50-100 km
Dystans całkowity: | 12181.94 km (w terenie 1098.90 km; 9.02%) |
Czas w ruchu: | 645:25 |
Średnia prędkość: | 18.87 km/h |
Maksymalna prędkość: | 85.00 km/h |
Suma podjazdów: | 11210 m |
Liczba aktywności: | 168 |
Średnio na aktywność: | 72.51 km i 3h 50m |
Więcej statystyk |
Do Krakowa
-
DST
72.00km
-
Czas
02:45
-
VAVG
26.18km/h
-
VMAX
53.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na specu do Krakowa na wernisaż kumpla, a potem na imprezę ( a raczej imprezy, bo zaliczyliśmy wszystkie bary/kluby na Kazimierzu :D ) Jechało się fajnie, bo z wiatrem... Więcej szczegółów nie będzie :D
Kategoria 50-100 km
Zlot podrozerowerowe.info - Dzień 4
-
DST
54.76km
-
Teren
10.00km
-
Czas
02:57
-
VAVG
18.56km/h
-
VMAX
66.00km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Padać zaczęło o 2 w nocy. Niestety taka pogoda utrzymała się do rana i poranek przywitał nas wręcz ścianą deszczu. Złożenie namiotu w tych warunkach nie należało do przyjemnych czynności, no ale jakoś się udało.
Po spakowaniu sakw na rower i pożegnaniu się z ekipą ruszyliśmy małymi grupkami w stronę Grybowa, gdzie znajdowała się najbliższa stacja PKP. Ja zabrałem się z Anją, Dudim i aaMarcinem ;)
Na początek przyszło nam się rozprawić z szutrowym podjazdem na przełęcz, błota było tam sporo :) Potem zjazd i kierunek na Ujście Gorlickie. Tam też zaczęliśmy spotykać kolejne grupy, które wyruszały w różnym czasie. Przejechaliśmy obok Klimkówki i Ropy, po czym jakoś dotarliśmy na stację, wcześniej odwiedzając jeszcze Biedronkę.
Małym problemem okazało się kupno biletów, bowiem zebrało nas się 25 osób, a pociąg odjeżdżał za 30 minut. Pani w okienku lekko nie ogarniała całej sytuacji, gdy każdy chciał jechać gdzie indziej i to z rowerem. Na szczęście udało się wszystkim co do sekundy, ostatni wsiadali prawie w biegu :P
Wydawać by się mogło, że to koniec przygód, no ale przecież teraz podróżowaliśmy z PKP ! Więc przygód było co nie miara. Pierwszy pociąg do Tarnowa był w miarę spokojny, wszyscy zmieścili się bez problemów. Większe jaja zaczęły się na trasie Tarnów-Kraków, gdzie podjechał pociąg totalnie zapchany ludźmi. Wpakowaliśmy się ledwo co, każde wejście do wagonu było zablokowane przez 5-6 rowerów, w taki sposób, że nie dało się ani wejść ani wyjść :P Przebojem była pani konduktorka sporej budowy ( kurde, musiała przeciskać się bokiem przez drzwi w normalnych warunkach, a co dopiero przy takiej masie rowerów ) Biedna kobieta przy próbie przejścia przez pionowo postawiony rower... usiadła sobie na ząbkach korby.. To musiało boleć :)
Była też matka z dzieckiem, której musiałem dzieciaka potrzymać, bo z nim by się nie zmieściła oraz masę genialnych min ludzi próbujących wejść do pociągu, gdy w każdym wejściu widzieli nieprzekraczalną barierę rowerową :D Było bardzo śmiesznie, nie ma co ;)
W trzecim pociągu były już luzy, wracałem z Sylwią. No, może oprócz pijanych synków odpalających petardy w przedziale :D
Wysiadłem w Szczakowej. Lało nadal jak cholera. Po 10 km przyjechałem do domu totalnie przemoczony.
