vanhelsing prowadzi tutaj blog rowerowy

vanhelsing

Wpisy archiwalne w kategorii

0-50 km

Dystans całkowity:8618.88 km (w terenie 1683.59 km; 19.53%)
Czas w ruchu:433:28
Średnia prędkość:19.89 km/h
Maksymalna prędkość:73.00 km/h
Suma podjazdów:1500 m
Liczba aktywności:378
Średnio na aktywność:22.86 km i 1h 08m
Więcej statystyk

Objazdowo z Robertem

  • DST 45.33km
  • Teren 6.50km
  • Czas 02:22
  • VAVG 19.15km/h
  • VMAX 40.00km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 czerwca 2010 | dodano: 16.06.2010

Dziwy nad dziwami, Robert mnie na rower wyciągnął ! Poczułem się prawie jak w 2008 roku, kiedy to wspólnie prawie 4 tysiące km wykręciliśmy.
Spotkaliśmy się pod szpitalem (dziwne miejsce na spotkanie, jak mieszkamy 1,11 km od siebie :P ) i pojechaliśmy najpierw asfaltem do Ciężkowic. Dalej wybór padł na zalew Sosina, na który dojechaliśmy żółtym szlakiem. Tam rozpoczęła się przygoda z nowymi szlakami, których wytyczono u nas w mieście ponad 200 km. Dlaczego by nie pojechać zgodnie z jakimś szlakiem. Kolory zmienialiśmy co chwilę, ale udało się odkryć sporo ciekawych, nigdy przedtem nie odwiedzonych miejsc. I tak obczailiśmy świetne schody razem z podjazdem dla rowerów w Szczakowej oraz ciekawego singletracka ciągnącego się z dobre 2,5 km po lasach na OST.
Następnie pojechaliśmy ścieżką rowerową na elektrownię, gdzie dalej chcieliśmy pojechać wzdłuż Przemszy aż na Łęg. Niestety pogubiliśmy się w lesie, w którym wszystkie ścieżki kończyły się na skarpie koryta rzeki.
Powrót przez Azotanię, gdzie strąbił nas Nemo, po czym zatrzymał się na parę minut pogaduch o rowerach :)

Parę zdjęć, niestety nie da się w żadnym miejscu zatrzymać na dłużej, bo chmary komarów w sekundę wkuwają się w człowieka :/

Na początek zdjęcie ostatniej burzy, która efektownie przetoczyła się nad Jaworznem:


I z wycieczki, Sosina:


Za Sosiną słońce powoli zaczęło zachodzić:


Na rozstaju:


Jedzie Robert :D :








I zachodzik na koniec:


Pozdrawiam


Kategoria 0-50 km

Rundka nocna

  • DST 23.77km
  • Czas 01:01
  • VAVG 23.38km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 czerwca 2010 | dodano: 11.06.2010

Szybka traska do Jelenia i Byczyny. Przy okazji podrzuciłem Markowi piwa za ostatni serwis ( czyt. w marcu ). Fajnie chłodno się zrobiło, o 22 nadal widać poświatę z zachodu, dzień jest już bardzo długi.
No i jeden, wielki minus nocnych przejażdżek - chmary komarów ! O ile jadąc słyszy się i czuje tylko rozbijające o ciało komarzyska, tak gdy się zatrzyma to w przeciągu paru sekund już jest się oblepionym tymi dziadami małymi. Już mnie zaczyna swędzieć wszystko :/
Powrót przez Podwale. Ot, tyle. Zdjęć nie ma, bo i czasu nie ma :P


Kategoria 0-50 km

Na uczelnię

  • DST 44.84km
  • Czas 01:57
  • VAVG 22.99km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 7 czerwca 2010 | dodano: 07.06.2010

Do Katowic na Adamskiego zdać włoski. Włoski się zdało, nawet na 5, więc dzień całkiem dobry :-) Zrobiło się ciepło, z 25 C na pewno jest, jeszcze z 5 wyżej i będzie optymalna temperatura na setki.
Jechałem cały czas DK79, ruch jak zwykle olbrzymi, no ale chociaż w korkach nie stałem i w autobusie się nie pociłem. Katowice przeciąłem przez dworzec i odbiłem na Mikołowską. Licząc od wyjścia z domu do zajścia na uczelnię, jestem szybszy od autobusów o około 2-5 minut. Powrót tak samo, ruch jeszcze większy. No i wiatr zerwał się dosyć mocny. Dalszy dzień przeznaczamy na Socjologię...

