Jura część druga :)
-
DST
100.97km
-
Teren
1.00km
-
Czas
04:30
-
VAVG
22.44km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jura część druga :)
Czyli kolejne zameczki ;)
Wyjechaliśmy z Robertem troszkę późno - o 16: 10 :D Ale co tam, jeszcze jasno, to jedziemy. Cel- Tenczynek. Ale jakoś tak dziwnie wyszło, że wylądowaliśmy w Chrzanowie i w Babicach. A tam drugi zameczek- Lipowiec. Po wejściu na górę ( schody mnie bardziej wymęczyły niż 50 km na rowerze :P ) mogliśmy podziwiać widoczki z dosyć wysokiego wzgórza. Na sam zamek nie weszliśmy, liczą sobie 5 zł, a pfff :| Dalej szybkim tempem na Alwernię - i tu się zaczęły spoore górki. Średnia głównie spadła na tym obszarze- praktycznie cały czas do góry, do tego jeszcze doszła do droga z Alwernii na Krzeszowice z serpentynkami... Coś mnie ostatnio lubią takie drogi :D No i po tym podjeździe ukazał nam się zamek w Tenczynku. Tam, po długiej przerwie na focenie zabraliśmy się za powrót do domu, bo już była 18:30 :D Główną już szybciutko do Trzebini, Chrzanowa i Jaworzna. Wyszło 90km, więc poszwędałem się jeszcze po mieście trochę dla pełnej, pięknej sety :] Powrót o 21:20.
Pogoda dopisała w 100%. Cieplutko nawet po zmroku. Do tego piękne widoki praktycznie z całej trasy oraz okolice Jury, sprawiły, że weekend minął po prostu doskonale ;) Odkryłem wiele nowych, świetnych dróg, które aż zachęcają do jazdy :)
Foty :)
Kościołek w Chrzanów-Rozpontowa :
Meridka po odwróceniu mostka :) :
Widok z podjazu pod Zamek w Lipowcu:
Moja i tak lepsza :P :
Zamek w Lipowcu :
Lasek na wzgórku :
Bleh, te schody :D :
Kierunek Alwernia, jakiś tam podjaździk się majaczy :
Podjazd za Alwernią :
I zakrętasy :P :
Zamek w Tenczynku :
Nie żeby reklama :D :
I takie dwie, inne niż wszystkie :P :
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
Jura wita :)
-
DST
120.55km
-
Czas
05:14
-
VAVG
23.04km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jura wita :)
Czyli kolejna seta :P. Na rower udało mi się wyciągnąć tylko Pawła, więc po spotkaniu na Górze Piachu, o 8:15 ruszliśmy w traskę. Pierwszy cel : Niegowonice, malownicze miasteczko na granicy Jury Krakowsko Częstochowskiej. Przez Dąbrowę Górniczą w szybkim tempie bocznymi uliczkami trafiliśmy na drogę 790 i nią prosto już do Niegowonic. Średnia ładna, głównie dzięki równiutkiemu, nowemu asfaltowi - 25km/h. Po krótkim odpoczynku w miasteczku ruszyliśmy dalej, w stronę Ogrodzieńca. Trzeba było zaliczyć jednak jeden spory podjaździk, jednak w tak malowniczej scenerii to sama przejemność pokonywać takie wzniesienia :) Kręta droga wijąca się jak serpentyny, a po bokach skały wapienne wraz z ruinami baszt lub strażnic średniowiecznych. No, ale jeszcze lepszy był zjazd, również po serpentynach :) Przypomniała mi się góra Żar :) Potem już szybkim tempem przez równie malowniczy las ( nowa droga, malutki ruch, brak wiatru, zapach drzew, śpiewające ptaki :D ) na zamek do Ogrodzieńca; a raczej Podzamcza. Po wcięciu paru bułek obraliśmy kierunek na Klucze i Olkusz :) Droga cały czas równym asfaltem w lesie. No po prostu jechać tak na koniec świata :D Zawitaliśmy również na Pustynie Błędowską, widoki fenomenalne. Przed Olkuszem wymęczyły nas podjazdy, dla Pawła była to pierwsza taka dłuższa przejażdżka ( można rzec, że pierwsza w ogóle w tym roku :D ), dlatego robiliśmy więcej przerw dla zregenowania sił. W Olkuszu zjedliśmy snickersy i jak zwykle dały nam kopa na około 30 km :D Do Jaworzna, przez las w Bukownie średnia około 28.5 km/h :) Jechało się świetnie, głównie dzięki wiaterkowi wiejącemu w plecy :)
Potem pojechałem do babci i... zostałem zagoniony do roboty przy domu :D
FILMIK Z DROGI
Edit [22:30]
Było mi mało i się wybrałem jeszcze na przejażdżkę nocą po Jaworznie z Robertem. Najpierw oczywiście pojechaliśmy do Biedronki po chipsy i colę, poczym z załadowanym plecakiem skierowaliśmy się na Bory i tam się po tej wiosce pokręciliśmy troszkę. Potem obwodnicą do centrum. A tam masę policji i straży miejskiej, same patrole itp. Jadę główną, patrzę - a tam połowa ulicy zawalona krwią :O :O. Jakaś ładna sieczka musiała być..
