vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Do szkoły z Beti

  • DST 18.70km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:00
  • VAVG 18.70km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 kwietnia 2009 | dodano: 21.04.2009

Ludzie, co to się stało, pojechałem normalnie do szkoły ( to już coś :P ) rowerem, ale nie sam. Beti do mnie esa pisze, czy jadę rowerasem, bo jej też się chce :D No to jazda. Spokojnie, przez park na OST. Następnie podjeżdżamy pod szkołę, a Beata chce sobie na krawężnik wjechać... No to hop, wskoczyła przednim kołem, ale chciała zwolnić, tylko że jej się hamulce pomyliły < beka > i zamiast tylniego nacisnęła przedni :D Ahahahahaha, miałem powtórkę z soboty, znowu mnie brzuch rozbolał :D Nie powiem co było dalej ;D
A potem na Dąbrowę do księdza obgadać sprawę czerwcowej wyprawy, następnie do babci na pizze :)

Dziś na geografi robiliśmy matury z ubiegłorocznej rezerwy... Tyle z tego wyszło..:


Pozdro :P


Kategoria 0-50 km

Dolinki Podkrakowskie, czyli setka

  • DST 122.48km
  • Teren 40.50km
  • Czas 05:30
  • VAVG 22.27km/h
  • VMAX 71.50km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 20 kwietnia 2009 | dodano: 20.04.2009

Wstałem rano o 8 z myślą pojechania do szkoły rowerem. Jak pomyślałem tak zrobiłem. Przyjeżdżam, przychodzę na geografię, patrzę - nie ma nikogo ... Pani Profesor siedzi ze swoją klasą i porządkuje dokumenty... Lekko zirytowany ( fajnie, że tylko mi się chciało w ostatni tydzień szkoły przyjśc na zajęcia) wróciłem do domu z myślą jakiejś dalszej wycieczki. 15 minut obczajania mapy i mam cel - Czerwony Szlak w Dolinkach Podkrakowskich. Jedzenie i picie miałem przygotowane do szkoły, dlatego wyjechałem szybko, przed 10. Założone miałem opony terenowe, dlatego postanowiłem dziś bardziej pojeździć po jurajskich szutrach. Ale najpierw trzeba było tam się dostać, zrobiłem to standardową i nudną drogą krajową 79. Przez Chrzanów, Trzebinię, Młoszową, Wolę Filipowską, Krzeszowice, Nawojową Górę oraz Młynkę dojechałem do Rudawy, gdzie wbiłem się na niebieski szlak pieszy. Zaprowadził mnie do wjazdu na Dolinkę Kobylańską, gdzie znalazłem mój właściwy, czerwony szlak. Poprowadzony jest głównie przez centrum dolinek, obok skał i potoczków. Przejeżdżałem między innymi przez Dol. Kobylańską oraz Wierzchowie, gdzie znajduje się parę jaskiń. Potem zgodnie ze szlakiem przejechałem przez Rezerwat Doliny Kluczwody, by wyjechać w okolicy Gacków. Tam to spotkałem pierwszego rowerzystę na trasie, pozdrawiam bikera z Krakowa na złotym fullu Giant ;) Z Gacków był genialny zjazd do Karniowic, tam to wykręciłem v-max - 71,5 km/h ;) Potem się trochę pogubiłem, w wyniki czego musiałem skorzystać z następnego szlaku, zielonego rowerowego, który wyprowadził mnie w Zabierzowie. Tam po krótkich postoju na colę przy sklepie ( pozdro dla dziadków, z którymi się nawet fajnie gadało ;P ), zabrałem się za powrót, znowu DK79. Jak w stronę dolinek miałem wiatr w twarz i jechałem bez zmęczenia jakieś 27km/h, tak tu, lekko już zmęczony, z wiatrem miałem chwilami przelotówki rzędu 40km/h ;) Traska nudna, nic się nie działo. Gdy dojechałem do Jaworzna okazało się, że skończyło mi się picie, więc odbiłem na Grodzisko do źródełka. Tam się trochę pogubiłem, wyjechałem na czyjeć pole... ( nie ma to jak zrobić 120 km w nieznanym terenie i się pogubić we własnym mieście ). Zimna woda mnie postawiła na nogi, dlatego do domu pędziłem już ze średnią około... 55 km/h ;) Zalety obwodnicy - jeżdżą po niej ciężarówki, a ciężarówka= tunel aerodynamiczny ;)

