Dzień 6 – Pelerynka
-
DST
78.04km
-
Czas
05:08
-
VAVG
15.20km/h
-
VMAX
60.00km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jajecznice przyrządzone na dwóch patelniach smakują wyśmienicie. Na śniadanie pijemy również kawę oraz gęsty sok z oleandra, którego potem dostajemy 1,5 litra na drogę. Żegnamy się z naszym dobrym gospodarzem, na pewno na długo zapamiętując ten nocleg.
Jest pochmurno ale nie pada. Niestety parę kilometrów po wyjeździe zaczyna kropić. Mżawka w parę minut zmienia się w deszcz, który nie opuszcza nas przez cały dzień. Zakładamy wszyscy stroje na taką opcję i jedziemy. Wiatr cały czas wieje w twarz. W taką pogodę na prostej drodze ciągniemy cały czas 16-18 km/h. Jedzie się okropnie, brakuje motywacji do jazdy. Po 50 km zjeżdżamy z trasy naddunajskiej i zmieniamy kierunek na południowy, tym samym kierując się już w stronę Alp. Zaczynają się lekkie hopki i ruch samochodowy, od którego byliśmy odzwyczajeni przez ponad 250 km. Na szczęście Austriacy jeżdżą bardzo bezpiecznie, zawsze wyprzedzają całą szerokością drogi, nigdy nie przejeżdżają na gazetę, gdy jedzie coś z naprzeciwka. Wszystko mamy przemoczone, więc nie chcemy spać w namiotach. Szukamy noclegu w opuszczonych budynkach. Udaje się go znaleźć za Strengbergiem, w opuszczonym domu. Lekkie ‘pchnięcie’ z spd pozwala dostać się do środka. Dom stoi opuszczony pewnie od ponad 15 lat, ale w środku był nawet porządek- stoły, krzesła, kuchnia – wszystko w takim stanie jak je pozostawiono. Mamy dach nad głową, więc możemy się ogarnąć po całym dniu. Wcinamy ryż ugotowany wcześniej w szopie i czekamy na jakieś duchy, gadając o wszystkim ( Dudek już dawno spał ). Duchy chyba jednak się nas przestraszyły, więc zasypiamy szybko, nie niepokojeni przez nikogo.
Pelerynki i wszelkiego rodzaju kurtki wodoodporne czas założyć:
Mokre krajobrazy:
Obiad w stodole:
Nocleg w domu:
Kategoria Passo dello Stelvio 2010, 50-100 km
komentarze
sprawdzilem je narazie tylko na krotkim dystansie mysle ze powinny sobie poradzic i na dlugim
pzdr gratulacje wyprawy
Zawsze znajdą się miejscowi, którym sie coś nie spodoba i zrobia wjazd na chatę :)