Podłęże-Ciężkowice-Szczakowa-OST-Podłęże ( przez las )
-
DST
21.80km
-
Teren
8.00km
-
Czas
01:02
-
VAVG
21.10km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Podłęże-Ciężkowice-Szczakowa-OST-Podłęże ( przez las )
Z porządną glebą na OST na lodzie ;/
Gdzieś taka nawierzchnia była:
Kategoria 0-50 km , Śnieżnie
Dziećkowice śnieżnie nocą ;)
-
DST
25.10km
-
Teren
18.00km
-
Czas
01:20
-
VAVG
18.83km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziećkowice śnieżnie nocą ;)
W końcu udało mi się wyciągnąć kogoś na rower :) Swoje 4 litererki postanowili ruszyć Robert i Tery ;) Na polu termometr pokazywał -2 C, ale rzeczywista na rowerze wyniosła -8 C
Wyjechaliśmy z Podłęża o 16:50, kierując się w stronę Azotki. Wjechaliśmy w las - tu warunki były lepsze niż przewidywaliśmy- w ciągu dnia była odwilż, w dodatku ktoś postanowił sobie pojeździć po lesie autem, dlatego można było spokojnie jechac 20km/h po tych śladach :) Śnieg stwardniał i był bardziej puszysty niż podczas ostatniej wycieczki. Dojechaliśmy lasem do Jelenia, tam skręciliśmy na Mysłowice, i drogą w kierunku Zalewu Dziećkowice. Ostatnia dróżka była najciekawsza- droga czarna- ale nie sucha, tylko pokryta taflą idealnie płaskiego lodu ( nic tylko założyć łyżwy i śmigać ) My niestety nie mieliśmy łyżew, ani nawet opon z kolcami dlatego szybko zrobiło się śmiesznie. Pierwsi przekonali się o tym Krzysiek i Robert :D Tery zahamował, wpadł w poślizg, poczym tylnie koło wyprzedziło resztę rowera i krzysiu znalazł się na ziemi... jakieś pól metra za nim jechał robuś, który wykonał dokładnie ten sam manewr, wślizgująć się na krzysia :D Potem ja zaliczyłem glebkę, potem krzysiu, robert, krzysiu, krzysiu, ja, robert :D
Na dziećkowicach piękny widok- parująca woda zlewa się z niebem tworząc mglistą półkulę nad światem ;) wjeżdzamy sobie na plaże i popijamy herbatke ( bez dodatków :( ).
Wracamy asfaltem przez Sobieski. Z góry max prędkość to 48km/h. Jakaś hołota obrzuca nas śnieżkami, jakiś gościu trąbi na nas zapalczywie- słowem całe osiedle wyrzutków społeczeństwa.
Zajeżdżamy na podłężę i mykamy do domu.
FOTY:
Kategoria 0-50 km , Śnieżnie
Brrrr śnieżnie i zimno
-
DST
5.50km
-
Teren
4.00km
-
Czas
00:19
-
VAVG
17.37km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Brrrr śnieżnie i zimno ;p
temp. odczuwalna na biku to -9 C. nie ubrałem się cieplo, nawet kominiarki nie zabralem, do tego szybko zrobilo sie ciemno i wietrznie i zaczal padac snieg.
zmarzniety objechalem sobie osiedle i wrocilem do domu:(
Kategoria 0-50 km , Śnieżnie
Rok 2007
Wpis podsumujący
-
DST
45.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
22.31km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rok 2007
Wpis podsumujący ( narazie ) rok 2007. Bike Stat'sa mam od niedawna, więc nie moge wpisać wszystkich wycieczek, bo by mi czasu zabrakło.