To tyle, wycieczka bardzo udana, piękne tereny jury i cisza tam panująca zachęcają do ponownego ich odwiedzenia :)

Zdjęcia:

W stronę dolinek:


Pojawiły się pierwsze jurajskie krajobrazy:


W Kobylanach, kocham takie przejazdy ! :D :


Skały:


Trawa jak trawa :P


Widoki ze szlaku:




Czasem było mokro... :


Nawet bardzo... :D :


W stronę rezerwatu:


A w rezerwacie całkiem ładnie:


Drogę zgubić trudno:


I ostatnie zdjęcie, widok na Kraków ( to chyba jest Kraków :P )


Pozdro dla odwiedzających ;)


Kategoria 100-200 km

Wypad w Tatry

  • DST 8.50km
  • Teren 8.50km
  • Czas 00:30
  • VAVG 17.00km/h
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 18 kwietnia 2009 | dodano: 18.04.2009

Oo mega ;) Dawno tak fajnej wycieczki nie miałem. Wybraliśmy się z Witkiem, Madzią, Marzenką i Beatkąą na wyjazd z PTKK do Doliny Chochołowskiej. Dolina jak dolina, widoczki ładne, mase krokusów, ale jakoś ciągło w góry, dlatego wybrałem się z Beti na Grzesia, szczyt w zachodnich Tatrach, 1652m.npm. Podejście ciekawe, bo w górach nadal leży jakieś pół metra śniegu. Na górze cudne widoki na Tatry. Zejście okazało się najlepsze, bo przy sporym nachyleniu stoku... zaczęliśmy sobie po prostu z niego zjeżdżać.. Parę razy zaliczyliśmy efektowne przeturlanie się, w wyniku czego buty miałem całe przemoczone. Ale co tam, śnieg prawie ciepły ;) Podczas powrotu znaleźliśmy wypożyczalnię rowerów, dlatego dziś udało mi się pojeździć w Tatrach na rowerku :D Dostałem jakiegoś złoma Mongoose, ale jeździć się dało. Beti zaliczyła widowiskową glebę, bo na prostej drodze przeleciała przez kierownicę ;D Nie umiałem się podnieść ze śmiechu przez dobre 10 minut :D :D
Generalnie zarąbiście ;D

A teraz dużo zdjęć, bo naprawdę było co pśtrykać ;) :

Dolina Chochołowska:




















Podejście na Grzesia:




Widok na Babią Górę:


Wreszcie szczyt:


















Na 1652mnpm Bols smakuje inaczej ;) :


Sesja na fioletowym dywanie :D :


Powrót:


I normalnie ekipa na rowerach :D


I tyle ;)
Pozdrawiam odwiedzających :)


Kategoria 0-50 km , Śnieżnie

Dom-Szkoła-Dom

  • DST 5.68km
  • Czas 00:15
  • VAVG 22.72km/h
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 17 kwietnia 2009 | dodano: 17.04.2009

A taki dzisiaj był widok z okna :



Babia Góra :)
:)


Kategoria 0-50 km

Takie tam sprawy

  • DST 9.20km
  • Czas 00:23
  • VAVG 24.00km/h
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 16 kwietnia 2009 | dodano: 16.04.2009

Po szkole do centrum, odebrać zdjęcia, a potem do Roberta na cole, grilla, poczym do sklepu po nową colę, bo tamta się skończyła... Czyli luz, jakbym był po maturze, a nie przed.
Dziś tylko jedno zdjęcie. Znalezione w lesie...:

Oto prawdziwe życie w jaworznickich lasach... Jakby ktoś nie widział, to tam są same tanie wina w plastikowych butelkach :D

Pozdro :P


Kategoria 0-50 km

Do szkoły

  • DST 12.01km
  • Teren 2.50km
  • Czas 00:32
  • VAVG 22.52km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 19.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 15 kwietnia 2009 | dodano: 15.04.2009

Ehć, kończy mi się liceum... 3 lata tak szybko minęły, jeszcze do końca szkoły 9 dni... Skończy się ta 3 letnia laba ;(
Ale na takie podsumowania to będzie czas :P Dziś pojechałem rowerasem do szkoły, a potem jeszcze do centrum goniąc za zdjęciami do świadectwa maturalnego. Poza tym byłem w rowerowym, gdzie mi jasno wytłumaczono, że amortyzatora się nie rozbiera kombinerkami, tylko specjalnym kluczem :D Wystarczy wymienić korek od XCM i wszystko będzie działać. Tylko skąd go tu wziąć...



Pozdro


Kategoria 0-50 km

Sesja zdjęciowa i opuszczony hotel

  • DST 37.86km
  • Teren 30.25km
  • Czas 02:11
  • VAVG 17.34km/h
  • VMAX 42.00km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 14 kwietnia 2009 | dodano: 14.04.2009

Czyli jedziemy z Robertem w teren.

Po długich namowach Roberta, mających na celu zmianę moich opon na terenowe, w końcu się dałem namówić i po godzinie 16 pojechaliśmy z zamiarem dotarcia zielonym szlakiem do Chrzanowa. Z tej opcji jednak nic nie wyszło, bo mieliśmy dwa aparaty, więc co 5 minut był postój na jakieś zdjęcia. Odkryliśmy za to wiele nowych terenów w Jaworznie, nie miałem pojęcia, że na Borach jest tyle pól i lasów. Poczułem się po prostu jak na wsi ( kocham to uczucie ! :) ), gdy nagle wyjeżdżając z lasu, ujrzałem pasące się krówki, konie i kury... Do tego małe dziecko latające z patykiem. Świetny klimat ;)
Potem pojechaliśmy do Byczyny, na Groble, gdzie po krótkim postoju na pozostałości z wielkanocnego stołu ( 4 ciasta - mazurek, 2 różne serniki i jakieś kulki kokosowe- Normalnie luksus ), pojechaliśmy żółtych szlakiem w kierunku opuszczonego ośrodka wypoczynkowego Tarka. Tak mi się spodobał klimat takich miejsc, że po Kozubniku oraz Cementowni na Pieczyskach przyszła kolej na Tarkę. Nie ma tam takiej dużej ilości budynków, bo jest jeden, duży hotel, oraz sporo małych domków letniskowych, ale obszar wraz z 4 stawami jest znaczny. Każda dziura w hotelu jest zabita deskami, więc niestety nie udało mi się do niego wejść ( na górze są jeszcze w całości okna, więc może tam być ciekawie, zwłaszcza, że przez mniejsze dziury można zobaczyć, że w środku jest dużo hotelowego sprzętu - od lodówek po tapczany ). Potem pojechaliśmy wgłąb ośrodka, nad 4 stawy, który objęte opieką koła rybackiego mają się dobrze. Tam zjedliśmy resztkę ciastek i z powrotem, przez Jeleń do domu. Zahaczyłem jeszcze o autostradę, bo zamknięta była :D

Dziś sporo fotek, dlatego osoby z wolnym łączem jednocześnie przepraszam i proszę o cierpliwość :P


Na początku zahaczyliśmy jeszcze o tor 4x4. Van w akcji :D :



Potem pojechaliśmy na Bory, gdzie znaleźliśmy stary piec:


Ruszyliśmy pięknym asfaltem w stronę Jelenia:


