0-50 km
Dystans całkowity: | 8618.88 km (w terenie 1683.59 km; 19.53%) |
Czas w ruchu: | 433:28 |
Średnia prędkość: | 19.89 km/h |
Maksymalna prędkość: | 73.00 km/h |
Suma podjazdów: | 1500 m |
Liczba aktywności: | 378 |
Średnio na aktywność: | 22.86 km i 1h 08m |
Więcej statystyk |
Dzień 26 - Plitvice
-
DST
39.85km
-
Czas
03:04
-
VAVG
12.99km/h
-
VMAX
52.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Podjazdy
650m
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na śniadanie jemy śledzie podarowane przez Polaków i zbieramy się do dalszej trasy. Wioska zatopiona była w gęstej mgle, której wilgoć powodowała, że wszystko było mokre. Zmarznięci ruszyliśmy zdobywać na dzień dobry długi, bo 7 km podjazd pod bezimienną przełęcz. Cały czas lekko mżyło, ale jechało się nawet dobrze. Na górze dopadła nas lekki deszczyk, trochę zmokłem czekając na Mateusza, który z uśmiechem ( jego się nigdy nie pozbywał ) kręcił beztrosko gdzieś z tyłu.
Pojawiły się znowu tabliczki ostrzegające przed minami. Większość parku narodowego Plitvickie Jeziora jest zaminowana, jedynie trasy turystyczne są bezpieczne. Kierujemy się za znakami i dojeżdżamy do kas i parkingów parku. Przed nimi tłumią się wielkie kolejki. Ocho, znowu komercja. No ale park wypada zwiedzić, pomimo zatrważającej ceny 15 euro za wstęp! Dodatkowo złodziejski kurs ( musimy wymienić euro na kuny ) powoduje, że cały wstęp wychodzi okrutnie drogo.
Zostawiamy rowery przypięte za kasami obok obładowanego kosmicznie roweru Niemca sakwiarza i ruszamy na zwiedzanie. W cenie biletu mamy przejazd kolejką oraz rejs promem przez jezioro. Górna część jest ładna, lecz najładniejsza okazuje się dolna część, w której znajdują się największe wodospady. Wijąca się woda pomiędzy skałami i trawami z wielkim szumem spada często kilkanaście metrów w dół, tworząc rozmaite jeziorka i jaskinie. Więcej Wam powiedzą zdjęcia.
Po skończonym zwiedzaniu okazuje się, że można było wejść od dolnej strony i wcale nie płacić za wstęp. Oczywiście ominął by nas nudny rejs promem, ale i tak w górnej części jakoś bardzo urokliwie nie było.
Ruszamy dalej rowerami. Teren jest górzysty, po zjeździe z jezior odbijamy w boczną drogę, chcąc ominąć główną i dzięki temu serwujemy sobie długi, stromy i całkowicie dziurawy podjazd. Ja zajmuję się robieniem zdjęć, a Mateusz jedzie dalej. W końcu zjeżdżamy do jakiejś wsi, gdzie Mateuszowi udaje się znaleźć dla nas nocleg u... cukiernika ! A to oznacza znowu przepyszną kolację, tym razem zupełnie na słodko. Do lukrowanych bułek, ciast, drożdżówek i pomadek dostajemy jeszcze piwa. Młody chłopak mieszka tutaj razem z żoną i małym dzieckiem, bez żadnych obaw udostępniają nam również łazienkę. Śpimy w pustym garażu, osłonięci przed wiatrem.
Gdy już mamy zasypiać, przed garażem zaczyna się robić tłoczno. Podjeżdża kilka samochodów, z których wysiadają ludzi ubrani w białe, długie togi i wędrują do położonego obok drugiego domu. Nasz gospodarz wyjaśnia nam, że to ludzie ze społeczności Śri Krishna i nie mamy się czego obawiać, bo są przyjaźnie nastawieni. W nocy odprawiają rytuały w domu, my tymczasem zasypiamy, nie przejmując się w ogóle odbywającym się obok dziwnym, egzotycznym spotkaniu ludzi z kropką na czole...
Podjazd pod przełęcz w mgle:
Znowu miny!
No to pora na pokaźną serię zdjęć z Plitvic. Enjoy!
Końcowy podjazd dnia przy świetle zachodzącego słońca przebijającego się przez korony drzew wyglądał naprawdę niesamowicie:
Kolacja i dobranoc :)
Kategoria 0-50 km , BAŁKANY 2011
Zalane
-
DST
16.50km
-
Czas
00:54
-
VAVG
18.33km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od rana na komputerze. Najpierw dokładne spisanie trasy na profilach, potem drukowanie rozmówek w różnych językach bałkańskich, a potem ogarnięcie do końca meridy. Wszystko chodzi jak nowe, aż się cieszyłem sam do siebie jak jechałem na rowerze i nic nie piszczało :) Szybka traska na zalane, a potem drogą rowerową na Osiedle Stałe, która przestała istnieć, bo poszerzają drogę. Ale pewnie wybudują nową, bo teraz w Jaworznie wszędzie powstają asfaltowe drogi rowerowe.