I tak zakończył się 4 dniowy wypad na zlot :) Każdy dzień był udany, każdy przynosił inne wrażenia. Każdy był pozytywny ;)
Parę mokrych zdjęć:
Chwilę przed wyjazdem:
Przed przełęczą:
Wspinamy się pod Klimkówkę:
Jest i pierwsza stacja:
Pociąg rowerowy:
Pozdrawiam :)
Kategoria 50-100 km
Wypad na Laski
-
DST
62.53km
-
Teren
38.00km
-
Czas
04:04
-
VAVG
15.38km/h
-
VMAX
59.00km/h
-
Temperatura
23.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś święcenie jajek, więc wypad też z jajem :)
Wybraliśmy się w trójkę - Ja, Nemo i Nedvet do pewnych ciekawych Lasek, gdzie podobno całkiem fajne twory matki natury można znaleźć =))
Wypad prawie w całości prowadził w terenie, Nedvet pokazał nam świetne szlaki prowadzące z Sosiny do Sławkowa, nigdy wcześniej tam nie byłem. Ze Sławkowa było już blisko do Lasek, niestety odkryliśmy tam tylko jedną, malutką dziurkę, ale i tak w 3 się tam zmieściliśmy ;D Jaskinia, bo o niej przecież mowa, leżąca w miejscowości Laski, okazała się być małą grotą, głęboką na około 4 metry.
Z Lasek wróciliśmy trochę inną trasą, było dużo piachu, kurzu i przepraw błotnych.
Wycieczka bardzo przyjemna, dużo zdjęć narobiłem, więc one więcej powiedzą ;):
Rozlatujący się mostek na małej rzeczce, gdzieś na szlaku obok Bukowna:
Nemo na trasie:
Nedvet, Nemo:
Przeprawy:
Na parkingu ;) :
W mini jaskini, słit focia na bikestatsa ;D
Tej pani tutaj dawno nie było:
Sympatyczne dziewczyny na konikach :) :
A tutaj inne, też sympatyczne:
Wkrótce jednak skończyły się... :
...więc zaczęliśmy powrót, zahaczając o mały dworek:
Wiewór :( :
Jak z Nad Niemnem :) :
Nemo pcha, Nemo pcha, ha ha :D :
Kolejny uroczy mostek:
I droga przed Sosiną na koniec:
Pozdrawiam :)
Kategoria 50-100 km
Zamek w Babicach
-
DST
70.87km
-
Czas
02:57
-
VAVG
24.02km/h
-
VMAX
61.00km/h
-
Temperatura
18.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem wstać przed 8 i jechać na jakąś setkę, no ale wstałem trochę później... ;)
Wyjechałem po 11 zupełnie bez planu, po prostu pojechałem przed siebie. Najpierw w stronę Oświęcimia, potem na Libiąż, gdzie w końcu odbiłem na Babice. Powrót przez Płazę i Chrzanów oraz Balin. Pogoda super, ciepło, aczkolwiek optymalnie to powinno jakieś 27 C być ;) Trzeba sobie jakąś kondycję zbudować, bo pod koniec już ciężko miałem kręcić.
Pozdrawiam
Kategoria 50-100 km
Sławków
-
DST
57.94km
-
Czas
02:18
-
VAVG
25.19km/h
-
VMAX
50.00km/h
-
Temperatura
4.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szybki, popołudniowy wypad na szosach z Januszem. Najpierw do Ciężkowic, potem na Bukowno, a następnie na rynek w Sławkowie. Wiatru wcale nie ma, jechało się bardzo przyjemnie. Powrót taki sam, zrobiło się potem zimno, w Jaworznie po ciemku już jechałem. Ostatni raz na rowerze byłem 13 lutego, trzeba się rozkręcać od nowa.
Pozdrawiam :)
Kategoria 50-100 km
Tenczynek w śnieżycy
-
DST
80.03km
-
Teren
30.00km
-
Czas
04:46
-
VAVG
16.79km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
-2.0°C
-
Sprzęt Staruszek
-
Aktywność Jazda na rowerze
Puff, w końcu na rowerze. Sesja dopadła i mnie, także jak na razie siedzę i wkuwam to, czego powinienem się systematycznie nauczyć w ciągu całego roku :P Jeszcze tylko 4 egzaminy i będzie spokój ( oby ;) )
A dziś w ramach odstresowywacza ruszyliśmy z Januszem, Nemem i Funiem na Małopolskę. Do Chrzanowa cały czas w terenie, przez Grodzisko i Groble. Nemo musiał wracać wcześniej, więc dalej pojechaliśmy sami, w kierunku Puszczy Dulowskiej i zamku w Tenczynku. Niestety puszczy nie odnaleźliśmy, więc po godzinnym błądzeniu po lasach postanowiliśmy pojechać asfaltem. Wtedy to zaczęło dosyć mocno sypać, drogi momentalnie zrobiły się białe. Jechało się świetnie, rowery płynęły swobodnie po lekki śniegu. Na zamku chwilę przerwy i dawaj z powrotem, tym razem przez puszczę. No ale oczywiście się trochę pogubiliśmy i wyjechaliśmy na krajówkę... A że waliło śniegiem mocno, to dalej jechaliśmy chodnikiem, gdzie takiej chlapy nie było.