Jednak asfalt szybko ustąpił miejsca jeszcze ładniejszemu terenowi:



Potem przejechaliśmy przez wiadukt nad A4:


Gdzie Robert próbował udawać fotografa:


By w końcu najeść się wyżej wspomnianych ciach:


Był też 3 towarzysz jazdy, robertowy miś, którego z deka Robert przebił na wylot... :


Następnie żółtym szlakiem...:


...popedałowaliśmy nad ośrodek Tarka. Oto główny hotel:


Do którego zawzięcie starałem się dostać...:


Jednak nic to nie dało, dlatego zająłem się robieniem zdjęć:





Hotel w całej okazałości:


W międzyczasie obczaiłem jakąś małą latarnię, do której również zawzięcie próbowałem się dostać :D :


Jednak ponownie nic to nie dało, dlatego znowu pocykałem parę zdjęć:



W końcu, ku ogólnej uciesze wszystkich tu zaglądających i znudzonych tym dłużącycm się i nudnym wpisem, postanowiliśmy wracać. Ktoś by mógł powiedzieć- to już koniec, ale nie, zachciało mi się jeździć po autostradzie, dlatego jeszcze dwa zdjęcia tu wstawię :P



I potem przez las do domów. Spokojna, miła wtorkowa wycieczka :)

Zdravim odwiedzających ;)


Kategoria 0-50 km

Zachciało nam się...

  • DST 2.12km
  • Czas 00:05
  • VAVG 25.44km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 13 kwietnia 2009 | dodano: 13.04.2009

...rozbierać mój amortyzator :/ Chciałem zobaczyć co w nim takiego siedzi, bo nie chciał dobrze odbijać... No i doigraliśmy się. Tak to jest jak się z Robertem zabieramy za coś z rowera ;P Rozbierając, przy odkręcaniu na górze trafiliśmy na jakiś połamany plastik... Mówimy kij z tym, kręcimy dalej. Wypadło parę części, jakaś sprężyna itp. Nasmarowali my to i dawaj z powrotem do kupy. Heh,, tylko nam potem zaczęło brakować tego plastiku, w rezultacie czego pokrętło od regulacji naprężenia lata jak chce, a amor ma gdzieś z 5 mm luzu przy wciskaniu :/ Poza tym nie wiem jakim cudem spiepszył się lewy hamulec, nie chce odbijać dziad i hamuje cały czas :/ No i jeszcze o mały włos mi okładzina nie wypadła, bo się zgubiła zatyczka :/ Ja pitole, normalnie apokalipsa.
Zimno, niby słońce świeci, a jest jakieś 14 C.


Kategoria 0-50 km

Setka beskidzka

  • DST 107.81km
  • Teren 1.10km
  • Czas 03:53
  • VAVG 27.76km/h
  • VMAX 49.50km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 11 kwietnia 2009 | dodano: 11.04.2009

Czyli zapierdzielanko i opuszczony ośrodek wypoczynkowy w Kozubniku.

Zaczęło się niewinnie. Wczoraj ugadałem się z Markiem, że skoczymy gdzieś spokojnym tempem w Beskidy. Chłopak rzucił pomysł Kozubnik, dlatego dziś, po pokropieniu jajec, o godzinie 11:15 spotkaliśmy się w centrum Jelenia. Na początku spokojnie, koło 25km/h. Jednak przejeżdżając przez kolejne miejscowości ( trasa nudna, ale prosta i szybka ) średnia zaczęła rosnąć, pomimo wiejącego cały czas wiatru ( z 80 km całej trasy mieliśmy albo wmordewind, albo wpoliczkowind :/ ). Do Porąbki zajechaliśmy w około 1:40. Tam, po krótkim popasie ruszyliśmy dalej, na Kozubnik, gdzie znajduje się jeden z największych opuszczonych ośrodków wypoczynkowych w Europie. Jak to Marek powiedział: "Mariott przy nim to hotel robotniczy". Może trochę historii najpierw:

Wyrównanie gruntów pod budowę hoteli miało miejsce w 1969. W ciągu dwóch lat na terenie dzisiejszych ruin stanął Zespół Domów Wypoczynkowo - Szkoleniowych, którego właścicielem było Hutnicze Przedsiębiorstwo Remontowe. Kozubnik stał się wtedy ogromnym kurortem. Na górce znajdował się wyciąg narciarski, w ośrodku liczne kawiarnie, restauracje oraz kryta pływalnia. Można było grać w siatkówkę, tenisa, korzystać z masaży, usług fryzjersko- kosmetycznych oraz... gabinetu odnowy biologicznej! Nawet jak na dzisiejsze czasy, był to kompleks na wysokim poziomie. Wszystko prosperowało doskonale. W roku 1987, na dłużej niż 24 godz., w Kozubniku zatrzymało się 31 887 tys. osób! Wśród nich byli przede wszystkim partyjni dygnitarze, m.in. syn Breżniewa. W sali konferencyjnej organizowane były przeróżne zebrania i szkolenia państwowe, jak i międzynarodowe.
Wraz z przejściem Polski na gospodarkę rynkową, HPR zaczęło mieć problemy. W 1994 r. zamknięto ośrodek. Oczywiście, na miejsce poprzednich właścicieli chciało wkroczyć wielu innych inwestorów. Udało się to właśnie spółce DANEL, którą tworzyli dwaj bracia z USA. Wszystkie hotele znów zaczęły funkcjonować, ale już nie tak dobrze jak dawniej, przestały być remontowane. Turystów, odwiedzających Kozubnik było o tysiące mniej - nie mogli już przyjeżdżać na wczasy za półdarmo. Wreszcie spółka Danel popadła w takie długi, że w 1996 r. sąd ogłosił jej upadek, a zadłużenie oszacowano na... 28 mln złotych!
Do ok. 1998 r. funkcjonowała tam jeszcze jedna kawiarenka, ale z przyczyn naturalnych również ją zlikwidowano. Ludzie zaczęli wykradać wszystko, co się dało - od dywanów i kasetonów, przez tapety, kwiatki, druty, przewody (nawet te, biegnące pod ziemią), na gniazdkach elektrycznych skończywszy. Sporą część zabrał również syndyk. Jednak wyposażenie ośrodka nie wystarczyło, by spłacić długi.
Na terenie ruin w Kozubniku istaniała już nielegalna fabryka amfetaminy, często odbywały się tam zawody w paintball. W planach powstać miał m.in. ośrodek dla niesłyszących, jednak wciąż nierozwiązana sprawa z przynależnością ziemi i budynków, odsunęła inwestora na bok. I tak, cały, wielki ośrodek popada dziś w ruinę. ( tekst zaczerpnięty stąd ).

Żeby oszacować jak olbrzymie to jest, trzeba tam po prostu pojechać. Cała masa budynków popadających w totalną ruinę, wielki hotel, kryty basen, pod którym płynie rzeka, tarasy, jadalnie, kręgielnia - jednym słowem masakra.
Wdrapałem się na samą górę najwyższego hotelu, bo porobić zdjęcia. Wrażenia niesamowite ;)
Po dokładnym ( no, może nie dokładnym, bo by nam dnia brakło ) spenetrowaniu ośrodka wzięliśmy za powrót. Uradowani, że będziemy mieć wiatr w plecy, pocisnęliśmy wesoło, jednak zaraz za Kętami, praktycznie do Jaworzna dostaliśmy boczny wiatr, równie uprzykrzający jazdę. Przed Oświęcimiem dogoniliśmy dwóćh kolarzy z jakiegoś klubu, wykorzystałem tunel biednego Marka, (bo on głównie ich ścigał), by, gdy się zmęczył, wyrwać się do przodu i zostawić bidaka z tyłu. Tempo szosowców jednak było zbyt wysokie, dlatego po jakiś 2 km odpuściłem. Gdyby nie to wiatrzysko, to średnia może i z 29 by wyszła ;)