W tym roku zrobiłem ok 3400 km. Więcej info na http://www.bikebrother.com/biker/vanhelsing
Zamieszcze kilka fotek, żeby nie było pusto ;P
Rower po Rajdzie na Pieczyskach. Błotko+śnieg... ;)
Ostatnia śnieżna wycieczka ;)
Rower w Krościenku, po zjaździe ze stoku narciarskiego po dwudniowej ulewie:
we wpisie dołączam 2 wycieczki na trasie Podłęże-Jeleń-Byczyna-Jeziorki-Podłęże
Kategoria 0-50 km
Zamiast ulepić pierwszą kulke z
-
DST
21.20km
-
Teren
19.20km
-
Czas
01:12
-
VAVG
17.67km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zamiast ulepić pierwszą kulke z pierwszego śniegu, ja wsiadam na rower i pedałuje nad Zalew Sosina. Z początku jest dodatnia temp- ok 1 C, wiec na drogach chlapa. Zjezdzam w teren po ok 1 km asfaltu. Tam manewruje między schowanym pod trawą kałużami czyhającymi na moje suche ( narazie) spodnie. Śniegu nie ma dużo- czasami opona zagłębi sie w śnieg zniakając na chwilke. Jade przez Warpie i przez Kamieniołom, mijając po drodze przerażone dzieci na sankach ( juz wylazly). Na Pieczyskach dalej staram sie nie wjechać w kałuże, ale w wiekszosci mi sie to nie udaje- bajorko jest na całej powierzchni drogi. Robi sie ciemno. Wjeżdżam na Sosinke i co widze? Tłumy ludzi, którzy zachęceni taką romantyczna aurą tłumnie wyszli z domu. Spotykam też killku zapalonych drifterow, którzy katują swoje VW Golfy i cientki, robiąc kólka na pętli. W międzyczasie zaczyna padać śnieg i temp spada poniżej zera- robi się zimno i bardzo biało :) po zrobieniu kilku kółek i założeniu czołówki wracam śładami moich opon, które częściowo już zanikają. Śnieg przybiera na sile, robi sie strasznie ślisko- kilka razy musze sie ratować nogami przed upadkiem. Zaczynam odczuwać przemoczone portki. Ale kręce dalej, teraz już w calkowitych ciemnościach (powrót przez Kamieniołom). Mijam przestraszone stadko jelonków, które w podskokach przelatuja obok rowerka zostawiając tylko malutkie ślady na śniegu. Za mostem zatrzymuje sie, żeby zobaczyć jak wygląda rower- a wygląda bardzo ciekawie ;) Fotka na dole :) Wracam do domu asfaltem, który robi się śliski- trzymajcie się kierowcy ;) ________________________________________
Kategoria 0-50 km , Śnieżnie
Nocą po Jaworznie ;) Podłęże-OST-EJ
-
DST
31.70km
-
Czas
01:30
-
VAVG
21.13km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nocą po Jaworznie ;) Podłęże-OST-EJ III-Centrum-Ciężkowice-Pieczyska-Szczakowa-Komuna-Podłęże
Kategoria 0-50 km
przejazdzka na nowo nabytej
-
DST
21.20km
-
Czas
00:46
-
VAVG
27.65km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
przejazdzka na nowo nabytej kolarce ;) mimo ze nie jest nowa to smiga jak nalezy ( lezala od nowosci w piwnicy)
Kategoria 0-50 km
Dwudniowa wycieczka łącząca
-
DST
133.70km
-
Teren
10.00km
-
Czas
06:25
-
VAVG
20.84km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dwudniowa wycieczka łącząca rowerkowanie, wspinaczkę i chodzenie po jaskiniach. Wyjechaliśmy o 12 od księdza, gdzie kręcono materiał do TVP3 o rowerkowaniu :) :) W 1 dniu mieliśmy zamiar jechać do Dolinek Kobylańskich na skałki. Wyposażeni w cały sprzęt wspinaliśmy się do ok. godziny 18. Mielismy spac w jaskini, ale niestety okazalo sie, ze po drodze zlapalem 2 razy kapcia i zrobila mi sie dziura w oponie. dziure zalepilsimy kawalkiem mojej karimaty, a latki powstaly jedna na drugiej. jakos dojechalem do Czarnej- nie spalismy w klasztorze, tylko w ruinach starej baszty:) Ognicho, piwko, kielbaski, robaki i meski rozmowy :D Wstalismy o 8. Okazalo sie ze przez noc cale powietrze zeszlo i sie latki odkleily. popchalem bike'a na gore do klasztoru- tam po 5 probach klejenia, ciecia innych detek udalo mi sie utrzymac powietrze w kole. ( narazie) W miedzyczasie, gdy schnęła sobie detka wybraliśmy sie do jaskini po bukiem oraz starej kopalni. Wrazenia niesamowite ( błotko, nietoperze fruwajace nad glowami, najbardziej jadowite pajaki w Polsce- meta menardi nad głowami)
Po tej wycieczce "lekko ubloceni" wracamy do domu. Wszystko jest ok do Trzebini- tam latka sie odkleja ( latka=5x10cm wycietej inne detki naklejonej na dziure wielkosci kciuka) Co 2 km zatrzymuje sie, zeby dopompowac kolo. Tak zajezdzam do Jaworzna.
