vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Dzień 16 – Włoska szkoła jazdy

  • DST 110.15km
  • Czas 06:41
  • VAVG 16.48km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 3 sierpnia 2010 | dodano: 28.08.2010

Rano zrywam się po 6, bo zaczyna padać deszcz, a my śpimy pod samą sypialnią bez tropiku. Na szczęście deszcz szybko przechodzi i można się zebrać do jazdy. Sprawnie dojeżdżamy nad przepiękne jezioro Iseo, które oświetlane przez nisko zawieszone słońce wygląda cudnie.
Odnajdujemy drogę rowerową poprowadzoną samym brzegiem wzdłuż jeziora i przejeżdżamy przez kilka ciekawych tuneli i galerii. Zaraz za miastem Iseo zaczyna się długi, żmudny podjazd pod bezimienną przełęcz. Wysokość nie jest duża, ale podjazd ma 13 km, więc podjazd ciągnie się trochę czasu. Droga za to jest spokojna, mały ruch samochodów. W końcu zjeżdżamy do Sarezzo, gdzie cofający Włoch nie zauważa jadącej Kingi z przyczepką i wjeżdża na wstecznym w trzecie kółko. Kinga ląduje na ziemi, ale Włoch nadal jej nie widzi, więc na dodatek niszczy jej przednie koło ( ja tego pojąć nie umiem, ale tak Kinga opowiadała :D ) Na szczęście nic jej się nie stało, za to rower nie nadaje się do jazdy, bo dwa koła kaput. Włoch jednak okazuje się być w porządku, bo od razu zobowiązuje się do pomocy, zabiera Kingę do serwisu rowerowego, gdzie płaci za wszystko, a sama Kinga ląduje u niego w domu, gdzie żona zapewnia jej obiad i kąpiel ( tak to nawet mnie mogliby potrącić :D ). Wszystko jednak trwa 4 godziny, więc zostawiamy Kingę na łaskę losu i jedziemy nad jezioro Garda, największe we Włoszech :D Zaraz za miastem zaczyna się paskudnie stromy podjazd prowadzący uliczkami. Czuć już klimat śródziemnomorski, robi się gorąco, ciężko się jedzie. Jednak jak to z podjazdami bywa każdy się kiedyś kończy, więc zjeżdżamy coraz bliżej jeziora.

Na zjeździe pojawiają się znowu tunele, których nie zapamiętam dobrze, bo w jednym, przy prędkości 50 km/h wyprzedza mnie TIR jadący około 90. Robi to jednak na milimetry, a cały podmuch, który w normalnych warunkach rozszedł by się na boki, uderza we mnie jak w tłoku. Przerażony bliskością wyprzedzenia oraz dobity późniejszym podmuchem uderzam sakwami o barierki. Próbuję się zatrzymać jak najszybciej w wyniku czego o mało co nie przelatuję przez kierownicę stawiając rower z sakwami na przednim kole. Dobrze, że nic za mną nie jechało. Przednie Crosso Dry noszą teraz ładne ślady otarcia, natomiast po tylnych Twistach nie widać nic.

W końcu dojeżdżamy nad jezioro. Zatrzymujemy się w miejscowości Salo’, gdzie kąpiemy się chwilę, a potem jemy włoską pizzę. Po 20 przyjeżdża Kinga i zaczynamy szukać noclegu.
Wszędzie wzdłuż wybrzeża znajdują się hotele i campingi ****. Jednak po chwili, jak gdyby igła w stogu siana, pojawia nam się biedne gospodarstwo z dziesiątką zabiedzonych kundli. Ryzując zjedzenie, wjeżdżamy i pytamy się o nocleg. Okazuje się, że gospodarz jak był młody to był na rowerze w Niemczech, więc od razu zgadza się na rozbicie namiotów.
Takim to sposobem otrzymujemy nocleg na wzgórzu z widokiem na jezioro, własną plażą oraz leżaczkami. Ludzie w hotelach obok płacą za takie same możliwości około 40 Euro za noc :) Siedzimy chwilę na plaży oglądając łowiących ryby rybaków, podziwiamy chmary nietoperzy pozbywających się komarów, leżymy wpatrzeni w niebo ( Dudek już dawno śpi ) oraz dopingujemy wodę z jeziora na herbatę Kingi gotującą się 30 minut, po czym idziemy spać... ;)

Droga wzdłuż Lago d'Iseo:




Zamek na wyspie:




Jeziorko z podjazdu:




Widok na Lumezzane:


Przełęcz niska, ale przewyższenie wysokie:


Zachód nad jeziorem Garda:







Kategoria 100-200 km, Passo dello Stelvio 2010


komentarze
completny
| 11:50 poniedziałek, 31 października 2011 | linkuj Szczęścia trochę wam dopisało. Kinga miała go sporo, bo pewnie w Polsce kierowca pojechałby dalej :/ Ty też mogłeś źle skończyć, ale przynajmniej kolejną przygodę mieliście...
shem
| 22:32 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj Nad jezioro Garda chętnie bym się wybrał pośmigać po terenowych ścieżkach, mają tam super szlaki dla maniaków enduro :-)
niradhara
| 18:20 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj Bajecznie piękne widoki :)
rammzes
| 14:04 niedziela, 29 sierpnia 2010 | linkuj Niedaleko mnie mamy jezioro Gardna. Nazwa podobna, ale te Twoje jest znacznie, znacznie przyjemniejsze.
Kajman
| 06:46 niedziela, 29 sierpnia 2010 | linkuj Mieliście farta, że tak się skończyło:)
Mogło być nieciekawie. Dobrze, że widoki wynagrodziły ryzyko
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa zycio
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]