Zakupy...
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grudzień jak na razie nie jest zbyt bogaty w wyjazdy, ale jutro mam w planach się ruszyć, więc może coś się tu ciekawszego pojawi :P
Wpis z racji tego, że dotarły do mnie wszystkie przesyłki i skompletowałem już zakupy na przyszły sezon.
Łupem tym razem padły Oponki Schwalbe Marathon, Korba 44 Deore Hollowtech II, Przerzutka przód alivio down swing ( po co mi wyższa klasa dla przedniej przerzutki ), nowe linki hamulcowe i przerzutek oraz coś, co mnie cieszy najbardziej, czyli latarka ultrafire, którą posiadam dzięki pomocy Boapower, za co mu serdecznie dziękuję :) No i dziś jeszcze doszedł uchwyt do tej lampki.
Nowe części zamierzam dopiero zakładać na wiosnę, bo szkoda mi sprzętu na zimowe warunki, poza tym zmienam teraz opony na Schwalbe Smart Sam, a nie Marathony, bo chcę jakąkolwiek przyczepność jeszcze mieć :)
W oponkach podobają mi się paski odblaskowe po bokach ;) :
Parę słów na temat lampki. Miałem okazję już chodzić z nią po totalnie ciemnym lesie i muszę powiedzieć, że swoją mocą robi duże wrażenie. Zasięg skuteczny ma do około 130 metrów, taką przestrzeń potrafi spokojnie oświecić. Idealna jako oświetlenie na rower, a także jako daleki szperacz. Moc ma taką sama jak Bocialarką - 230 lumenów.
Gdy uda mi się pożyczyć aparat to zrobię parę zdjęć w nocy ;)
Pozdrawiam :)
Zamek w Rabsztynie z Hose
-
DST
70.12km
-
Czas
03:19
-
VAVG
21.14km/h
-
VMAX
66.50km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Piękna pogoda, w sam raz na jakąś późno jesienną wycieczkę.
Zadzwonił do mnie wczoraj Hose z pytaniem, czy nie mam ochoty gdzieś pośmigać w niedzielę. A że nie jeździłem w sobotę, to pomyślałem, że można by się gdzieś ruszyć.
Wybór padł na Rabszyn, zamek warowni jurajskich leżący zaraz za Olkuszem.
Prostą, ale bardzo przyjemną trasą przez Bukowno oraz Olkusz dosyć szybko zajechaliśmy na miejsce. Warto powiedzieć o nowej drodze na trasie Bukowno-Olkusz, teraz ten leśny odcinek jedzie się naprawdę świetnie.
No i oczywiście musiały być problemy z moją dętką, tym razem urwałem wentyl w przednim slicku ( bo z tyłu mam terenowe 2.10 ), bo przez dwa lata van nie nauczył się obsługiwać presty. Ale jakoś nie mam ochoty się uczyć, już niedługo przyjdą nowe opony, mam nadzieję, że skończą się problemy z dziurami, bo podobno potrafią wytrzymać 20 k km bez kapcia :]
Na zamku posiedzieliśmy trochę przed bramą ( bo była zamknięta, to już kolejny, po Tenczynku zamek, który zamykają :/ ) i zabraliśmy się za drogę powrotną. Tu trasa identyczna jak dojazd, nie było co kombinować jak 90 % trasy to jazda przez lasy :)
Zdjęcia dziś niestety będą marne, a to dlatego, że aparat mi głupieje i robi różowe zdjęcia co jakiś czas... Może później jeszcze parę zamieszczę, gdy mi Hose ze swojego aparatu prześle:)
Nowa droga do Olkusza:
Wolność :] :
Na rynku w Olkuszu. Ciekawy kolor nieba, co nie ? :)
Zamek w oddali:
Powrót, Hose na podjeździe:
Helooł :D :
Pozdrawiam :)
Kategoria 50-100 km
Puszcza Dulowska i zamek w Tenczynku
-
DST
87.16km
-
Teren
31.50km
-
Czas
04:09
-
VAVG
21.00km/h
-
VMAX
67.50km/h
-
Temperatura
9.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś zakręciło mnie trochę dalej, bo umówiłem się na 11:30 z vol7 pod Biedronką w Krzeszowicach na sprzedaż torby, którą Kuba kupił przypadkowo ode mnie na allegro :P Trasa do Krzeszowic była bardzo przyjemna, za Trzebinią wbiłem na Puszczę Dulowska, która o tej porze dnia była świetnie doświetlona nisko padającymi promieniami słońca. W lesie co chwilę prześwitywały pojedyńcze promyczki, które tworzyły urokliwą atmosferę. Bardzo spokojnie, nie spiesząc się, dojechałem do Krzeszowic, gdzie po 10 minutach dojechał Kuba.
