vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Wpisy archiwalne w kategorii

100-200 km

Dystans całkowity:21237.93 km (w terenie 713.90 km; 3.36%)
Czas w ruchu:1072:42
Średnia prędkość:19.80 km/h
Maksymalna prędkość:82.00 km/h
Suma podjazdów:57010 m
Liczba aktywności:169
Średnio na aktywność:125.67 km i 6h 20m
Więcej statystyk

Stóweczka, seteczka

  • DST 106.75km
  • Czas 04:11
  • VAVG 25.52km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 czerwca 2008 | dodano: 26.06.2008

Stóweczka, seteczka ;)

A dziś kolejna. Szczerze mówiąc, wpadła sobie przypadkowo, bo wcale takiego dystansu nie zamierzałem robić. Wybrałem się samotnie po 16 w kierunku Olkusza, gdzie chciałem znaleźć drogę na Trzebinię, która zaprowadziła by mnie do domku. Jednak zaraz za Olkuszem zadzwonił Robert, który kazał puścić gonga, gdy będę przed Trzebinią... Hm, dziwne. Ale oczywiście sygnałka puścić zapomniałem.
Jadąc dalej złapałem sobie małego kryzysa. Droga była rodem z gór, żadnego prostego odcinka, same zjazdy i podjazdy. Ciężko mi się jechało i tylko przez ten kawałek średnia mi spadła z 28 do 22 :/. Ale co dalej :D Jadę sobie z górki i widzę jakiegoś bajkera, to mu macham na powitanie, a on mi środkowy palec pokazuje... :D Tak, to był Robert :D ;D Wyjechał sobie chłopak na przeciwko.
Cieszyłem się z dwóch powodów: jeden- miał mnie kto pociągnąć, dwa- w bidonie miał colę, która od razu mnie postawiła na nogi. Spożywając ten szlachetny napój, zauważyliśmy sakwiarza obładowanego po brzegi. Zapytał się nas ile jest do Olkusza i tak się rozwinęła rozmowa. Okazało się, że wraca z 20 dni wyprawy rowerowej przez Chorwację i Albanię ;) A jutro musi się w Łodzi znaleźć :D Pozdrawiam go z tego miejsca :D
Znalazłszy kogoś, za kim mogę cisnąć w tunelu, pojechałem już w lepszej formie do Trzebini, gdzie postanowiliśmy jechać dalej, na Chrzanów, Libiąż, Chełmek, Imielin i Mysłowice ;) Zrobiliśmy jeszcze kółko przez Kosztowy oraz objechawszy całe Mysłowice wróciliśmy do Jaworzna.
Puff :D

MAPA

V- max : 70 km/h

Foty:

Widok na Olkusz :


Nowy asfalt, dookoła las i malownicze zakręty - można tak jechać cały czas :


Przed Lidlem, kupiłem sobie 2 litry coli i wypiłem wszystko :D :


A tu rowerek takiego dziadka :D Akurat jak wychodził ze sklepu, to robiłem zdjęcia:D On się tak na mnie dziwnie patrzy, a ja mówię, że pamiątkę sobie robię i że fajny rowerek :D Uśmiechnął się i coś tam pod nosem pomruczał :D :


Robert:




Ciufa :D :


Słońce odbijające się w czarnych obręczach Alexrimsa, hardstyle w uszach, 35 na liczniku- można jechać na koniec świata :D :


Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km

Stóweczka ;)

Czyli

  • DST 103.97km
  • Czas 03:56
  • VAVG 26.43km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 czerwca 2008 | dodano: 23.06.2008

Stóweczka ;)

Czyli na kremówkę do Wadowic.