No ale jak to mówią - co za dużo to niezdrowo i... złapałem kapcia :/ Mój semi slick postanowił przygarnąć kawałek rozbitej szyby samochodu... psst i 2 km do Roberta, żeby załatać dziursko :D Jakoś to zeszło i mogłem wrócić do domu. Koniec. Idę spać, dobranoc :D
Foty :)
Meridce towarzyszył taki oto GT :
Niegowonice, merida i jakiś tam strumyk:
Podjazd między skałkami ;) :
Nic, tylko jechać :D :
Zamek Ogrodzieniec:
To gdzie jedziemy :> :
Widok na Jurę z zamku :
Pustynia Błędowska, rowerek i Paweł :D :
V-max: 63,4 km/h. Jak ja lubię takie znaki :D :
Pozdrawiam :)
Kategoria 100-200 km
Trening na tempo i wytrzymałość
-
DST
20.60km
-
Czas
00:45
-
VAVG
27.47km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trening na tempo i wytrzymałość ;)
Najpierw do szkoły, a potem na krótkie, ale porządne rozruszanie kości i mięśni. Pętelka naokoło elektrowni i osiedla stałego z dobrą( jak na mnie ;P ) średnią.
Trzeba było się rozruszać po tygodniu zamulania na trasie dom-szkoła-dom, zwłaszcza, że jutro sobota, czyli wolne i gdzieś trzeba się ruszyć.
Spory kawałek pod wiatr, tam dawałem z siebie wszystko w rezultacie czego wyszła średnia około 32,5km/h. Potem już zmęczony utrzymywałem jakieś 29-31km/h.
Dystans: 14,7 km
Vśr: 29,5km/h
V-max: 39 km/h
Ogólna średnia słaba, bo do szkoły tak nie popipcam szybko :P
Miłego weekendu życzę ;)
Kategoria 0-50 km
Dom-Szkoła-Dom.
Nic wiekszego,
-
DST
5.95km
-
Czas
00:14
-
VAVG
25.50km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dom-Szkoła-Dom.
Nic wiekszego, chyba że się pogoda poprawi, bo jak na razie nie zachęca do jazdy.
Kategoria 0-50 km
Dom-Szkoła-Dom
Pogoda się zepsuła
-
DST
5.90km
-
Czas
00:16
-
VAVG
22.12km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dom-Szkoła-Dom
Pogoda się zepsuła i deszcz w drodze powrotej mnie złapał ;/ Eh..
Kategoria 0-50 km
Kwiecień czas zacząć ;)
-
DST
45.50km
-
Teren
3.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
22.02km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kwiecień czas zacząć ;)
Rano standardowo dom-szkoła-dom.
A potem przejażdżka z Robertem po mieście. Miał też jeździć Krzysiek i Maciek, ale Krzysiowi poszła dętka i się musiał wracać:D Przez las do Jelenia, dalej na następne wioski miasta, czyli Byczynę i centrum :D Potem OST i po odwiedzeniu stonki i zakupieniu dużej coli i chipsów glebliśmy sobie na skate parku ;] Powrót do domku gdzieś o 20:30. Fajnie tak się jeździ po ciemku :) Tylko lamka przednia mi się zrąbała, bo kiedyś spadła i coś nie styka i nie świeci... hm hm..