Ale mimo tych dziur wycieczke mozna zaliczyc do udanych i to bardzo ;)
WIĘCEJ ZDJĘĆ
Pierwsza dwuseta :)
-
DST
208.50km
-
Teren
50.00km
-
Czas
09:11
-
VAVG
22.70km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
208,5 km w jeden dzień na trasie Jaworzno-Częstochowa-Jaworzno.
Wstaje- godzina 5:42, na polu 8,3 C ( mamy końcówke sierpnia ) Lekkie śniadanko, czyli zjeść jak najwięcej kromek chleba ;) zmieściło się 8.
O godzinie 7:30 umowiony jestem z Jarkiem i Krzyskiem na OST. Oczywiście jaruś się spóźnia:) około 7:45 ruszamy w kierunku Dąbrowy Górniczej- tam mamy się spotkać z Adamem, który nas poprowadzi trasą pielgrzymki pieszej:) Do Dąbrowy mamy średnia 24,5 ( na oponkach 1,9 ) Jarek ciśnie do przodu. My klnąc pod nosem musimy go ścigać.
Z Dąbrowy wyruszamy w 4 gotowi na pobicie rekordu. ( mój poprzedni wynosił 115 km więc różnica bedzie spora). Przez cała drogę staramy sie utzrymać prędkość około 24 km/h. Nie będe opisywał miejscowości, przez które przejeżdzaliśmy, ale było ich sporo;p. Po około 50 km wjeżdzamy w las- i tu sie zaczynają małe problemy- gubimy się w lesie. Na szczęscie pomaga kompas słoneczny z komórki Jarka. Mimo to robimy 10 km więcej klucząc w tym lesie. Wyjeżdzamy dosyć zmęczeni- średnia w lesie była taka sama:) Do Częstochowy zostaje jakies 30 km. Tu już asfaltem, nie obniżamy prędkości poniżej 27km/h.
Wreszcie Częstochowa! :) w jedną stronę wyszło nam 108,9 km. jesteśmy na miejscu około 12:00. Po mszy i odpoczynku musimy ruszać z powrotem- przed nami jeszcze raz tyle ;]
130 km- zaczynają sie kłopoty- moje nogi nie wytrzumuja takiej średniej i domagają sie stanowczo odpoczynku. Wlekę się z tyłu z predkościa ok 18 km/h ;/
i tak do 150 km- 20 km w katordze.
Dojeżdżamy do jakiegoś miasteczka- widze sklep.
Kupuje bez namysłu Burn'a i Liona- wcinam bez zastanowienia.
160 km. Van jedzie w czołowce. :)
180 km. Słyszę za sobą odgłosy- Piotrek zwolnij! Piotrek nie zwalnia...:D Predkość nie schodzi poniżej 30km/h. W rezultacie wypicia burna i tego liona przestaje czuć nogi- jade jakby mi ktoś przed chwilą wbił sterydy do nóg. Całkowita cykloza- jade jak na narkotyku. wcale nie myśle o pedałowaniu, nic już nie czuje.Mogę tak jechac i jechać.
Dojeżdzamy do Dąbrowy. Tam żegnamy się z Adamem. Przed nami jeszcze około 20 km. Ruszamy. Robi sie ciemno. oczywiśćie tylko ja wpadłem na pomysł żeby wziąść oświetlenie...
W okolicach Maczek na liczniku pojawia się magiczna liczba- 200 km;]
Przyjeżdzam do domu. Na liczniku 208,5 km:)a jutro całonocna dyskoteka....
;)
Kategoria 200-300 km
Jaworzno-Bukowno-Olkusz-Rabsztyn-Klucze ( manewrowanie i droga
-
DST
115.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
05:40
-
VAVG
20.29km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jaworzno-Bukowno-Olkusz-Rabsztyn-Klucze ( manewrowanie i droga okrężna) - Ogrodzieniec. Vmax 62km/h
Rabsztyn, widok z góry:
Van na zamku ;)
Widoczek z Rabsztynu:
Ogrodzieniec:
Kategoria 100-200 km