Samemu. I ponownie nikomu się nie chciało za przeproszeniem ruszyć dupy z domu, bo gorąco, bo słońce świeci, bo lepiej przed kompem siedzieć, bo się spocę i będę śmierdzieć :| Jak tak dalej pójdzie, to większość dalszych wypadów będzie się odbywać samotnie.
No ale dość tego narzekania, teraz parę słów o samej trasie.
Wyjechałem po 14 z zamiarem dojechania do Zatora. Było dosyć gorąco, termometr pokazywał 46 C w słońcu. Ale jechało mi się fantastycznie. Przez Chrzanów i Wygiełzów ( przeważnie lasem ) aż do Zatora miałem średnią około 29 km/h :). Jako iż tak szybko dojechałem do tego miejsca postanowiłem, że można sobie pojechać dalej, do Wadowic. Droga już była ciut trudniejsza, bo zaczęły się podjazdy a i słońce nie miało zamiaru się schować za chmurki. Dopiero w samych Wadowicach znikło, niestety przez chmury burzowe. Na miejscu parę fotek i na kremówkę papieską. Jem sobie spokojnie, aż tu nagle jak nie błyśnie, jak nie grzmotnie, jak nie walnie... Oho - będzie burza...
Postanowiłem się jednak zebrać, jednak zaraz za centrum dorwał mnie deszcz. Szczerze mówiąc dziwny był trochę :D 10 sekund ściana deszczu aż biało, 10 sekund nagle ciszy bez deszczu i znowu znikąd ulewa. I tak w kółko. Jechać się nie dało, jednak wykorzystując te przerwy przemieściłem się jakieś 3 km. Miłą jazdą tego nie mogłem nazwać. Brud z ulicy, tiry ochlapujące wszystko co się da oraz jakaś dziwna piana w koleinach :/ Wyjechałem z Wadowic czarny od błota.
Ruszyłem z powrotem do Zatora, gdzie znowu złapała mnie ulewa, jednak schroniłem się pd czyimś gankiem domu :D Zaraz potem wyszło słońce, dlatego nie zważając już na nic pomknąłem w kierunku domu :)
I chyba jeszcze jedna rzecz, już w Jaworznie, w Byczynie miał miejsce nieciekawy wypadek. Gostek z forda scorpio dachował, poczym auto się zapaliło... Na szczęście nie byłem świadkiem wypadku tak jak kiedyś, brr..
No to tyle :D Już nie męczę tekstem, możecie sobie pooglądać fotki :D :

Most na Wiśle, w tle Beskidy :


W drodze do Wadowic, widoczki :






Wadowice :


Rynek:






;) :


Muzza gra, dzisiejszym sponsorem była planeta super mix vol 12 :D Powrót, przejazd przez Wisłę:


I to jeszcze w deszczu jechała :D :

Pozdrawiam ;)


Kategoria 100-200 km

Rekordzik średniej na takim

  • DST 100.23km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:38
  • VAVG 27.59km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 8 czerwca 2008 | dodano: 08.06.2008

Rekordzik średniej na takim dystansie :) A przy okazji kolejna seteczka :]

Wybraliśmy się po 14 z Robertem do Pszczyny, bo chciał chłopak zaliczyć w końcu swoją pierwszą setkę w tym roku :P Pogoda była fajna, zero wiatru, dlatego we dwóch można było śmigać ile fabryka dała :D Przez Imielin, Chełmek Śląski oraz Bieruń pojechaliśmy drogą 931 na Pszczynę. Szosa idealna na prędkości powyżej 30km/h - płaska i w miarę bez dziur. Z Jaworzna do Pszczyny zajechaliśmy w niecałe półtora godziny :D
Chwila postoju na rynku ( ładny mają, trzeba przyznać ) i dalej, w stronę Łąk, gdzie był fajny widoczek na Jezioro Goczałkowickie. Parę fotek i jazda z powrotem, bo zaczęło kropić. Jak do Pszczyny była średnia ponad 27, to zadaliśmy sobie pytanie dlaczego nie miała by być taka w drodze powrotnej :) Ahh, świetna taka jazda, jedzie się po 35-40 km/h i wyprzedza kolarzy szosowych :P Powrót identyczną traską.
Uff, to był weekend ;) Dwie seteczki w dwa dni i to jeszcze z dobrą średnią :) W końcu niedługo zaczynamy wakacje :D

Foty ( mało, bo nie było czasu:P ) :

Pszczyna, rynek :




Rowerasy :


Zalew Goczałkowicki, w tle Beskidy :) :






Ma ktoś ochotę na truskaweczki ? :P :


Może potem dodam jakieś foty od Roberta ;P

Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km

Ojców :) Czyli nareszcie

  • DST 114.07km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:48
  • VAVG 23.76km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 7 czerwca 2008 | dodano: 07.06.2008

Ojców :) Czyli nareszcie jakaś setka :]

Niestety samemu.