DOOOOOBBRAAA, nie zanudzam tekstem, pora na zdjęcia :

Postój w Kętach:



Kościół w Porąbce:


Wodospady w Kozubniku:


Marek:



I zaczynamy zdjecia ośrodka. Jedne z pierwszych budynków, o dziwo mają jeszcze szyby:


Największy hotel:





Kiedyś i dzisiaj ( zdjęcia po prawej moje ) :




Wnętrze:





Windy ( a raczej to, co z nich zostało ):


Szyb windy:


Basen:



Widok z góry:




Zainteresowanych odsyłam do sporej galerii TUTAJ oraz to zobaczenia jak to wyglądało kiedyś, O TUTAJ

To tyle :) Pierwsza seta była wczoraj, więc teraz poszło z górki, pomimo, że jechaliśmy w góry :P

Pozdrawiam odwiedzających !


Kategoria 100-200 km

Setka jurajska

  • DST 104.76km
  • Teren 3.80km
  • Czas 04:20
  • VAVG 24.18km/h
  • VMAX 59.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 10 kwietnia 2009 | dodano: 10.04.2009

Pierwsza setka w tym sezonie. W końcu, bo ani w styczniu, lutym i marcu żadnej nie było. Miała być wczoraj, z Markiem, ale wieczorem dostałem jakiejś infekcji chwilowej i za bardzo nie pojechałem... A szkoda, bo miała być Przełęcz Kocierska. Dlatego dziś padło na Jurę. Zaopatrzony w mapy z targów turystycznych obmyśliłem trochę bardziej zawiłą traskę. Przede wszystkim postanowiłem unikać głównych dróg. Wyjechałem po 10, kierując się na Bukowno, gdzie skręciłem na Trzebinię. Potem, już co chwilę zerkając na mapę, przejechałem przez Płoki, Lgotę i Łany, żeby zjechać do Czernej. Tam z kolei odbiłem na Paczółtowice i Racławice, by w końcu wyjechać na główną na Olkusz. Potem już szybko przez Bukowno do Jaworzna. Trasa była bardzo ładna i spokojna, ale zarazem cały czas miałem wiatr w twarz. Do tego jeszcze dochodziły spore podjazdy ( prosty odcinek to tylko Jaworzno-Bukowno, reszta to same podjazdy i zjazdy ), dlatego średnia trochę niskawa. Spotkałem paru kolarzy, pozdro dla gościa na czarnej szosie Felta, z którym się minąłem zaraz za Jaworznem ( on jechał w stronę Jaworzna ), by za jakieś 50 minut spotkać się znowu ( a raczej to on mnie dogonił ), gdzieś przed Trzebinią. Ładnie musiał zapiepszać.

Kondycja taka sobie, nie umiałem się rozgrzać przez pierwsze 40 km, potem już się jechało na lajcie. Powrót ze średnią około 31 km/h.

Zdjęcia:

Droga w kierunku Trzebini :




Ziemia :P :


Taa, na mapie niebieski szlak do Lgoty był zaznaczony jako normalna droga... A się okazało, że to leśna dróżka... Slickom się to nie podobało:


Ale drzewa tam rosły fajne :


Zjazd do Czernej ( trzęsie nadal, mimo zamocowania gąbki pomiędzy kleszcze imadła :( Nie wiem co zrobić, żeby tak nie telepało :/ ) :


Kościół w Paczółtowicach:



Za Czerną źródełko w kształcie serca:


W stronę Racławic:


Kościół w Czubrowicach ( chyba :P ) :


Popas obok krajówki na Olkusz:


Jakaż czysta :] :


Panorama Olkusza:


I kościół w Szczakowej:



To tyle ;) Pewnie Was zanudziłem, ale co tam, zdjecia i opis muszą być :P
Pozdro :)


Kategoria 100-200 km