Pakowania i wyjazdu czas
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przyszła najwyższa pora na spakowanie się przed wyjazdem. Już wcześniej powoli kompletowałem potrzebne rzeczy, dlatego dziś trzeba było tylko wszystko upchać do sakw. Udało się to nawet całkiem dobrze, z przodu każda sakwa ma po 3 kg, z tyłu jak na razie jest 5 kg w każdej jednej. Dojdzie jeszcze woda, chleb, konserwy i trochę jedzenia zrobionego na pierwszy dzień, więc razem cały ładunek wyjdzie mniej więcej 25 kg. Czyli rower będzie ważyć 39-40 kg :))) Prawie jak czołg :)
Cały dobytek udało się upchać do 5 sakw:
Wszystko razem wygląda tak:
A tu nawet papużka, flaga i misio się załapali ;) :
Jutro około godziny 9:30 wyjeżdżam spotkać się z Markiem, który przyjedzie pociągiem. Będę starać się w miarę regularnie smsami zamieszczać na blipie krótkie informacje o trasie :)
W pierwszym dni czeka na nas przełęcz Glinne, więc będziemy mieć malutką namiastkę czekających na nas podjazdów. Później będzie w miarę płasko, aż do Alp i pierwszej poważnej trasy alpejskiej, czyli GlocknerStrasse:) Z Kingą i Dudkiem spotykamy się za Namestovem.
Pozdrawiam i do usłyszenia pod koniec sierpnia !
Kategoria Passo dello Stelvio 2010
Nocne Manewry: Wulkaniczne Wzgórza
-
DST
81.22km
-
Teren
59.00km
-
Czas
05:02
-
VAVG
16.14km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczka oczekiwana od dawna. Coroczne Nocne Manewry jaworznickiej ekipy musiały odbyć się i w tym roku. Pomysłodawcą był Nemo, który pilnował, żeby stawiło się jak najwięcej osób. Niestety frekwencja tak mocno nie dopisała jak w tamtym roku i stawiło się tylko 5 osób.
Wszystko zaczęło się o godzinie 22, kiedy to wyruszyliśmy spod hali MCKiS. Stawili się: Nemo, Robert, Kamil, Szakal i ja na fullu ;) Najpierw przez miasto, w którym wystraszyliśmy sporą liczbę osób, głównie dzięki mocy latarek w jakie byliśmy wyposażeni. Dalsza trasa przebiegała już w terenie. Zahaczyliśmy o Grodzisko, gdzie zjechaliśmy świetnym, polnym zjazdem do Byczyny, z której odbiliśmy na Groble. Przed Groblami urządziliśmy małą sesję na moście nad A4, śmiechu było kupę, bo robiliśmy zdjęcia z fleshem, w wyniku czego wszyscy kierowcy zwalniali ;-)
Za Groblami wjechaliśmy w las. Tam zaatakowały nas chmary robactwa, które zwabione leciały do świateł. Trochę się w tym lesie pogubiliśmy, ale w końcu wyjechaliśmy na chwilę na krajówkę do Chrzanowa. Na rynku pierwszy dłuższy postój, parę zdjęć i w dalszą drogę.
Następnym punktem nocnego wypadu był zalew Chechło. W totalnych ciemnościach zajechaliśmy nad akwen, nad którym potestowaliśmy nasze świecidełka. Okazało się, że największy zasięg ma moja ultrafire, natomiast bocialarki świecą krócej, ale szerzej.
Po Chechle czekał nas przejazd przez Puszczę Dulowską. Przyjemny szuterek minął szybko, w rezultacie czego na zamek w Tenczynku, nasz główny cel, dojechaliśmy około 3 w nocy.
Znaleźliśmy miejscówkę na wzgórzu obok zamku i polecieliśmy z Nemem i Szakalem po drewno na ognisko. W pobliskim lesie znaleźliśmy go dosyć szybko, więc już po chwili wesoło trzaskały płomienie na ognisku. Po około 30 minutach dojechali do nas Łukasz i Jaro i w takim siedmioosobowym składzie wcinaliśmy pyszne kiełbaski.
Nad naszymi głowami roztaczały się miliony gwiazd. Noc była ciepła, insekty już dawno poszły spać, więc warunki były idealne. Leżeliśmy na plecach i patrzyliśmy się w gwiazdy. Takie momenty wspominam z wakacji najlepiej :)
Po godzinie 4 Robertowi, Kamilowi i Szakalowi się usnęło, ale nam nie w głowie było spanie, bo postanowiliśmy zwiedzić zamek nocą ;) Wyposażeni w latarki odkrywaliśmy kolejne baszty, lochy i przejścia. Klimat był naprawdę nieziemski.
Po zwiedzaniu Łukasz z Jarem musieli nas opuścić, bo praca wzywała. Reszta spała zawzięcie, więc i nam nie pozostało nic innego jak tylko się położyć i kimnąć na chwilkę. Podrzemaliśmy 40 minut i przed 6 zebraliśmy się z powrotem.