Ostatni postój był w Młoszowej, z której to przez Luszowice i Balin wróciliśmy do domów.
Bardzo fajnie się dziś jechało, aczkolwiek pod koniec już czułem zmęczenie, głównie przez fatalny stan mojego roweru, w którym dziś odkręciły się nakrętki mocujące koło :D Ale chyba będę mieć magazyn części zapasowych z innego rowerka, więc nie będzie źle ;)
Parę zdjęć:
Nema:
Funio napina:
Rozdziewiczamy śnieg:
Podjazd pod Tenczynek:
Sam zamek jest w remoncie, wystawiony jest zakaz wstępu i otoczony jest płotem, ale te rzeczy raczej nas nie powstrzymały, żeby wejść do środa ;) :
W puszczy:
Funia wiewórki atakują:
Giant:
Romet:
I mój najlepszy na świecie, 17 kilowy, stalowy rower z odpadającą korbą, brakiem hamulców i wyskakującym kołem :D :
I wszystkie w kupie na koniec:
Pozdrawiam :)
Kategoria 50-100 km, Śnieżnie
Wiosna, wiosna...
-
DST
61.25km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:07
-
VAVG
19.65km/h
-
VMAX
38.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Staruszek
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na ogłoszenie o dzisiejszym wyjeździe odpowiedział tylko Janusz, dlatego o 9:30 wyruszyliśmy spod hali z zamiarem zrobienia małej pętli północnej po okolicach Bukowna i Trzebini. Pogoda zapowiadała się na ciekawą, pojawiło się błękitne niebo i ciepłe promienie słońca, które w końcu ogrzały powietrze. Zapachniało wiosną ;)
Jechaliśmy głównie asfaltami, najpierw na Ciężkowice, aby potem odbić przez teren na Sosinę. Tam cisza i spokój, widać jeszcze ślady na zalewie szaleństw jakiś samochodów.
Potem postanowiliśmy pojechać na Bukowno. Długi, prosty odcinek mija szybko, bo jest z kim pogadać. Skręcamy dalej na Trzebinię, przed którą zaczyna się jeden z przyjemniejszych fragmentów jazdy – w lesie nadal jest mgła, próbujące się przez nią przebić promienie tworzą niesamowity klimat. Przy Sierszy postanawiamy odwiedzić również mały zalew obok chłodni, byłem tam pierwszy raz i naprawdę mi się spodobało.
Powrót przez Trzebinię i Luszowice. Zahaczyliśmy jeszcze na chwilę o Balaton.
A w Jaworznie na koniec wycieczki zjechałem jeszcze do centrum, gdzie można się przejechać samochodem terenowym po byłym terenie kopalni. Emocje dodatkowo zwiększają pokłady grubego błota, które paskudzą wszystko co stanie na drodze terenówce:P
Poza tym przemokłem totalnie, zapomniałem błotników, więc w Trzebini zrobiłem sobie chlapacz z butelki pet, ale okazała się za krótka, więc i tak wszystko lądowało na spodniach i kurtce … ;)
Dziś były idealne warunki do robienia zdjeć. Niskie słońce i bezchmurne niebo, do tego te mgły… Dlatego parę pśtryków dziś się zebrało
Na Sosinie:
Droga do Bukowna:
Sadzonki na kopalni piasku:
Wjeżdżamy w mgłę:
Robi się mistycznie i tajemniczo:
W stronę światła ! :) :
W lesie również jest pięknie:
Chłodnia w Sierszy:
Altanka na wodzie:
Dziś była także świetna widoczność, Beskidy jak na dłoni:
Na Balatonie, mój błotnik... :D :
A to już zdjęcia z centrum:
Pozdrawiam :)
Kategoria 50-100 km, Śnieżnie
Hej, Nowy rok !
-
DST
51.25km
-
Czas
02:29
-
VAVG
20.64km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
-4.0°C
-
Sprzęt Staruszek
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaczął się Nowy Rok to i zaczął się nowy sezon!