Postanowiliśmy pokręcić trochę razem, wybór padł na zamek w Tenczynku, jednak jak się okazało jest nadal zamknięty... Pogadaliśmy trochę, poczym wróciliśmy tą samą drogą. Nie obyło się też bez przykrego motywu, niedaleko Rudna motor zderzył się z autem, leżące na poboczu resztki ścigacza ciężko było rozpoznać, bo wyglądały jak ubity kawał metalu. Samochód też nieźle rozbity, pewnie ktoś ściął zakręt i bach...
Powrót również Puszczą, z tym, że w środku lasu skończyło mi się picie, co było ( jak się później okazało ) niezbyt wesołą wiadomością, bo przez 30 km suszyło mnie jak nie wiem co. W Balinie wyprzedziło mnie dwóch szosowców, złapałem się na parę km, dzięki czemu szybciej byłem w centrum, skąd blisko do domu.
Po przyjściu wypiłem 1 litr herbaty i... jeszcze mi mało ;P Trzeba będzie wozić większy termos, bo szklanka herbaty na 80 km to stanowczo za mało.
V-max z Tenczynka
Zdjęcia :
Wjeżdżamy w Puszczę :
Zamek w Tenczynku:
I ścieżka rowerowa w Jaworznie. Jak widać ludzie sobie z niej nic nie robią. Ta pani, która stoi sobie pociesznie po lewej stronie nie była łaskawa nawet się ruszyć o 1cm, gdy jechałem prosto na nią...:
Pozdrawiam :)
Kategoria 50-100 km
Dookoła Jaworzna
-
DST
40.42km
-
Czas
01:58
-
VAVG
20.55km/h
-
VMAX
42.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przed wyjazdem trochę się męczyłem z mocowaniem lampki, ponieważ na poprzednim wypadzie urwał się ten plastik trzymającą latarynkę, dlatego musiałem na szybko obkleić taśmą. Trasa standardowa, nic ciekawego, objazd obrzeży Jaworzna. Czyli Jeleń-Byczyna-Jeziorki-Ciężkowic-Szczakowa. Wracałem nowo budowaną drogą lecącą na Warpie, ukończyli już ścieżkę rowerową, ale ruch nie jest jeszcze puszczony. Trzeba pochwalić miasto za tą DDR, bo ma prawie 3 km długości i jest zachowana ciągłość. Nie jest jeszcze oświetlona, dlatego jazda w zupełnych ciemnościach środkiem drogi :)
No i w końcu 6 tysięcy przekroczone ;) Wynik marny, ale i tak jestem zadowolony, bo liczy się jakość a nie ilość, a to pierwsze było w tym roku na wysokim poziomie :)
Zdjęć mało, bo lcd nie działa i nie można dłużej naświetlać :( :
Znalazłem ostatnio zabawny film promujący jazdę w kasku :) :
Pozdrawiam :)
Kategoria 0-50 km
Żabnik nocą
-
DST
21.53km
-
Teren
4.00km
-
Czas
01:09
-
VAVG
18.72km/h
-
VMAX
35.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Siedząc na totalnie nudnych zajęciach z matematyki na temat różniczek i pochodnych, poczułem nagle ruch telefonu w mojej kieszeni. Sprawdzam, patrzę, sms- od Robert MTB: - "A może o 18:00 jakieś manewry po zmierzchu?"
Dzięki tej wiadomości wykład zaczął się jeszcze bardziej dłużyć, bo wiedziałem, że za parę godzin wyjdę sobie na rower pokręcić trochę.
O 18 punktualnie spotkaliśmy się pod halą w centrum ( ale najpierw przejazd drogą rowerową, na której pełno jest ludzi. Znalazłem jednak bardzo fajny sposób na pchających się pod koła - jadę na czołowe zderzenie ani myśląć o ominięciu osobnika. Przeważnie ktoś w ostatnim momencie się orientuje, że jedzie na niego rozpędzony rower, więc ze strachem umyka albo na chodnik albo trawnik. Ja natomiast nie zmieniając pasa ruchu przejeżdżam po miejscu, gdzie przed chwilą stał jeszcze jegomość. Frajda nieziemska :D ).
Wyjechaliśmy asfaltem w kierunku Ciężkowic, gdzie chciałem odbić na Trzebinię. Robert zaopatrzony w Bocialarę skutecznie oświetlał drogę ( czasem jak jechał za mną to nie wiedziałem, czy to on mi świeci, czy samochód jedzie na długich ).