Powrót poszedł bardzo sprawnie. Najpierw zjechaliśmy czarnym szlakiem rowerowym po torze DH w stronę Puszczy, którą pocisnęliśmy przez Chechło do Chrzanowa. Tam dorwaliśmy cukiernię, przed którą rozwaliliśmy się wesoło, wzbudzając powszechne zniesmaczenie. Potem już asfaltem na Byczynę, gdzie odbiliśmy jeszcze w teren obok Grodziska, aby rozjechać się do domów. W mieszkaniu byłem około 8 :)
I tak minęły Nocne Manewry, impreza klimatyczna i bardzo wesoła. Mam nadzieję, że we wrześniu również jakieś będą.
Pora na zdjęcia:
Nietrzeźwi panowie w Byczynie doradzają nam którędy jechać, nie za bardzo im to wychodzi :
Cała ekipa:
Postój na rynku w Chrzanowie:
Ognicho rzecz ważna:
Gwiazdy :) :
Zamek w cieniu nocy:
Podczas gdy Robet z Szakalem spali sobie ze swoimi rowerami...:
... reszta ekipy zwiedzała zamek:
Tu ktoś musiał taranem zadziałać ;) :
Poranek:
Poranny gość:
Pierwsze promienie słońca:
I na koniec zamek w całej okazałości:
Zdjęć z powrotu nie ma, bo aparaty nam padły.
A jutro wielkie pakowanie ! ! !
Kategoria 50-100 km
Uciec przed burzą
-
DST
65.15km
-
Czas
03:00
-
VAVG
21.72km/h
-
VMAX
43.00km/h
-
Temperatura
31.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do Krzeszowic spotkać się z vol7, który kupił mi w krakowskim lidlu okulary rowerowe. Posiedzieliśmy, pogadaliśmy i w drogę powrotną. Jechałem cały czas główną, żeby nie tracić czasu. Przed Trzebinią zaczęło grzmieć, dlatego musiałem trochę przyspieszyć. W Jaworznie przed szpitalem zaczęło kropić, ale na szczęście nic większego z czarnej chmury nie spadło.
A o 22 Nocne Manewry : Wulkaniczne Wzgórza, czyli nocą terenem na zamek w Tenczynku :)
Kategoria 50-100 km
Tor 4x4
-
DST
22.20km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
12.81km/h
-
VMAX
32.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Full wciąga coraz bardziej ;P Najpierw pojechałem przez pola na Gigancie i Warpiu odwiedzić babcię. Potem rundka przez kamieniołom na Pieczyska na tor dla samochodów offroad. Przy okazji znalazłem świetny singletrack lecący pomiędzy zbożem. Jest tak wąski, że jadąc cały czas czujemy pszenicę na nogach ;)
Na torze postanowiłem wypróbować trochę możliwości Norco, przede wszystkim na zjazdach. Tor powiększa się cały czas, jest już naprawdę duży.
Zjeżdża się wygodnie i pewnie, pozwoliłem sobie więc co chwilę zwiększać prędkość na zjazdach.
Powrót przez Dobrą i dalej przez pola na Chrząstówce.
Ahh, ile my mamy terenów do jazdy w Jaworznie :)
Zdjęcia z telefonu, nie zabierałem aparatu, bo zbierało się na burzę, ale na szczęście nic nie pokropiło. Temperatura w granicy 30 C, przyjemnie ciepło w terenie.
Singielek :
Fullosław na torze:
Jutro po południu do Krzeszowic na Meridzie, a w nocy o 22:00 Wulkaniczne Wzgórza ... :) Będzie się działo !
Pozdrower.
Kategoria 0-50 km
Norco dzień 2
-
DST
23.50km
-
Teren
20.00km
-
Czas
01:30
-
VAVG
15.67km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś wyjazd w teren razem z Nemem. Wyruszyliśmy o godzinie 9 z zamiarem poszalenia po jaworznickich terenach. Najpierw do lasu na Podłężu na tamtejsze single. Jechało się tam genialnie, ta adrenalina, gdy wchodzi się w ostry zakręt, a po obu stronach ciasno przez drzewa :) Następnie na Sobieski na tamtejszy tor DH, zarósł już całkiem, ale nie przeszkodziło to nam to pojeżdżenia po bandach i hopkach ;) Wrażenia również niesamowite, merida w życiu by nie wybrała wszystkich nierówności, a Norco łapie je jak masełko. Dalej na Pańską Górę na tamtejsze szutry. Pożegnaliśmy się z Nemem na Podłężu, on pojechał do domu, a ja czułem niedosyt, więc ruszyłem jeszcze na skate park pojeździć po tamtejszych urządzeniach ;)
Parę zdjęć:
Pozdrawiam
Kategoria 0-50 km
Norco :)
-
DST
31.20km
-
Teren
28.00km
-
Czas
01:56
-
VAVG
16.14km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś od rana ostateczne przygotowania meridy do wyjazdu. Poza tym zacząłem się już pakować, wszystko ładnie posegregowałem do pojemników i worków, także w sakwach będzie porządek.
