vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Dzień 19 – Ludzie są cudowni

  • DST 84.03km
  • Czas 04:31
  • VAVG 18.60km/h
  • VMAX 68.00km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 6 sierpnia 2010 | dodano: 30.08.2010

Nocne hałasy zdają się nie mieć końca. Budzę się co chwilę zaniepokojony bliskim skradaniem się niezidentyfikowanych zwierząt. Późne położenie się spać ma swoje następstwa, w rezultacie czego wstajemy o 9:50 i wyjeżdżamy dopiero o 12.

Jedzie mi się bardzo ciężko, kolana bolą cały czas. Jadę swoim tempem, 50 km przejeżdżam samotnie parę kilometrów za grupą. Dłuższy postój robimy pod Intersparem, gdzie robimy duże zakupy. Tam też łapie nas burza, która przechodzi po godzinie. Chwilę jednak po wyruszeniu znowu nas dopada i nie opuszcza aż do końca. Kolejny, tym razem 3 dzień z deszczem.

Droga jest bardzo ruchliwa. Jedziemy wzdłuż wybrzeża, jednak ani razu nie dane nam jest zobaczyć morza. O 19:30 zaczynamy szukać noclegu. Idzie z tym bardzo ciężko. Poza tym Dudek, który robi sobie zabezpieczenie przed deszczem z morowego hamaku straszy ludzi niczym komandos wyskakujący nagle z krzaków. Śmiechu co nie miara, ale przecież gdzieś trzeba znaleźć miejsce.
Udaje się to za 5 razem – znowu trafiamy na złotych ludzi. Starsze małżeństwo przyjmuje nas pod dach, dając kawałek podłogi w warsztacie. Jesteśmy im wielce wdzięczni, ale to nie koniec niespodzianek. Po chwili przynoszą stół, który zapełniają między innymi sałatką z ryżem, bułkami i suszoną, pyszną szynką. Poznajemy także 4 wnucząt, od dziewczyny trochę młodszej od nas dostajemy ponadto ciepłą pizzę. Po rozmowie z naszym gospodarzem dowiaduję się, że ma on ponad 20 wnucząt !
Na domiar tego, dostajemy jeszcze jego domowe wino oraz wielkiego melona przyniesionego prosto z ogródka. Melon smakuje przepysznie, wino też niczego sobie. Na sam koniec udostępniają nam łazienkę, więc każdy może się umyć w gorącej wodzie.
Rozmawiam jeszcze chwilę z naszymi wybawcami i kładę się spać, bo choć czujemy się tu jak w domu, to jednak jutro trzeba będzie jechać dalej.

Prawie jak sawanna:


Mlekomat ! :


Czekając na burzę kupujemy...:
...krakersy za 1 Euro, które będą się walać po sakwach do końca wyprawy:


...włoskie wino, które smakowało całkiem dobrze:


...arbuza...:


... z którego resztek...:


Nadchodzi burza...:


... coraz bliżej:


W końcu zaczyna padać, więc aparat wyjmuję dopiero w domu, żeby nasze dobroci uwiecznić:


Kategoria 50-100 km, Passo dello Stelvio 2010


komentarze
completny
| 12:01 poniedziałek, 31 października 2011 | linkuj Ładny etap. A ten mlekomat już gdzieś kiedyś widziałem...
shem
| 22:56 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj Ale Wam zrobili fajną wyżerkę :-)
vanhelsing
| 18:56 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj A to pytanie do Dudka :P Pierwotnie pewnie chciał tam pestki dawać, ale że to było zbyt pracochłonne, to skończyło się kostce ;)
niradhara
| 17:43 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj To nie żaden fart, to Wasz urok osobisty tak na ludzi działa :)
kundello21
| 15:19 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj Ale wyżerka:)
rammzes
| 14:42 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj To chyba nie chodzi o farta. Nawet i w Polsce znajdziesz miłych ludzi, którzy za darmo dadzą Ci przenocować. Moim zdaniem w kraju jakoś trudniej kogoś poprosić o nocleg.
Na cóż była ta miseczka przy arbuzie? ;D
Kajman
| 14:17 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj Znów mieliście farta:)
azbest87
| 14:14 poniedziałek, 30 sierpnia 2010 | linkuj Wyżerka, ciepły prysznic i suche miejsce do spania i nic więcej nie trzeba:)
Pozdro!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa taprz
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]