) Kąpiel z zimnego węża i do spania.

Przed granicą:


Bośnia to ponownie ( tak jak w Serbii ) bardzo widoczne ślady wojny:


I tak przed ponad tydzień...:


:)


Mateusz męczy podjazd:




Medjugorje:


Nie było tam nic ciekawego, więc kupiliśmy sobie za znalezione na drodze pieniądze ( fuks-wyprawa :D ) po piwku :D


Pranie na rowerzyste ( tę czapkę Croatia też znalazłem :D )


Widok z namiotu:


Winko i czosnek, swojskie klimaty:


Pranie się suszy, można iść spać :) :


Rysowanie map od tej chwili staje się dużym problemem - w Google Bośnia to biała plama na mapie :/


Kategoria 50-100 km, BAŁKANY 2011


komentarze
vanhelsing
| 21:59 niedziela, 30 października 2011 | linkuj Hehe, całkowity koszt podam jak skończę relację. A był naprawdę niski.. ;)
completny
| 18:34 niedziela, 30 października 2011 | linkuj Nawet nie chcę pytać ile was wyprawa kosztowała :D codziennie na coś się załapaliście. Jakby nie było to transport za darmo bo rowerkiem. Spanie za darmo, bo w namiocie. A jak już spaliście w namiocie to ktoś was zawsze czymś poczęstował więc i na jedzeniu zaoszczędziliście - nie no bomba ! :D
krzychs4
| 13:24 piątek, 21 października 2011 | linkuj Bośnia jest swojsko piękna :) Ludzie bardzo mili, tym razem niestety byłiśmy tam samochodem. To nie to samo. W następnym roku może się uda na rowerku :)
Pozdrawiam
Szerokiej drogi i wiatru w plecy.
vanhelsing
| 18:59 czwartek, 20 października 2011 | linkuj Hihi, a to dopiero początek ;D
funio
| 17:14 czwartek, 20 października 2011 | linkuj Jedzą za darmo,piją za darmo...
Aga
| 06:29 czwartek, 20 października 2011 | linkuj kurcze nie wiedziałam że te sakwy robią też za pralkę :))) śmiało crosso powinno Ci za to odkrycie postawić kolejną wyprawę :D:D
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa temum
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]