Foty:
W lasku; jak to dobrze mieć lekki rower :P :
Na liczniku jakieś 40km/h :P
Ałć, New Beetle stuknięty :D
Pozdro ;)
Kategoria 0-50 km
Dom-Szkoła-Dom
Aa potem takie
-
DST
17.10km
-
Czas
01:04
-
VAVG
16.03km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dom-Szkoła-Dom
Aa potem takie tam jazdy z Krzyśkiem po mieście już o zmroku. Do centrum, przez Podłęże na park ;) jakieś 11 km wyszło ;)
Taka spokojna, wolna jazda ;) Średnia 14km/h :P
Centrum miasta :
Do zobaczenia w kwietniu :D
Kategoria 0-50 km
Spacerek ;) No, prawie :P
-
DST
50.95km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:23
-
VAVG
21.38km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Spacerek ;) No, prawie :P
Rano do babci umyć rowerek po wczorajszej wyprawie. Generalnie to błoto mogło zostać, ale zasyfiony był paskudnym brudem asfaltowym, czyli nic fajnego. Po wypucowaniu ( 2 godziny go czyściłem :D ) zadzwonił Robert z zapytaniem, czy gdzieś nie śmigniemy. Oczywiście nie mogłem odmówić :D Pojechaliśmy zatem spokojnym tempem na Balaton do Trzebini. To "spokojne tempo" spowodowane było głównie wiejącym wmordwindem. Pogoda dopisała, Słońce sobie świeciło nawet nawet. Jedynym problemem były moje ręce, brak rękawiczek spowodował, że wymarzły jak kiedyś w zimie przy -10 C. Po objechaniu Balatonu ( fajna ścieżka, można się zabić :D ) zabraliśmy się za powrót. Robert pożyczył sobie moją meridkę ( a raczej zajomał mi ją sprzed nosa :D ) i zaczęła się jazda nie mająca ze spacerkiem nic wspólnego :) Średnia około 28km/h ;) Ja musiałem popylać na moim starym rowerku, który o dziwo, tak źle jeszcze nie chodzi i głównie to ja prowadziłem :D Powrót przy zachodzie Słońca i potem już w mroku.
Puff, ten weekend był obfitujący w jazdę rowerkiem ;) Ponad 200 km w Marcu w dwa dzionki - ojj to mi się jeszcze nie zdarzyło;P Nadchodzi tydzień, którym żądzić będzie niestety szkoła =/
Foty ;)
Śmigam zbyt szybko dla telefonu :P :
Koła 78 cali, jeździ się całkiem fajnie :P :
W Luszowicach jak zwykle lotnie i paralotnie czy jak to tam się zwie :P :
Robert zaraz zleci :D :
Ja też :D
Sunset bike ;)
Balaton:
Pozdrawiam ;)
Kategoria 50-100 km
Międzybrodzie Żywieckie, czyli Góra
-
DST
155.25km
-
Czas
06:56
-
VAVG
22.39km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Międzybrodzie Żywieckie, czyli Góra Żar zaliczona ! :]
Pobudka o 6, spotkanie z Jarkiem o 6:45 na Statoilu i w drogę. Cel zacny - Międzybrodzie umiejscowione z Beskidzie Małym oraz szczyt Żar (761 m n.p.m.)