Wyruszyłem po 13. Pogoda zdawała się być wyśmienita - nie za gorąco, czasem chmurki, czasem słonko. Jednak potem się okazało, że taka super nie była, głównie przez wiatr, który dał mi popalić w drodze do celu. Ale po kolei.
Przez Bukowno i Olkusz dojechałem jakoś na krajówkę, gdzie po około 2 km katorżniczej jazdy z tirami zjechałem na drogę mającą zaprowadzić mnie do Ojcowa. Przez Kosmolów, Sułoszową dojechałem do zamku w Pieskowej Skale. Tam ludzi masę, ale zamek ładny, dlatego wjechałem na górę. Parę fotek, parę czereśni i zjazd fajnie stromą ścieżką do Maczugi Herkulesa. Potem już asfalcikiem pomiędzy świetnie wyglądającymi skałami do Ojcowa.
W Ojcowie ludzi jeszcze więcej. Pogubiłem się trochę, ale w końcu odnalazłem drogę na zamek oraz do Groty Łokietka. Bułka, fotki, czereśnie, woda i jazda z powrotem.
I tu się dopiero zaczęła porządna jazda :) Z wiatrem cały czas jechałem sobie powyżej 35km/h, w porywach na prostej po 45 :D Takim oto szybkim tempem dojechałem do Bukowna, gdzie był jakiś festyn czy cuś. Tam znowu czereśnie i szybko do domku, bo deszcz zaczął sobie kropić. Tyle :P

Podsumowanie:
Zjadłem:
- 1 bułkę
- 1 marsa
- Pół kilo czereśni :D
- wypiłem 2 litry wody

V-max: 58,2

Foty:

Pierwszy postój w Bukownie :


Specjalnie dla Kosmy :D :


Pieskowa Skała :




Ogrody na zamku; akurat był tam ślub :) :


O, panna młoda :D :


Maczuga :D :


I zaczęły się drogi :D :




Ojców, zamek :


Widok z góry:


Tu też :D :


Brama Krakowska:


I tak pozytywny akcent na koniec wycieczki ;) :


Pozdrawiam ;)


Kategoria 100-200 km

Jura część druga :)

  • DST 100.97km
  • Teren 1.00km
  • Czas 04:30
  • VAVG 22.44km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 kwietnia 2008 | dodano: 06.04.2008

Jura część druga :)

Czyli kolejne zameczki ;)

Wyjechaliśmy z Robertem troszkę późno - o 16: 10 :D Ale co tam, jeszcze jasno, to jedziemy. Cel- Tenczynek. Ale jakoś tak dziwnie wyszło, że wylądowaliśmy w Chrzanowie i w Babicach. A tam drugi zameczek- Lipowiec. Po wejściu na górę ( schody mnie bardziej wymęczyły niż 50 km na rowerze :P ) mogliśmy podziwiać widoczki z dosyć wysokiego wzgórza. Na sam zamek nie weszliśmy, liczą sobie 5 zł, a pfff :| Dalej szybkim tempem na Alwernię - i tu się zaczęły spoore górki. Średnia głównie spadła na tym obszarze- praktycznie cały czas do góry, do tego jeszcze doszła do droga z Alwernii na Krzeszowice z serpentynkami... Coś mnie ostatnio lubią takie drogi :D No i po tym podjeździe ukazał nam się zamek w Tenczynku. Tam, po długiej przerwie na focenie zabraliśmy się za powrót do domu, bo już była 18:30 :D Główną już szybciutko do Trzebini, Chrzanowa i Jaworzna. Wyszło 90km, więc poszwędałem się jeszcze po mieście trochę dla pełnej, pięknej sety :] Powrót o 21:20.
Pogoda dopisała w 100%. Cieplutko nawet po zmroku. Do tego piękne widoki praktycznie z całej trasy oraz okolice Jury, sprawiły, że weekend minął po prostu doskonale ;) Odkryłem wiele nowych, świetnych dróg, które aż zachęcają do jazdy :)

Foty :)

Kościołek w Chrzanów-Rozpontowa :


Meridka po odwróceniu mostka :) :


Widok z podjazu pod Zamek w Lipowcu:


Moja i tak lepsza :P :


Zamek w Lipowcu :


Lasek na wzgórku :


Bleh, te schody :D :


