vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Grecja - dzień 15

  • DST 19.74km
  • Czas 01:09
  • VAVG 17.17km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 czerwca 2009 | dodano: 13.07.2009

Dzień 15 to ostatni dzień jazdy na rowerze. Po dwóch tygodniach przygód w Grecji przyszła niestety pora na spakowanie manatek i ruszenie w drogę powrotną. Został nam jednak ten ostatni dzień, dzień w którym każdy mógł robić co chciał . Postanowiliśmy z Moniką, że pojedziemy do Koroni, popływać i poopalać się na plaży oraz zjeść jakiegoś sea fooda. Po krótkiej, ale męczącej drodze ( jechałem bez przerzutek ) dojechaliśmy do Koroni, gdzie znaleźliśmy małą, spokojną plażę tuż pod samym zamkiem. Tam posiedzieliśmy prawie 2 godziny i około godziny 14 poszliśmy coś zjeść w restauracji. Wybór Moniki padł na ośmiornicę, mój na kałamarnicę. Jak się potem okazało kałamarnica była strasznie żylasta – szczerze mówiąc średnio mi smakowała. Ośmiorniczka natomiast całkiem dobra. W restauracji przy samym morzu, z pięknym widokiem na zatoczkę z zacumowanymi kutrami czas nam zleciał dosyć szybko. Monika w dodatku próbowała coś sensownego napisać na 5 kartkach pocztowych, zajęło jej to całe 45 minut ;) W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o supermarket, gdzie kupiłem między innymi winka greckie, grecką wódkę Ouzo, oraz oliwę z oliwek.
Na nasz kemping wróciliśmy na… obiad ;) Oczywiście jego także smacznie zjedliśmy. Potem przyszła pora na pakowanie rzeczy oraz rowerów na przyczepkę. Wszystko było porozwalane, więc zrobiło się całkiem spore zamieszanie kto gdzie co ma :P
Pod wieczór postanowiliśmy jakoś uczcić ostatnią noc w Grecji – poszedłem z Moniką do małego sklepiku w górnej części wioski, aby kupić jakieś dobre winko. Skończyło się na tym, że Grek, z którym dogadać się mogliśmy tylko na migi, zszedł do piwnicy i sprzedał nam wino własnej roboty w półtoralitrowej butelce po wodzie;) Koszt 2 euro, a ile frajdy :P Zadowoleni, ale też lekko niepewni co do konsumpcji tego zacnego trunku zeszliśmy na dół, do samochodu Cześka, gdzie razem w trójkę posiedzieliśmy do 4 w nocy. O zielonej nocy nie będę wspominać, zainteresowani wiedzą o co chodzi :P W każdym razie działo się trochę z namiotami :P
Z zamiarem wyspania się w drodze do Patry, zdrzemnęliśmy się tylko na parę godzin.

Zdjęcia:

Koroni:






Tu zrobiłem poważny, ale to bardzo poważny błąd - postawiłem rower w słonej wodzie, dla takiego oto zdjęcia:


Niestety nie wziąłem po uwagę widocznej fali, która spowodowała wywrócenie się rowera. Na nic zdała się szybka reakcja Moniki, rower cały pogrążył się w słonej wodzie. Skutki tego zdarzenia miałem okazję oglądać dopiero w Polsce, gdy każda metalowa część była przeżarta rdzą:


Widoczek z restauracji:




Kałamarnica:


"Pozdrowienia z gorącej Grecji przesyła Monika" :


Wieczorna msza:


Dzień następny
Dzień poprzedni


Kategoria 0-50 km , Grecja 2009


komentarze
Matek
| 20:59 poniedziałek, 13 lipca 2009 | linkuj Przygoda wspaniała, zazdroszczę i z chęcią wybrałbym się na podobną podróż. Zrobiłeś sobie super wakacje :)
Nie wiem czy dałbym radę kręcić tak codziennie po stówce, chociaż można by się przyzwyczaić :P

Pozdrawiam, Matek
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa losie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]