vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Tour de Pologne, czyli ścigamy się :)

  • DST 142.31km
  • Czas 06:34
  • VAVG 21.67km/h
  • VMAX 70.50km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 7 sierpnia 2009 | dodano: 20.08.2009

To było coś !

W Krościenku nad Dunajcem, miejscu mojego 3 tygodniowego pobytu, miał się rozpocząć 6 etap wyścigu Tour de Pologne. Oczywiście musiałem taką sytuację wykorzystać i pojechać zobaczyć cały start. Jednak oglądać tylko start to mogą piesi albo jacyś niedzielni rowerzyści, ja postanowiłem jechać za nimi całą drogę ;)

Za nimi nie oznaczało oczywiście trzymania koła szosowcom, ale wierne odtworzenie trasy i dogonienie kolarzy na pętlach w Bukowinie Tatrzańskiej.

Ale po kolei. Pojechałem około godziny 10:30 zobaczyć całe przygotowania. Ludzi było już sporo, ustawiali się wzdłuż barierek. Po 12 zaczęły zjeżdżać się ekipy, jako pierwsza przyjechała BGŻ Polska. Później nastąpił mały hardcore na rynku, ponieważ przyjechały autobusy wszystkich drużyn, do tego wozy techniczne - nie wiem jak to wszystko się zmieściło na malutki parkingu przy ryneczku. Parkingowy już zacierał ręce, bo od autobusów się dużo płaci, jednak ku jego zdziwieniu drużyny miały darmowy parking :P

Później zaczęła się prezentacja wszystkich zawodników. Zamknięto obszar przed sceną, z którego mieli startować. Ja tymczasem jeździłem pomiędzy teamami oglądając wypaśne rowerki i cykając zdjęcia. Ludzi namnożyło się od groma.

O 13:30 nastąpił oczekiwany start honorowy. Ubrany prawie jak kolarz na prawie jak kolarzówce wjechałem na zamknięty teren, bo ochroniarz mnie nie odróżnił od pozostałych :P Ustawiłem się koło przy kole obok zawodników i czekałem na start :D Gdy ruszono pojechałem chwilę za nimi i poczekałem na autobus, bo wiedziałem, że raczej długo się nie utrzymam :P W tunelu udało mi się dogonić kolarzy na starcie ostrym, dzięki czemu miałem super miejsce do zdjęć. Ruszyli ostro, zaraz zniknęli za zakrętem. Ponownie poczekałem na mój tunel, za którym jechałem parę km.

W Krośnicy zaczął się pierwszy podjazd pod Niedzicę. 2 kilometrowy, ale stromy, zawodnicy zdążyli mi już zniknąć z pola widzenia ;) Nie spieszyłem się, jechałem po prostu swoim tempem. Następnie szybki zjazd i odbicie na Łapsze Niżne i Wyżne. Tu cały czas lekko pod górę.
Jadąc w miarę szybko zauważyłem siedzącą na ławce małą dziewczynkę z babcią, między którymi zaistniała taka rozmowa:

D: Babciu, babciu, zobacz, kolarz !
B: Ło Matko Bosko, to łoni jeszcze jadą ?!

Dziś będzie więcej podobnych cytatów ;)

Za Łapszami zaczął się podjazd pod pierwszą premię górską - przełęcz Łapszankę. Poszedł szybko, nie było jakoś typowo ciężko. Następnie szybki zjazd do Jurgowa i dawaj średnią 40km/h do Bukowini Tatrzańskiej, nad którą było słychać helikopter z TdP. Szybko jednak prędkość zmalała, bo trafił się następny podjazd, ciągnący się aż do ronda na samej górze miasta. Spotkałem na nim szosowca jadącego z Tarnowa specjalnie na TdP, pojechaliśmy zatem razem. Na rondzie droga była już zamknięta, ponieważ okazało się, że peleton jest strasznie rozciągnięty i jest bardzo dużo paroosobowych grupek kolarzy jadących w odstępach. Postaliśmy chwilę obserwując wydarzenia i gdy przejechała ucieczka, postanowiliśmy wbić się za nimi na trasę.