Kierunek Alwernia, jakiś tam podjaździk się majaczy :


Podjazd za Alwernią :


I zakrętasy :P :


Zamek w Tenczynku :







Nie żeby reklama :D :


I takie dwie, inne niż wszystkie :P :



Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km

Jura wita :)

  • DST 120.55km
  • Czas 05:14
  • VAVG 23.04km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 5 kwietnia 2008 | dodano: 05.04.2008

Jura wita :)

Czyli kolejna seta :P. Na rower udało mi się wyciągnąć tylko Pawła, więc po spotkaniu na Górze Piachu, o 8:15 ruszliśmy w traskę. Pierwszy cel : Niegowonice, malownicze miasteczko na granicy Jury Krakowsko Częstochowskiej. Przez Dąbrowę Górniczą w szybkim tempie bocznymi uliczkami trafiliśmy na drogę 790 i nią prosto już do Niegowonic. Średnia ładna, głównie dzięki równiutkiemu, nowemu asfaltowi - 25km/h. Po krótkim odpoczynku w miasteczku ruszyliśmy dalej, w stronę Ogrodzieńca. Trzeba było zaliczyć jednak jeden spory podjaździk, jednak w tak malowniczej scenerii to sama przejemność pokonywać takie wzniesienia :) Kręta droga wijąca się jak serpentyny, a po bokach skały wapienne wraz z ruinami baszt lub strażnic średniowiecznych. No, ale jeszcze lepszy był zjazd, również po serpentynach :) Przypomniała mi się góra Żar :) Potem już szybkim tempem przez równie malowniczy las ( nowa droga, malutki ruch, brak wiatru, zapach drzew, śpiewające ptaki :D ) na zamek do Ogrodzieńca; a raczej Podzamcza. Po wcięciu paru bułek obraliśmy kierunek na Klucze i Olkusz :) Droga cały czas równym asfaltem w lesie. No po prostu jechać tak na koniec świata :D Zawitaliśmy również na Pustynie Błędowską, widoki fenomenalne. Przed Olkuszem wymęczyły nas podjazdy, dla Pawła była to pierwsza taka dłuższa przejażdżka ( można rzec, że pierwsza w ogóle w tym roku :D ), dlatego robiliśmy więcej przerw dla zregenowania sił. W Olkuszu zjedliśmy snickersy i jak zwykle dały nam kopa na około 30 km :D Do Jaworzna, przez las w Bukownie średnia około 28.5 km/h :) Jechało się świetnie, głównie dzięki wiaterkowi wiejącemu w plecy :)
Potem pojechałem do babci i... zostałem zagoniony do roboty przy domu :D

FILMIK Z DROGI

Edit [22:30]
Było mi mało i się wybrałem jeszcze na przejażdżkę nocą po Jaworznie z Robertem. Najpierw oczywiście pojechaliśmy do Biedronki po chipsy i colę, poczym z załadowanym plecakiem skierowaliśmy się na Bory i tam się po tej wiosce pokręciliśmy troszkę. Potem obwodnicą do centrum. A tam masę policji i straży miejskiej, same patrole itp. Jadę główną, patrzę - a tam połowa ulicy zawalona krwią :O :O. Jakaś ładna sieczka musiała być..
No ale jak to mówią - co za dużo to niezdrowo i... złapałem kapcia :/ Mój semi slick postanowił przygarnąć kawałek rozbitej szyby samochodu... psst i 2 km do Roberta, żeby załatać dziursko :D Jakoś to zeszło i mogłem wrócić do domu. Koniec. Idę spać, dobranoc :D
Foty :)

Meridce towarzyszył taki oto GT :


Niegowonice, merida i jakiś tam strumyk:


Podjazd między skałkami ;) :


Nic, tylko jechać :D :


Zamek Ogrodzieniec:


To gdzie jedziemy :> :


Widok na Jurę z zamku :


Pustynia Błędowska, rowerek i Paweł :D :



V-max: 63,4 km/h. Jak ja lubię takie znaki :D :


Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km

Międzybrodzie Żywieckie, czyli Góra

  • DST 155.25km
  • Czas 06:56
  • VAVG 22.39km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 29 marca 2008 | dodano: 29.03.2008

Międzybrodzie Żywieckie, czyli Góra Żar zaliczona ! :]

