Dzień 4 - U Madziarów
-
DST
144.69km
-
Czas
08:15
-
VAVG
17.54km/h
-
VMAX
47.00km/h
-
Temperatura
33.0°C
-
Podjazdy
300m
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pies babciny wył i szczekał całą noc. Uspokajał się na chwilę, (chyba specjalnie) która wystarczyła na zaśnięcie. Po chwili znowu szczekał na co tylko mu się podobało. Kląłem w namiocie na czym świat stoi, ale po polsku szczeniak nie rozumiał chyba.
Rano za to dostaliśmy pyszną jajecznicę z boczkiem oraz kawę. Chwilę porozmawialiśmy z naszymi gospodarzami, po czym ruszyliśmy w stronę granicy.
Węgry, jak to Węgry – przywitały nas od razu drogą tranzytową z zakazem roweru. Nie przejęliśmy się jednak tym bardzo, pojechaliśmy nią około 20 km i skręciliśmy na boczne drogi prowadzące przez madziarskie wsie. Znalazła się nawet jakaś trasa rowerowa. Podnoszące się coraz wyżej słońce podnosiło ze sobą również temperaturę, w południe były już ponad 32 C. Wkrótce zrobiła się patelnia, na dodatek wiał wiatr nawiewający gorące powietrze z nad pól, które to stanowiły podstawę krajobrazu na tej płaskie krainie.
Znalazło się jednak i parę podjazdów, choć szybko się skończyły. Wjechaliśmy do Tokaju, gdzie nie ma nic ciekawego. Dalsza droga była również nudna, u Madziarów nie ma po prostu nic godnego zainteresowanie i tyle.
Dodatkowo, jak się potem okazało, ludzie są tam niegościnni okropnie. Może ktoś powiedzieć, że wysuwam wnioski na podstawie jednego dnia, ale wcześniej i później miałem takie same doświadczenia – nikt nie chciał nas przyjąć na ogród. Postanowiliśmy szukać do upartego, jednak po 20 gospodarstwach ( ! ) zrezygnowaliśmy. Przy okazji zrobiło się ciemno, więc pozostało nam poszukiwanie miejsca do spania gdzieś na polu albo w lesie. Udało się to obok ogrodzonego sadu na skraju gęstego lasu. W lesie co chwilę coś pohukiwało i skrzeczało, życie tam właśnie budziło się do życia. My tymczasem zmęczeni całodniowym upałem zasypialiśmy szybko...
Od Rumunii zacznie się o wiele więcej zdjęć, na razie pozostaje tylko parę z Węgier:
Słoneczniki po chwili się znudziły :P :
Znajdź mój namiot :> Nie no, żartuję, w Tokaju był jakiś festiwal rockowy:
Bałkany coraz bliżej!:
Kategoria 100-200 km, BAŁKANY 2011
komentarze