Tu zaczął się prawdopodobnie najlepszy odcinek całej wycieczki jak nie całego pobytu w górach. Rozpędzeni do 70 km/h wyglądaliśmy po prostu jak zawodnicy, ludzie stojący przy drodze, których była olbrzymia ilość, nie odróżniali nas i ostro dopingowali. Co chwilę słyszałem krzyki w stylu: "Dawaj, dawaj", "Tempooo!" itp.

Po zjeździe zaczął się podjazd pod Murzasichle. Narzuciłem duże tempo zachęcony dopingiem z każdej strony i odstawiłem szosowca na tyle, że znikł mi z pola widzenia. Poczułem się jak prawdziwy zawodnik, dookoła masa ludzi patrzących się na mnie, z tyłu oddech goniącego peletonu. To było niesamowite uczucie ! Podczas podjazdu ludzie bili brawa, machali flagami Polski i radośnie krzyczeli. Mijałem całą kolonię dzieci, stojący na pierwszym miejscu dzieciak wyciągnął do mnie rękę krzycząc "Przybij piątkę, przybij !!" W ślad za nim poszło około 20 ludzi, którym jeden za drugim wesoło przybijałem piątki jadąc na rowerze :D

Było też parę śmiesznych sytuacji, słyszałem teksty między innymi w stylu:

-" Tyy, a ten z plecakiem jedzie"
-" Jaa, on ma colę w bidonie !"
-" Patrzcie, z prostą kierownicą jedzie gościu"

Napędzany tymi okrzykami nie dałem się dogonić peletonowi przez cały podjazd ! Dopiero na samej górze dogoniła mnie policja prowadząca peleton, policjant długo mi się przyglądał za nim kazał mi zjechać na bok ;) Peleton radośnie pomknął w stronę Zakopanego, dorwałem się jeszcze na kilometr zjazdu z nimi, jednak dawno skończyło mi się przełożenie, więc oddalali się szybciutko.
Wróciłem na górę Murzazichli, aby przejechać całą pętlę, aż na Głodówkę (1140 m. npm ). Dobrym asfaltem jechałem pod górę około 20-25 km/h. Na samej górze przyszedł szaleńczy zjazd do Bukowiny pomiędzy wleczącymi się autami ( otworzyli ruch )
Wracałem identyczną drogą, podjazd pod Łapszankę z drugiej strony jest mega trudny i stromy, no ale w końcu to 945 m n.p.m. Z Łapszanki wracałem mocnym tempem przez Niedzicę i Czerwony Klaszor, gdzie padła mi czołówka i przez las wracałem 15 km po ciemku, nie wiedząc gdzie Dunajec a gdzie drzewa w lesie. Na koniec zderzyłem się jeszcze z nietoperzem, na szczęście wpadł w kask, ale i tak był duży huk. W domu byłem przed 22.

Było super, za rok też tak chcę !

No i przywiozłem bidonki : Dwa Garmina, BGŻ Polska, Caisse D'epargne, Silence Lotto oraz Bbbox Bouygues Telecom :]

Zdjęcia:

Scotty Columbii:


Rowerek Ballana:


Na starcie, łeb w łeb z zawodnikami ;) :


Start ostry:








Łapszanka zdobyta, widok na Tatry:




Pętle na Bukowinie:






Zdobywam premię górską na Murzasichle:


Powrót:




Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km, Góry 2009


komentarze
BoaPoweR-removed
| 19:58 sobota, 5 września 2009 | linkuj Opis bomba, przeżycia pewnie jeszcze lepsze, to musiała być naprawde piękna jazda jeżeli chodzi o "uczestniczenie" w wyścigu.
Rafaello
| 05:10 piątek, 21 sierpnia 2009 | linkuj Jaaaa,ale czaaad chłopie dałeś,dałeś teraz.teraz się nie dziwie że tą 300tkę walnąłeś tak jednym them prawie,po takim treningu.czuję że teraz to już na pewno jakąś szosówkę sobie sprawisz.
Fajna przygoda.
pozdrawiam :)
JPbike
| 20:49 czwartek, 20 sierpnia 2009 | linkuj Niesamowite miałeś przeżycie ... :)
vanhelsing
| 14:58 czwartek, 20 sierpnia 2009 | linkuj wiem, wiem, już zmieniam :P
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa eraln
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]