Na rowerze dzień cały
-
DST
130.77km
-
Teren
5.00km
-
Czas
05:10
-
VAVG
25.31km/h
-
VMAX
73.00km/h
-
Temperatura
21.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano na uczelnię, bo już dość mam dojazdów autobusami. Seminarium poszło sprawnie, pani profesor była wielce rad, że korzystam z roweru i nie zanieczyszczam powietrza. Chyba ją tym zbajerowałem, bo udało się zatwierdzić plan pracy, który powstał dzisiaj rano w 5 min. Jakoś trzeba sobie radzić.
Puściła mnie szybko, a do następnych zajęć była godzina, więc zadzwoniłem do kumpla z Murcek i pośmigaliśmy po Trzech Stawach i w okolicach Muchowca. Potem z powrotem na zajęcia. Powrót świetny, bo z wiatrem, udało się dotrzeć do domu po 50 minutach ( około 20 km po miastach ), oczywiście bez uwzględniania świateł, pasów, itp... ;) Przewaga nad autobusem liczona z wyjściem i powrotem z przystanku wynosi 15 minut :). Dystans 50 km w czasie 2:05
A po 16 ugadałem się z Januszem na Tenczynek na szosach. Wszystko zaczęło się pięknie i spokojnie, jednak już po chwili pędziliśmy cały czas powyżej 30 km/h. Obraliśmy chyba najbardziej górzystą trasę, jednak wcale nas to nie zwalniało. Trening zaczął nabierać rumieńców przy podjeździe pod Rudno, a jego kulminacją była Miękinia, jeden z dłuższych podjazdów w okolicy. Tempo naprawdę wysokie jak na początek sezonu, chociaż nogi się paliły, deptaliśmy mocno. Całość podjazdu poszła sprawnie, jednak zawaliłem na ostatnich 10 metrach, kiedy chciałem mocno przycisnąć i odstawić Janusza. Zastałe nogi zrobiły się jak z waty, a ja cały jak rozgotowany makaron, mięśnie się aż paliły :D Od tego momentu byłem skazany na porażkę i wstydliwą banicję gdzieś z tyłu ( Co za wstyd wśród społeczności lokalnej, dać się wyprzedzić Januszowi! ) Podjazd pod Paryż robiłem już na spokojnie, kręcąc na najmniejszym przełożeniu. Janusz wyprzedził mnie o dobre 30 sekund, przy okazji nabijając się ze mnie razem z trzema dzieciakami, którym kazał przekazać, że jestem cienki :D Chłopaki oczywiście powtórzyły, i dodały od siebie jeszcze słowo Bolek :D Jednak nawet to nie potrafiło wydusić w moich mięśni większej pracy.
Długi i szybki zjazd do Trzebini ( cały czas 40, a miałem odpoczywać ) przebiegł sprawnie. Na Sierszy dołączył się do nas kolarz z Jaworzna, w tym momencie skończyły się moje marzenia o spokojnej jeździe, znowu trzeba było cisnąć. Co prawda średnia podskoczyła do 26 km/h, co przy tak górzystej trasie jest dobrym wynikiem, ale pod koniec byłem wyczerpany zupełnie. Ale bardzo dobrze, trzeba zacząć treningi przed wyprawą, która w tym roku będzie naprawdę konkretna. Podsumowując - świetny, konkretny wypad!
Na zajęciach nudy, uciekłem po 40 minutach :D
Sypiemy na Tenczynek
Przerwa na amu
Wyczerpany kończę Paryż :)
I nawet filmik się załapał :)
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
komentarze