vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Po mieście

  • DST 21.55km
  • Czas 00:55
  • VAVG 23.51km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Sprzęt Singiel
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 września 2009 | dodano: 11.09.2009

Do Ciężkowic sprzedać książki koleżance, a potem do Roberta posiedzieć chwilę. Na kolarce, bo nie chciało mi się wymieniać dętki w meridzie ;P
W centrum zderzyłbym się z autobusem przegubowym, bo wyjeżdżał z bocznej uliczki i musiał się zatrzymać, bo jakiś pijak wyleciał na ulicę, ja natomiast się spodziewałem, że przejedzie i się za mocno rozpędziłem... O moich hamulcach w kolarce nie mówię, bo ich po prostu nie ma, szczęście, że było parę centymetrów przerwy pomiędzy autobusem a krawężnikiem i się przecisnąłem.

Bawiłem się ostatnio w zdjęcia Tiltshift, czyli prawdziwe miniaturki ;) :







Pozdrawiam :)


Kategoria 0-50 km

Lotnisko w Balicach

  • DST 108.14km
  • Teren 5.00km
  • Czas 05:04
  • VAVG 21.34km/h
  • VMAX 74.50km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 9 września 2009 | dodano: 09.09.2009

Ociepliło się mocno, więc postanowiłem ruszyć się gdzieś dalej. A jak gdzieś dalej to oczywiście Małopolska, bo na Śląsk nie warto się pchać ( to moje odczucia, mając do wyboru te dwie krainy bez namysłu wybiorę małopolskie spokojne lasy, świeższe powietrze, spokój na drogach i świetnie zorganizowane trasy rowerowe ).
Ze spokojem na drogach nie miałem jednak doczynienia na początku wycieczki, ponieważ jako główny cel obrałem sobie lotnisko w Balicach, a jechałem doń krajową 79, która chociaż ma równy asfalt, to jednak ruch panuje duży. Wiało niemiłosiernie ze wschodu, jechało się ciężko. Z 79 odbiłem za Krzeszowicami na Balice, gdzie czekał mnie krótki, ale przyjemny podjazd ciągnący się pięknie wyglądającym Wąwozem Kochanowskiego. Jak i podjazd no to i zjazd, spodziewałem się nowego rekordu, bo jak jechałem tamtędy ostatnio samochodem, to góra wydawała mi się stroma, jednak posypałem tylko 74,5 km/h. Brakuje już przełożeń, trzeba będzie pomyśleć o korbie 48 na blacie :)
Następnie na lotnisko pooglądać samoloty. Wystartował tylko jeden, więc nie miałem dużo okazji na zrobienie zdjęć.
Powrót wybrałem sobie spokojnymi drogami, przez Morawicę, Chrosną i wdzięcznie brzmiącą Brzoskwinię jechałem, aby znaleźć czerwony szlak rowerowy poprowadzony przez las asfaltową ścieżką ! Trasa taka ciągła się aż do Młoszowej koło Trzebini, więc jedziemy ponad 20 km asfaltową ścieżką w lesie, gdzie nie wolno jeździć samochodom :) Praktycznie do Krakowa można dojechać omijając jakikolwiek większy ruch.
Nie obyło się też bez pecha, kilometr przed domem złapałem kapcia... Ale jakaś mała ( czy tam ciasna jak kto woli :D )była ta dziurka, więc jakoś dojechałem.

Przyjemna wycieczka, zwłaszcza spokojny powrót przez lasy.

Zdjęcia:







Wspomniana ścieżka rowerowa:






Powrót, Góry Luszowskie:


Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km

Pałac w Pszczynie

  • DST 91.49km
  • Czas 03:16
  • VAVG 28.01km/h
  • VMAX 49.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 września 2009 | dodano: 07.09.2009

Z racji ładnej pogody pojechałem sobie do Pszczyny na tamtejszy rynek oraz do parku, w którym znajduje się jeden z ładniejszych klasycystycznych polskich pałacy - dawna rezydencja książąt Hochberg von Pless.
Postanowiłem pojechać trochę szybciej, nie żebym jakoś chciał się sprawdzić, ot co, dla własnej satysfakcji. Bardzo prostą trasą przez Imielin, Bieruń i jakieś tam wsie dotarłem do mojego miejsca docelowego. Droga była w miarę spokojna, asfalt przez całą długość świetny, tylko przed samą Pszczyną wytłukłem się na dziurach. Średnia na rynek wyszła około 27 km/h.
Na miejscu, po krótkim odpoczynku na rynku, postanowiłem zacząć zwiedzanie zespołu pałacowo-parkowego. Park zrobił na mnie niesamowite wrażenie, tam jest po prostu przepieknie - ciche otoczenie drzew, dookoła zieleń, małe jeziorka i główny bohater okolicy - zapierający dech w piersiach pałac :) Bez namysłu mogę powiedzieć, że byłem na wieelu rynkach i w wielu parkach, ale Pszczyna bije wszystkich na głowę - piękny rynek, gdzie widać tylko rowerzystów i do tego cudowne miejsce na spacery w tak urokliwym miejscu. Na prawdę warto tam wpaść :)