Pobudka o 6, spotkanie z Jarkiem o 6:45 na Statoilu i w drogę. Cel zacny - Międzybrodzie umiejscowione z Beskidzie Małym oraz szczyt Żar (761 m n.p.m.)
Szybkim tempem przez Imielin, Chełmek, Bieruń, Oświęcim na Kęty. Średnia - 26,5km/h na tym dystansie. Potem już było troszkę trudniej, bo zaczynały się górki i zaczął wiać spory wiatr, zwalniający niekiedy do 20km/h. Za Kętami na Porąbkę i Jezioro Żywieckie i do Międzybrodzia. Tam troszkę się pogubliśmy szukając góry Żar, w rezultacie czego podjechaliśmy pod spory kawałek jakiejś góry o nachyleniu około 25-30%. Gdy w końcu udało nam się znaleźć właściwą drogę, zaczęła się prawdziwa zabawa :] Każdy, kto był na tej górze wie, jaki tam jest podjazd. I nie mówię wcale o jego początkowym stadium, gdzie dojeżdża się do kolejki terenowej. Dalej ciągnie się jeszcze spory czas właściwy wjazd dla obsługi Żaru ( droga jest zamknięta dla zwykłych samochodów ). Około 7 km ciężkiego podjazdu pokonywaliśmy ponad godzinę - średnia wyszła jakieś 6km/h. Nachylenie wachało się w granicach hmm 20-35 %. W górny partiach pojawił się śnieg- na samej górze kawałek drogi trzeba było pokonać przedzierając się przez to białe coś. Niestety na górze pogoda nie dopisała - silny wiatr, śnieg z deszczem i jakieś 2 C, może nawet mniej. Schowaliśmy się szybko do restauracji, gdzie na ostatnim piętrze przy ciepłym kominku mogliśmy odpocząć po trudach wjazdu. Tam też, zniszczyłem sobie rękawiczki meridy :/ Chciałem je wysuszyć przy kominku i przyłożyłem do szybki kominka i... zaczęły się dymić... Mówię: - O, ale fajnie parują :D. Tak... odparowały z większością zewnętrzej tkanininy pozostawiając dziurę na całą rękawiczkę i spaloną gumę na szybie kominka :D Musiałem to zdrapywać wykałaczka, bo nic innego nie było pod ręką :D
Po zjedzeniu zapasów, przyszła pora na zjazd - który był hmm ... ciekawy :D Deszcz ze śniegiem się wzmógł w rezultacie czego 7 minutowy zjazd ( ze średnią jakieś 40km/h ) okazał się... mokrym zjazdem. Przemoczeni i przemarznięci na maxa musieliśmy wracać. Ha, i tu był nawet fajny powrót - prowadziłem jakieś 30 km, nie schodząc poniżej 30 km/h. W Kętach byliśmy w niecałą godzinkę. Jednak zepsuta średnia z podjazdu nie chciała tak łatwo popuścić i dlatego taka marna jest ogólna. Po drodze gdzieś się jeszcze Jarek zgubił, dlatego musiałem wracać się jakieś 3 km. Poza tym miałem radochę na wysokości Bierunia. Jedziemy blisko pobocza, nie zawadzając samochodom w wyprzedzaniu, gdy nagle zaczyna trąbić na nas TIR. To się wkurzyłem, mówię co mi to będzie buc trąbić jak jedziemy normalnie. Dogoniłem go na światłach i wjechałem sobie na środek drogi, uniemożliwiająć mu wyprzedzenie :D Się pewnie facet wkurzał, ale sam sobie na to zasłużył:P W Oświęcimu nasze ubranka były już suche (plusy rowerkowych ciuszków), jednak w Jaworznie ( nie lubi nas chyba nasze miasto, jak wracałem z Kalwarii to było to samo ) złapała nas burza... Tak, taka burza z piorunami i ścianą deszczu... Tak więc powrót mieliśmy super ekstra mokry :D

Mimo tego wiatru, podjazdu i deszczu jakoś nie czuję się strasznie zmęczony ;) Do 200 zostało tylko 45 km, ale jakoś już dziś mi się nie chce wychodzić na rower :P
Wycieczka super, jednak pogoda mogła by bardziej dopisać ;)

Fotki :)
Pierwsze górki już się pojawiły, zmierzamy w kierunku Porębki:


Droga do Międzybrodzia, w tle zapora :


Międzybrodzie Żywieckie, wszyscy razem :D


Zaczynamy zabawę ;) Podjazd pod Żar, Jarek :



i ja... :


Pojawił się pierwszy śnieg...:


...żeby przerodzić się w coś takiego: :D ( to już prawie na górze )


Zbiornik wodny na górze Żar:


I widoczki ( słabe, bo mgła :/ )



Żeby nie było :P


Taa.. kominek+ chęć wysuszenia :D


Potem już nie robiłem zdjęć, bo padało co chwilkę.