Zdjęć z dziś nie ma, ale wstawię dwa zdjęcia ostatniej burzy, która przeszła niczym czarny dym z losta :D





Pozdrawiam


Kategoria 0-50 km

Relaksacyjnie

  • DST 27.78km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:22
  • VAVG 20.33km/h
  • VMAX 35.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 3 czerwca 2010 | dodano: 03.06.2010

Relaks od dalszej nauki. Mam już dość, miałem się cały dzień uczyć, ale nie wytrzymałem, więc postanowiłem połączyć przyjemne z pożytecznym i pojechałem na rower się uczyć :D Posiedziałem chwilę na Zalanym nad notatkami. Do głowy wlazły dwie strony. Uznałem to za wielki sukces przy dzisiejszym tempie nauki, więc postanowiłem jechać dalej :D Nie wiem czemu, ale zagłębiłem się w teren. Wyjechałem na wałach przy Przemszy niedaleko osadników. Potem Mysłowice, Byczyna, Jeziorki i dom. Szybko, bo trza się dalej uczyć :/

Parę zdjęć:

Nad Zalanym:


Przesiąknięte wały zalały drogę, dalsza jazda to brodzenie po korbę :




Toksyczna woda:




Na moście kolejowym:


Zamknięty przejazd:


I kościół w Imielinie:


Pozdrawiam.


Kategoria 0-50 km

Nocnie po raz kolejny

  • DST 45.55km
  • Czas 01:58
  • VAVG 23.16km/h
  • VMAX 58.00km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 maja 2010 | dodano: 28.05.2010

Dziś cały dzień za statystyką. Estymacje przedziałowe, testy parametryczne, zmienne losowe skokowe i ciągłe, dystrybuanty i piernik wie co tam jeszcze. Miesza się wszystko w głowie, zmiennych w ogóle nie ogarniam, jakieś rozkłady Poissona itp :/ Ale była także dobra wiadomość dzisiaj, udało się zdać Gospodarkę Światową, na którą psioczyłem wpis wcześniej, o dziwo na 4 ! :D

O 14 zrobiłem sobie przerwę od nauki i wybrałem się na basen. 900 metrów okropny wynik, no ale na uczelni ostatnio też się obijamy, więc skutki same wychodzą.

A po 19, naćpany rozkładem prawdopodobieństwa, postanowiłem się przewietrzyć. Wyjście na rower zniechęca dalej trwająca wymiana windy, 110 stopni na dół to nic, gorzej potem z wnoszeniem żelastwa jak człowiek zmęczony. No, ale jakoś się zebrałem. Pojechałem najpierw do babci umyć napęd, bo zapiaszczony cały był, ale węża podłączonego nie było, to postanowiłem jechać na myjnię. Tam 2 minutki po łańcuchu i jak nowy. Potem tylko szmatka i FL i wszystko elegancko chodzi.

W międzyczasie zrobiło się ciemno, włączyłem lampki i pojechałem do Mysłowic ( dziury, dziury, dziury ! W każdym miejscu w tym mieście są dziury, których nikt nie łata od paru lat ! ), gdzie odbiłem na drogę na Oświęcim. Skręciłem jednak na zjeździe w Jeleniu i pojechałem na centra logistyczne porobić parę zdjęć. Potem powrót przez Sobieski. Dużo kontroli drogówek na drogach, panowie uważnie mnie obserwowali, czy posiadam pełne oświetlenie :)

Powrót o 22:20. V-max za cysterną, potem mnie odstawiła, bo pod górkę było :(
Parę zdjęć:

Pola na Warpiu:


DDR:


A4:


Nocna merida:


W tle chyba Wenus świeci :)


Pozdrawiam


Kategoria 0-50 km

Nocne Jaworzno i niespodzianka

  • DST 41.32km
  • Czas 01:44
  • VAVG 23.84km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 23 maja 2010 | dodano: 23.05.2010

Cały dzień jak zwykle - nos w notatkach i trzeba się uczyć - tym razem Gospodarka Światowa, przedmiot w miarę ciekawy, ale kobieta wykładająca już nie, sama słyszy głosy i wmawia nam, że gadamy i że jesteśmy najgorsi i że się zemści na egzaminie i wszyscy będą płakać i coś tam jeszcze. Aa, że napisze na nas oficjalną skargę do dziekana. No paranoja.

Ale po godzinie 14 moją naukę przerwało ciekawe wydarzenie. Nawet bardzo mogę powiedzieć. Bowiem ni stąd, ni zowąd do domu przez otwarty balkon wleciała... papuga ! Mała, biało-niebieska papużka falista, która jak gdyby nigdy nic usiadła sobie zadowolona na meblach. "Lekko" się zdziwiłem, ale okazało się, że zwierzątko jest bardzo przyjaźnie nastawione do ludzi, musiało być oswojone. Prawdopodobnie komuś uciekła z mieszkania. Na polu nie miała by szans na przeżycie, więc... przygarnąłem ją, chociaż na pewien okres czasu, bo dałem ogłoszenia, że znaleziono papugę :D Klatka od chomika nadała się idealnie, wrzuciłem jej trochę musli i orzechów, dałem wody i ucieszona papużka zajadała się cały dzień ćwierkając od czasu do czasu radośnie.
Wyciągnąłem ją potem z klatki, żeby zobaczyć jak się zachowuje w zamkniętym pomieszczeniu, jest spokojna, gdy wystawi się rękę to z ochotą nadlatuje, chodzi fajnie po całej ręce i barkach, w ogóle przyjemne stworzonko. Teraz sobie smacznie śpi na badylku, zobaczymy o której mnie jutro obudzi i co z nią dalej zrobię ;)

Przydałoby się też napisać gdzie dziś byłem na rowerze ;) Bo pojechałem sobie dookoła Jaworzna. Zabrałem aparat i statyw z nadzieją zrobienia paru fajnych zdjęć. Pokręciłem się po stawach Groble na Byczynie, gdzie dopadła mnie chmara komarów, pojeździłem po centrum cykając parę zdjęć i pobawiłem się latarką na ciemnej ścieżce rowerowej przy elektrowni. Wyjechałem o 19:30, wróciłem o 22:40 ;)

Zdjęcia:

Na początek papużka. Może jakieś pomysły jak ją nazwać? Albo jego.. Hmm :D




A4:


Zachód:


Centrum:




Latarka w akcji:






Pozdrawiam :)


Kategoria 0-50 km

Powódź w Bieruniu

  • DST 46.80km
  • Czas 01:58
  • VAVG 23.80km/h
  • VMAX 32.00km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 maja 2010 | dodano: 19.05.2010

Dziś w końcu przyszedł do mnie mój aparat. Naprawa co prawda trwała 5 miesięcy, no ale jest i na razie działa.
Po godzinie 17 wyjechałem z zamiarem dojechania do Oświęcimia. Słyszałem dużo wiadomości mówiących o utrudnieniach na drogach z powodu powodzi, ale nie spodziewałem się, że będzie aż tak źle. W Bieruniu ( dziś główne wydanie wiadomości było w tym mieście ) musiałem zawrócić - główna droga 44 na Oświęcim jest zalana i nie ma możliwości przejazdu. Miasto to jest praktycznie z każdej strony zalane - aż 4 rzeki wylały tworząc jedno wielkie jezioro.