Po paru zdjęciach zabrałem się za powrót, jechało się dobrze, cały czas mniej więcej 30-33 km/h. Przed Bieruniem doczepił się mnie jakiś chłopak i próbował wyprzedzić mnie nawet chodnikiem - nie wiem po co, ale nie dałem się tak łatwo wyminąć, dlatego depnąłem mocniej, jednak uparcie trzymał się w tunelu za mną. Dopiero 49 km/h na prostej wydało mu się za dużo ;)

Przed Chełmem Śląskim dogonił mnie za to szosowiec na authorze, doczepił się na chwilę i tak ze zmianami jechaliśmy aż do Wysokiego Brzegu, gdzie odbiłem na Jaworzno. Pozdrawiam go z tego miejsca ;)
A potem już przez Osiedle Stałe do domu :)

Zdjęcia z Pszczyny:




















Pozdrawiam :)


Kategoria 50-100 km

Zalane

  • DST 14.01km
  • Teren 2.00km
  • Czas 00:35
  • VAVG 24.02km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 6 września 2009 | dodano: 06.09.2009

Na polu ponuro, ale jeszcze bardzie ponuro w domu siedzieć, dlatego po obiedze wyjechałem na krótką przejażdżkę po Jaworznie. W planach miałem okrążenie całego miasta, ale niestety pojawiły się chmury, z których zaczęło lać, dlatego zwątpiłem w powodzenie mojego zamierzenia. Udało się dotrzeć tylko nad Zalane i Elektrownię. Na ścieżce nad staw wbił mi się ostry kamień do opony, rozciął ją na długość paznokcia, nie wiem jakim cudem nie przebił dętki, ale rysa wygląda beznadziejnie.
W trakcie powrotu do domu wyprzedził mnie gościu na szosie w barwach GT. Oczywiście musiałem się pod niego podpiąć, sypał mocno, cały czas ponad 40 km/h. Pociągłem za nim prawie pod dom.
Poza tym nudy, 17 C na polu a mi zimno jakby było -10. Już zaczynam tęsknić za temperaturami powyżej 30 C, o Grecji już nie mówiąć..





Wytwórca chmur:


Pozdrawiam :)


Kategoria 0-50 km

Wrzesień czas zacząć

  • DST 27.89km
  • Czas 00:59
  • VAVG 28.36km/h
  • VMAX 48.00km/h
  • Temperatura 27.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 2 września 2009 | dodano: 02.09.2009

Do Dąbrowy Górniczej po ogranicznik do drzwi samochodu. Dosyć szybkim tempem przez Szczakową, Maczki i Sosnowiec zaraz na skraj DG. Powrót tą samą trasą. Pędząc sobie 45km/h przez około 2 km trzymałem się w tunelu za Audi Q7 ;).
Z ciekawszych rzeczy to jeszcze wyprzedzanie jadącej L i traktorka na wysepce :P


PS.
Dwa dni bawiłem się ze zmianą wyglądu bloga, mam nadzieję, że się podoba ;)

Zdjęć z dziś nie ma, dlatego będzie zdjęcie ekstra z Grecji :P :





Pozdrawiam :)


Kategoria 0-50 km

Kraków

  • DST 139.41km
  • Czas 05:35
  • VAVG 24.97km/h
  • VMAX 64.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 31 sierpnia 2009 | dodano: 31.08.2009