Od zawsze marzyło mi się rozpoczęcie go równo o północy, ale dopiero w tym roku się udało :D Mam nadzieję, że zapowiada to piękny rok :)
Pojechałem pooglądać sztuczne ognie na najwyższą górę w Chełmie - za nią jest już tylko Kotlina Oświęcimska i Beskidy - miałem zatem olbrzymie pole widzenia :)
Droga do Chełma cała zasypana, ale ma niesamowity klimat, w środku nocy tylko jeden wyjeżdżony pas, tak to wszędzie biało ;)
Powrót przez Libiąż, Chrzanów i Byczynę. Ludzie nie mogli się na mnie nadziwić, usłyszałem nawet komentarz gościa, który mówił, że więcej pić nie będzie, bo już rowerzystów zaczyna widzieć :D Sporo pozdrowień, nawet kierowcy mi migali długimi.
Myślałem, że mnie jakaś policja zatrzyma, a tu nic, przejeżdżało obok mnie z 6 patroli i żaden nie wykazał się zainteresowaniem. A przecież o tej godzinie na rower wychodzą albo totalnie nawaleni ludzi, albo jakieś wariaty :D
Ciepło, -4 C. Ubrałem sobie bojówki zamiast spodni rowerowych oraz buty górskie zamiast spd i w żadną część ciała nie było mi zimno. No i wpadło 50 km na początek :D
Staruszek wytrzymał kolejną jazdę. Odpada w nim korba, ale na szczęście jeszcze się jakoś trzyma. Tyle, że nie trzeszczy jak kiedyś :P
Pozdrawiam ! :D
Kategoria 50-100 km, Śnieżnie
Babice
-
DST
59.07km
-
Czas
02:16
-
VAVG
26.06km/h
-
VMAX
62.00km/h
-
Temperatura
15.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do jazdy dalej nie mam ochoty, ale z racji tego, że jest taka pogoda, to później pluł bym sobie w twarz, że nie wykorzystałem listopadowych 15 C, więc jakoś wygramoliłem się z domu.
Wziąłem szosę, pomyślałem o dobrych asfaltach w okolicy i od razu na myśl przyszła mi droga do Babic. Tylko fragment pomiędzy Jaworznem a Chrzanowem jest do bani, reszta natomiast to nowiutki dwu roczny asfalt prowadzący aż do samych Babic i Wygiełzowa.
Za Chrzanowem dorwał mnie za to lodowaty wiatr, nie był jakoś specjalnie silny, ale zmarzłem przeokrutnie, bo tylko bluzę na sobie miałem. W drugą stronę już cieplej, no i szybciej. Ruch okropny, na trasie Alwernia-Oświęcim same ciężarówki wyprzedzające na milimetry, dwa razu uciekałem przez debili na pobocze.
W aparacie zużyły się całkowicie akumulatorki, po całonocnym ładowaniu baterie są w stanie zrobić 5 zdjęć, więc na razie zdjęć nie ma.
Kategoria 50-100 km
Na Pszczynę
-
DST
82.77km
-
Czas
03:06
-
VAVG
26.70km/h
-
VMAX
52.00km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Sprzęt Specialized Tricross
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wiatr dziś się uspokoił, prawie wcale nie wieje, dlatego warunki na rower idealne. Wyjechałem przed 11 i postanowiłem dojechać do Pszczyny. Najpierw na Wysoki Brzeg, skąd cały czas główna aż do Bierunia. W Bieruniu pogłupieli totalnie, postawili wszędzie zakaz jazdy rowerem i każą jechać chodnikiem z kostki 3 km :/ No nic, kasy na mandat nie mam, więc tłukę się "rowerówką".
Potem odbijam na Pszczynę. Droga wymarzona, prosta, bez dziur i z małym ruchem.
To ostatnie szybko się wyjaśniło, remontują bowiem parę kilometrów za wjazdem drogę i cała jest zamknięta. Sporadycznie tylko przejeżdżają auta do posesji.
Przeprowadziłem rower przez kładkę i w jeszcze mniejszym ruchu pojechałem dalej. Po paru km znowu się okazało, że jest remont, ale obejście jest już dłuższe- wygrało lenistwo i do Pszczyny nie dojechałem :P
Powrót ta sama drogą. Ruch za Bieruniem zrobił się duży. Dalej Jeleń i do domu:)
Ostatnio dopadło mnie lenistwo na wszystko - tylko bym spał :D Nie chce mi się nawet zdjęć robić, dziś jedno zrobiłem i to marne.
Pozdrawiam
Kategoria 50-100 km