Widać, że rozmiary powodzi przerosły wszystkich. Prowizoryczne wały z worków z piaskiem znalazły się pod wodą przepuszczając wszystko na miasto. Nikt nie spodziewał się tak wysokich poziomów rzek. Gdzie się nie spojrzy to widać zalane domy i piwnice.

Z racji zablokowania drogi musiałem się wrócić, wracałem przez most na Przemszy, który jeszcze rano był zamknięty. Tam także olbrzymi poziom wody, pozalewane okoliczne pola i domy.

Więcej powiedzą zdjęcia:

Zablokowana 44 na Oświęcim:


Widziałem wiele czeskich samochodów, tylko Tatry radzą sobie z taką wodą ;) :


Wisła szeroko się rozlała:






Oczyszczalnia pod wodą :


Na szczęście pada coraz mniej, dziś już tylko rosiło lekko.


Zalane gospodarstwa:


I całe ulice razem z domami:


Wojsko przybywa z pomocą:


Most na Przemszy:










Oby przestało w końcu padać, teraz każdy większy deszcz oznacza nowe fale powodziowe...

Pozdrawiam


Kategoria 0-50 km

Chrr

  • DST 13.01km
  • Czas 00:37
  • VAVG 21.10km/h
  • VMAX 41.00km/h
  • Temperatura 15.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 15 maja 2010 | dodano: 15.05.2010

Wczoraj lało, przedwczoraj lało. Dziś przestało. Pojechałem więc najpierw do rowerowego kupić rękawiczki. Chciałem Chiba Gel comfort, ale niestety w promieniu 30 km żaden sklep ich nie ma, więc kupiłem jakieś Meridy z wkładkami żelowymi. W sklepie jak przymierzałem to super wygodne, ale potem jakoś mi zadowolenie zmalało, te wkładki żelowe prawie nic nie dają... A rękawiczki za 57 zł :( Zobaczymy, mam nadzieję, że się jakoś dopasują do ręki i będzie lepiej.

Jeździć też mi się nie chciało. Pojechałem do Szczakowej a potem ścieżką rowerową na Warpie. Niedaleko kamieniołomu zrobili miejsce odpoczynkowe na trasie rowerowej, nawet całkiem fajne. Potem centrum i dom.

Nowa DDR, wręcz skrzyżowanie dróg rowerowych:


Na zamkniętym wiadukcie:


Wspomniane miejsce odpoczynkowe:


Stojak:


Rowerek wypalony na ławce:


Pozdrawiam


Kategoria 0-50 km

Deszczowo

  • DST 20.90km
  • Czas 00:57
  • VAVG 22.00km/h
  • VMAX 51.00km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 maja 2010 | dodano: 12.05.2010

A miało być tak ładnie. Ugadałem się z hose na szybki wypad do Oświęcimia. Zaraz jednak po wyjechaniu z domu zebrały się ciężkie, ciemne chmury, z których w okolicach Imielina lunął deszcz. Z hose spotkałem się w właśnie w Imielinie. Pierwszym naszym celem był most pod A4, żeby się schronić przed deszczem. Po paru chwilach przestało mocno padać, więc zmieniliśmy plany i pojechaliśmy w stronę zalewu Sosina. Jednak po 3 minutach znowu zaczęło lać, więc zdążyliśmy przejechać jakiś 1 km, po czym znaleźliśmy przystanek autobusowy. I zaczęło lać. Lało sobie porządnie 1,5 h... Więc siedzieliśmy i gadaliśmy :D Gdy w końcu w miarę się przejaśniło trzeba było wracać do domów, bo się 19 zrobiła.

I tak nici wyszły z wycieczki. Pogoda zaczyna mnie wnerwiać, już 2 tydzień taka pogoda jest, raz pada raz nie.



