Dolinki Podkrakowskie, czyli setka
-
DST
122.48km
-
Teren
40.50km
-
Czas
05:30
-
VAVG
22.27km/h
-
VMAX
71.50km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wstałem rano o 8 z myślą pojechania do szkoły rowerem. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Przyjeżdżam, przychodzę na geografię, patrzę - nie ma nikogo ... Pani Profesor siedzi ze swoją klasą i porządkuje dokumenty... Lekko zirytowany ( fajnie, że tylko mi się chciało w ostatni tydzień szkoły przyjśc na zajęcia) wróciłem do domu z myślą jakiejś dalszej wycieczki. 15 minut obczajania mapy i mam cel - Czerwony Szlak w Dolinkach Podkrakowskich. Jedzenie i picie miałem przygotowane do szkoły, dlatego wyjechałem szybko, przed 10. Założone miałem opony terenowe, dlatego postanowiłem dziś bardziej pojeździć po jurajskich szutrach. Ale najpierw trzeba było tam się dostać, zrobiłem to standardową i nudną drogą krajową 79. Przez Chrzanów, Trzebinię, Młoszową, Wolę Filipowską, Krzeszowice, Nawojową Górę oraz Młynkę dojechałem do Rudawy, gdzie wbiłem się na niebieski szlak pieszy. Zaprowadził mnie do wjazdu na Dolinkę Kobylańską, gdzie znalazłem mój właściwy, czerwony szlak. Poprowadzony jest głównie przez centrum dolinek, obok skał i potoczków. Przejeżdżałem między innymi przez Dol. Kobylańską oraz Wierzchowie, gdzie znajduje się parę jaskiń. Potem zgodnie ze szlakiem przejechałem przez Rezerwat Doliny Kluczwody, by wyjechać w okolicy Gacków. Tam to spotkałem pierwszego rowerzystę na trasie, pozdrawiam bikera z Krakowa na złotym fullu Giant ;) Z Gacków był genialny zjazd do Karniowic, tam to wykręciłem v-max - 71,5 km/h ;) Potem się trochę pogubiłem, w wyniki czego musiałem skorzystać z następnego szlaku, zielonego rowerowego, który wyprowadził mnie w Zabierzowie. Tam po krótkich postoju na colę przy sklepie ( pozdro dla dziadków, z którymi się nawet fajnie gadało ;P ), zabrałem się za powrót, znowu DK79. Jak w stronę dolinek miałem wiatr w twarz i jechałem bez zmęczenia jakieś 27km/h, tak tu, lekko już zmęczony, z wiatrem miałem chwilami przelotówki rzędu 40km/h ;) Traska nudna, nic się nie działo. Gdy dojechałem do Jaworzna okazało się, że skończyło mi się picie, więc odbiłem na Grodzisko do źródełka. Tam się trochę pogubiłem, wyjechałem na czyjeć pole... ( nie ma to jak zrobić 120 km w nieznanym terenie i się pogubić we własnym mieście ). Zimna woda mnie postawiła na nogi, dlatego do domu pędziłem już ze średnią około... 55 km/h ;) Zalety obwodnicy - jeżdżą po niej ciężarówki, a ciężarówka= tunel aerodynamiczny ;)
To tyle, wycieczka bardzo udana, piękne tereny jury i cisza tam panująca zachęcają do ponownego ich odwiedzenia :)
Zdjęcia:
W stronę dolinek:
Pojawiły się pierwsze jurajskie krajobrazy:
W Kobylanach, kocham takie przejazdy ! :D :
Skały:
Trawa jak trawa :P
Widoki ze szlaku:
Czasem było mokro... :
Nawet bardzo... :D :
W stronę rezerwatu:
A w rezerwacie całkiem ładnie:
Drogę zgubić trudno:
I ostatnie zdjęcie, widok na Kraków ( to chyba jest Kraków :P )
Pozdro dla odwiedzających ;)
Kategoria 100-200 km
komentarze
Na tym zdjęciu co rower w tej błotnej kałuży stoi widzę że były wielkie obawy o nurkowanie licznika.
Jak byłem w Ojcowie, to brama krakowska była jednym z miejsc, które zapierały dech w piersiach. Szczególnie od strony tego lasku.
Wiesz że bardzo mi się spodobała ta fotka, co przejeżdżasz przez ... :)))
Rzeczywiście miejscami dośc wilgotno na trasie miałeś. Uważaj byś się reumatyzmu nie nabawił :)