Szybkim tempem przez Imielin, Chełmek, Bieruń, Oświęcim na Kęty. Średnia - 26,5km/h na tym dystansie. Potem już było troszkę trudniej, bo zaczynały się górki i zaczął wiać spory wiatr, zwalniający niekiedy do 20km/h. Za Kętami na Porąbkę i Jezioro Żywieckie i do Międzybrodzia. Tam troszkę się pogubliśmy szukając góry Żar, w rezultacie czego podjechaliśmy pod spory kawałek jakiejś góry o nachyleniu około 25-30%. Gdy w końcu udało nam się znaleźć właściwą drogę, zaczęła się prawdziwa zabawa :] Każdy, kto był na tej górze wie, jaki tam jest podjazd. I nie mówię wcale o jego początkowym stadium, gdzie dojeżdża się do kolejki terenowej. Dalej ciągnie się jeszcze spory czas właściwy wjazd dla obsługi Żaru ( droga jest zamknięta dla zwykłych samochodów ). Około 7 km ciężkiego podjazdu pokonywaliśmy ponad godzinę - średnia wyszła jakieś 6km/h. Nachylenie wachało się w granicach hmm 20-35 %. W górny partiach pojawił się śnieg- na samej górze kawałek drogi trzeba było pokonać przedzierając się przez to białe coś. Niestety na górze pogoda nie dopisała - silny wiatr, śnieg z deszczem i jakieś 2 C, może nawet mniej. Schowaliśmy się szybko do restauracji, gdzie na ostatnim piętrze przy ciepłym kominku mogliśmy odpocząć po trudach wjazdu. Tam też, zniszczyłem sobie rękawiczki meridy :/ Chciałem je wysuszyć przy kominku i przyłożyłem do szybki kominka i... zaczęły się dymić... Mówię: - O, ale fajnie parują :D. Tak... odparowały z większością zewnętrzej tkanininy pozostawiając dziurę na całą rękawiczkę i spaloną gumę na szybie kominka :D Musiałem to zdrapywać wykałaczka, bo nic innego nie było pod ręką :D
Po zjedzeniu zapasów, przyszła pora na zjazd - który był hmm ... ciekawy :D Deszcz ze śniegiem się wzmógł w rezultacie czego 7 minutowy zjazd ( ze średnią jakieś 40km/h ) okazał się... mokrym zjazdem. Przemoczeni i przemarznięci na maxa musieliśmy wracać. Ha, i tu był nawet fajny powrót - prowadziłem jakieś 30 km, nie schodząc poniżej 30 km/h. W Kętach byliśmy w niecałą godzinkę. Jednak zepsuta średnia z podjazdu nie chciała tak łatwo popuścić i dlatego taka marna jest ogólna. Po drodze gdzieś się jeszcze Jarek zgubił, dlatego musiałem wracać się jakieś 3 km. Poza tym miałem radochę na wysokości Bierunia. Jedziemy blisko pobocza, nie zawadzając samochodom w wyprzedzaniu, gdy nagle zaczyna trąbić na nas TIR. To się wkurzyłem, mówię co mi to będzie buc trąbić jak jedziemy normalnie. Dogoniłem go na światłach i wjechałem sobie na środek drogi, uniemożliwiająć mu wyprzedzenie :D Się pewnie facet wkurzał, ale sam sobie na to zasłużył:P W Oświęcimu nasze ubranka były już suche (plusy rowerkowych ciuszków), jednak w Jaworznie ( nie lubi nas chyba nasze miasto, jak wracałem z Kalwarii to było to samo ) złapała nas burza... Tak, taka burza z piorunami i ścianą deszczu... Tak więc powrót mieliśmy super ekstra mokry :D
Mimo tego wiatru, podjazdu i deszczu jakoś nie czuję się strasznie zmęczony ;) Do 200 zostało tylko 45 km, ale jakoś już dziś mi się nie chce wychodzić na rower :P
Wycieczka super, jednak pogoda mogła by bardziej dopisać ;)
Fotki :)
Pierwsze górki już się pojawiły, zmierzamy w kierunku Porębki:
Droga do Międzybrodzia, w tle zapora :
Międzybrodzie Żywieckie, wszyscy razem :D
Zaczynamy zabawę ;) Podjazd pod Żar, Jarek :
i ja... :
Pojawił się pierwszy śnieg...:
...żeby przerodzić się w coś takiego: :D ( to już prawie na górze )
Zbiornik wodny na górze Żar:
I widoczki ( słabe, bo mgła :/ )
Żeby nie było :P
Taa.. kominek+ chęć wysuszenia :D
Potem już nie robiłem zdjęć, bo padało co chwilkę.
To tyle ;) Pozdrawiam ;)
Kategoria 100-200 km
Najpierw standardowo do szkoły,
-
DST
17.45km
-
Teren
5.50km
-
Czas
00:45
-
VAVG
23.27km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Najpierw standardowo do szkoły, a potem do Babci na działkę rozłożyć zakupiony ostatnio namiocik. Na razie nie znalazłem żadnych wad, rozkłada się go szybko i tak samo zwija, szwy zdają się trzymać, konstrukacja się nie chwieje. Zobaczymy jak się spisze na wyprawach.
Dziś mało tych km, bo oszczędzam się na jutro :] Pobudka o 5 ;) Jedziemy do.. aa co tam będę mówił, jutro zobaczycie :P
Foty ;]
Wiosna pełną parą ;) Dziś było jakieś 15 C, jutro ma być jeszcze cieplej ;] :
Namiot :D
Pozdrawiam :)
Kategoria 0-50 km