Grecja - dzień 15
-
DST
19.74km
-
Czas
01:09
-
VAVG
17.17km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
Temperatura
32.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 15 to ostatni dzień jazdy na rowerze. Po dwóch tygodniach przygód w Grecji przyszła niestety pora na spakowanie manatek i ruszenie w drogę powrotną. Został nam jednak ten ostatni dzień, dzień w którym każdy mógł robić co chciał . Postanowiliśmy z Moniką, że pojedziemy do Koroni, popływać i poopalać się na plaży oraz zjeść jakiegoś sea fooda. Po krótkiej, ale męczącej drodze ( jechałem bez przerzutek ) dojechaliśmy do Koroni, gdzie znaleźliśmy małą, spokojną plażę tuż pod samym zamkiem. Tam posiedzieliśmy prawie 2 godziny i około godziny 14 poszliśmy coś zjeść w restauracji. Wybór Moniki padł na ośmiornicę, mój na kałamarnicę. Jak się potem okazało kałamarnica była strasznie żylasta – szczerze mówiąc średnio mi smakowała. Ośmiorniczka natomiast całkiem dobra. W restauracji przy samym morzu, z pięknym widokiem na zatoczkę z zacumowanymi kutrami czas nam zleciał dosyć szybko. Monika w dodatku próbowała coś sensownego napisać na 5 kartkach pocztowych, zajęło jej to całe 45 minut ;) W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o supermarket, gdzie kupiłem między innymi winka greckie, grecką wódkę Ouzo, oraz oliwę z oliwek.
Na nasz kemping wróciliśmy na… obiad ;) Oczywiście jego także smacznie zjedliśmy. Potem przyszła pora na pakowanie rzeczy oraz rowerów na przyczepkę. Wszystko było porozwalane, więc zrobiło się całkiem spore zamieszanie kto gdzie co ma :P
Pod wieczór postanowiliśmy jakoś uczcić ostatnią noc w Grecji – poszedłem z Moniką do małego sklepiku w górnej części wioski, aby kupić jakieś dobre winko. Skończyło się na tym, że Grek, z którym dogadać się mogliśmy tylko na migi, zszedł do piwnicy i sprzedał nam wino własnej roboty w półtoralitrowej butelce po wodzie;) Koszt 2 euro, a ile frajdy :P Zadowoleni, ale też lekko niepewni co do konsumpcji tego zacnego trunku zeszliśmy na dół, do samochodu Cześka, gdzie razem w trójkę posiedzieliśmy do 4 w nocy. O zielonej nocy nie będę wspominać, zainteresowani wiedzą o co chodzi :P W każdym razie działo się trochę z namiotami :P
Z zamiarem wyspania się w drodze do Patry, zdrzemnęliśmy się tylko na parę godzin.
Zdjęcia:
Koroni:
Tu zrobiłem poważny, ale to bardzo poważny błąd - postawiłem rower w słonej wodzie, dla takiego oto zdjęcia:
Niestety nie wziąłem po uwagę widocznej fali, która spowodowała wywrócenie się rowera. Na nic zdała się szybka reakcja Moniki, rower cały pogrążył się w słonej wodzie. Skutki tego zdarzenia miałem okazję oglądać dopiero w Polsce, gdy każda metalowa część była przeżarta rdzą:
Widoczek z restauracji:
Kałamarnica:
"Pozdrowienia z gorącej Grecji przesyła Monika" :
Wieczorna msza:
Dzień następny
Dzień poprzedni
Kategoria 0-50 km , Grecja 2009