Pojechałem z Michałem do Krakowa, ponieważ miałem tam do odebrania klamkę do auta ( a po co płacić kurierowi 18 zł jak można sobie rekreacyjnie zrobić 139 km ;) ). Od samego rana miałem jednak problem z dętkami - najpierw w jednej zepsuł się jakimś cudem wentyl, a potem nie mogłem zlikwidować bicia opony. Do tego jeszcze licznik przestał mi liczyć. Skończyło się na rozebraniu koła na stacji i wpompowaniu do załatkowanej dętki 6,7 atmosfer. Z licznikiem też się udało zrobić, ale prawdopodobnie coś na stykach nie gra.
Wyjechaliśmy o 9:30, Michał od razu narzucił wyższe tempo, rzadko jeżdżę ze średnimi powyżej 26, no ale jak trzeba to trzeba :P Cały czas DK79 przez Chrzanów, Trzebinię, Krzeszowice i Zabierzów. Na wylotówce A4 był około kilometrowy korek, nie ma to jak rower, pokonaliśmy go slalomem między autami w parę minut. Na rynku byliśmy po 2 godzinach jazdy, a na liczniku było 55 km.
Po krótkim postoju zaczęły się próby odszukania sklepu motoryzacyjnego. Najpierw szukaliśmy ulicy Zakopiańskiej, a potem odbicia na prawo w Janowskiego. Średnia spadła na światłach niemiłosiernie, z ponad 27 zleciała do 24.
Powrót tą samą trasą, zatrzymaliśmy się jeszcze w KFC na longery, poczym znowu manewrując pomiędzy samochodami ruszyliśmy zatłoczonymi ulicami w stronę domu. Tym razem jednak wiał nam wiatr w twarz, jechało się ciężej niż na początku.
W domu byłem o 16:30.

No i w końcu 5 tysięcy w tym roku padło :)

Tymczasem mogę już podsumować sierpnień 2009 - najwięcej km przejechanych w pojedyńczym miesiącu, bo zebrało się ich 1583 :)


Zdjęć mało, bo na takiej trasie nie ma za bardzo czego robić:

Rynek:




Wisła:


Wawel:


Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km

Dolinki Kobylańskie

  • DST 121.15km
  • Teren 32.50km
  • Czas 06:37
  • VAVG 18.31km/h
  • VMAX 61.00km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 sierpnia 2009 | dodano: 27.08.2009

Czyli setka po Jurze.

Umówiłem się z Moniką na ostatnią wspólną jazdę, bo bidulka leci do Francji i jej nie będzie pół roku... Od dawna planowałem odnaleźć Dolinki Kobylańskie, których jakoś nigdy znaleźć nie potrafiłem,dlatego to właśnie one były celem na dzisiejszą wycieczkę.
Szybkie spojrzenie na mapę pozwoliło wybrać trasę poprowadzoną przez spokojne drogi, przeważnie szlakami rowerowymi lub pieszymi. Pojechaliśmy przez Bukowno, Trzebinię i Płoki, gdzie wbiliśmy na niebieski szlak rowerowy poprowadzony terenem, którym zajechaliśmy do Lgoty, w której skręciliśmy na Nową Górę oraz Czerną. Dalej pojechaliśmy na Paczółtowice, gdzie miała zacząć się nasza przygoda z terenem. Wbliliśmy na żółty szlak pieszy, to jedna z lepszych ścieżek, jakimi jechałem ostatnio. Cały czas jechaliśmy wzdłuż strumyka, nie zabrakło ciekawych przepraw przez wodę, ostrych zjazdów zakończonych hopkami czy stromych podjazdów. W dalszej części trochę się pogubiliśmy, jednak wystarczyło spytać wiekową panią babcię, aby wiedzieć, gdzie jechać dalej. Wyjechaliśmy po super zjeździe w Dolinie Będkowskiej, skąd już asfaltem pojechaliśmy na poszukiwania tytułowej dolinki. Trochę nam to czasu zajęło, w końcu jednak odnaleźliśmy właściwą drogę.
Przed właściwą częścią dolinek jest super trasa poprowadzona po płynącym strumyczku - około 500 metrów trzeba jechać po wodzie. Na prawdę super tereny.
W dolinkach znaleźliśmy zaciszne miejsce za strumyczkiem, gdzie zrobiliśmy sobie ognisko razem z kiełbaskami. Po krótkim odpoczynku zabraliśmy się za powrót, bo była już 17:30, a myśmy nie mieli światełek ( Dynamo Moniki urwane w Grecji :P )
Tym razem bez kombinowania, cały czas prosto DK79 przez Krzeszowice i Chrzanów, aż do Jaworzna.