Jaworznickie ścieżki:
Zalane:
Papug znacząco zainteresowany 67mm obiektywem :D
Pozdrawiam :)
Kategoria 0-50 km
Przygotowania czas zacząć
-
DST
17.80km
-
Czas
00:52
-
VAVG
20.54km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
17.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Za niecały tydzień ruszam w trasę, przydałoby się więc powoli ogarnąć wyjazd. Do zrobienia mam dużo rzeczy, od zakupów, przez ubezpieczenie i wymianę kasę, aż po przygotowanie roweru. Dziś chciałem zrobić parę rzeczy, ale się okazało że: biuro podróży jest zamknięte ( nici z ubezpieczenia ), na kserze jest awaria całego sprzętu ( nici z wydrukowania profili i map ), leje jak cholera ( nie pojadę do Katowic kupić poduszki dmuchanej i kartusza z gazem ). Wstałem również z myślą o wymyciu roweru, ale deszcz skutecznie mi to uniemożliwił. Wymieniłem zatem rano tylko opony na marathony, przy okazji sprawdzając świeżo zaplecione koło na przód ( już na pamięć zaplatam :) )Dopiero po 17 wyszło na chwilę słońce, więc nie zastanawiając się pojechałem na myjnię umyć rower... Niestety okazało się, że myjnia na jednym końcu Jaworzna jest nieczynna... Nie pozostało nic innego jak pokręcić na drugi koniec i tam dokonać destrukcji kurzu, piachu i błota, które się na meridzie skutecznie zbierało od miesięcy.
Potem pojechałem jeszcze do babci, żeby dokładnie go wymyć. Niestety chwilę po rozpoczęciu machania szmatką... przyszła ulewa :| Rower zatem został u babci, do odbioru jak przestanie padać :P
Będzie jednak jedna pozytywna wiadomość, mianowicie... nastąpiła mała zmiana aparatów :) Wysłużonego cyfrzaka Canona A710 zastąpił troszkę większy, lustrzasty Nikon D80 z obiektywem Nikkora 18-70 :) Tzn. Canona mam dalej, bo na każdą wycieczkę lustra się nie da zabierać. Z wyprawy jednak zdjęcia, mam nadzieję, wyjdą lepsze technicznie :)
Parę fotek z Nikona, nie mam w ogóle teraz możliwości się nim pobawić, bo albo leje, albo pracuje do późna. Teraz mam nadzieję, będzie więcej czasu to i jakieś fajne zdjęcia się porobi, bo na razie to takie tylko wymuszone brakiem czasu.
Pozdrawiam :)
Kategoria 0-50 km
Zdjęciowo na Pieczyska
-
DST
29.50km
-
Teren
22.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
15.13km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na meridzie bez spd-ków w lasy na Pieczyskach i na kamieniołom. Ugadałem się z Jarkiem, który przyjechał na piździku, żeby obczaić miejsca do zrobienia tyrolki albo do dreamjumpów :)Generalnie to coś by szło zrobić, ale z wysokości około 15-20 metrów, więc szału ni ma. Pokręciłem się też po torze 4x4 i pozwiedzałem trochę ścieżek ukrytych w lesie. Tereny się trochę zmieniły, rekultywują tereny obok cementowni, powstała tam całkiem fajna szutrowa ścieżka rowerowa.
Powrót przez kamieniołom na Warpiu, na usypanej hopce wyleciałem meridą z 30 cm w powietrze, bo się za bardzo rozpędziłem, zapomniałem bowiem, że nie mam spd i wesoło gdzieś w krzakach wylądowałem, na szczęście obyło się bez gleby :P
Wziąłem aparat, więc w końcu jakieś zdjęcia wyszły. Enjoy :)
Pozdrawiam :)
Kategoria 0-50 km
Pszczoła
-
DST
22.94km
-
Czas
00:52
-
VAVG
26.47km/h
-
Temperatura
26.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Mnie użarła :P I to w dosyć bolesne miejsce, bo pewny element na klatce piersiowej :O Boli jak cholera. Wleciała przez koszulkę i bach. Miało być więcej km, ale mnie tak bolało, że musiałem się wrócić do domu.
Wyszedłem dopiero pod wieczór. Nawet ciepło. Ale optymalnie będzie jak będzie cały czas powyżej 30 :)
Kategoria 0-50 km
Dziećkowice
-
DST
19.35km
-
Czas
00:45
-
VAVG
25.80km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
20.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Krótko nad zalew w Dziećkowicach. Poza tym cały dzień spędzony na "Reklamie na rynkach krajowych i międzynarodowych", połowę dnia mnie głowa bolała, myślałem, że na rowerze przejdzie, ale napiepsza nadal.