Jakoś jednak nam się nie chciało odbijać na tą Trzebinię, dlatego pojechaliśmy terenem nad Rezerwat Żabnika. Tam w zupełnych ciemnościach ( jak się wyłączyło lampkę) pocykalismy parę zdjęć. Nie udało mi się niestety złapać jednej rzeczy, która na pewno na zdjęciu wyszła by kosmicznie - stojący rower, podświetlony Bocialarą z boku z poziomu ziemi rzucał olbrzymi cień na ścianę lasu, cień rowera miał jakieś 20 metrów długości :) Wyglądało to naprawdę świetnie.
Po chwili niestety zaczęło padać, więc zebraliśmy się do powrotu.
Byle do weekendu :]
Zdjęcia:
Chuchanie na bocialarę :D :
Ciemność... Na zdjęciu jest ciemno przed rowerem, bo użyłem lampy, ale tak naprawdę było jasno jak za dnia :D :
Postawiliśmy rowery:
I wypiliśmy herbatkę tudzież jogurt :D :
Poczym pojechaliśmy z powrotem, bo zaczęło padać:
Pozdrawiam :)
Kategoria 0-50 km
Balaton w Trzebini+nocne kręcenie
-
DST
61.93km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:59
-
VAVG
20.76km/h
-
VMAX
44.00km/h
-
Temperatura
13.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Się zrobiło ciepło. Na termometrze 13 stopni i bezchmurne niebo, nie można było nie wykorzystać takiej pogody, zwłaszcza, że pewnie niedługo będzie ona rzadkością. Pojechałem sobie spokojnym tempem przez okoliczne wsie jaworznickie na Balaton w Trzebini. Droga do wręcz tragiczna, nie miałem w ogóle siły kręcić, dopiero z powrotem trochę ożyłem. Ciepło, miło i przyjemnie:)
Edit[19:40]
Jakoś mi było mało tego kręcenia, dlatego po 18 wyskoczyłem jeszcze na szybką rundkę po Jaworznie. Najpierw na elektrownię, skąd ścieżką w zupełbych ciemnościach poleciałem na Azotkę, skąd nową ścieżką rowerową przy nowej drodze ( super zrobiona, szeroka i w miarę ciągła ) pojechałem do centrum. Tam też ścieżką rowerową, ale już mniej ciągłą, bo tylko pod halą ją pociągli. Pechnik i dom :) Lampki miałem, więc jechało się przyjemnie. Do tego mgiełka na terenach niezabudowanych, miodzio :]
Zdjęcia:
Balaton:
Pozdrawiam :)
Kategoria 50-100 km
Na uczelnię ;)
-
DST
38.05km
-
Czas
01:26
-
VAVG
26.55km/h
-
VMAX
40.00km/h
-
Temperatura
8.0°C
-
Sprzęt Singiel
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na szosie na uczelnię do Katowic. Pierwszy dojazd do szkoły, generalnie nie było źle, no ale te dziury wstrętne w Mysłowicach... Lwia część drogi to jazda pomiędzy samochodami stojącymi w korku, przez te dziury w jezdni parę razy musiałem się ocierać o bok karoserii. Do zamienienia autobusu na rower zmotywowała mnie głównie pogoda - w końcu przestało padać i wyszło nawet słońce.
Rowerek grzecznie czekał do 17 na parkingu strzeżonym dla wykładowców ;) Powrót po ciemku, w jeszcze większym ruchu niż rano.
I jedno spostrzeżenie na koniec - mam 5 minut przewagi na autobusem, dziś parę razy na zmianę mnie mój mijał, poczym znowu ja go wyprzedzałem :)
Na listopadowy, krótki, zimny dzień często sobie otwieram folder o nazwie Grecja 2009 ;) :
Pozdrawiam :)
Kategoria 0-50 km
Listopadowy deszcz
-
DST
16.61km
-
Teren
12.50km
-
Czas
00:56
-
VAVG
17.80km/h
-
VMAX
30.00km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Marna pogoda, marne kilometry. Poraz kolejny nie wyszła Jura. Miałem dziś jechać z Hose na jakąś dalszą rundkę przez Puszczę Dulowską na Dolinki, ale niestety pogoda popsuła szyki. Nie ma sensu jak dla mnie robić 100 km przy mżawce i mgle.
Ciągło mnie jednak bardzo na rower, dlatego po 15 wyszedłem na krótką pętelkę.