Zdjęcia:

Odpoczynek w Lgocie:




W stronę Czernej:


Przeprawy przez strumyczki na żółtym szlaku:








Uwaga, Monice udało się zrobić niezamazane zdjęcie :D :


Kościół w Szklarach:




Dolinki Kobylańskie:




Powrót strumykiem:


I na koniec, standardowo już merida, tym razem z wypłukanymi oponami :P :


Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km

Terenowa setka

  • DST 106.02km
  • Teren 69.50km
  • Czas 05:38
  • VAVG 18.82km/h
  • VMAX 57.00km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 26 sierpnia 2009 | dodano: 26.08.2009

Z racji tego, że cały czas w meridzie mam założone terenowe opony ( z przodu schwalbe smart sam 2.10, z tyłu maxxis high roller 2.35 ) do końca tygodnia będą odbywać się wycieczki terenowe.
Dziś postanowiłem pojechać trochę dalej, długo studiowałem mapę aby coś wymyśleć, jednak nic mi nie przyszło do głowy, dlatego wybrałem się przez las do Ciężkowic nad Żabnik, mały staw w rezerwacie o tej samej nazwie. Cenię go przede wszystkim za czystość - woda ma ponad 1.5 metra a pomimo tego jest przezroczysta jak w wannie. Do tego otaczający las, zapach drzew i cisza... Czego można chcieć więcej. Pomoczyłem się trochę w wodzie, poopalałem i spojrzałem na mapę, gdzie by można jechać dalej, oczywiście w terenie. Jak już byłem nad jednym zbiornikiem wodnym to dlaczego nie zaliczyć paru więcej - pomyślałem i pojechałem przez Luszowice i Sierszę nad zalew Balaton - udostępnione dla ludzi kąpielisko. Żabnik i Balaton - o tak, te dwa zalewy uważam za najlepsze. Balaton wyróżnia się przede wszystkim pięknym lazurowym kolorem wody oraz głębokością pozwalającą na bezpieczne skoki ze skarp.
Nie wchodziłem tu jednak do wody, ponieważ ruszyłem w trasę dalej, coraz bardziej zarysowującą się w mojej głowie. Udało mi się w końcu odnaleźć trasę rowerową biegnącą przez Puszczę Dulowską. I powiem, że spodobała mi się bardzo. Trasa jest zadbana, wszędzie pełno znaków oraz ławeczek. Po ubitym szuterku jedzie się przyjemnie, a otoczenie lasów pozwola spokojnie na relaksacyjną przejażdżkę. Cały czas trzymałem się niebieskiego szlaku, który wyprowadził mnie aż do Rudna - czyli ominąłem kawał DK79.
W Rudnie nie wjeżdżałem na zamek, pojechałem dalej, na Grojec, za którym czekał już na mnie mój następny cel - Rezerwat Potoku Rudna. Przez spokojne wsie zajechałem do rezerwatu, przez który poprowadzona jest asfaltowa droga, która z ledwością przebija się przez żwir i liście. Droga była ciekawa, obfitowała w strome i szybkie zjazdy.
Po wyjechaniu z rezerwatu przejeżdżałem przez następne kąpielisko na mojej trasie - w Alwerni. Wygląda zachęcająco, pierwszy raz tam byłem. Potem miałem okazję jechać wzdłuż Wisły, a dokładnie obok zakola, które przypomina sporej wielkości jezioro. Tak oto jadąc po nieznanych mi drogach zajechałem do Rozkochowa, gdzie po małych zakupach ruszyłem dalej, na Babice, w których przejechałem główną drogę i poleciałem prosto przez las na Mętków i Żarki. Potem udało mi się znaleźć czerwony szlak rowerowy, którym zajechałem na stawy Groble, na granicy Jaworzna z Chrzanowem. Wracałem zielonym szlakiem przez las na Łęgu i Elektrownię.

Bardzo ciekawa wycieczka, przede wszystkim dlatego, że spokojna i poprowadzona szlakami i bocznymi drogami. No i chyba pierwszy raz tak dużo w terenie.

Pora na zdjecia:

Przed Żabnikiem, traktor, który wpadł do rowu... Ciekawe ile kierowca miał promili :D :


Żabnik:


Woda pierwsza klasa:




A na tym zdjęciu to co jest ? ;):


W stronę Trzebini:




Balaton:


Przez Puszczę Dulowską:


Czytając te tabliczki nasunęła mi się myśl kadru z filmu Jurassic Park:


Zwłaszcza z takimi bramami:


I z takimi drzewami:


Zamek w Tenczynku od drugiej strony:




Mam cię! :


Kąpielisko w Alwerni:


Zakole Wisły:




W stronę Mętkowa:


I na koniec jeszcze takie stawy spotkane przy drodze:


Pozdrawiam :)


Kategoria 100-200 km

Diabla Góra

  • DST 50.32km
  • Teren 35.50km
  • Czas 02:40
  • VAVG 18.87km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 sierpnia 2009 | dodano: 25.08.2009

Czyli jaskinie i jazda w terenie.

