Lipiec, 2008
Dystans całkowity: | 1160.80 km (w terenie 136.85 km; 11.79%) |
Czas w ruchu: | 51:12 |
Średnia prędkość: | 22.67 km/h |
Liczba aktywności: | 24 |
Średnio na aktywność: | 48.37 km i 2h 08m |
Więcej statystyk |
Nic ciekawego.
-
DST
4.91km
-
Teren
2.00km
-
Czas
00:15
-
VAVG
19.64km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nic ciekawego.
Dziś nareszcie przyszło ochłodzenie, temperatura waha się w granicach 20 C. Do tego niestety dołączył deszcz oraz spory wiatr, który skutecznie zniechęca do jazdy. Pojechałem tylko nazbierać wiśni, jednak okazało się, że na mojej starej miejsówce wiśnie ni ma... W tym roku w ogóle jakoś nie chcą owocować.
Zamiast tego dorwałem ślimaka i zrobiłem mu małą sesję :D :
Pozdro ;]
Kategoria 0-50 km
Byłem w rowerowym wymienić
-
DST
3.55km
-
Teren
0.30km
-
Czas
00:11
-
VAVG
19.36km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Byłem w rowerowym wymienić łańcuch, bo pierwszy ma już trochę przejechane... Okazało się jednak, że łańcuszek zaprzyjaźnił się już na tyle z kasetą, że nie da się ich rozdzielić, bo nowy by przeskakiwał. I czeka mnie nowy wydatek, poczekam jeszcze jednak trochę i kupię sobie łańcuch i kasetę XT, bo leciutka jest i w miarę tania.
AAA, zapomniałbym :D Poszło 4 tysiące w tym roku :D Jak to szybko leci ;)
N/c... :
Potem jeszcze kilometr do kumpla i do babci na wiśnie i porzeczki ;)
Pozdro ;)
Kategoria 0-50 km
Pieniny 2008 - Samotna wyprawa
-
DST
180.30km
-
Teren
5.00km
-
Czas
08:33
-
VAVG
21.09km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pieniny 2008 - Samotna wyprawa do Krościenka nad Dunajcem
Dzień 1
Dzień 2:
Wstałem wcześnie, bo przed 6 rano. Szczerze mówiąc, to spałem jakieś 3h tylko - nie wiem czemu nie mogłem zasnąć. Zaraz pojechałem do sklepu po świeży chlebek, mleko i jakiś serek topiony, bo głodny się zrobiłem okropnie. Po tymże jakże smacznym śniadaniu zawiadomiłem gospodynię, że jadę sobie pojeździć po Krościenku i że tylko jak wrócę, to zbieram się z powrotem do Jaworzna.
Do tego miasteczka jeżdżę od 2 roku życia. Nie dziwne zatem, że znam je jak swoje miasto. Z czystego sentymentu pojechałem sobie do źródełka Stefana i Michaliny - bardzo dobra bije stamtąd woda :D Potem polami dookoła ulicy Źródlanej oraz nad Dunajec pooglądać czy coś się zmieniło. Wszystko jednak pozostało na swoim miejscu, dlatego po zjedzeniu na rynku oscypka i lodów wróciłem do pokoju spakować się i przygotować na powrót.
Wyjechałem przed 11. Już od samego początku jechało mi się beznadziejnie. Wiatr w twarz oraz czyhająca perspektywa 20 kilometrowego podjazdu w 32 C nie wydawała mi się radośnie spędzonym czasem. Tak było. Dystans ten pokonałem w prawie 2 godziny. W ogóle, pierwsze 60 km to były same podjazdy. Zero prostych dróg, czasem jakieś małe zjazdy.