Dłuższe traski dopiero od środy za tydzień, potem znowu egzaminy i dopiero pod koniec czerwca wolne. Ale wtedy już będę myśleć o wyprawie :)
Dziś przeserwisowałem hamulce, wymieniłem okładziny na nowe i wycentrowałem dokładnie koła. Teraz mini v-ki hamują bez zarzutu :)
Pozdrawiam
Kategoria 0-50 km
Za praktykami
-
DST
14.62km
-
Czas
00:38
-
VAVG
23.08km/h
-
Sprzęt Singiel
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na singlu do Sosnowca do centrum logistycznego. Udało się pochytać praktyki ;)
Kategoria 0-50 km
Szosowo
-
DST
41.55km
-
Czas
01:25
-
VAVG
29.33km/h
-
VMAX
65.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kupiłem od Nema ostatnio licznik Sigmy 906 i pojechałem go w końcu przetestować. Generalnie to już dwa lata nie jeździłem z funkcją średnia i v-max, ale zwłaszcza za tym drugim było mi tęskno, więc od dziś będą dokładne maxiory podawane, a nie tylko na oko, podczas zjazdu złapane :D
Miała być spokojna jazda, tak jak ja to lubię, no ale licznik pokazuje strzałeczkę w dół, gdy się jedzie poniżej średniej, więc trochę przycisnąłem, żeby jak najmniej tej strzałeczki było :P
Trasa prosta i szybka, najpierw na Elektrownię, potem Mysłowice, Imielin i Jeleń. Podjazd pod Sobieski poszedł nawet sprawnie.
Kategoria 0-50 km
Po Jaworznie
-
DST
13.50km
-
Czas
00:35
-
VAVG
23.14km/h
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do kumpla, do sklepu, do babci rower umyć ;)
Kategoria 0-50 km
Zlot podrozerowerowe.info - Dzień 3
-
DST
39.12km
-
Teren
15.00km
-
Czas
02:16
-
VAVG
17.26km/h
-
VMAX
73.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień 3 forumowego zlotu oznaczał wspólną wycieczkę po terenach Beskidu Niskiego. Trasa, choć krótka, okazała się bardzo obfitująca w podjazdy i zjazdy oraz wszelkiego rodzaju ładne widoczki :)
Najpierw trzeba było się wydostać z Radocyny 10-kilometrowym szutrem prowadzącym na przełęcz. Następnie szybkim zjazdem dostaliśmy się ( a raczej dorwaliśmy się ) do jedynego otwartego sklepu w okolicy. Pani ekspedientka o mało co zawału nie dostała, jak 50 osób zwaliło się jej na sklep wykupując co popadnie. Jak to podsumował Dudi: "Został tylko ocet i Biały jeleń" :)
Potem zaczął się przyjemny podjazd na kolejną przełęcz, z niej zjazd, po czym zaraz wspinaczka na kolejny pagórek. Z tegoż pagórka obraliśmy już za kierunek schronisko. Znowu pojawił się teren, bo inaczej do Radocyny dojechać się nie da ;)
Resztę dnia spędziliśmy na macaniu, testowaniu i obgadywaniu rowerków. Wieczorem standardowo ognisko i śpiewy. Dominował Emes i Pustelnik ze swoim rockowym "EEEMeeees" :)
Spać poszedłem około 0:30, z nadzieją, że w niedzielę będzie ładna pogoda i wrócę do Jaworzna rowerkiem.
Poranek przywitał nas minusową temperaturą. Pogrążone w śnie ( albo zimnie ) pole namiotowe ( fot. mdudek ):
Niektórzy mają problemy ze wstaniem :D :
A niektórzy mają ładnie ozdobione namioty :) :
W końcu się zbieramy i wyruszamy na wycieczkę. Na początek szutry ( większe zdjęcia Suchego :
:):
Po chwili widzimy sklep:
I zaczynamy jego okupację:
W międzyczasie podziwiamy koszulkę Transatlantyka. Takiej kupić się nie da ;)
Po czym jedziemy dalej:
Zdobywać kolejną przełęcz: (fot. genetyk )
O, tu na górze:
Przy okazji podjadamy ciasteczka:
I napełnieni kaloriami kręcimy dalej pod górkę:
W końcu zaczyna się szuter:
W raz z nim cudowne widoki:
W końcu docieramy do schroniska. Tworzymy mapę:
I zasiadamy w okrąg:
Żeby stworzyć panoramę:
KLIKNIJ ŻEBY POWIĘKSZYĆ
Zadowoleni rozpalamy ognisko:
Skaczemy przez ognisko:
I śpiewamy przy ognisku) :
Po czym idziemy spać ! :)
Pozdrawiam :)
Kategoria 0-50 km