Zgadałem się z Michałem na przejażdżkę w terenie w okolicach Jaworzna. Szybka analiza mapy pozwoliła określić terenową trasę niebieskim szlakiem przez Bór Biskupi na Diablą Górę oraz znajdującą się na jej szczycie jaskinię.
Spotkanie przy hali i szybki wyjazd przez centrum, pola na Warpiu oraz dalej, zalew Sosina. Tam wbiliśmy na niebieski pieszy szlak, niestety fatalnie oznakowany, co chwilę musieliśmy się zatrzymywać aby poszukać drogi. W końcu drogą przez piaskownię dotarliśmy do Boru Biskupiego, gdzie jakimś cudem trafiliśmy na szlak, który zaprowadził na nas Diablą Górę.
Tam odnaleźliśmy jaskinię o tej samej nazwie. Próbowałem do niej wejść, jednak nie miałem dobrych ciuchów, można by tam wpaść kiedyś i zwiedzić, podobno ciekawa jest. Potem ostrym zjazdem zjechaliśmy na drogę, która zaprowadziła nas do Bukowna, skąd już szosą do domów.
Przyjemna wycieczka, w lesie cisza i spokój, no i świeższe powietrze niż w mieście.

Wczoraj za to zabrałem się za serwis rowera. Biedna skrzypiała od czasu do czasu nie wiedząc dlaczego, więc postanowiłem ją wyczyścić dokładnie razem z przesmarowaniem co potrzebne:


Dziś już za to wyglądała tak:


Leśne odcinki:




Piaskownia:




Pchanie pod Diablą Górę:


El norte przed wejściem do jaskini:


Wnętrze :


Powrót nowo budowaną drogą omijającą kamieniołom... O jedną, świetną trasę szutrową mniej :( :




Pozdrawiam :)


Kategoria 50-100 km

Błotna masakra

  • DST 23.07km
  • Teren 20.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 14.57km/h
  • VMAX 45.00km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 sierpnia 2009 | dodano: 23.08.2009

Wczoraj zmieniłem opony na terenowe, ponieważ w planach była nocna jazda do ruin zamku w Tenczynku i przesiedzenie tam do rana. Niestety rozpadało się mocno i z wypadu nici. Za to dziś ugadałem się z Robertem i Kamilem pod halą na jakiś lans po Jaworznie. Zjawiły się także dwa Michały, w tym jeden z BikeStatsa W takim pięcioosobobym składzie pojechalismy terenem nad bazę nurków i kamieniołom, który cały objechaliśmy. Potem zaczęło się najlepsze, bo skręciliśmy na tor 4x4 dla samochodów offroad. I tu zaczęła się najlepsza jazda. Masa błota, do tego strome zjazdy chyba każdemu sprawiały radochę. Nie obyło się oczywiście bez gleb, między innymi mojej, gdy po stromym zjeździe za mało się rozpędziłem, aby wjechać na następną górkę i z rowerem poleciałem w błoto. Parę obdarć no i błotko wszędzie ;)
Później odkrywaliśmy coraz to nowe trasy na tym torze, który rozrósł się bardzo. Kamil także zaliczył glebę, michał chyba też;) Ogólnie świetna jazda, dużo adrenaliny.
Na koniec jeszcze pojechaliśmy poszaleć na fajnych muldach taplając się w kałużach. Po obfitej sesji foto wrócilismy przez Kamieniołom do domów.
Świetna zabawa, czasem warto zmienić oponki na teren :)

Dziś duuużo zdjęć, bo nawet fajne wyszły:

Dookoła Kamieniołomu:


Robert skaczący na zjeździe:


Michał:


Jazda:




Skąd tam się kozy wzięły ?!:


Czasem było blisko krawędzi ;) :


A czasem ( już częściej ) błotnie:


Zjazd oraz podjazd na którym wyglebiłem:


Rowerek i ja po:




Ci tutaj mają trochę łatwiej...:


Którą drogę wybrać... No raczej na lewo ;) :


Zjazdy:




Michały dwa i ja:




Błooto, błoto, dużo błotaa:


Dzieci frajdę mają :D :




Rrobert:


Powrót, całkiem czyści...:






I na koniec najlepsze wg mnie zdjęcie ;) :


Pozdrawiam :)


Kategoria 0-50 km