Wymęczony jakoś zajechałem do sklepu, gdzie władowałem w siebie litr RH20+ ( czy jakoś tak ) i dwa litry coli. Ta kofeina z tauryną postawiły mnie na nogi i takim oto sposobem zajechałem do Wadowic, gdzie mnie złapał zaś kryzys i nie chciał popuścić aż do Zatora :/ W jakimś rowie zjazdłem z kilo czereśni z dwoma robakami w każdej. Białko mnie chyba postawiło na nogi, bo już potem mi się w miarę dobrze jechało ;)
Wypiłem:
7l wody
2,5l Coli
1l Rh20+
Zjazdłem:
3 snickersy
Pół bochenka chleba
Serek topiony
Drożdzówkę z jagodami ;D
Milkiwaya :D
To tyle, wyprawa, choć samotna, była bardzo udana. Zrobiłem ponad 350 km w górzystym terenie, nabawiłem się śmiesznej opalenizny oraz pooglądałem wiele zdziwionych min ludzi, gdy się dowiadywali gdzie i skąd jadę ;)
Foty:
Widok z okna, most na Dunajcu w Krościenku :
Dunajec:
Żródełko:
Pora wracać, drogi, drogi, kręte drogi ;P :
To chyba najwierniejszy kompan podróży. Przez dobre 5 km przysiadł sobie na moich spodenkach i czerpał radość jazdy na gapę :D :
Na tamtą górę trzeba wjechać... :
Na tamte też :D :
Jordanów, serpentynki :
Drogi jak zwykle rozkopane :/ :
Pamiątka z wycieczki :D :
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
Pieniny 2008 - Samotna wyprawa
-
DST
172.93km
-
Czas
07:38
-
VAVG
22.65km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pieniny 2008 - Samotna wyprawa do Krościenka nad Dunajcem
Dzień 1:
Może zacznę tak: Nic w ogóle nie zapowiadało takiej wyprawy. Jeszcze dzień wcześniej, ba nawet w tym samym dniu nie miałem pojęcia gdzie pojadę :D Około godziny 14 zapakowałem do plecaka dętkę, pare narzędzi, bluzę i portfel z 50 złociszami. I ruszyłem przed siebie :D Chrzanów, Zator, Wadowice.. hmm, ale te km szybko lecą :) No to pojechałem dalej, na Suchą Beskidzką, gdzie pojawił się szaleńczy pomysł dojechania jeszcze w tym samym dniu do Krościenka. Zaopatrzony w karteczkę z nazwami główniejszych miast odpisanych z mapy na stacji benzynowej pojechałem na Maków Podhalański oraz dalej, na Zabrzeż.
Zaraz za Wadowicami zaczęły się prawdziwe górki, Podjazd, zjazd, podjazd, podjazd... podjazd. W SPD całkiem inna jazda, można było cisnąć pod największe nawet wzniesienia. Jechało się dobrze, lecz około 140 km złapał mnie lekki kryzys spowodowany głównie około 10 kilometrowym, łagodnym bo łagodnym, lecz zawsze - podjazdem. Jechało się ciężko, czasem zamulałem 8 km/h. Lecz jak to bywa w górach- po podjeździe przychodzi czas na zjazd. W tym wypadku zjazd miał około 20 km długości, przejechałem 40 km dzielące mnie od mojego głównego celu w równo godzinę :D Jechało się super, zwłaszcza, że zapadł już zmrok i temperatura spadła o parę stopni ;)
Dojechawszy do Krościenka zacząłem szukać noclegu, na szczęście odnalazłem dawną koleżankę mieszkającą tam, dzięki czemu miałem zapewniony darmowy, wygodny nocleg :D I poszedłem spać :D
Wypiłem:
4 litry wody
0,5l Powerrade'a
Zjazdłem:
5 snickersów
4 bułki
Szynkę konserwową, pasztet z kaczki ( :D )
Foty:
Zaczęły się górki, w tle zapora jakaś tam :P :
W dóół iii w góórę :D :
Wolę, jak to autko jedzie w dół ;P :
No comment, takie znaki były co chwilę, remontują w kawałkach drogę 28' na co najmniej 40 km :/ :
Już coraz bliżej, jeszcze tylko 80 km :D :
Do szybszej jazdy zachęcał mnie taki oto zachód słońca :
=) :
Turysta ^^ :
3 życia :D :
Dzień 2
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km