A po południu zaczęła się zabawa na fullu :) Mam okazję przez 4 dni ujeżdżać Norco Six :) Sprzęcik całkiem fajny, dwa foxy robią swoje w terenie, jeździ się nieziemsko wygodnie :)
Najpierw pojeździłem po parku na Podłężu obczaić stoosiemdziesiątki na szuterku, trochę pobłąkałem się po lesie i zaliczyłem parę schodów i zjazdów :)
Potem wyciągnąłem Roberta na rower i pognaliśmy dosyć szybkim tempem do Jelenia. Powrót przez Azotkę i dalej na Pszczelnik, oby tylko jak najwięcej terenu było.
Wciąga taki full niesamowicie, potem aż nie chce się wsiąść na sztywniaka.
Zdjęcia ciekawsze będą jutro ( jedziemy dookoła Jaworzna ), dziś tylko jedno rowera i to nie moje, bo kumpla ( on nisko jeździ, ja mam sztycę kosmicznie wysoko, bo to S jest )
Pozdrawiam
Kategoria 0-50 km
Sprawy
-
DST
10.50km
-
Czas
00:27
-
VAVG
23.33km/h
-
VMAX
45.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano na singlu do Lidla kupić okulary rowerowe z Lidla. Niestety ich nie było, ale dzięki pomocy vol7 będę je miał.
Po obiedzie natomiast do babci umyć rower, teraz widać, że trochę już merida ma przejechane i coraz to nowsze ryski się pojawiają. No ale jeździ elegancko.
Możesz gdzieś jeszcze wyjdę.
6 dni do wyjazdu :)
Kategoria 0-50 km
Eletrownia
-
DST
15.82km
-
Czas
00:45
-
VAVG
21.09km/h
-
VMAX
51.00km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z Robertem po 20 na krótką pętlę na ścieżkę na Elektrownię. Powrót przez OST, gdzie pościgałem się ze skuterem, 1:0 dla mnie ;)
Kategoria 0-50 km
Warownie Jurajskie
-
DST
116.31km
-
Teren
8.00km
-
Czas
05:40
-
VAVG
20.53km/h
-
VMAX
68.00km/h
-
Temperatura
30.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Całodniowa wycieczka razem z Nemem, który złożył rower bardziej pod szosę i chciał wybrać się gdzieś dalej. Wybór padł na ruiny dwóch zamków - w Bydlinie i Smoleniu. U Nema byłem już o 7:40, bo trzeba było jeszcze parę rzeczy dokręcić w rowerze. Wyjechaliśmy godzinę później. Jechało się przyjemnie, chociaż bardzo częste postoje na zdjęcia i wpiepszanie poziomek nie służyły dobrze na rozgrzanie mięśni ;-) No, ale jakoś zajechaliśmy do pierwszego zamku. Spodziewaliśmy się trochę ciekawszej budowli, tymczasem to po prostu mała sterta rozlatujących się kamieni.
Do Smolenia pojechaliśmy niebieskim i czerwonym szlakiem. Po drodze spotkaliśmy stanowisko wykopaliskowe studentów z Torunia, którzy od 18 lat drążą w jednej jaskini. Wykopali dziurę na 3 metry głębokości i z 5 długości i zabezpieczyli to kratami co najmniej jakby to Jaskinia Mamucia była.
Dalej ruszyliśmy na Pilicę, gdzie miałem nadzieję zjeść kebaba, na którego naszła mnie wielka ochota. Z kebaba jednak były nici, bo ledwo co udało mi się kupić hamburgera, tak mnie gościu w restauracji odwodził od zakupu. Nie wiem jak można się kłócić z klientem i namawiać go na coś innego do zamówienia.
W Pilicy trochę czasu zeszło, w rezultacie czego o godzinie 15 mieliśmy dopiero 65 km. Postanowiłem Nema trochę podgonić, wykluczając robienie zdjęć podczas powrotu. Szybko przylecieliśmy przez Klucze, Bolesław i Bukowno.
Na Sosinie Nemo zerwał jeszcze łańcuch, więc wszystko się trochę przedłużyło i w domu byłem po 19. Normalnie jakby jakaś dwusetka ;)
Temperatura jak dla mnie była idealna, prawie 30 C i bezchmurne niebo :)
Parę zdjęć:
W Bukownie:
Merida Nema:
I moja bagażnikowa:
Kościółek w Bydlinie:
Zamek:
Podjazd pod Zamek w Smoleniu:
Na koniec dorwaliśmy pola rzepaku :D
Pozdrawiam
Kategoria 100-200 km
Objazdówka
-
DST
33.92km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:28
-
VAVG
23.13km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Spotkanie z Rasiem, który przyjechał sobie z Katowic. Najpierw na Azotanię wymienić się bagażnikami, ponieważ bałem się trochę o wytrzymałość mojego starego, więc teraz jest Crosso. Dzięki za pożyczenie ! :) A potem dosyć szybkim tempem nad Sosinę przez Centrum, Skałkę, Wilkoszyn i Ciężkowice. Powrót przez Osiedle Stałe i ścieżkę do Elektrowni. Tam się rozjechaliśmy, Rasiu pojechał na Mysłowice, a ja przez Podłęże wróciłem do domu. Ot, szybka pętelka na rozruszanie :)
Kategoria 0-50 km