Po przejechaniu 2 km... zaczął padać deszcz. Nie zamierzałem jednak wracać, nie po to zbierałem się pół dnia... Pokręciłem po lasach, bo tam chociaż tak mocno na mnie nie lało. Najpierw na elektrownię, a potem w masakrycznym błocie przez Jeleń na traskę DH na Sobieskim. Jeździć tam się teraz raczej nie da, jest tak ślisko na liściach, że nie ma mowy o jakiś zjazdach czy bandach.
Powrót przez Azotkę w coraz to mocniej padającym deszczu...
Rower jest ubłocony tragicznie.
Szkoda, że tylko Flesh+HDR mogą ukazać jakieś kolory dzisiaj:
Szaro, buro, ponuro:
Pozdrawiam odwiedzających ;)
Kategoria 0-50 km
Nareszcie słońce !
-
DST
32.90km
-
Teren
25.50km
-
Czas
01:59
-
VAVG
16.59km/h
-
VMAX
47.50km/h
-
Temperatura
7.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Październik niestety nie mogę zaliczyć do udanego miesiąca pod względem jeżdżenia na rowerze. Pogoda prawie cały miesiąc zniechęcała skutecznie do jakiegoś dalszego wypadu. Do tego dochodząca nauka na studiach... Ale w każdym bądź razie dziś miałem ostatnią szansę na wyjście w tym miesiącu. Zaplanowałem sobie Jurę przez Puszczę Dulowską oraz Dolinki Kobylańskie i Ojców, jednak nie udało mi się celu zrealizować. Po przejechaniu 5 km złapałem kapcia... Dodatkowo zauważyłem, że powietrze ulatuje nie tylko z dziury, ale także i z wentyla. Z dziurą sobie poradziłem, jednak wciąż uciekało powietrze przez wentyl. Postanowiłem więc nie oddalać się zbytnio od domu i pojeździć po południowo-wschodnich granicach Jaworzna, których 90 % powierzchni to pola i lasy :)
Wyszło słońce i wszelka gadzina leśna postanowiła zrobić sobie spacery głównymi ścieżkami, wiele razy spotykałem sarny, zające, bażanty, kuropatwy... Raz nawet przeleciał mi chrumkając groźnie dzik. Ale wolę jak mi przelatują dziki niż auta na głównej drodze ;)
Przez najwyższe wzniesienie miasta - Grodzisko pokręciłem cały czas lasami na Cezarówkę, gdzie odbiłem na zalew Groble, by żółtym szlakiem zajechać na Jeleń. Tam pojechałem prosto na elektrownię i przez las do domu.
Pogoda jest świetna, słońce przebijające się przez na wpół puste drzewa tworzy w lesie specyficzny, jesienny klimat. Do tego otaczająca cisza i zapach leżących, różnokolorowych liści... Szkoda, że nie miałem okazji śmignąć gdzieś dalej. Ale zawsze coś :)
PS. Zacząłem sobie czytać książkę Kazimierza Nowaka - Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd. Polecam każdemu, człowiek ten dokonał wręcz niewyobrażalnej rzeczy objeżdżając prawie całą Afrykę na rowerze w latach trzydziestych XX wieku !
Zdjęcia z dziś:
Przed Grodziskiem:
Opuszczona szklarnia:
Sarenki:
Kolory jesieni:
Ghost rider :P :
Jeleński kot:
Pozdrawiam :)
Kategoria 0-50 km
Magia jesieni
-
DST
22.90km
-
Teren
14.50km
-
Czas
01:19
-
VAVG
17.39km/h
-
VMAX
41.00km/h
-
Temperatura
6.0°C
-
Sprzęt Merida TFS 100 V
-
Aktywność Jazda na rowerze
Weekend nie był zbytnio ładny, na szczęście po godzinie 15 wypogodziło się na tyle, że postanowiłem się gdzieś ruszyć. Nigdzie daleko, pojechałem terenem przez kamieniołom na Sosinę, skąd zahaczając przez przejazd w Ciężkowicach i Pieczyska brykłem przez nowo budowaną drogę omijającą kamieniołom, do babci. Droga zapowiada się nieźle, na całej długości będzie ścieżka rowerowa :)
Ubabrałem się jednak paskudnie, bo tylko na połowie długości jest wylany asfalt, druga część to miękka glina :) Powrót przez centrum, w bardzo mocnej mgle. Klimat fajny, teraz jakoś lepiej się jeździ w nocy.
Zdjęcia:
Pola na Gigancie:
Budowana droga:
Wspomniane bagno:
Sosina:
Powrót również przez nową drogę:
Pobocze budowanej drogi sprzyja zbieraniu się dużych warstw błota, a co za tym idzie sprzyja taplaniu się w nim na różnych machinach :) :
I na koniec zachód nad polami:
Pozdrawiam :)
Kategoria 0-50 km