Pozdrawiam


Kategoria 0-50 km

Nocnie part 4

  • DST 26.72km
  • Czas 01:06
  • VAVG 24.29km/h
  • VMAX 38.00km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt Merida TFS 100 V
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 maja 2010 | dodano: 11.05.2010

Gdy gwiazdy nieśmiało i leniwie podniosły się na czarny nieboskłon z dziennej drzemki i oblały swoim łagodnym światłem wilgotny od niedawnego deszczu świat, postanowiłem wyjść i pojeździć w tej urokliwej atmosferze. Miliony gwiazd oszkliły delikatnie resztki kałuż, które niejako zawstydzone tym faktem szybko zanikały pod wpływem napływającego, ciepłego powietrza. Wiatr wiał silny, ale jednocześnie zdawał się otulać swoim ciepłem wszystko co stawało mu na drodze. Kolumna świateł z latarni, zwrócona ku powierzchni drogi i resztek wody starała się przebić przez twardą warstwę asfaltu, ale jej wysiłki odzwierciedlały jedynie małe drgania i migotania przydrożnych kałuż.

Była ciepła, majowa noc. Sielankowej atmosfery dopełniał zapach kwitnących drzew i kwiatów. Przenoszony przez wiatr łączył się i dostarczał odbiorcy wrażenia wolności i przypominał o nadchodzących wakacjach.

Koła roweru z widoczną radością przecinały to rześkie powietrze. Zdawać by się mogło, że to rower prowadził a nie na odwrót. Z niejasnych przyczyn, bez żadnego powodu, raz skręcał w lewo, raz w prawo. Czuć było zadowolenie i radość płynącą z takiej jazdy. Głęboki wdech powietrza dodawał siły, sprawiał, że czuło się wolność, której tak ciężko dzisiaj doświadczyć.

Mrok nocy oświetlała przednia latarka, która starała się przebić otaczającą czarną otchłań. Na niebie zdążyły się w międzyczasie utworzyć delikatne obłoki chmur, które powstały z parującej wody deszczowej. Szumiały drzewa, w uszach świstał wiatr. Stary dukt kolejowy prowadził do Ciężkowic, małej osady na skraju Jaworzna. Gdzieś daleko za torami zapiał kogut. Być może pomyliły mu się pory dnia przez światła latarni, które odciążyły wymęczone światło roweru.
Na drogach zapanował spokój, ruch samochodowy się uspokoił. Nad niektórym dachami wzbijały się do lotu poszarpane i mocno skłębione nici dymów, niektóre okna odbijały blask latarni tworząc małe łuny nad swoimi domostwami.
Równina w stronę centrum przerzedzona była dziurawą i brzydką drogą. Z obu stron szlaku szeroki pasem bielały drzewa pomalowane wapnem. Gdzieniegdzie kwitnące kwiaty wylewały swoje miodowe wonie. Za tym pasem drzew i kwiatów stało czarne morze pól uprawnych. Surowe i przeorane sprawiało wrażenie suchej i nieprzyjaznej krainy. Na dalekim horyzoncie chybotał się stary las.
Nad tym wszystkim, w głębokiej ciszy, dzwonił w drzewach świergot i pisk ptaków, które zaniepokojone silnym wiatrem pokazywały w ten sposób swoje niezadowolenie.

Gd dotarłem do centrum, świat zmienił się diametralnie. Cicha i pachnąca świeżością noc nagle uległa metamorfozie w jasny i głuchy od budynków pół dzień. Światła oświetlające praktycznie każdy zakątek miasta ni jak miały się do czarnej pustki panującej przecież kilometr wcześniej. Po objechaniu całego centrum, kierunek jazdy zwrócił się w stronę Azotani oraz Osiedla Stałego, do którego to prowadzi równie spokojna droga co na początku.

Na osiedlowym zegarze wybiła godzina 22:30. Zdarzenie to uświadomiło fakt potrzeby powrotu. Szybkim i sprawnym tempem zakończono więc tą krótką, aczkolwiek bardzo miłą wycieczkę. Wystarczyła godzina, aby odpocząć od męczącego dnia i zagwarantować sobie smaczny sen. Dobranoc ! :)

PS. Oj, źle mi chyba służą te nocne jazdy, ale jeszcze gorsze są nocne weny twórcze...


Kategoria 0-50 km