To tyle ;) Pozdrawiam ;)








Kategoria 100-200 km

Pierwsza setka tego roku :)

  • DST 129.10km
  • Czas 05:59
  • VAVG 21.58km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 lutego 2008 | dodano: 23.02.2008

Pierwsza setka tego roku :)

Czyli przepiękne miasto Kraków ;)

Pobudka o 7:00, szybkie zakupienie nowej baterii do licznika, 5 bułeczek, 2 lionów, 1 snikersa w i drogę ;) Przez Luszowice, Trzebinię i dalej 79' przez Krzeszowice i dalsze miasteczka i wsie do Krakowa. Tam najpierw odebrać telefon Krzyśka z zakładu ( bo głównie tam pojechaliśmy, żeby to zrobić ;P ) i na krakowski rynek. Tu jak zwykle cała masa turystów, ale także... rowerzystów :) Ojjj dawno nie widziałem tylu bikerów w jednym miejscu :) Krakowianie muszą być szczęśliwymi ludźmi:) Następnie pojeździliśmy to tu, to tam, głównie podziwiąjąc miasto.. ahhh jak tam pięknie... zero śmieci, przyjazna atmosfera, kolorowe miasto nie zasłonięte przez szare blokowiska... :) Po krótkim odpoczynku przy Wiśle obok Zamku Wawel wyruszliśmy z powrotem :) Powrót o 18.

Może troszkę statystyki:
Vśr. do Krakowa wyniosła 27,4 km/h na odcinku około 60 km. Pomagał nam w tym wiaterek, który wesoło popychał nas do przodu. Można powiedzieć tak:
Pod górki: 30km/h ___ Na płaskim:40km/h___ Z górek: 50km/h
Vmax: 58,6km/h
Kalorie: 1987
Natomiast powrót.. nie był już taki wesoły... Bowiem ten sam wiaterek, który przedtem był naszym sprzymierzeńcem teraz stał się największym wrogiem..
Generalnie Vśr. szacuję na jakieś 18 km/h ;/ Spowalniało nas masakrycznie, rzadko udawało się przekroczyć nawet 20km/h :/ I tak przez 60 km... Jedynie pod koniec, już w Trzebini troszkę się uspokoiło ;)

AA zapomniałem dodać, że w centrum Krakowa miałbym zderzenie czołowe z innym rowerzystą:P Komicznie to wyglądało, bo zahamowałem gwałtownie przednim i rowerek wyleciał prawie pionowo w góre;P Ale Pan miał kask, więc byliśmy bezpieczni :P Tutaj go pozdrawiam ( w czerwonym kubraczku ;)
Mimo tego wiaterku wycieczkę można zaliczyć do super udanych ;)
Foty :)
Rynek :) ( Fotka specjalnie dla Aś;) )

Adaśko:

Wisełka:)

Wawel:

Planty.. chyba :P

Taką drogą, to i nad morze można jechać :)

Pierwsze sety za płoty, jak to michros kiedyś rzekł :P

Krzysiek i... zachód Słońca :P

Na kraniec Świata i jeszcze dalej =)


Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km

Jaworzno-Bukowno-Olkusz-Rabsztyn-Klucze ( manewrowanie i droga

  • DST 115.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:40
  • VAVG 20.29km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 sierpnia 2007 | dodano: 15.08.2007

Jaworzno-Bukowno-Olkusz-Rabsztyn-Klucze ( manewrowanie i droga okrężna) - Ogrodzieniec. Vmax 62km/h
Rabsztyn, widok z góry:

Van na zamku ;)

Widoczek z Rabsztynu:

Ogrodzieniec:


Kategoria 100-200 km