vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Grecja - dzień 13

  • DST 21.73km
  • Czas 01:23
  • VAVG 15.71km/h
  • VMAX 62.50km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 21 czerwca 2009 | dodano: 10.07.2009

Wstaję około godziny 10 ( to luksus, bo do tej pory wstawało się najpóźniej około godziny 8 ) i jem śniadanie. Wszyscy są lekko rozleniwieni, pierwszy pełny luźny dzień robi swoje. Około godziny 14 udaje nam się zebrać na plażę. Ja troszkę odstaję, w wyniku czego znajduję swoją własną drogę na plażę – całkiem inną plażę, zupełnie pustą. Idąc wzdłuż wybrzeża spotykam Piotrka, który pokazuje mi leżącą w zaroślach opuszczoną łódkę – mówi, że już na niej pływał, wiosło jest w środku. Bez zastanowienia wpływam na pełne morze ;) Teraz już naprawdę człowiek nie może chcieć niczego więcej – słońce, przezroczysta woda i mała łódeczka na której płynę sobie gdzie chcę – po prostu raj !
Wyposażony tylko w jedno krótkie wiosło płynę sobie powoli w stronę plaży, gdzie znajduje się reszta ekipy. Ku ich zdziwieniu, dobijam wesoło do brzegu ;) Łódkę trzeba odstawić z powrotem na miejsce, dlatego zabieram na pokład Jakuba, który zmienia mnie przy wiosłowaniu. Przy okazji skaczę sobie z burty do wody i pływam dookoła łódki. Jest fenomenalnie!
Po powrocie z plaży i po obiedzie jedziemy na rowerkach ( część ekipy autem, no jakby 10 km nie potrafili ujechać :P ) do Koroni, portowego miasteczka na samym czubku półwyspu. Traska, pomimo, że to tylko 10 km w jedną stronę, obfituje w całkiem ciekawe elementy – od sporych i krętych podjazdów, przez przejazdy ciasnymi dróżkami, po długi i szybki zjazd do samej Koroni. Na miejscu jemy lody i zwiedzamy miasto, które robi na nas duże wrażenie – przede wszystkim wąskie, malutkie uliczki, przez które nie wiem jak Grecy przebijają się samochodami. Następnie udajemy się do portu, gdzie podziwiamy zachód słońca. Czas szybko mija, jeszcze w Koroni łapie nas zmrok i szybko nadchodząca noc. Przychodzi pora na powrót, jednak nikt nie pomyślał o oświetleniu. Monika urywa dynamo, więc przed nami 10 km powrotu po ciemku. Pomimo tego jedzie się bardzo fajnie, na szybkich zjazdach z serpentynami emocje rosną w miarę każdego kilometra. W miarę szybko zajeżdżamy na nasze miejsce obozowe i po kolacji idziemy spać.


A łódeczka nazywała się Draco ;) :


Koroni:












Zachód słońca:




I Koroni nocą:




Dzień następny
Dzień poprzedni


Kategoria Grecja 2009, 0-50 km


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa sukce
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]