vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Dzień 4 - U Madziarów

  • DST 144.69km
  • Czas 08:15
  • VAVG 17.54km/h
  • VMAX 47.00km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Podjazdy 300m
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 lipca 2011 | dodano: 27.08.2011

Pies babciny wył i szczekał całą noc. Uspokajał się na chwilę, (chyba specjalnie) która wystarczyła na zaśnięcie. Po chwili znowu szczekał na co tylko mu się podobało. Kląłem w namiocie na czym świat stoi, ale po polsku szczeniak nie rozumiał chyba.
Rano za to dostaliśmy pyszną jajecznicę z boczkiem oraz kawę. Chwilę porozmawialiśmy z naszymi gospodarzami, po czym ruszyliśmy w stronę granicy.
Węgry, jak to Węgry – przywitały nas od razu drogą tranzytową z zakazem roweru. Nie przejęliśmy się jednak tym bardzo, pojechaliśmy nią około 20 km i skręciliśmy na boczne drogi prowadzące przez madziarskie wsie. Znalazła się nawet jakaś trasa rowerowa. Podnoszące się coraz wyżej słońce podnosiło ze sobą również temperaturę, w południe były już ponad 32 C. Wkrótce zrobiła się patelnia, na dodatek wiał wiatr nawiewający gorące powietrze z nad pól, które to stanowiły podstawę krajobrazu na tej płaskie krainie.
Znalazło się jednak i parę podjazdów, choć szybko się skończyły. Wjechaliśmy do Tokaju, gdzie nie ma nic ciekawego. Dalsza droga była również nudna, u Madziarów nie ma po prostu nic godnego zainteresowanie i tyle.
Dodatkowo, jak się potem okazało, ludzie są tam niegościnni okropnie. Może ktoś powiedzieć, że wysuwam wnioski na podstawie jednego dnia, ale wcześniej i później miałem takie same doświadczenia – nikt nie chciał nas przyjąć na ogród. Postanowiliśmy szukać do upartego, jednak po 20 gospodarstwach ( ! ) zrezygnowaliśmy. Przy okazji zrobiło się ciemno, więc pozostało nam poszukiwanie miejsca do spania gdzieś na polu albo w lesie. Udało się to obok ogrodzonego sadu na skraju gęstego lasu. W lesie co chwilę coś pohukiwało i skrzeczało, życie tam właśnie budziło się do życia. My tymczasem zmęczeni całodniowym upałem zasypialiśmy szybko...

Od Rumunii zacznie się o wiele więcej zdjęć, na razie pozostaje tylko parę z Węgier:

Słoneczniki po chwili się znudziły :P :




Znajdź mój namiot :> Nie no, żartuję, w Tokaju był jakiś festiwal rockowy:


Bałkany coraz bliżej!:



Kategoria 100-200 km, BAŁKANY 2011


komentarze
Nefre
| 21:35 wtorek, 30 sierpnia 2011 | linkuj Piekne pole słoneczników..
WuJekG
| 22:14 niedziela, 28 sierpnia 2011 | linkuj E tam, nic ciekawego - ominęliście akurat pasmo Zempleni-hegyseg, małe ale kilka ciekawych rzeczy by się znalazło. Przejeżdżaliście zresztą koło zameczku w Boldogkojufalu, to są atrakcje okolic :)
sq3mka
| 17:49 niedziela, 28 sierpnia 2011 | linkuj Ja za to bardzo ciepło wspominam Węgrów. W sumie nie sprawdzaliśmy jako tako ich gościnności odnośnie noclegów na ogródku ale kilka razy zostaliśmy "przyłapani" na rozbijaniu namiotu na dziko i zawsze kończyło się to wymianą uśmiechów. Relacja bardzo ciekawa, z przyjemnością się czyta. Czekam na resztę:)
Kajman
| 07:08 niedziela, 28 sierpnia 2011 | linkuj Węgrzy są bardzo mili. Kwestia porozumienia to problem.
funio
| 06:40 niedziela, 28 sierpnia 2011 | linkuj Psina nie rozumiała polsklch "fucków"!:)))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa wstar
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]